~ Perspektywa Karoliny ; Miesiąc później ~
Dzisiaj już ostatnia noc razem. Dość dużo sie zmieniło przez ten miesiąc. Niall i Nicole są razem, Harrego i Kate strasznie ciągnie do siebie, ale oboje boja sie zrobic pierwszy krok. Ostatni tydzien spędzaliśmy parami. Oczywiście Harry i Kate razem, ale i tak nic z tego nie wyszło, caly czas mówią, że są tylko przyjaciółmi, ale ja nie jestem ślepa. Zayn pojechal do rodzicow, bo Perrie niestety ma trasę. Ostatnią noc postanowiliśmy spędzić razem, całą dziewiątką, w domu chłopaków.
Lou: Dobra to co robimy. Byliśmy juz na basenie, w wesołym miasteczku, kinie i...
Niall: Obiedzie!
Li: Tak Niall, również na obiedzie.
Zayn: To co teraz robimy?
Niall: Pizza i filmy?
Wszyscy pokiwalismy głowami, a szczęśliwy Niall poszedł zadzwonić po pizzę. Usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy film. Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.
Niall: No proszę, szybko sie uwinęli z ta pizzą.
Horan uradowany poszedł otworzyć drzwi. Po chwili wrócił z ogromnym uśmiechem, ale bez pizzy.
Niall: Nigdy nie zgadniecie kto to.
Wychylilismy głowy w stronę Horana, zeby zobaczyć kto przyszedł. Do Nialla podeszła wysoką blondynka z szerokim uśmiechem na twarzy.
Perrie: Cześć wszystkim!
Wszyscy: Perrie!
Podbieglismy do blondynki i przytulilismy ją wszyscy razem, a później każdy osobno. Oczywiście pozniej przywitała sie z Zaynem gorącym buziakiem.
Perrie: Oh przepraszam, gdzie moje maniery. Jestem Perrie Edwards, a wy to pewnie Nicole i Kate - pokazała na dziewczyny w odwrotnej kolejności
Nicole: Niezupełnie. Ja jestem Nicole Carter.
Kate: A ja Katherine Feelse, ale wszyscy mówią Kate, Katy albo Kath.
Perrie: Miło mi was w koncu poznać. Przepraszam, ze was pomyliłam, ale słyszałam o was tylko przez telefon i nawet nie mialam czasu sprawdzić jak wygladacie.
Nicole: Nic sie nie stało.
Kate: I nam również milo cię poznać.
Zayn: Jak udalo ci sie przyjechać?
Perrie: Wiem, ze jutro jedziecie w trase i chciałam sie jeszcze z wami zobaczyć, a pojutrze gramy koncert w Londynie, wiec spędzę trochę czasu z dziewczynami.
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
Ja: Ty to masz wyczucie czasu dziewczyno, zdazylas akurat na pizzę.
Niall otworzyl drzwi, zapłacił i przyniósł 5 ogromnych pizz.
Niall: To co, jemy nie.
Nicole: Nie mam pojęcia skarbie jak my mamy to wszystko zjeść, no ale znając ciebie to nic nie zostanie.
~ Dwie godziny później ~
Ja: O kurwa. Nie mogę sie ruszyć.
Kate: Ja nie mam pojęcia Niall jak ty to robisz, ale podziwiam cię człowieku odkurzaczu.
Niall: Co wy, juz wymiekacie? Jeszcze cala pizza została.
Zayn: Nic juz nie mów bo za chwile się zbełtam.
Perrie: Ej, chłopaki, mam takie pytanko. Spakowaliscie sie chociaż?
Li: O kurwa zapomnielismy.
Lou: Która godzina?
Nicole: 22:30.
Niall: Ja pierdole i my mamy jeszcze wstać o piatej? Ja sie pytam kurwa jak?
Agata: Dobra, spoko, przecież po to tu jestesmy, tak? Wiec teraz marsz parami na gore i pakować sie.
Wszyscy: Tak jest kapitanie - rozesmialismy sie i poszliśmy na górę pomóc chłopcą sie spakowac.
Weszlam z Louisem do jego pokoju i wyciągnęłam dwie duże walizki. Jak przyjedzie na święta to weźmie sobie więcej rzeczy.
Lou: To ja pójdę spakowac rzeczy z łazienki.
Pokiwalam głową i zabrałam sie za składanie jego ubrań i wkladanie ich do walizki. Chwycilam do ręki kolejna koszulkę, ale tej nie potrafiłam schować do walizki. Lou mial ja na sobie gdy się poznalismy. Przypomniałam sobie wszystkie nasze wspólnie spędzone chwile. Przysunelam ja do nosa. Pachniała tak ładnie, pachniała nim. Nie wytrzymałam i dałam sie ponieść emocjom. Łzy leciały po moich policzkach, a ja siedziałam i trzymałam w rękach jego koszulkę. Lou wyszedł z łazienki i chciał mnie o coś zapytać, ale widząc, że płaczę, usiadł przy mnie i przytulil mnie mocno.
Lou: Car, kochanie co sie stało?
Ja: Nie weźmiesz tej koszulki, prawda? - powiedzialam unosząc delikatnie pamiętną koszulkę z logiem Supermana.
Lou: Nie skarbie. Nie płacz proszę.
Ja: Przepraszam, ale po prostu nie mogę wyobrazić sobie prawie całego roku bez ciebie i bez reszty chłopaków.
Lou: Ja też nie mogę sobie wyobrazić tego, ze bede budził sie codziennie, a ciebie nie bedzie przy mnie, ale pocieszam sie tym, ze święta spędzimy razem. Ty zaprosisz swoja rodzinę, a ja swoją. Jakoś damy radę.
Ja: Kocham cię Lou.
Lou: Ja ciebie też Car - złączył nasze usta w pocałunku.
~ Następny dzień ~
Wstaliśmy wszyscy po czwartej. Chłopcy poszli sie zbierać, a my zrobilysmy sniadanie i przygotowalysmy im jakieś kanapki na drogę. Siedzialismy na dole i kończyliśmy śniadanie. Za chwile mial przyjechać Tourbus i zabrać chłopaków do Manchesteru, gdzie jutro grają koncert. Gotowi wynieśliśmy walizki zamknęliśmy dom chłopaków i milcząc siedzieliśmy na schodach ciesząc sie ostatnimi wspólnymi chwilami. Po chwili pod dom chłopaków przyjechał ogromny autobus z napisem "Take Me Home"
Nicole: Czyli musimy sie pozegnac - powiedziała i otarła łzy z policzka, a Niall mocno ja przytulil
Podeszłam do Louisa i pocalowalam go w usta.
Ja: Kocham cię Lou - chłopak przytulil mnie, pocalowal we włosy i głaskał po plecach
Lou: Ja ciebie też Car. Nie płacz, zobaczysz szybko zleci. Bądź silna i opiekuj sie dziewczynami - pokiwalam głową i pocalowalam go kolejny raz.
Podeszłam do reszty chłopaków tuląc sie do każdego po kolej i zamieniając z każdym z nich kilka słów. To samo zrobiła reszta dziewczyn. Ochroniarze włożyli walizki chłopaków do schowka, a chłopaki weszli do środka tourbusa. Autobus odpalił, a chłopcy wychylili sie przez okna i machali nam. Po chwili pojazd zniknął za zakrętem.
Nicole: Do zobaczenia na święta - wyszeptała, a po jej policzkach popłynęły łzy.
Przytulilysmy ja mocno, wsiadlysmy do samochodu Perrie i pojechałyśmy do mojego domu. Ze względu na wczesna godzine polozylysmy sie jeszcze spać. Położyłam sie w swoim łóżku i przytulilam Sweetie. Dostałam smsa od Louisa.
"Już tęsknię skarbie. Bardzo mocno cię kocham ;* "
Odpisalam
" Ja też tęsknię i kocham. Idę się jeszcze przespać. Dobranoc ;* "
__________________________________________________________________________________
__________________________________________________________________________________
Dodaję dzisiaj drugi rozdział w nagrodę, że cierpliwie czekaliście. Tak wiem, jest strasznie krótki, ale nie chciałam w nim wszystkiego zdradzać. kolejny na pewno będzie dłuższy i dużo będzie się działo, obiecuję. W zakładce bohaterowie (w końcu) pojawiły się Nicole i Kate, mam nadzieję, że je polubicie. Do zobaczenia za tydziej. KOMENTUJCIE!!!
niedziela, 16 czerwca 2013
Rozdział 34
~ Perspektywa Nicole ~
Obudziłam się dość późno, ale po wczorajszym wieczorze, nie ma sie co dziwić. Na zewnątrz świeciło słońce, w końcu. Podniosłam sie do pozycji siedzącej, przeciagnelam sie i ziewnęłam delikatnie.
Niall: Ślicznie wyglądasz.
Podskoczylam ze strachu. Nie pamiętam, żebyśmy sie kładli razem. W sumie to nic nie pamiętam. Prawie nic.
Ja: Dzień dobry Niall.
Niall: Dzień dobry Nicole. Jak sie spało?
Ja: Dobrze, a tobie?
Niall: Z toba zawsze cudownie.
Zawstydzona wstałam, żeby sie ubrać.
Niall: Nicki?
Ja: Tak?
Niall: Ślicznie sie rumienisz.
Zawstydziłam sie jeszcze bardziej i spuscilam głowę. Po chwili jednak podniosłam ja zdając sobie z czegoś sprawę.
Ja: Czekaj, jak ty mnie nazwałeś?
Niall: Nicki, nie podoba ci sie?
Ja: Nie, podoba. Tylko ze nikt tak do mnie wczesniej nie mówił.
Niall: Więc Nicki jest zarezerwowane tylko dla mnie.
Usmiechnelam sie, wzięłam jakieś ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubralam sie.
Wyszłam z łazienki i zastałam ubranego juz Nialla. Jak dobrze, ze mamy kilka łazienek.
Niall: Gotowa?
Ja: Jasne.
Niall: To idziemy jeść!
Złapał mnie za rękę i pociągnął na dół. Zbieglismy po schodach śmiejąc sie jak dzieci. O dziwo na dole było już posprzątane. Wszyscy siedzieli w salonie na kanapie i jedli sniadanie. Wszyscy oprócz Kate i Harrego.
Ja: Yyy...widział ktoś może Kate i Harrego?
Wszyscy spojrzeli na mnie i pokręcili przecząco głowami.
Zayn: Boże mam tylko nadzieje, że sie nie pozabijali.
Popatrzylismy z przerażeniem na Zayna. Po ich wczorajszej kłótni można sie wszystkiego spodziewać. Zerwalismy sie z miejsc i przepychajac sie pobieglismy w stronę schodów. Tam spotkał nas wręcz nadzwyczajny widok. Kath i Hazza szli obok siebie, rozmawiając i śmiejąc się, ale najdziwniejsze bylo to, ze żadne z nich nie bylo posiniaczone lub poranione i nie mieli przy sobie ( lub w sobie ) noża ani żadnego innego ostrego przedmiotu. Staliśmy i patrzyliśmy na nich z szeroko otwartymi oczami.
~ Perspektywa Kate ~
Właśnie schodzilam, a raczej chciałam zejść z Harrym na śniadanie, ale coś nam przeszkodziło. Bylo to 7 idiotów którzy patrzyli na nas ze zdiwieniem.
Harry: Co sie tak gapicie?
Li: Bo nie kłócicie sie.
Niall: Ani nie bijecie.
Lou: Ani nie niesiecie zwłok drugiej osoby.
Wszyscy popatrzylismy na Lou mniej wiecej tak
Lou: No co?
Caroline: Nic, nic skarbie.
Zayn: To możecie nam to wytłumaczyć?
Ja: Po prostu po tak cudownej i upojnej nocy nie jestem w stanie sie o co kolejek kłócić z Harrym, prawda miśku - poslalam Harremu porozumiewawcze spojrzenie
Harry: Oczywiście, że tak kotku. Mogliście sie przyłączyć, a nie teraz gapicie sie na nas.
Zeszliśmy na dół trzymając się za ręce i szczerząc jak idioci. Ich miny-bezcenne. Usiedliśmy w salonie i zabraliśmy sie za kanapki.
Harry: Idziecie do nas, czy będziecie nas obgadywac ze schodami?
Wszyscy momentalnie przyszli do salonu i dokończyli śniadanie. Włączyliśmy telewizje. Właśnie leciał teledysk Live While We're Young. Chłopcy zaczęli sie cieszyć jak idioci i skakać po kanapie, pozniej dołączyli jeszcze śpiewanie. Szkoda, ze nikt tego nie nagrał, ale musicie mi uwierzyć na słowo, ze na prawdę wyglądało to hmm...dziwnie? Tak to chyba dobre słowo.
Nicole: Eeee nie chce wam przerywać, ale to tak trochę moja kanapa.
Lou: Ups.
Niall: Sorka. W takim razie idziemy do nas.
Caroline: Nie, jedziemy do nas, muszę odebrać Sweetie od sąsiadki.
Zebraliśmy sie szybko, posprzatalismy po śniadaniu i pojechaliśmy do Car i Agaty. Caroline poszła szybko do sąsiadki i odebrała swojego psiaka. Gdy wróciła usiedliśmy w salonie i włączyliśmy telewizor. Po chwili zadzwonił telefon Liama. Wyszedł, zeby spokojnie porozmawiać. Wrócił po jakiś pięciu minutach.
Niall: Ja idę z Nicki na spacer.
Li: Nie teraz Niall. Simon dzwonił. Musimy sie zbierać. Ma nam coś ważnego do powiedzenia.
Niall: Ale jak wrócimy to mogę, tak?
Lou: Znając Simona to będziemy wieczorem.
Nicole: Poczekam. Dzisiaj sobota wiec jutro nie trzeba wstawać.
Pozegnalysmy sie z chłopakami i usiadlysmy na kanapie oglądając filmy.
~ Perspektywa Nialla ; Około 18 ~
Dlaczego akurat teraz? Dlaczego akurat wtedy, kiedy ją poznałem. Dlaczego akurat gdy zebralem się na odwagę by powiedzieć jej co czuję? Wszyscy smutni wróciliśmy do domu Car i Agaty. No trudno wybraliśmy taka drogę w naszym życiu i musimy nia podążać. To nasza praca, ale chyba jedna z najprzyjemniejszych jakie istnieją. Jedyne minusy to coraz większy brak prywatności. W drzwiach powitała nas Sweetie, a zaraz później głośne "cześć" dziewczyn.
Caroline: I jak tam?
Lou: Szkoda gadac.
Agata: Aż tak źle.
Li: Sam nie wiem czy dobrze czy źle.
Nicole: To mówcie co sie stało.
Ja: Mamy trasę po całym świecie.
Caroline: Od kiedy i do kiedy?
Zayn: Od połowy października do listopada następnego roku.
Kate: Macie jakieś przerwy?
Harry: Dwa tygodnie na Boże Narodzenie, dwa tygodnie na Wielkanoc i miesiąc na wakacje.
Caroline: Nie jest tak źle. Mamy jeszcze cały miesiąc, a później już niedaleko do świąt.
W sumie to Car ma rację. Nie jest tak zle. Może to jest nasza praca, ale również nasze hobby. Kocham śpiewać i dziekuje temu na górze, ze mogłem spełnić marzenia i wiązać ze śpiewaniem swoja przyszłość.
Ja: Nicki, możemy już iść?
Nicole: Jasne, chodźmy póki jest jeszcze jasno.
Pożegnaliśmy naszych przyjaciół i wsiedliśmy do mojego range rovera.
Nicole: Powiesz mi gdzie jedziemy?
Ja: Nie.
Nicole: Czyli nic się nie dowiem?
Ja: Na pewno nie ode mnie - uśmiechnąłem sie do niej.
Włączyłem radio i jechaliśmy w ciszy. Dobrze, ze Simon puścił nas wczesniej, bo zdążymy jeszcze na zachód słońca. Po około półgodzinie dojechaliśmy na miejsce.
Ja: Musisz mieć zawiązane oczy.
Nicole: Czyli to ma być jakas niespodzianka.
Ja: Mam nadzieję, ze udana. Poczekaj tu chwilkę.
Zawiazalem Nicki oczy i pobiegłem na wzgórze, rozlozylem wszystkie potrzebne rzeczy, wyciągnąłem jedzenie oraz butelkę wina i wróciłem po Nicole.
Ja: Daj mi rękę.
Wysunęła dłoń w moja stronę, a ja delikatnie ją chwyciłem i pociagnąłem Nicki lekko w moją stronę dając jej do zrozumienia, żeby dała się prowadzić. Doszliśmy na miejsce.
Ja: Jesteśmy. Możesz rozwiązać opaskę.
Nicole puściła moja rękę i rozwiązała sobie oczy. Widziałem po jej minie, że jej sie podoba, chyba nawet bardzo, bo nie potrafiła nic powiedzieć.
Nicole: Tu jest pięknie.
Ja: Usiądź.
Usiedliśmy na kocu. Otworzyłem wino i nalałem nam do kieliszków. Napilismy sie i zabraliśmy za jedzenie.
Po skończonym posiłku zaczęło zachodzić słońce. Nicole patrzyła jak zaczarowana. No tak, rzeczywiście jest pięknie. Dobra Nialler, dawaj. Delikatnie złapałem jej dłoń i jeździłem kciukiem po jej palcu.
Nicole popatrzyła na mnie swoimi niebieskimi oczami. Boże, te jej oczy i malinowe usta. Niall ogarnij sie.
Ja: Nicole?
Nicole: Tak?
Ja: Muszę ci coś powiedzieć. Ja...
Nicole: Coś sie stało?
Ja: Nie. Znaczy tak. Znaczy...obiecaj, ze mnie posłuchasz.
Nicole: Dobrze Niall - usmiechnela sie do mnie dodając mi otuchy.
Ja: To trudne do powiedzenia...bo...ja nie umiem wyrazić tego słowami. Nie umiem wyrazić szczęścia, ktore mnie spotkało gdy cię poznałem. Od tamtej pory mógłbym nie spać, tylko po to, by słuchać jak oddychasz i patrzyć jak uśmiechasz sie przez sen. Tak bardzo potrzebuje ciebie, tutaj, jak najbliżej mnie. Chcę być dla ciebie kimś więcej niz przyjacielem. Chce być przy tobie w każdej chwili, w tej gorszej i tej lepszej. Bede sie starał, zebys miala wszystko czego zapragniesz, zebys nigdy nie byla smutna. Chce, zebys po prostu byla przy mnie, bo nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Kocham cię Nicole, ale jesli nie czujesz tego co ja, proszę powiedz mi i po prostu zapomnij o tym i...- dotknęła delikatnie mojego policzka.
Starłem kciukiem łzę, która torowala sobie drogę po jej twarzy. Uśmiechnęła sie do mnie. Przyblizylem sie i delikatnie pocałowałem ja w usta. Nicki usmiechnela się, wiec pogłebilem pocałunek.
Nicole: Ja też cię kocham Niall. Nie wiem jak wytrzymam bez ciebie te dwa miesiące.
Ja: Może chociaż święta spędzimy razem?
Nicole: Ale co z twoją rodziną? Nie widzicie sie cały rok i teraz jeszcze mam wam zabrać święta? Niema mowy.
Ja: To przyjedź do mnie na święta. Możecie przyjechać z rodzicami. Wtedy spędzimy je razem i z rodziną.
Nicole: Świetny pomysł, ale moi rodzice raczej będą chcieli pojechać do dziadków.
Ja: Więc pojedziemy razem, do mnie, do Mullingar. Pomyśl o tym.
Nicole: Dobrze zastanowię się. A teraz cieszmy sie zachodem słońca.
Ja: I sobą dopóki jeszcze jestem.
Objąłem Nicole i przyciągnąłem do siebie opierając brodę na jej głowie. Pocałowałem ją we włosy i zamknąłem oczy rozkoszując sie chwilą, trzymając w objęciach prawdziwy skarb.
__________________________________________________________________________________
__________________________________________________________________________________
Musicie mi wybaczyć, że przez długi czas nie dodawałam rozdziału, ale mamy koniec roku i musiałam poprawić oceny, a po drugie przez tydzień nie miałam internetu, ale już wszystko jest ok ;]
KOMENTUJCIE!!!
Obudziłam się dość późno, ale po wczorajszym wieczorze, nie ma sie co dziwić. Na zewnątrz świeciło słońce, w końcu. Podniosłam sie do pozycji siedzącej, przeciagnelam sie i ziewnęłam delikatnie.
Niall: Ślicznie wyglądasz.
Podskoczylam ze strachu. Nie pamiętam, żebyśmy sie kładli razem. W sumie to nic nie pamiętam. Prawie nic.
Ja: Dzień dobry Niall.
Niall: Dzień dobry Nicole. Jak sie spało?
Ja: Dobrze, a tobie?
Niall: Z toba zawsze cudownie.
Zawstydzona wstałam, żeby sie ubrać.
Niall: Nicki?
Ja: Tak?
Niall: Ślicznie sie rumienisz.
Zawstydziłam sie jeszcze bardziej i spuscilam głowę. Po chwili jednak podniosłam ja zdając sobie z czegoś sprawę.
Ja: Czekaj, jak ty mnie nazwałeś?
Niall: Nicki, nie podoba ci sie?
Ja: Nie, podoba. Tylko ze nikt tak do mnie wczesniej nie mówił.
Niall: Więc Nicki jest zarezerwowane tylko dla mnie.
Usmiechnelam sie, wzięłam jakieś ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubralam sie.
Niall: Gotowa?
Ja: Jasne.
Niall: To idziemy jeść!
Złapał mnie za rękę i pociągnął na dół. Zbieglismy po schodach śmiejąc sie jak dzieci. O dziwo na dole było już posprzątane. Wszyscy siedzieli w salonie na kanapie i jedli sniadanie. Wszyscy oprócz Kate i Harrego.
Ja: Yyy...widział ktoś może Kate i Harrego?
Wszyscy spojrzeli na mnie i pokręcili przecząco głowami.
Zayn: Boże mam tylko nadzieje, że sie nie pozabijali.
Popatrzylismy z przerażeniem na Zayna. Po ich wczorajszej kłótni można sie wszystkiego spodziewać. Zerwalismy sie z miejsc i przepychajac sie pobieglismy w stronę schodów. Tam spotkał nas wręcz nadzwyczajny widok. Kath i Hazza szli obok siebie, rozmawiając i śmiejąc się, ale najdziwniejsze bylo to, ze żadne z nich nie bylo posiniaczone lub poranione i nie mieli przy sobie ( lub w sobie ) noża ani żadnego innego ostrego przedmiotu. Staliśmy i patrzyliśmy na nich z szeroko otwartymi oczami.
~ Perspektywa Kate ~
Właśnie schodzilam, a raczej chciałam zejść z Harrym na śniadanie, ale coś nam przeszkodziło. Bylo to 7 idiotów którzy patrzyli na nas ze zdiwieniem.
Harry: Co sie tak gapicie?
Li: Bo nie kłócicie sie.
Niall: Ani nie bijecie.
Lou: Ani nie niesiecie zwłok drugiej osoby.
Wszyscy popatrzylismy na Lou mniej wiecej tak
Lou: No co?
Caroline: Nic, nic skarbie.
Zayn: To możecie nam to wytłumaczyć?
Ja: Po prostu po tak cudownej i upojnej nocy nie jestem w stanie sie o co kolejek kłócić z Harrym, prawda miśku - poslalam Harremu porozumiewawcze spojrzenie
Harry: Oczywiście, że tak kotku. Mogliście sie przyłączyć, a nie teraz gapicie sie na nas.
Zeszliśmy na dół trzymając się za ręce i szczerząc jak idioci. Ich miny-bezcenne. Usiedliśmy w salonie i zabraliśmy sie za kanapki.
Harry: Idziecie do nas, czy będziecie nas obgadywac ze schodami?
Wszyscy momentalnie przyszli do salonu i dokończyli śniadanie. Włączyliśmy telewizje. Właśnie leciał teledysk Live While We're Young. Chłopcy zaczęli sie cieszyć jak idioci i skakać po kanapie, pozniej dołączyli jeszcze śpiewanie. Szkoda, ze nikt tego nie nagrał, ale musicie mi uwierzyć na słowo, ze na prawdę wyglądało to hmm...dziwnie? Tak to chyba dobre słowo.
Nicole: Eeee nie chce wam przerywać, ale to tak trochę moja kanapa.
Lou: Ups.
Niall: Sorka. W takim razie idziemy do nas.
Caroline: Nie, jedziemy do nas, muszę odebrać Sweetie od sąsiadki.
Zebraliśmy sie szybko, posprzatalismy po śniadaniu i pojechaliśmy do Car i Agaty. Caroline poszła szybko do sąsiadki i odebrała swojego psiaka. Gdy wróciła usiedliśmy w salonie i włączyliśmy telewizor. Po chwili zadzwonił telefon Liama. Wyszedł, zeby spokojnie porozmawiać. Wrócił po jakiś pięciu minutach.
Niall: Ja idę z Nicki na spacer.
Li: Nie teraz Niall. Simon dzwonił. Musimy sie zbierać. Ma nam coś ważnego do powiedzenia.
Niall: Ale jak wrócimy to mogę, tak?
Lou: Znając Simona to będziemy wieczorem.
Nicole: Poczekam. Dzisiaj sobota wiec jutro nie trzeba wstawać.
Pozegnalysmy sie z chłopakami i usiadlysmy na kanapie oglądając filmy.
~ Perspektywa Nialla ; Około 18 ~
Dlaczego akurat teraz? Dlaczego akurat wtedy, kiedy ją poznałem. Dlaczego akurat gdy zebralem się na odwagę by powiedzieć jej co czuję? Wszyscy smutni wróciliśmy do domu Car i Agaty. No trudno wybraliśmy taka drogę w naszym życiu i musimy nia podążać. To nasza praca, ale chyba jedna z najprzyjemniejszych jakie istnieją. Jedyne minusy to coraz większy brak prywatności. W drzwiach powitała nas Sweetie, a zaraz później głośne "cześć" dziewczyn.
Caroline: I jak tam?
Lou: Szkoda gadac.
Agata: Aż tak źle.
Li: Sam nie wiem czy dobrze czy źle.
Nicole: To mówcie co sie stało.
Ja: Mamy trasę po całym świecie.
Caroline: Od kiedy i do kiedy?
Zayn: Od połowy października do listopada następnego roku.
Kate: Macie jakieś przerwy?
Harry: Dwa tygodnie na Boże Narodzenie, dwa tygodnie na Wielkanoc i miesiąc na wakacje.
Caroline: Nie jest tak źle. Mamy jeszcze cały miesiąc, a później już niedaleko do świąt.
W sumie to Car ma rację. Nie jest tak zle. Może to jest nasza praca, ale również nasze hobby. Kocham śpiewać i dziekuje temu na górze, ze mogłem spełnić marzenia i wiązać ze śpiewaniem swoja przyszłość.
Ja: Nicki, możemy już iść?
Nicole: Jasne, chodźmy póki jest jeszcze jasno.
Pożegnaliśmy naszych przyjaciół i wsiedliśmy do mojego range rovera.
Nicole: Powiesz mi gdzie jedziemy?
Ja: Nie.
Nicole: Czyli nic się nie dowiem?
Ja: Na pewno nie ode mnie - uśmiechnąłem sie do niej.
Włączyłem radio i jechaliśmy w ciszy. Dobrze, ze Simon puścił nas wczesniej, bo zdążymy jeszcze na zachód słońca. Po około półgodzinie dojechaliśmy na miejsce.
Ja: Musisz mieć zawiązane oczy.
Nicole: Czyli to ma być jakas niespodzianka.
Ja: Mam nadzieję, ze udana. Poczekaj tu chwilkę.
Zawiazalem Nicki oczy i pobiegłem na wzgórze, rozlozylem wszystkie potrzebne rzeczy, wyciągnąłem jedzenie oraz butelkę wina i wróciłem po Nicole.
Ja: Daj mi rękę.
Wysunęła dłoń w moja stronę, a ja delikatnie ją chwyciłem i pociagnąłem Nicki lekko w moją stronę dając jej do zrozumienia, żeby dała się prowadzić. Doszliśmy na miejsce.
Ja: Jesteśmy. Możesz rozwiązać opaskę.
Nicole puściła moja rękę i rozwiązała sobie oczy. Widziałem po jej minie, że jej sie podoba, chyba nawet bardzo, bo nie potrafiła nic powiedzieć.
Nicole: Tu jest pięknie.
Ja: Usiądź.
Usiedliśmy na kocu. Otworzyłem wino i nalałem nam do kieliszków. Napilismy sie i zabraliśmy za jedzenie.
Po skończonym posiłku zaczęło zachodzić słońce. Nicole patrzyła jak zaczarowana. No tak, rzeczywiście jest pięknie. Dobra Nialler, dawaj. Delikatnie złapałem jej dłoń i jeździłem kciukiem po jej palcu.
Nicole popatrzyła na mnie swoimi niebieskimi oczami. Boże, te jej oczy i malinowe usta. Niall ogarnij sie.
Ja: Nicole?
Nicole: Tak?
Ja: Muszę ci coś powiedzieć. Ja...
Nicole: Coś sie stało?
Ja: Nie. Znaczy tak. Znaczy...obiecaj, ze mnie posłuchasz.
Nicole: Dobrze Niall - usmiechnela sie do mnie dodając mi otuchy.
Ja: To trudne do powiedzenia...bo...ja nie umiem wyrazić tego słowami. Nie umiem wyrazić szczęścia, ktore mnie spotkało gdy cię poznałem. Od tamtej pory mógłbym nie spać, tylko po to, by słuchać jak oddychasz i patrzyć jak uśmiechasz sie przez sen. Tak bardzo potrzebuje ciebie, tutaj, jak najbliżej mnie. Chcę być dla ciebie kimś więcej niz przyjacielem. Chce być przy tobie w każdej chwili, w tej gorszej i tej lepszej. Bede sie starał, zebys miala wszystko czego zapragniesz, zebys nigdy nie byla smutna. Chce, zebys po prostu byla przy mnie, bo nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Kocham cię Nicole, ale jesli nie czujesz tego co ja, proszę powiedz mi i po prostu zapomnij o tym i...- dotknęła delikatnie mojego policzka.
Starłem kciukiem łzę, która torowala sobie drogę po jej twarzy. Uśmiechnęła sie do mnie. Przyblizylem sie i delikatnie pocałowałem ja w usta. Nicki usmiechnela się, wiec pogłebilem pocałunek.
Nicole: Ja też cię kocham Niall. Nie wiem jak wytrzymam bez ciebie te dwa miesiące.
Ja: Może chociaż święta spędzimy razem?
Nicole: Ale co z twoją rodziną? Nie widzicie sie cały rok i teraz jeszcze mam wam zabrać święta? Niema mowy.
Ja: To przyjedź do mnie na święta. Możecie przyjechać z rodzicami. Wtedy spędzimy je razem i z rodziną.
Nicole: Świetny pomysł, ale moi rodzice raczej będą chcieli pojechać do dziadków.
Ja: Więc pojedziemy razem, do mnie, do Mullingar. Pomyśl o tym.
Nicole: Dobrze zastanowię się. A teraz cieszmy sie zachodem słońca.
Ja: I sobą dopóki jeszcze jestem.
Objąłem Nicole i przyciągnąłem do siebie opierając brodę na jej głowie. Pocałowałem ją we włosy i zamknąłem oczy rozkoszując sie chwilą, trzymając w objęciach prawdziwy skarb.
__________________________________________________________________________________
__________________________________________________________________________________
Musicie mi wybaczyć, że przez długi czas nie dodawałam rozdziału, ale mamy koniec roku i musiałam poprawić oceny, a po drugie przez tydzień nie miałam internetu, ale już wszystko jest ok ;]
KOMENTUJCIE!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)