sobota, 13 lipca 2013

Informacja

Podjęłam decyzje o zawieszeniu bloga na czas wakacji. Po prostu nie mam nawet chwili żeby usiąść i coś wymyślić. Obiecuję, że nowy rozdział pojawi się 1 WRZEŚNIA. Mam nadzieje, że będziecie cierpliwi i zrozumiecie mnie. Chce was również poinformować, że koniec tej historii zbliża sie wielkimi krokami, ale już mam pomysl na nowe opowiadanie, ktore pojawi sie zaraz jak tylko skończę "Lust For Love". Z opinii mojej przyjaciolki wynika że będzie ono dużo lepsze. Ja mogę wam jedynie powiedzieć, że bedzie miało kilka części. No wiec życzę wam miłych wakacji i cierpliwości. Do zobaczenia po wakacjach. Mam nadzieje, że spotkamy się w liczniejszym gronie. KOCHAM WAS ;*

niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 35

~ Perspektywa Karoliny ; Miesiąc później ~


Dzisiaj już ostatnia noc razem. Dość dużo sie zmieniło przez ten miesiąc. Niall i Nicole są razem, Harrego i Kate strasznie ciągnie do siebie, ale oboje boja sie zrobic pierwszy krok. Ostatni tydzien spędzaliśmy parami. Oczywiście Harry i Kate razem, ale i tak nic z tego nie wyszło, caly czas mówią, że są tylko przyjaciółmi, ale ja nie jestem ślepa. Zayn pojechal do rodzicow, bo Perrie niestety ma trasę. Ostatnią noc postanowiliśmy spędzić razem, całą dziewiątką, w domu chłopaków.

Lou: Dobra to co robimy. Byliśmy juz na basenie, w wesołym miasteczku, kinie i...
Niall: Obiedzie!
Li: Tak Niall, również na obiedzie.
Zayn: To co teraz robimy?
Niall: Pizza i filmy?

Wszyscy pokiwalismy głowami, a szczęśliwy Niall poszedł zadzwonić po pizzę. Usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy film. Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.

Niall: No proszę, szybko sie uwinęli z ta pizzą.

Horan uradowany poszedł otworzyć drzwi. Po chwili wrócił z ogromnym uśmiechem, ale bez pizzy.

Niall: Nigdy nie zgadniecie kto to.

Wychylilismy głowy w stronę Horana, zeby zobaczyć kto przyszedł. Do Nialla podeszła wysoką blondynka z szerokim uśmiechem na twarzy.

Perrie: Cześć wszystkim!
Wszyscy: Perrie!

Podbieglismy do blondynki i przytulilismy ją wszyscy razem, a później każdy osobno. Oczywiście pozniej przywitała sie z Zaynem gorącym buziakiem.

Perrie: Oh przepraszam, gdzie moje maniery. Jestem Perrie Edwards, a wy to pewnie Nicole i Kate - pokazała na dziewczyny w odwrotnej kolejności
Nicole: Niezupełnie. Ja jestem Nicole Carter.
Kate: A ja Katherine Feelse, ale wszyscy mówią Kate, Katy albo Kath.
Perrie: Miło mi was w koncu poznać. Przepraszam, ze was pomyliłam, ale słyszałam o was tylko przez telefon i nawet nie mialam czasu sprawdzić jak wygladacie.
Nicole: Nic sie nie stało.
Kate: I nam również milo cię poznać.
Zayn: Jak udalo ci sie przyjechać?
Perrie: Wiem, ze jutro jedziecie w trase i chciałam sie jeszcze z wami zobaczyć, a pojutrze gramy koncert w Londynie, wiec spędzę trochę czasu z dziewczynami.

Zadzwonił dzwonek do drzwi.

Ja: Ty to masz wyczucie czasu dziewczyno, zdazylas akurat na pizzę.
Niall otworzyl drzwi, zapłacił i przyniósł 5 ogromnych pizz.
Niall: To co, jemy nie.
Nicole: Nie mam pojęcia skarbie jak my mamy to wszystko zjeść, no ale znając ciebie to nic nie zostanie.


~ Dwie godziny później ~


Ja: O kurwa. Nie mogę sie ruszyć.
Kate: Ja nie mam pojęcia Niall jak ty to robisz, ale podziwiam cię człowieku odkurzaczu.
Niall: Co wy, juz wymiekacie? Jeszcze cala pizza została.
Zayn: Nic juz nie mów bo za chwile się zbełtam.
Perrie: Ej, chłopaki, mam takie pytanko. Spakowaliscie sie chociaż?
Li: O kurwa zapomnielismy.
Lou: Która godzina?
Nicole: 22:30.
Niall: Ja pierdole i my mamy jeszcze wstać o piatej? Ja sie pytam kurwa jak?
Agata: Dobra, spoko, przecież po to tu jestesmy, tak? Wiec teraz marsz parami na gore i pakować sie.
Wszyscy: Tak jest kapitanie - rozesmialismy sie i poszliśmy na górę pomóc chłopcą sie spakowac.

Weszlam z Louisem do jego pokoju i wyciągnęłam dwie duże walizki. Jak przyjedzie na święta to weźmie sobie więcej rzeczy.

Lou: To ja pójdę spakowac rzeczy z łazienki.

Pokiwalam głową i zabrałam sie za składanie jego ubrań i wkladanie ich do walizki. Chwycilam do ręki kolejna koszulkę, ale tej nie potrafiłam schować do walizki. Lou mial ja na sobie gdy się poznalismy. Przypomniałam sobie wszystkie nasze wspólnie spędzone chwile. Przysunelam ja do nosa. Pachniała tak ładnie, pachniała nim. Nie wytrzymałam i dałam sie ponieść emocjom. Łzy leciały po moich policzkach, a ja siedziałam i trzymałam w rękach jego koszulkę. Lou wyszedł z łazienki i chciał mnie o coś zapytać, ale widząc, że płaczę, usiadł przy mnie i przytulil mnie mocno.

Lou: Car, kochanie co sie stało?
Ja: Nie weźmiesz tej koszulki, prawda? - powiedzialam unosząc delikatnie pamiętną koszulkę z logiem Supermana.
Lou: Nie skarbie. Nie płacz proszę.
Ja: Przepraszam, ale po prostu nie mogę wyobrazić sobie prawie całego roku bez ciebie i bez reszty chłopaków.
Lou: Ja też nie mogę sobie wyobrazić tego, ze bede budził sie codziennie, a ciebie nie bedzie przy mnie, ale pocieszam sie tym, ze święta spędzimy razem. Ty zaprosisz swoja rodzinę, a ja swoją. Jakoś damy radę.
Ja: Kocham cię Lou.
Lou: Ja ciebie też Car - złączył nasze usta w pocałunku.


~ Następny dzień ~


Wstaliśmy wszyscy po czwartej. Chłopcy poszli sie zbierać, a my zrobilysmy sniadanie i przygotowalysmy im jakieś kanapki na drogę. Siedzialismy na dole i kończyliśmy śniadanie. Za chwile mial przyjechać Tourbus i zabrać chłopaków do Manchesteru, gdzie jutro grają koncert. Gotowi wynieśliśmy walizki zamknęliśmy dom chłopaków i milcząc siedzieliśmy na schodach ciesząc sie ostatnimi wspólnymi chwilami. Po chwili pod dom chłopaków przyjechał ogromny autobus z napisem "Take Me Home"

Nicole: Czyli musimy sie pozegnac - powiedziała i otarła łzy z policzka, a Niall mocno ja przytulil

Podeszłam do Louisa i pocalowalam go w usta.

Ja: Kocham cię Lou - chłopak przytulil mnie, pocalowal we włosy i głaskał po plecach
Lou: Ja ciebie też Car. Nie płacz, zobaczysz szybko zleci. Bądź silna i opiekuj sie dziewczynami - pokiwalam głową i pocalowalam go kolejny raz.

Podeszłam do reszty chłopaków tuląc sie do każdego po kolej i zamieniając z każdym z nich kilka słów. To samo zrobiła reszta dziewczyn. Ochroniarze włożyli walizki chłopaków do schowka, a chłopaki weszli do środka tourbusa. Autobus odpalił, a chłopcy wychylili sie przez okna i machali nam. Po chwili pojazd zniknął za zakrętem.

Nicole: Do zobaczenia na święta - wyszeptała, a po jej policzkach popłynęły łzy.

Przytulilysmy ja mocno, wsiadlysmy do samochodu Perrie i pojechałyśmy do mojego domu. Ze względu na wczesna godzine polozylysmy sie jeszcze spać. Położyłam sie w swoim łóżku i przytulilam Sweetie. Dostałam smsa od Louisa.

"Już tęsknię skarbie. Bardzo mocno cię kocham ;* "

Odpisalam

" Ja też tęsknię i kocham. Idę się jeszcze przespać. Dobranoc ;* "

__________________________________________________________________________________
__________________________________________________________________________________

Dodaję dzisiaj drugi rozdział w nagrodę, że cierpliwie czekaliście. Tak wiem, jest strasznie krótki, ale nie chciałam w nim wszystkiego zdradzać. kolejny na pewno będzie dłuższy i dużo będzie się działo, obiecuję. W zakładce bohaterowie (w końcu) pojawiły się Nicole i Kate, mam nadzieję, że je polubicie. Do zobaczenia za tydziej. KOMENTUJCIE!!!

Rozdział 34

~ Perspektywa Nicole ~

Obudziłam się dość późno, ale po wczorajszym wieczorze, nie ma sie co dziwić. Na zewnątrz świeciło słońce, w końcu. Podniosłam sie do pozycji siedzącej, przeciagnelam sie i ziewnęłam delikatnie.

Niall: Ślicznie wyglądasz.

Podskoczylam ze strachu. Nie pamiętam, żebyśmy sie kładli razem. W sumie to nic nie pamiętam. Prawie nic.

Ja: Dzień dobry Niall.
Niall: Dzień dobry Nicole. Jak sie spało?
Ja: Dobrze, a tobie?
Niall: Z toba zawsze cudownie.

Zawstydzona wstałam, żeby sie ubrać.

Niall: Nicki?
Ja: Tak?
Niall: Ślicznie sie rumienisz.

Zawstydziłam sie jeszcze bardziej i spuscilam głowę. Po chwili jednak podniosłam ja zdając sobie z czegoś sprawę.

Ja: Czekaj, jak ty mnie nazwałeś?
Niall: Nicki, nie podoba ci sie?
Ja: Nie, podoba. Tylko ze nikt tak do mnie wczesniej nie mówił.
Niall: Więc Nicki jest zarezerwowane tylko dla mnie.

Usmiechnelam sie, wzięłam jakieś ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubralam sie.
 
 Wyszłam z łazienki i zastałam ubranego juz Nialla. Jak dobrze, ze mamy kilka łazienek.

Niall: Gotowa?
Ja: Jasne.
Niall: To idziemy jeść!

Złapał mnie za rękę i pociągnął na dół. Zbieglismy po schodach śmiejąc sie jak dzieci. O dziwo na dole było już posprzątane. Wszyscy siedzieli w salonie na kanapie i jedli sniadanie. Wszyscy oprócz Kate i Harrego.

Ja: Yyy...widział ktoś może Kate i Harrego?

Wszyscy spojrzeli na mnie i pokręcili przecząco głowami.

Zayn: Boże mam tylko nadzieje, że sie nie pozabijali.

Popatrzylismy z przerażeniem na Zayna.  Po ich wczorajszej kłótni można sie wszystkiego spodziewać. Zerwalismy sie z miejsc i przepychajac sie pobieglismy w stronę schodów. Tam spotkał nas wręcz nadzwyczajny widok. Kath i Hazza szli obok siebie, rozmawiając i śmiejąc się, ale najdziwniejsze bylo to, ze żadne z nich nie bylo posiniaczone lub poranione i nie mieli przy sobie ( lub w sobie ) noża ani żadnego innego ostrego przedmiotu. Staliśmy i patrzyliśmy na nich z szeroko otwartymi oczami.


~ Perspektywa Kate ~


Właśnie schodzilam, a raczej chciałam zejść z Harrym na śniadanie, ale coś nam przeszkodziło. Bylo to 7 idiotów którzy patrzyli na nas ze zdiwieniem.

Harry: Co sie tak gapicie?
Li: Bo nie kłócicie sie.
Niall: Ani nie bijecie.
Lou: Ani nie niesiecie zwłok drugiej osoby.

Wszyscy popatrzylismy na Lou mniej wiecej tak



Lou: No co?
Caroline: Nic, nic skarbie.
Zayn: To możecie nam to wytłumaczyć?
Ja: Po prostu po tak cudownej i upojnej nocy nie jestem w stanie sie o co kolejek kłócić z Harrym, prawda miśku - poslalam Harremu porozumiewawcze spojrzenie
Harry: Oczywiście, że tak kotku. Mogliście sie przyłączyć, a nie teraz gapicie sie na nas.

Zeszliśmy na dół trzymając się za ręce i szczerząc jak idioci. Ich miny-bezcenne. Usiedliśmy w salonie i zabraliśmy sie za kanapki.

Harry: Idziecie do nas, czy będziecie nas obgadywac ze schodami?

Wszyscy momentalnie przyszli do salonu i dokończyli śniadanie. Włączyliśmy telewizje. Właśnie leciał teledysk Live While We're Young. Chłopcy zaczęli sie cieszyć jak idioci i skakać po kanapie, pozniej dołączyli jeszcze śpiewanie. Szkoda, ze nikt tego nie nagrał, ale musicie mi uwierzyć na słowo, ze na prawdę wyglądało to hmm...dziwnie? Tak to chyba dobre słowo.

Nicole: Eeee nie chce wam przerywać, ale to tak trochę moja kanapa.
Lou: Ups.
Niall: Sorka. W takim razie idziemy do nas.
Caroline: Nie, jedziemy do nas, muszę odebrać Sweetie od sąsiadki.

Zebraliśmy sie szybko, posprzatalismy po śniadaniu i pojechaliśmy do Car i Agaty. Caroline poszła szybko do sąsiadki i odebrała swojego psiaka. Gdy wróciła usiedliśmy w salonie i włączyliśmy telewizor. Po chwili zadzwonił telefon Liama. Wyszedł, zeby spokojnie porozmawiać. Wrócił po jakiś pięciu minutach.

Niall: Ja idę z Nicki na spacer.
Li: Nie teraz Niall. Simon dzwonił. Musimy sie zbierać. Ma nam coś ważnego do powiedzenia.
Niall: Ale jak wrócimy to mogę, tak?
Lou: Znając Simona to będziemy wieczorem.
Nicole: Poczekam. Dzisiaj sobota wiec jutro nie trzeba wstawać.

Pozegnalysmy sie z chłopakami i usiadlysmy na kanapie oglądając filmy.


~ Perspektywa Nialla ; Około 18 ~


Dlaczego akurat teraz? Dlaczego akurat wtedy, kiedy ją poznałem. Dlaczego akurat gdy zebralem się  na odwagę by powiedzieć jej co czuję? Wszyscy smutni wróciliśmy do domu Car i Agaty. No trudno wybraliśmy taka drogę w naszym życiu i musimy nia podążać. To nasza praca, ale chyba jedna z  najprzyjemniejszych jakie istnieją. Jedyne minusy to coraz większy brak prywatności. W drzwiach powitała nas Sweetie, a zaraz później głośne "cześć" dziewczyn.

Caroline: I jak tam?
Lou: Szkoda gadac.
Agata: Aż tak źle.
Li: Sam nie wiem czy dobrze czy źle.
Nicole: To mówcie co sie stało.
Ja: Mamy trasę po całym świecie.
Caroline: Od kiedy i do kiedy?
Zayn: Od połowy października do listopada następnego roku.
Kate: Macie jakieś przerwy?
Harry: Dwa tygodnie na Boże Narodzenie, dwa tygodnie na Wielkanoc i miesiąc na wakacje.
Caroline: Nie jest tak źle. Mamy jeszcze cały miesiąc, a później już niedaleko do świąt.

W sumie to Car ma rację. Nie jest tak zle. Może to jest nasza praca, ale również nasze hobby. Kocham śpiewać i dziekuje temu na górze, ze mogłem spełnić marzenia i wiązać ze śpiewaniem swoja przyszłość.

Ja: Nicki, możemy już iść?
Nicole: Jasne, chodźmy póki jest jeszcze jasno.

Pożegnaliśmy naszych przyjaciół i wsiedliśmy do mojego range rovera.

Nicole: Powiesz mi gdzie jedziemy?
Ja: Nie.
Nicole: Czyli nic się nie dowiem?
Ja: Na pewno nie ode mnie - uśmiechnąłem sie do niej.

Włączyłem radio i jechaliśmy w ciszy. Dobrze, ze Simon puścił nas wczesniej, bo zdążymy jeszcze na zachód słońca. Po około półgodzinie dojechaliśmy na miejsce.

Ja: Musisz mieć  zawiązane oczy.
Nicole: Czyli to ma być jakas niespodzianka.
Ja: Mam nadzieję, ze udana. Poczekaj tu chwilkę.

Zawiazalem Nicki oczy i pobiegłem na wzgórze, rozlozylem wszystkie potrzebne rzeczy, wyciągnąłem jedzenie oraz butelkę wina i wróciłem po Nicole.

Ja: Daj mi rękę.

Wysunęła dłoń w moja stronę, a ja delikatnie ją chwyciłem i pociagnąłem Nicki lekko w moją stronę dając jej do zrozumienia, żeby dała się prowadzić. Doszliśmy na miejsce.

Ja: Jesteśmy. Możesz rozwiązać opaskę.

Nicole puściła moja rękę i rozwiązała sobie oczy. Widziałem po jej minie, że jej sie podoba, chyba nawet bardzo, bo nie potrafiła nic powiedzieć.


Nicole: Tu jest pięknie.
Ja: Usiądź.

Usiedliśmy na kocu. Otworzyłem wino i nalałem nam do kieliszków. Napilismy sie i zabraliśmy za jedzenie.

Po skończonym posiłku zaczęło zachodzić słońce. Nicole patrzyła jak zaczarowana. No tak, rzeczywiście jest pięknie. Dobra Nialler, dawaj. Delikatnie złapałem jej dłoń i jeździłem kciukiem po jej palcu.

Nicole popatrzyła na mnie swoimi niebieskimi oczami. Boże, te jej oczy i malinowe usta. Niall ogarnij sie.

Ja: Nicole?
Nicole: Tak?
Ja: Muszę ci coś powiedzieć. Ja...
Nicole: Coś sie stało?
Ja: Nie. Znaczy tak. Znaczy...obiecaj, ze mnie posłuchasz.
Nicole: Dobrze Niall - usmiechnela sie do mnie dodając mi otuchy.
Ja: To trudne do powiedzenia...bo...ja nie umiem wyrazić tego słowami. Nie umiem wyrazić szczęścia, ktore mnie spotkało gdy cię poznałem. Od tamtej pory mógłbym nie spać, tylko po to, by słuchać jak oddychasz i patrzyć jak uśmiechasz sie przez sen. Tak bardzo potrzebuje ciebie, tutaj, jak najbliżej mnie. Chcę być dla ciebie kimś więcej niz przyjacielem. Chce być przy tobie w każdej chwili, w tej gorszej i tej lepszej. Bede sie starał, zebys miala wszystko czego zapragniesz, zebys nigdy nie byla smutna. Chce, zebys po prostu byla przy mnie, bo nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Kocham cię Nicole, ale jesli nie czujesz tego co ja, proszę powiedz mi i po prostu zapomnij o tym i...- dotknęła delikatnie mojego policzka.

Starłem kciukiem łzę, która torowala sobie drogę po jej twarzy. Uśmiechnęła sie do mnie. Przyblizylem sie i delikatnie pocałowałem ja w usta. Nicki usmiechnela się, wiec pogłebilem pocałunek.




Nicole: Ja też cię kocham Niall. Nie wiem jak wytrzymam bez ciebie te dwa miesiące.
Ja: Może chociaż święta spędzimy razem?
Nicole: Ale co z twoją rodziną? Nie widzicie sie cały rok i teraz jeszcze mam wam zabrać święta? Niema mowy.
Ja: To przyjedź do mnie na święta. Możecie przyjechać z rodzicami. Wtedy spędzimy je razem i z rodziną.
Nicole: Świetny pomysł, ale moi rodzice raczej będą chcieli pojechać do dziadków.
Ja: Więc pojedziemy razem, do mnie, do Mullingar. Pomyśl o tym.
Nicole: Dobrze zastanowię się. A teraz cieszmy sie zachodem słońca.
Ja: I sobą dopóki jeszcze jestem.

Objąłem Nicole i przyciągnąłem do siebie opierając brodę na jej głowie. Pocałowałem ją we włosy i zamknąłem oczy rozkoszując sie chwilą, trzymając w objęciach prawdziwy skarb.


__________________________________________________________________________________
__________________________________________________________________________________

Musicie mi wybaczyć, że przez długi czas nie dodawałam rozdziału, ale mamy koniec roku i musiałam poprawić oceny, a po drugie przez tydzień nie miałam internetu, ale już wszystko jest ok ;]

KOMENTUJCIE!!!

czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 33

Ja: Boże, Nick. Co ty tu robisz? Ja nie chce, nie znowu.

Przerażona wybieglam z domu do ogrodu. Usiadłam na trawie, objelam kolana dłońmi i rozplakalam sie jak małe dziecko. To nie mógł być on. Na pewno wypilam za dużo. Ale dlaczego on ciągle tkwi w mojej głowie. Czy nie dość sie juz nacierpialam?


~ Perspektywa Harrego ~

Wybiegłem na dwór za Kate łapiąc tylko jakąś bluzę. Na zewnątrz padał mocny deszcz. Wołałem ją i szukałem jej, ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć. W końcu zobaczyłem ją. Siedziała skulona pod drzewem i płakała. Była cała przemoknięta i zmarznięta. Podbiegłem do niej i przykryłem bluzą. Usiadłem przy niej, przytuliłem mocno do siebie i kolysałem uspokajająco w przód i w tył. Pocałowałem ją delikatnie we włosy.

Ja: Już dobrze, shhh, to ja.
Kate: Ja przepraszam, jestem beznadziejna.
Ja: Nie mów tak. Co się stało?
Kate: Ja...Nick...on...ja nie chciałam..to jego wina.
Ja: Już dobrze, chodźmy do środka.

Wziąłem Kate na ręce i zanioslem do domu. Wszystkie oczy zwróciły się na nas. Nicole podeszla do dziewczyny i mocno ją przytuliła. Liam, jak na tatuśka przystało, przyniósł Kate koc i gorącą herbatę.

Zayn: Kate, co sie stalo?
Niall: I kim jest ten Nick.
Kate ze łzami w oczach spojrzała na nas, a pozniej na Nicole.
Nicole: Katy skarbie, myślę, że mają prawo wiedzieć.
Ale o czym do cholery?

~ Perspektywa Kate ~

Spojrzałam z przerażeniem na Nicole. Teraz już się nie wykręcę.

Harry: Kath, cokolwiek to jest możesz nam powiedzieć.
Liam: Jeżeli bedzie trzeba to postaramy się pomoc ci.
Niall: Możesz nam zaufać Katy.

Wzięłam głęboki oddech. Byłam lekko pijana, ale dobrze wiedziałam co robię.

Ja: I tak prędzej czy pozniej musiałabym wam to powiedzieć. No wiec jak już wiecie mieszkam z Nicole. Dlaczego? Bo moi rodzice nie żyją - nastała cisza, wszyscy spuścili głowy - Dlaczego? Nie jest to łatwe do powiedzenia, ale myślę, że jestesmy przyjaciółmi i macie prawo wiedzieć. No wiec moja matka byla alkoholiczka i utopiła sie w stawie, a ojciec popełnił samobójstwo - wypowiedzenie tego zdania sprawiło mi ogromny ból ale zdusilam go w sobie nie dopuszczając nikogo do głosu, nie chciałam litości - gdy zmarła moja mama, większość czasu spędzałam u Nicole, a po śmierci taty jej rodzice zaadoptowali mnie. Cale życie spedzilysmy razem. W zeszłym roku tata Nicole załatwił nam bilety na koncert. Tam poznałam Nicka Mikealsona. Był perkusistą w tym zespole. Razem z Nicole miałyśmy wejściówki za kulisy. Po koncercie rozmawiałyśmy z chłopakami i zostałyśmy zaproszone na after party. Bardzo dobrze dogadywalam sie z Nickiem.  Pomimo tego, że był ode mnie starszy 3 lata, mieliśmy dużo wspólnych tematów. Pisałam z nim codziennie i spotykaliśmy sie w miarę możliwości. Po kilku miesiącach zostaliśmy parą. Kochałam go jak głupia. Przez pierwsze 4 miesiące bylo cudownie. Nick był taki czuły, miły, opiekuńczy, ale to były tylko pozory. Jak sie pozniej okazało nie kochał mnie. Chciał mnie tylko wykozystac w każdym możliwym tego slowa znaczeniu. To z nim straciłam dziewictwo, po tym bylo coraz gorzej. Byłam mu potrzebna tylko po to, zeby mial sie z kim pokazać i przeruchac.


~ RETROSPEKCJA ~


Lubiłam wieczory takie jak ten. Drzwi balkonowe były lekko uchylone, chłodny wiatr dawał ukojenie mojej rozgrzanej skórze. Panowała przeszywająca cisza. Uwielbiałam na niego patrzeć. Jego smukłe palce podnosiły właśnie papierosa do ust, drugą ręką zwinnym ruchem odpalał zapalniczkę. Lekko podniosłam się na jego łóżku przyciągając kolana do klatki piersiowej. Nie spuszczałam z niego wzroku, gdy wziął pierwszy głęboki oddech, zaciągając się papierosem. Bezdźwięcznie wypuścił dym, lekko rozchylając usta. Spuściłam wzrok, by po chwili znów analizować każdy jego  ruch. Nad jego głową unosiła się smużka dymu. Nick leżał w swoim łóżku w samych bokserkach. Tak jak poprzedniej nocy. Dzwonił zawsze, kiedy mnie potrzebował. Zawsze kłamał. Dzwoniąc do mnie mówił, że mnie kocha, że mnie potrzebuje. Zdawałam sobie sprawę, że to tylko na chwilę. Potrzebował mnie, owszem, ale tylko fizycznie, czerpiąc korzyści z tego, że ja potrzebowałam go psychicznie. Przywiązałam się do jego obojętności. Zamknął oczy, jakby zapomniał, że tam jestem. Zawsze tak robił. Mógł mówić, jak bardzo mnie kocha, a ja za każdym razem słyszałam to napięcie w jego głosie, ten pośpiech, zdejmując moje ubrania, kawałek po kawałku. Każdego dnia palił, a ja tylko patrzyłam zafascynowana. Nigdy nie odezwał się nawet słowem. Zachowywał się jakby mnie tam nie było. Potrafił patrzeć dokładnie na mnie, ale wiedziałam, że mnie nie widzi. Ale do tego też przywykłam. Nick karmił moje niskie poczucie wartości, tym, że wykorzystywał mnie do swoich potrzeb i nic więcej. Zawsze po seksie wracałam do domu. Rutyna. Kochałam go tak mocno, ze nigdy nie potrafiłam powiedzieć nie. Otworzył oczy i spojrzał na mnie. To było jak coś w rodzaju „dopuszczam do wiadomości, że tu jesteś, ale chuj mnie to obchodzi”. Z lekkością demonstrował to, że nie dba o moją obecność. Skinął głową w moją stronę, oddychając ciężko.

- Chodź tu - powiedział obojętnie
Powoli przysunęłam się do niego. Usiadłam, przerzucając swoje nogi po obu stronach jego pochylonego torsu. Moje dłonie nie przestawały szukać swojego miejsca, kreśląc nieznane kształty na jego nagiej skórze. Pochyliłam głowę i zaczęłam delikatnie całować jego brzuch, zostawiając przy tym mokre ślady. Obniżył wzrok i spojrzał na mnie z rozbawieniem. Uniósł wolną rękę i delikatnie złapał za moją brodę, przyciągając nasze usta.

- Mmmm… - zamruczał
Po raz kolejny zaciągnął się papierosem i bez trudu wstrzymał oddech, otwierając moje usta swoimi. Wdmuchiwał ciepłe powietrze do mojego gardła. Z trudem złapałam powietrze, by w końcu kaszlnąć. Dym drapał mój  przełyk. Zaśmiał się mrocznie, odchylając głowę do tyłu i przeczesując palcami swoje czarne jak smoła włosy. Chciałam więcej. Moje gardło piekło, ale wiedziałam, że to przysporzy mu rozrywki. Silnie przywarłam do jego ust, zniżając nieco położenie mojego ciała. Nie zareagował na moje czynności, oparł tylko swoją głowę na lewej ręcę i obserwował co robię. Pochyliłam się klęcząc między jego nogami, sciagnelam jego bokserki i oplotłam go całego moimi dłońmi, liżąc przy tym od podstawy do samego końca. Nie przerywał zaciągania się papierosem, patrzył prawie bez zaiteresowania. Przyspieszyłam ruchy rąk, przy czym cały czas trzymałam w ustach jego końcówkę, ssąc zachłannie.

- Właśnie tak, mała...
Jego twarz wreszcie zaczęła wyrażać jakieś emocje...niestety jedynie przyjemność. Papieros zadrżał między jego smukłymi palcami. Wzięłam go całego do ust, pozwalając, by końcówka dotknęła tyłu mojego gardła.

- Tak... Uwielbiam jak robisz to w tak zajebisty sposób - wyszeptał szorstko, wykrzywiając delikatnie usta w uśmiechu, czekając na nadchodzące spełnienie

Zawsze go zadowalałam, połykając wszystko, co z niego wytrysnęło, jak dobra dziewczynka. Podparłam się rękami i powoli podnosiłam znacząc mokrą ścieżkę językiem na jego torsie. Całowałam go po szyi, przenosząc się na twarz. Jego zarost kuł mnie w usta, co zawsze sprowadzało mnie na ziemię. Dostępu do jego skóy broniły zaciekle te ostro zakończone włoski. Nie pozwalały zbliżyć się zbyt intymnie, zbyt blisko. Tak właśnie to pamiętam i zapamiętam na zawsze.
- Rozbieraj sie - rozkazał
Tak też zrobiłam. Podeszłam bliżej i po raz kolejny zawirowalam swoimi biodrami nad jego udami, by wygodnie usiąść.

- Zabieraj się do roboty - warknął szorstko

Zawsze było tak samo. On mówił mi co mam robić i tak po prostu musiało być. Pozostałam uległa, powoli zatapiając go w sobie. Mocno zacisnęłam powieki, które zadrżały pod wpływem podniecenia i zaspokojenia. Zaczęłam się poruszać w dół i w górę na całej jego długości, wspierając się rękami o jego klatkę piersiową.

- Właśnie tak... Kochasz mnie pieprzyć... - powiedział ochryple, wydmuchując dym z ust.

Westchnęłam ciężko, zaciągając się unoszącym się dymem, nie przerywałam nawet na ułamek sekundy poruszać biodrami, zataczając małe, lub większe kręgi w szybkim rytmie. W końcu przejął kontrolę, kładąc na mojej talii obie ręce, mocno i brutalnie unosząc swoje biodra. Jęknęłam ledwie się kontrolując. Cały czas drażnił mój wrażliwy punkt. Wyciągnął ręcę i sięgnął do moich piersi, rozkoszując się tym, jak poruszają się pod wpływem moich ruchów na nim.

- Nie przestawaj... - wymamrotał i zagryzł dolną wargę.

Uniosłam swoje ręcę ku górze i wplotłam je w swoje włosy, ujeżdżając go szybciej. Chciałam mieć pewność, że przy każdym pchnięciu jego penis poczuje dokładnie moje wnętrze.

- Kurwa....Mmmm... - poczułam, że zadrżał we mnie, co sprawiło, że i ja zacisnęłam się mocniej na jego długości.

 Doszliśmy razem. Opadłam obok jego ciała wykończona. W pokoju unosił się zapach tytoniu i seksu. Szybko odwrócił się bokiem, co spowodowało, że spotkałam się z jego plecami. Odetchnęłam bezdźwięcznie. Po co w ogóle się łudziłam? Zaczęłam się zbierać do wyjścia. Jak zawsze. Ubralam się i bez słowa wróciłam do domu.

~ Teraźniejszość ~


Delikatne szturchniecie Nicole wyrwało mnie z zamyślenia. Westchnęłam i kontynuowalam swoja opowieść odpedzajac od siebie obrazy ze wszystkich nocy spędzonych z Nickiem.

Ja: Po 6 miesiącach naszego zwiazku dowiedziałam sie, ze mnie zdradza. Chciałam to skończyć, ale mimo wszystko nie potrafiłam mu tego powiedzieć. Za mocno go kochałam. Tak kochałam go mimo tego, ze on mnie nie kochał, mimo ze mnie wykozystywal, zdradzał. Przyszłam kiedyś do niego z zamiarem zakończenia tego zwiazku i przylapalam go na zdradzie. Mogłam mu wybaczyć. Dla niego mogłam zrobic wszystko, ale on powiedział, ze to koniec. Znalazł sobie inna zabawkę. Czy nadal go kochałam? Tak i to ogromnie. Ale to nie byl koniec moich klopotow z nim. Niestety nasza byla przyjaciolka chodziła z kolegą Nicka. Namówiła mnie, żebym poszła na imprezę, na której on również będzie. I wtedy wykozystal mnie po raz kolejny, ale już ostatni.


~ RETROSPEKCJA ~

- Katy no chodź będzie czadowo. Wszyscy mówią o tej imprezie!-przekonywała mnie Jesse - będzie sama wiesz kto.
 -Pójdę, ale nie myśl, że robię to ze względu na niego - odpowiedziałam zrezygnowana
 -Dobrze, ale i tak możesz pokazać mu co stracił.

 Ubrałam krótką, obcisłą, czarna sukienkę do tego wysokie czarne szpilki z ćwiekami na obcasie. Na imprezie byłyśmy o 21. W środku połowa ludzi była wstawiona i nieźle się bawiła. Jesse zostawiła mnie  samą i pognała do swojego chłopaka. Usiadłam przy barze i zamówiłam drinka. Wzrokiem szukałam tego dupka, w którym jestem zakochana. Był ze swoją nową dziewczyną. W końcu to dla niej mnie zostawił. Po trzech godzinach byłam już nieźle wstawiona. Na parkiecie widziałam Jesse więc do niej dołączyłam. Kiedy tańcząc którąś już piosenkę z rzędu ktoś złapał mnie za biodra i poruszał wraz ze mną. Nie przeszkadzało mi to. W pewnym momencie ta osoba oparła swój podbródek o moje ramię i pocałowała mnie w policzek zmierzając w kierunku ust. Chciałam mu pomóc więc przymknęłam oczy i pozwoliłam się całować. Kiedy tylko poczułam te wargi moje serce przyspieszyło. Z resztą jak zwykle, gdy mnie całował.

 -Tęskniłem - wyszeptał i złapał moją rękę chcąc wyprowadzić mnie na zewnątrz.
 -Co z twoją nową miłością? -zapytałam puszczając jego rękę.
 -Nic - ponownie się do mnie zbliżył i pocałował.

 Pożądałam go. Pozwoliłam się zaprowadzić do samochodu

-Dokąd jedziemy? - zapytałam.
 - Do ciebie. U mnie jest sama wiesz kto - odpowiedział i dotknął mojego uda, powodując dreszcze na całym ciele.

 Zatrzymaliśmy się pod moim domem. Na szczęście Nicole i jej rodzice pojechali w odwiedziny do dziadków. Ja zostałam w domu pod pretekstem przeziębienia, co oczywiscie nie bylo prawdą. Wysiadłam i zaczęłam szukać kluczy. Będąc po drzwiami poczułam na swojej szyi pocałunki. Bez słowa weszłam do środka kierując się do kuchni. Nalałam sobie soku i spojrzałam na niego. Stał oparty o blat i przeszywał mnie wzrokiem. Zbliżył się do mnie. Nasze ciała dzieliły milimetry. Złapał moje pośladki, a ja owinęłam nogi wokół jego bioder. Zaniósł mnie do sypialni i rzucił na łóżko. Zdjął swoją koszulkę wywołując u mnie jeszcze większe podniecenie. Nie czekając na jego dalsze ruchy rozpiełam swoją sukienkę i rzuciłam ją. Chłopak oblizał swoje wargi i zaatakował moją szyję. Jego pocałunki były gorące, pełne pożądania. Zdjął mój stanik i zaczął pieścić moje piersi. Przygryzał i ssał moje sutki, przez co stały się twardsze. Widząc wybrzuszenie w jego spodniach ściągnęłam je razem z czarnymi bokserkami. Widząc co robię ściągnął moje majtki i jeździł swoją ręką po udach, aż do okolic intymnych. Przysunął się do mnie i spojrzał w moje oczy.

- Pragnę Cię - wyszeptał i wpił się w  moje usta.
 Niespodziewanie wszedł we mnie wywołując głośny jęk. Poruszał się szybko i powoli na przemian. Doprowadzał mnie do obłędu. Wbiłam paznokcie w jego plecy i drapałam go. Po pokoju roznosiły się nasze jęki. Nick widząc, że zaraz dojdę przyspieszył. Poczułam w sobie jego płyny. Nareszcie byłam szczęśliwa.  Wyszedł ze mnie i zaczął się ubierać.

 -Co ty robisz? - zapytałam.
 -Wracam do mojej dziewczyny - odpowiedział jakby nigdy nic sie nie stało.
 -Co?! Więc po co to wszystko?! Byłam dla ciebie chwilą zapomnienia?! Pewnie nie chciała ci dać! Spójrz na mnie!!! Spójrz na mnie do cholery!! - moja twarz była cała mokra i pomazana tuszem do rzęs.
 -Uspokój się. Dobrze wiesz, że między nami nic nie ma. To nie moja wina, że jesteś taka naiwna - mówił ze spokojem
 -Jesteś chujem! Nienawidzę Cię kurwa!! Zabiję cię! - rzucałam w niego wszystkim co miałam po ręką. Bolało mnie gardło od krzyku.
 -Ja ci nie kazałem tego robić! To ty jesteś zwykłą kurwą! - wykrzyczał patrząc mi w oczy i wyszedł trzaskając drzwiami.

Oparłam się o ścianę i zjechałam po niej, szlochając. Zabolało. Jestem taka głupia. Jak mogłam myśleć, że ktoś taki moze mieć jakieś uczucia.

~ Teraźniejszość ~


Nicole przytuliła mnie mocno. Wszyscy patrzyli w podłogę. Poczułam, ze po policzkach płyną mi łzy. Otarlam je szybko wierzchem dłoni. Za dużo wspomnień jak na jeden raz. Nikt nie odważył sie podnieść wzroku.

Ja: Idę sie położyć. Dobranoc - poszłam na gore nie dostając żadnej odpowiedzi.
Gdy bylam juz w swoim pokoju uslyszalam kroki na schodach. Po chwili ktos delikatnie zapukał w drzwi i wszedł po cichu. Moim oczom ukazała sie burza loków. Usiadłam na łóżku i poklepalam miejsce obok siebie. Harry powoli podszedł do mnie i usiadł obok. Siedzieliśmy chwile w milczeniu, aż w koncu nie wytrzymałam.
Ja: Przepraszam.

Harry spojrzał na mnie zdziwiony.

Harry: Ty mnie przepraszasz? Za co?
Ja: Za to, ze cię obrazalam bezpodstawnie oskarzylam o wykorzystywanie dziewczyn. Po prostu czytając te wszystkie artykuły w gazetach o tobie pomyślałam, ze jesteś tak do niego podobny. Ale myliłam sie. Przepraszam Harry.
Harry: Ja też. Za wszystko. Zacznijmy od nowa.
Ja: Katherine Feelse, ale możesz mi mówić Kate albo Kath - uśmiechnęłam sie podając mu rękę
Harry: Milo mi cię poznac Kate. Jestem Harry, Harry Styles, ale możesz mi mówić Hazza albo loczek - uśmiechnął sie i delikatnie uścisnął moja dłoń.
Byłam bardzo zmęczona. Próbowałam powstrzymać zamykające sie powieki, ale nic nie mogłam zrobic. Położyłam sie wygodnie na łóżku i przymknelam powieki. Usłyszałam, ze Harry wstaje. Otworzyłam oczy i lekko unioslam sie na łokciach.
Ja: Nikt nie powiedział, ze musisz wychodzić.

Loczek obrócił sie w moja stronę i uśmiechnął szeroko. Podszedł do mojego łóżka i delikatnie sie położył i pocalowal mnie w czubek głowy.

Harry: Dobranoc Katy.
Ja: Dobranoc Harry.
Przytulilam sie do niego delikatnie i po chwili zasnęłam.


____________________________________________________
____________________________________________________

Cześć wszystkim ;) przepraszam, ze rozdział nie pojawił sie w niedziele, ale zupełnie nie mialam weny i jeszcze muszę poprawić oceny w szkole. Masakra. W tą niedziele rozdział również sie nie pojawi, ponieważ jadę na wesele.

A teraz odnośnie rozdziału. Mam nadzieje, ze spodobał wam sie. Nareszcie, po długim oczekiwaniu dowiedzieliście sie kim był Nick. Domyslaliscie sie, ze właśnie tak mogła wyglądać ta historia? KOMENTUJCIE I POLECAJCIE TEGO BLOGA.

niedziela, 12 maja 2013

Rozdzial 32

~ Perspektywa Karoliny, Piątek ~


Poczułam, ze coś liże mnie po policzku. No tak, mój pies chce wyjść na dwór. Sweetie zawsze śpi ze mną w łóżku i nigdy nie daje mi sie rano wyspać. Codziennie rano budziła mnie i chciała wyjść na spacer. Usiadłam na łóżku i zaczęłam głaskać puszystego Spaniela. Spojrzałam na ekran telefonu. Była 5:30. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.

Ja: Leć na dół, za chwile do ciebie zejdę - powiedzialam do psa tarmoszac go za długie ucho.

Zaczesalam ręką do tyłu moje długie, kręcone włosy i rozejrzalam sie po swojej sypialni. Niechętnie wygramolilam sie spod cieplej kołdry i poszłam do mojej garderoby. Ubralam szare spodnie od dresu, czarna bokserkę i ciepłą bluzę oraz czarne air maxy. Wyjelam telefon spod poduszki telefon i chwycilam słuchawki, ktore leżały na szafce nocnej. Podłączyłam je do telefonu, włączyłam piosenkę i zeszlam do Sweetie. Zapielam psu smycz i wyszlysmy na dwór. Na zewnątrz wciąż bylo ciemno i paliły sie uliczne latarnie. Słuchając piosenki, zaczęłam powoli biec ze Sweetie. Nie dawno postanowiłam, ze skoro i tak muszę z nia wychodzić, to możemy przy okazji pobiegać. Po około godzinie postanowiłam wrócić juz do domu. Będąc juz w środku, odpielam smycz Sweetie i weszłam do kuchni, siedziała już gotowa do wyjscia Agata.

Agata: Hej. I jak spacer?
Ja: Jak zawsze.

Podeszłam do lodówki, wyciągnęłam z niej butelkę zimnej wody i zaczęłam pić.

Agata: Dobra to dzisiaj ja robię śniadanie. Idź się ogarnij.
Skinelam głową i poszłam na górę. Weszlam do łazienki i zdjęłam swój strój do biegania. Włożyłam go do pralki i weszłam pod prysznic. Zimna woda przyjemnie chlodzila moje rozgrzane ciało.

Agata: Karola! Śniadanie gotowe!
Ja: Ok! Już idę!
Powycierałam sie i owinięta ręcznikiem poszłam do garderoby. Ubralam bieliznę, a następnie brązowe rurki, bezowy sweter i brązowe botki na koturnie. Stanęłam przy lustrze i momalowalam rzęsy tuszem. Wychodząc z garderoby sięgnęłam jeszcze po torbę z książkami i zeszlam do kuchni. Agata zrobiła gofry. Usiadłam przy stole i nałożyłam sobie dwa na talerz. Jadłyśmy w ciszy, a każda z nas o czyms myślała. Kończąc posiłek poczułam wibracje, czyli dostałam smsa. Wyjelam telefon z kieszeni i zobaczyłam, ze wiadomość jest od Louisa.
"Miłego dnia w szkole. Jesteś pewna, że mam cię nie zawozic?"

Usmiechnelam sie i odpisalam.

"Tak, jestem pewna. Nie możesz mnie cały czas wozić. Wszyscy jeżdżą do szkoly autobusem, wiec czemu ja miałabym jeździć z toba? Jak zrobię prawko to bede jeździć. Na razie zostaje mi autobus. Aha i dziekuje, a tobie miłego dnia w pracy. Pozdrów chłopaków."

"Dobrze, a ty dziewczyny. Do zobaczenia pozniej. Kocham cię <3"

"Ja ciebie też. Do zobaczenia ;*"
Ja: Masz pozdrowienia od Louisa.
Agata: Dzięki. Idziemy juz na przystanek?
Ja: Ok.
Wstałam od stołu, schowalam talerz do zmywarki, założyłam płaszczyk i narzucilam torbe na ramie. Wychodząc z domu wrzuciłam jeszcze do niej parasol i ruszyłam z Agata w kierunku przystanku. Zdazylysmy w sama porę, bo gdy tylko doszlysmy, przyjechał autobus. Wsiadlysmy do niego i jechalysmy do szkoly rozmawiając szeptem. Gdy dojechalysmy na miejsce, wraz z innymi uczniami ruszylysmy w stronę szkoly. Nasza szkoła to duży, wielopietrowy budynek, ktory wyglądem przypomina Hogwart. Budynek jest zachowany w jasnych odcieniach. Szkołę otacza wysokie ogrodzenie z kutego żelaza. Za budynkiem znajdują sie boiska do gry w kosza, piłkę nożną, siatkówkę i tenisa. W mniejszym, parterowym budynku przy szkole znajduje sie basen, na ktory często chodzimy na W-F, oraz siłownia. W naszej szkole, jak w każdej są grupki przyjaciół, którzy mają ustalone miejsca spotkań oraz stale stoliki na lunchu. Nasze miejsce bylo na samej górze schodów z tylu i z przodu budynku. Najdziwniejsze dla mnie jest jednak to, ze nie ma tu tak zwanej elity, a moze tylko tak mi sie wydaje. Moze jeszcze nie zdazylam ich zauwazyc. Podeszlysmy do Kate i Nicole, które czekały na nas przy bramie. Przywitalysmy sie buziakiem w policzek i ruszylysmy do budynku, gdzie miałyśmy mieć pierwsza lekcje, czyli francuski. Poszłyśmy jeszcze do naszych szafek, gdzie zostawialysmy niepotrzebne rzeczy oraz kurtki lub płaszcze. Byly one na szyfr, wiec wpisałam swój i szafka otworzyła sie. Miałam w niej wszystkie niepotrzebne podręczniki i zeszyty, szczotkę do włosów, najpotrzebniejsze kosmetyki oraz jakas bluzka i spodnie na wszelki wypadek. Na drzwiach szafki znajduje sie zdjęcie moje i Agaty, na którym mamy po 5 lat i stoimy przebrane za księżniczki. Spakowalam zeszyt i książkę do francuskiego oraz do historii, która mialam pozniej i ruszylysmy z dziewczynami do klasy.

~ Lunch ~
Po piatej, czyli dla nas juz ostatniej lekcji, poszłyśmy z dziewczynami na lunch. Weszłysmy na stołówkę i poszłyśmy po tace, na którą każdy brał posiłek. Później usiadlysmy przy naszym sześcioosobowym stoliku. Stołówka zajmowała większą część parteru i byla zachowana w odcieniach bieli. Z pomieszczenia można bylo wyjść na dwór, gdzie można zjesc lunch w cieplejsze dni. Na zjedzenie posilku mamy 40 minut, wiec nikt sie nie spieszy.

Katy: Jak dobrze, ze to juz koniec.
Ja: Tak, cale szczęście, ze właśnie w piątki mamy 5 lekcji.
Nicole: To o 5 u nas?
Agata: Jasne.
Nicole: Moglybyscie powiedzieć chłopakom, zeby załatwili jakiś alkohol?
Ja: Ok, ale znając życie juz to zrobili.

Do naszego stolika zbliżała się blondynka z trzeciej klasy wraz ze swoimi "przyjacioleczkami" o brązowych włosach. Z tego co pamiętam byla to Margatet, a jej koleżanki to Abby i Kim.

Kate: Nadchodzi księżniczka od siedmiu boleści.
Ja: Dlaczego księżniczka?
Nicole: Spójrz tylko na nią. Wszyscy, no prawie wszyscy w szkole sie jej boją.
Agata: Ale dlaczego?
Kate: Jej ojciec daje dużo kasy naszej szkole. Powiesz coś o niej, obrazisz ja albo coś, masz przerąbane.
Nicole: Ta, a nawet mogą cię wywalić ze szkoły.
Margaret: No proszę, proszę. Kogo my tu mamy - uslyszalam drażniący, piskliwy głosik - myślicie, ze znacie One Direction i jestescie fajne? Mylicie sie.
Kate: Myślisz, ze twój ojciec sponsoruje szkołę i jesteś fajna? Mylisz sie.
Margaret: Zamknij sie sieroto. Ja przynajmniej mam ojca.

Tego juz bylo za wiele. Panoszy sie jak jakas księżniczka i jeszcze obraza moja przyjaciółkę. Zobaczylam łzy w oczach Kate. To był cios poniżej pasa.

Ja: Wiesz co. Myślisz, ze one są z toba bo cię lubią? Mylisz sie. One są przy tobie bo sie boja. A wiesz czego? Boją sie ciebie. Większość szkoly sie ciebie boi, ale nie my, wiec daj sobie spokój i łaskawie odejdź bo zaslaniasz mi światło.

Kim i Abby zasłoniły sobie usta z udawanym przerażeniem.

Margaret: Chcesz wojny to bedziesz ja mieć, ale pamiętaj to moja szkoła i kazda wojnę wygrywam tu ja, wiec Harris uważaj na swoja dupe.
Ja: Żebyś sie nie zdziwiła.

Margaret, Kim i Abby odeszły dumnym krokiem. No proszę mam pierwszych wrogów w szkole.
Kate: Dzięki Caroline.
Ja: Spoko. Jesteś moją przyjaciolka, a ja nie pozwolę nikomu tak traktować moich przyjaciół.
Nicole: Jesli chcemy wygrać ta wojnę musimy sie trzymać razem.
Ja: To moja wojna, nie chce was w to wciągać.
Agata: Nie zostawimy cię z tym samej.
Katy: Jesli ktoś jest wrogiem jednej z nas, jest wrogiem każdej z nas.
Skonczylysmy posiłek i odeszlysmy od stołu. Wyszlysmy ze stołówki i ruszylysmy w stronę naszych szafek. Zostawiłam w swojej niepotrzebne rzeczy, a spakowalam potrzebne zeszyty i książki. Wyciągnęłam z niej płaszcz i zamknęłam ją. Ubralysmy sie i wyszlysmy ze szkoły. Niestety padało, wiec wyciagnelysmy parasole. Stalysmy na przystanku i czekalysmy na autobusy, ktore przyjechały po jakiś pięciu minutach. Pozegnalysmy sie z Kate i Nicole i wsiadlysmy do autobusu.

~ Kilka godzin później,  Kate ~

Nasza mała, domowa impreza trwa juz kilka dobrych godzin i wszyscy są nieźle wstawieni.

Ja: Zagrajmy w butelkę.
Zayn: Ok.

Mulat dopil resztę wódki i położył butelkę na podłodze. Usiedliśmy dookoła butelki.

Lou: Dobra, jak ktos nie wykona zadania lub nie odpowie na pytanie, pije kielicha.

Skinelismy głowami. Pierwszy kręcił Zayn. Wypadło na mnie.
Ja: Prawda.
Zayn: Jesteś dziewicą?
Wszyscy patrzyli na mnie wyczekująco.

Ja: Nie.
Szybko wzięłam butelkę i zakrecilam nią. Wypadło na Harrego. No proszę szczęście chyba mi sprzyja.

Harry: Wyzwanie.
Ja: Wyjdź na dwór w samych bokserkach idź do domu na przeciwko i powiedz "Jestem Harry Styles, pamiętasz mnie? Po ostatnim razie chyba zostawiłem tu moje ubrania, mogłabyś mi je przynieść?".
Harry: Co?
Ja: No dawaj, dawaj. Najpierw miałeś iść goły, ale wolałam oszczędzić nam widoków, a tobie upokorzenia.
Harry: A skąd będziecie wiedzieli, ze to zrobiłem.
Ja: Tym sie nie musisz martwic, lepiej się rozbieraj.

Loczek popatrzył na mnie wściekłym wzrokiem i zaczął sie rozbierać. Gdy był juz w samych bokserkach wkurzony wyszedł na dwór i ruszył w kierunku domu.

Zayn: Mmm Kath?
Ja: Tak?
Zayn: Kto tak właściwie mieszka w tym domu?
Ja: Najwieksza Directionerka w okolicy i jej babcia. Jestem ciekawa kto otworzy.

Wszyscy popatrzyli na mnie i wybuchnęli  śmiechem. Patrzyliśmy na Harrego. Właśnie podszedł do drzwi i zadzwonił dzwonkiem. Otworzyła Megan, która zaczeka piszczeć na widok Harrego w samych bokserkach. Po chwili do drzwi przyszła babcia Megan i zaczęła nic Harrego torebka i krzyczeć coś o zboczencach. Szybko zrobiłam Harremu zdjęcie. Wyglądał tak słodko w samych bokserkach bity przez 80- letnia babcie. Po chwili odwrócił sie i przybiegł do domu. Wszyscy smiali sie głośno.

Harry: Zadowolona?
Ja: Wybacz mi skarbie, ale nie zdążyłeś nic powiedzieć, czyli niezaliczone.
Harry: Co?
Ja: To co słyszałeś kotku. Pij tego kielicha i sie ubierz.

Wkurwiony loczek wypił kielichai zaczął sie ubierać. Usiadł koło nas i zakręcił butelkę. Wybadlo na Nialla.

Niall: Eee wyzwanie.
Harry: Przeliż sie z Nicole.
Niall: Co? Nicole?
Nicole: Dobra to tylko zadanie. Chyba ze nie chcesz to...
Niall przybliżył sie do jej ust i złożył na nich delikatny pocałunek. Kolejny był juz bardziej namiętny i jeszcze bardziej, aż w koncu dali ponieść sie rozkoszy. Nicole wplotla ręce we włosy Horana, a Niall delikatnie ułożył ja na podłodze. Całowali sie tak namiętnie i zachłannie, ze nikt nie chciał im przerywać.
Harry: Dobra starczy wam tych czułości. Teraz ty Nialler. Wypadło na Caroline.
Caroline: Wyzwanie.
Niall: Pocałuj Liama.
Caroline: Co!? Zgłupiałeś? Nie pocałuję chłopaka mojej przyjaciolki i z przyjaciela mojego chopaka.
Zayn: Uuu ktoś tu tchórzy.
Caroline: Agata? Lou?
Agata: To tylko zabawa, tak?
Lou: Mi to nie przeszkadza. Kocham cię i ufam ci.
Caroline: Ja ciebie też kocham.

Car zbliżyła sie do Liama i delikatnie pocałowała go w górną wargę.

Niall: Ej, co to miało być.
Caroline: Powiedziałeś, ze mam go pocałować, a nie lizać sie z nim, a to znaczna różnica.
Car zakręciła butelka. Wypadło znowu na Harrego.
Harry: Wyzwanie.
Caroline: No nie wiem. Kate, jakies pomysły?
Ja: Przebierz sie w moja czeswona sukienkę, zrób sobie zdjęcie i wrzuć na twittera z podpisem "Kocham ta sukienkę".

Loczek wstał, poszedl do mojego pokoju i po chwili wrócił przebrany w czerwoną, krótką sukienkę. Wyciągnął swojego iPhone'a i zrobił sobie zdjęcie. Nastepnie wrzucił je na twittera i podpisał tak jak mu kazałam.
Harry: Już?
Ja: Taa leć sie przebierz.
Po chwili wrócił Harry i zakręcił butelką. Wypadło na mnie.
Ja: Wyzwanie.
Harry: Pocaluj mnie najbardziej namiętnie jak tylko potrafisz.
Spiorunowalam go wzrokiem i chwycilam butelkę wódki. Wypilam prawie polowe i przysunelam sie do Stylesa. Delikatnie musnelam jego usta, lekko wysunelam język i piescilam jego dolna wargę. Odsunelam sie lekko od chłopaka, ktory rozchylil delikatnie usta. Przejechalam dolna wargą po jego brodzie, aż do ust. Złożyłam na jego dlonej wardze pocałunek i delikatnie ja przygryzlam. Widziałam, ze Harremu sie podobało, bo odchylil głowę do tylu i zamknął oczy. Po kolejnym pocałunku nasze języki zlaczyly się w namiętnym tancu. Wplotlam ręce w jego włosy, a Harry objął mnie w pasie. Utonelam w rozkoszy, jednak w porę sie ocknelam i oderwalam sie od chłopaka. To bylo tylko zadanie, nic więcej. Zakręciło mi sie lekko w głowie. Spojrzałam na chłopaka i odskoczylam jak oparzona.
Ja: Boże, Nick. Co ty tu robisz? Ja nie chce, nie znowu.

Przerażona wybieglam z domu do ogrodu. Usiadłam na trawie, objelam kolana dłońmi i rozplakalam sie jak małe dziecko. To nie mógł być on. Na pewno wypilam za dużo. Ale dlaczego on ciągle tkwi w mojej głowie. Czy nie dość sie juz nacierpialam?

____________________________________________________
____________________________________________________

Tak wiem zabijecie mnie za Nicka, ale na pewno wszystko wyjaśni sie juz w następnym rozdziale. Teraz pytanko jak myślicie czy Niall i Nicole beda razem? Czy po pocałunku Harry i Kate zdadzą sobie sprawę, ze tak na prawdę coś do siebie czują? To wszystko w kolejnych rodzialach.

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 31

~ Perspektywa Nicole ~


Siedziałyśmy z dziewczynami w ogrodzie za domem. Chłopcy szykowali obiad, a Kate spala. No to muszę im opowiedzieć historie Katy i po części też moją.

Ja: Wiec pewnie chcecie wiedzieć kim był Nick i dlaczego Kate jest taka w stosunku do Harrego.
Karolina: Jeśli nie chcesz to nie musisz mówić.
Ja: Myślę, ze jednak powinnyscie wiedzieć. Z resztą Kate mnie o to prosiła i myślę, ze teraz jest odpowiedni moment - wzięłam głęboki oddech i zaczęłam swoją opowieść - Kate, a tak właściwie Katherine, nie miała miłego i kolorowego dzieciństwa. Wręcz przeciwnie. Jej dziecięce lata to był jeden wielki koszmar. Jej matka była alkoholiczką. Codziennie wracała pijana do domu. Zaczynały sie kłótnie i bójki. Najbardziej niestety dostawała mala niewinna Katy. Znalysmy sie od małego ponieważ nasi rodzice przyjaźnili sie w młodości, ale to inna historia. No wiec pijana matka biła Kate, a ta z płaczem przybiegala do nas posiniaczona, a czasem z ranami na rękach, nogach, brzuchu czy plecach. Pewnego dnia gdy Kate miala 5 lat jej matka upila sie i utopiła w stawie. Ojciec Kate nie dawał sobie rady. Miał problemy w pracy i mnóstwo długów. Od tamtej pory Kath spędzała u nas większość czasu. Niestety pewnego dnia, gdy Kate miala 7 lat jej ojciec załamał sie calkowicie. Nie mial juz pieniędzy nawet na chleb. Moi rodzice pozyczali mu pieniądze, kupowali jedzenie i potrzebne rzeczy. On nie chcial nic przyjmowac, prosil tylko o opieke nad jego kochana córeczką. Zżerały go wyrzuty sumienia. Bolało go, ze zniszczył dzieciństwo Kate, ze nie zapewnił jej spokoju i skrzywdził ja najmocniej na świecie, nie potrafił być dobrym ojcem. Nie mógł dać jej domu, schronienia, poczucia bezpieczeństwa. Jedyne co mógł jej okazać to miłość, ale Kath nie mogła żyć tylko z jego miłości, o czym dobrze wiedział. Napisał to wszystko w liście ktory zostawił Kate. Na koncu dodał jeszcze, ze musi zadać jej jeszcze jeden ostatni ból, ale pozniej juz wszystko bedzie dobrze. Ostatnie zdania brzmiały "Przepraszam cię za wszystko skarbie. Nie daje juz sobie rady. Pamiętaj, że tatuś zawsze bedzie cię kochał najbardziej na świecie. Proszę nie pokazuj tego nikomu i przyjdź jutro wieczorem do domu. Zawsze bede cię kochać. Zawsze będziesz moim słoneczkiem, pamiętaj o tym."

~ RETROSPEKCJA ~

 Kate zrobiła tak jak kazał jej tata. Wieczorem wymknęła sie przez okno i pobiegła do ojca. Ten bardzo ucieszył sie na jej widok, bardzo mocno ja przytulil i pocalowal w czoło. Nastepnie przeszli do pomieszczenia, ktore kiedys bylo jego gabinetem. Mężczyzna posadził córkę  w dużym fotelu i zaczął nerwowo krążyć po pomieszczeniu. W koncu przystanął przy biurku i wyciągnął z szuflady rewolwer. Z ust dziewczynki wydal sie pisk przerażenia. Mężczyzna odłożył rewolwer na biurko i podszedł do córki. Schował twarz w jej dłoniach i rozpłakał sie jak dziecko. Po chwili pocalowal dziewczynkę w policzek i powiedział drżącym głosem
- Co kolwiek by sie działo nie ruszaj sie z tego fotela. Jak juz będzie po wszystkim uciekaj do domu Nicole i pokaż jej rodzicom list, ktory dostałaś ode mnie. I pamiętaj, nigdy więcej tu nie przychodź.
- Tatusiu, ale... - zaczęła drżącym głosem.
- Obiecaj mi coś. Obiecaj mi, że dasz sobie radę, że bedziesz silną dziewczynką. Jesteś bardzo madra i wierzę, ze sobie poradzisz. Nigdy nie pozwól, zeby ktos cię skrzywdził. Nie sprawiaj klopotow państwu Carter i obiecaj, ze nigdy nie zapomnisz o tatusiu i o tym jak bardzo cię kocham.
- Ale...
- Proszę, obiecaj.
- Obiecuje - odpowiedziała ze łzami w oczach.
Pan Feelse wstał i wziął rewolwer do ręki. Nastepnie stanął w dużej odległości od córki i przyłożył go sobie do skroni. Dziewczynka tak jak obiecała ojcu, nie ruszyła sie nawet o milimetr.
- Kocham cię córeńko.
Nacisnal spust. Głośny huk, krzyk i płacz Kate i nagle cisza. Dziewczynka pobiegła do domu przyjaciolki i pokazała jej rodzicom list od ojca. Państwo Carter zadzwonili na policję i pobiegli do domu Kate. Pan Feelse leżał martwy w wielkiej plamie krwi.


~ Perspektywa Kate, teraźniejszość ~


"Nie, tato, prosze! Nie!" Zerwalam sie do pozycji siedzącej. Znowu mialam ten sen. Znów bylam w moim domu, w tamtym pokoju. Huk, krzyk, krew.

Nicole: Kate.
Nicole wbiegła do pokoju, a zaraz za nia Caroline i Agata.
Ja: Znowu mialam ten sen. Znów tam byłam.
Nicole: Shhh już dobrze, jestem tu.
Ja: Powiedziałaś im?
Nicole: Tylko o twoim dzieciństwie. Resztę musisz im opowiedzieć ty.
Ja: Dobrze. Caroline, Agata, powiem wam wszystko, opowiem wam o Nicku, ale nie dzisiaj.
Karolina: Spokojnie Kate.
Agata: Dużo sie dzisiaj wydarzyło. Musimy sie jakoś odstresować.
Nicole: Chłopcy juz powinni kończyć gotowac obiad, a pozniej mamy cały dzien wolny.
Ja: Co powiecie na kręgle?
Agata: Świetny pomysl.

Zeszlysmy na dół i zastalysmy chłopców nakrywajacych do stołu.

Nicole: Ej chłopaki. Jest pomysl na dzisiejszy dzien i teraz wszystko zależy od was.
Niall: No wiec słuchamy.
Karolina: To robimy tak. Szybko jemy obiad i jedziemy na kręgle, a pozniej może jakiś klubik?
Zayn: A moze zaliczymmy kręgle i klub za jednym razem?
Harry: Jestem za.

Wszyscy sie zgodzili więc usiedliśmy do obiadu.


~ Perspektywa Karoliny ~


Jedząc obiad rozmyslałam o historii, która opowiedziała nam Nicole. To bylo straszne. Ojciec Kate zabił się na jej oczach, matka ja bila, biedna Katy nie miała normalnego życia. Nie wiem jeszcze kim był Nick, ani co zrobił, ale wiem, że skrzywdził Kate i to bardzo. Podziwiam Kath za to, że po tym co przeszła potrafi sie nadal uśmiechać, żartować i normalnie żyć. Fakt, jest niemiła dla Harrego, ale wydaje mi sie, że to ma jakiś związek z tym Nickiem. Z zamyślenia wyrwał mnie glos Louisa.

Lou: Nie smakuje ci?
Ja: Nie, jest pyszne, po prostu sie zamyslilam.

Przeniosłam wzrok na Nicole i Nialla. Ta dwójka bardzo dobrze sie dogadywala. Od kiedy sie poznali, cały czas rozmawiają i śmieją się. Niall jest w nią wpatrzony jak w obrazek.

Ja: Spójrz na ta dwójkę - szepnelam do Louisa pokazując głową na Nialla i Nicole - Niall nie potrafi od niej oderwać wzroku.
Lou: Czyżby Niall Horan potrafił żywic głębsze uczucie do czegos, a raczej kogos innego niz jedzenie?
Ja: Mam nadzieję, że wkrótce się dowiemy.

~ Kilka godzin później ~


Lou: Dobra, mamy cały lokal dla nas. Nikt nam tu nie wejdzie, wiec... - tu wskazał na Harrego, ktory wyciągnął zza pleców dwie reklamówki alkoholu - wiec możemy sie bawić.
Liam: Dobra jest 5 torów. Jak się dzielimy bo jest nas 9?
Lou: To moze tak. Ja, Caroline i Zayn, Liam z Agata, Niall z Nicole i Harry z Kate.
Ja: Nie wiem czy to dobry...
Harry: Mi pasuje.
Kate: W takim razie mi też.

Spojrzałam na Nicole i Agatę i tylko wzruszyłam ramionami.


~ Perspektywa Kate ~


Rozeszlismy sie do swoich torów, Zayn włączył muzykę, a Lou rozdał nam drinki. Sięgnęłam po kulę.

Harry: No proszę księżniczko, nie kłócimy sie od śniadania i jeszcze gramy razem. Co sie stało? - wyszeptał mi na ucho.
Ja: Po prostu wcielam mój plam w życie.
Harry: Mogę poznac jego szczegóły?
Ja: Mieć w dupie wszystkie twoje komentarze, dobrze sie bawić - rzuciłam kula, która zbila wszystkie kręgle - i oczywiscie ci dokopać - przeszłam z zadziornym uśmiechem na ustach obok zdezorientowanego Harrego - no co, juz nie masz ochoty na grę ze mną? - usiadłam przy stoliku i napilam sie drinka.

Harry wziął swoja kule i przymierzał sie do rzutu. Postanowiłam mu trochę przeszkodzić. Podeszłam do niego i przytulilam go od tyłu.

Ja: No dawaj kociaku, teraz twoja kolej.

Harry delikatnie sie zarumienil, a ja odeszlam od niego. Loczek wziął zamach, rzucił...i...tak jak zaplanowałam, kula w rynnie.

Ja: Jest!
Harry: Wszystko twoja wina.
Ja: Moja? Widać nie jeste ci obojętna skoro nie potrafisz sie przy mnie skupić.


~ Kilka godzin później ~


Wszyscy swietnie sie bawili. Gra w kregle byla dla nich czysta zabawa, smiali sie i wyglupiali. Tylko ja z Harrym zawziecie rywalizowalismy miedzy soba. Wygrałam z Harrym 4 do 1, co bylo do przewidzenia. Wszyscy są juz dość wstawieni i dobrze sie bawią.

Zayn: Idę na fajkę.
Ja: Czekaj idę z toba.

Wyszłam z Malikiem na taras. Chłopak wyciągnął fajkę i podał paczkę w moja stronę. Wzięłam papierosa i wsadzilam go sobie do ust, następnie Zayn zapalił moja i swoja fajne. Zaciagnelam sie i wypuscilam dym.

Zayn: Nie wiedziałem, ze palisz.
Ja: Zdarza się.
Zayn: Rodzice wiedza?
Ja: Nie żyją, wiec chyba wiedzą.
Zayn: Przykro mi.

Zapadła niezręczna cisza.

Ja: Mama utopiła sie gdy mialam 5 lat, a ojciec popełnił samobójstwo gdy mialam 7.
Zayn: Nie musiałaś mi tego mówić jesli nie chciałaś.
Ja: I tak prędzej czy pozniej byś sie dowiedział, a poza tym obiecałam tacie, ze będę silna. To nie znaczy, ze nie tesknie, ale śmierć moich rodziców nie moze mi przeszkodzić w normalnym funkcjonowaniu i spełnianiu marzeń.
Zayn: No tak. Wracajmy juz, chłodno sie robi.

Skinelam głową i wróciliśmy do lokalu.

Karolina: Mamy komplet, możemy juz wracać?
Ja: Jasne, późno sie robi.
Nicole: A jutro do szkoły.
Agata: Nawet mi nie mów.
Karolina: Nie bedzie tak źle, dzięki tej awarii zostały tylko dwa dni.
Agata: W piątek powtórka?
Nicole: Ok, ale tym razem u nas.

Wszyscy sie zgodzili i poszliśmy do prywatnego busa chłopaków. Prowadził Zayn, ktory jako jedyny dzisiaj nic nie pil.

Zayn: To gdzie mieszkacie?
Nicole: 171 Farringdon Road
London EC1R 3AL.
Ja: To całkiem nie daleko nas.
Niall: A ty Katy?
Ja: Tam gdzie Nicole.
Li: Ale możemy cię podwieźć pod dom, żaden problem.
Ja: To właśnie mój dom. Mieszkamy razem, ale to dluga historia.
Niall: Ale chyba nie jestescie razem?
Ja: Nie, spokojnie, Nicole jest cala dla ciebie.

Oboje zarumienili sie słodko. Wiedziałam, ze coś miedzy nimi bedzie.

Agata: A co z waszymi rzeczami?
Nicole: Przywieziecie nam w piątek, jesli to nie kłopot.
Karolina: Jasne, ze nie.
Zayn: Jesteśmy.

Pozegnalysmy sie ze wszystkimi i zmęczone poszłyśmy do domu.

____________________________________________________
____________________________________________________

Co tu dużo pisać. Mam nadzieje, ze sie wam spodoba. Poznaliście juz trochę tajemnicy i historii Kate. W następnych rodzialach dowiecie sie o Nicku. Do następnego.

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 30

~ Perspektywa Kate ~


Cholerny Styles. Dlaczego musiał za mną iść? Nie chciałam mu tego powiedzieć. Chciałam go tylko spławic, a niestety nie potrafię delikatnie dobierać słów. A moze jednak potrafię tylko sie boje. Czego? Sama nie wiem. Moze tego, ze historia sie powtórzy? Ze zostanę wykozystana i zostawiona jak zwykla dziwka? Ze znowu bede zabawką, która komuś sie znudziła i trzeba ja wymienić na nową? Chłopcy z 1D są fajni i mili, a ja w taki sposób zachowalam sie w stosunku do Harrego. Miał racje. Przecież nic mi nie zrobił. Był miły i uprzejmy, a ja go obrazilam. Wiem jak mu trudno gdy wszyscy mówią, że ma na kazda noc inna dziewczynę i tylko bawi sie nimi. Czuje, że to nie prawda, nie wygląda na takiego, nie zachowuje sie tak. Mam nadzieje, ze nie weźmie tego do siebie i wybaczy mi, ale najpierw muszę zebrać sie na odwagę, zeby go przeprosić. Nie bedzie łatwo, ale pokaże mu, ze nie jestem wredna suką bez serca, bo pewnie tak teraz o mnie myśli. Spojrzałam na duży fotel na którym siedziała Nicole z Niallem. Moja mala przyjaciolka nareszcie spełniła marzenia. Niech tylko ten Horan ja skrzywdzi to zrobię mu takie paranormal activity, ze mu sie wszystkiego odechce.


~ Perspektywa Nicole ~


Obudziłam sie przy Niallu. Rozejrzalam sie i zauważyłam, ze wczoraj wszyscy zasnelismy na kanapie. Dzięki Agacie i Caroline spelnilam swoje najwieksze marzenie. Moze jestem mała i nieśmiała, ale w tym towarzystwie bardzo szybko sie zaklimatyzowalam. Chłopcy są slodcy i bardzo mili. Dokładnie tak sobie ich wyobrażałam. Szkoda mi tylko Kate. Tak dużo przeżyła w swoim życiu, ze nie potrafi nawet zaufać chłopakom, a już szczególnie Harremu. Nic dziwnego. Myślę jednak, ze powinna mu dać szanse, lepiej go poznać i wtedy oceniać. Nie każdy musi wykozystywac i krzywdzić. Mam nadzieje, ze Katy trochę wyluzuje i da chłopakom szansę.


~ Perspektywa Harrego ~

Gdy sie obudziłem wszyscy oprócz Nicole jeszcze spali.

Ja: Cześć mała. Jak sie spało?
Nicole: To, ze jestem niska, nie oznacza, ze możesz do mnie mówić mała.
Harry: Dobra, spokojnie. Nie spinaj sie tak...mała.
Nicole: Jeszcze raz tak do mnie powiesz...
Harry: Nie raz, spokojnie. A teraz lec na górę, ostatnie drzwi po prawej to pokój Lou. Tam masz swoje rzeczy i tam jest jedna z wielu łazienek, wiec możesz sie ogarnąć, a ja zrobię śniadanko.
Nicole: Jeszcze zobaczymy Styles kto tu jest mały.
Ja: Sugerujesz coś?
Nicole: No nie wiem, nie wiem, ale jak chcesz u mnie zdobyć punkty to śniadanko ma być przepyszne i gotowe za 10 minut.

Uśmiechnęła sie słodko i poszła na górę. Eh ta mala, przebiegła....dobra, robię śniadanie. Moze uda mi sie zapunktowac nie tylko u Nicole.


~ Perspektywa Kate ~


Obudziło mnie czyjeś głośne krzatanie sie po kuchni. Czyli ktos robi śniadanko. Mój żołądek tak sie ucieszył na wieść o posilku, ze zaburczal chyba najgłośniej jak tylko potrafił. Postanowiłam pojsc do kuchni i w czyms pomóc. Juz mialam otwierać drzwi, gdy ktos mnie uprzedził i dostałam nimi prosto w nos, na włosach mialam cały dzbanek soku pomarańczowego i jakby tego bylo mało, napastnik przygniótł mnie całym swoim ciężarem. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam burze lokow.


Harry: Przepraszam cię - powiedział ledwo powstrzymując usmiech.
Ja: Nie przepraszaj tylko złaź ze mnie - Harry wybuchnął śmiechem. Tego juz bylo za wiele. Nie dość, ze idiota walnął mnie drzwiami, oblał i przygniótł, to jeszcze beszczelnie sie śmieje. - I z czego rżysz barani łbie - zrzucilam z siebie chłopaka i szybko wstalam.
Harry: Bo nasza pozycja wyglądała co najmniej dwuznacznie, nie sadzisz.
Ja: Boże, czy możesz choć przez pięć sekund nie myśleć o seksie i o tym jak zaliczyć kolejną dziewczynę? - wydarlam się.
Harry: Co sie drzesz? Okres masz czy co?
Ja: Ach no tak, bo pan Styles jest idealny i nikt na niego nie krzyczy i nie podnosi głosu, bo oczywiscie pan Styles nigdy nic nie zrobił źle. Rozpieszczony bachor.
Harry: Rozwrzeszczana księżniczka.
Ja: Jebany maminsynek.
Harry: Pierdolina dziwka.
Ja: Przegiąłeś.
Harry: Ty to zaczęłaś.
Ja: No tak najlepiej wszystko zrzucić na pierdoloną Kate.
Harry: To ty od razu zarzucilas mi coś czego nie zrobiłem.
Ja: Jakiś czas juz chodze po tym świecie i uwierz mi wiem jacy są faceci szczególnie tacy jak ty.
Harry: To nie znaczy, ze możesz mnie osadzac na podstawie chłopaków którzy cię zaliczyli.
Ja: Spierdalaj Styles.

Poczułam, że w moich oczach zbierają sie łzy. No i mój plan, odnośnie bycia miłej dla Harrego, szlag trafił. Nie chciałam pokazać Harremu mojej słabości, więc wyminęłam go i szybkim krokiem poszłam na górę mijając zdziwionego Tomlinsona, ktory chyba wszystko słyszał. Zapłakana wbieglam do pokoju Lou, w którym pewnie byla Caroline.


~ Perspektywa Karoliny ~


Siedziałam na łóżku i wycieralam ręcznikiem moje mokre włosy, ponieważ przed chwilą je umylam, gdy do mojego pokoju wbiegła Kate. Wyglądała strasznie. Cala zapłakana i rozmazana, do tego cały czerwony nos, limo pod okiem i mokre, lepiace sie do jej twarzy włosy. Nic nie mówiąc podeszłam do niej i mocno ja przytulilam ciągnąc na łóżko. Usiadłam nie wypuszczając jej z objęć i próbowałam trochę uspokoić.

Ja: Ciii, już dobrze. Katy, skarbie, nie płacz. Co się stało?
Kate: Przepraszam, jestem beznadziejna.
Ja: Nie mów tak. Co sie stało? Harry coś zrobił?
Kate: To wszystko moja wina. To ja zaczęłam. Cholera dlaczego nie mogę sobie odpuścić.
Agata: Cześć dziewczyny. Chodźcie na śnia...
Nicole: Katy, kochanie co sie stało?
Kate: Harry. On chyba wie o Nicku.
Nicole: Jak to? To nie możliwe. Nie mógł cię poznac. Przecież Nick nie jest aż taki sławny.
Kate: Nie wiem Nicole. Boje sie, ze on powie chłopakom.
Nicole: Nie płacz skarbie. Będzie dobrze. Idź sie ogarnij, przyniose ci sniadanie i zdrzemniesz sie chwilke. Dobrze.
Kate: Dobrze.
Kate wstała i poszła do łazienki. Patrzyłam zdezorientowana na Agatę i Nicole. Agata tylko wzruszyła ramionami na znak, ze nic nie wie na ten temat.

Nicole: Spokojnie, wszystko wam powiem, ale nie tutaj. Zrobię kanapki dla Kate i pójdziemy na dwór. Dobrze.
Ja: Ok.

___________________________________________________
___________________________________________________

Hej! Przepraszam was, ze musialyscie tak dlugo czekać na rozdział, ale to wszystko przez szkole i te głupie egzaminy. Nie mogę uwierzyć, ze to już 30 rozdział. Dziękuję wszystkim ktorzy to czytają. Nie ma was zbyt wielu, ale i tak sie ciesze, ze ktos to czyta. Rozdział trochę krótki, ale chyba coś sie w nim działo. No i jest mala tajemnica na temat przeszłości Kate. Jak myślicie, co to moze być? KOMENTUJCIE!!!

niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdzial 29

Lekcje minęły bardzo szybko, jak zawsze w miłym towarzystwie, a w szczególności z nowymi koleżankami. W szkole dowiedzieliśmy sie, ze byla jakaś awaria i jutro mamy wolne, wiec postanowiłyśmy, ze Kate i Nicole zostaną u nas na noc.  Po lekcjach poszłyśmy do Starbucks'a, którego niedawno otwarli niedaleko naszej szkoly. Kazda z nas złożyła swoje zamówienie i usiadlysmy przy stoliku.

Nicole: To opowiadaj Caroline. Jak sie poznaliście z Louisem?
Ja: No dobrze, ale to ma zostać tylko miedzy nami.
Nicole: Jasne.
Ja: No wiec jak leciałam do Anglii to spotkaliśmy sie w samolocie. Porozmawialiśmy chwile i Lou dal mi swój numer. Przez cala drogę do domu zastanawiałam sie skąd ja go znam. Zadzwoniłam do Agaty i to ona powiedziała mi, ze to Louis Tomlinson. Później pisaliśmy ze sobą, ale nie mieliśmy możliwości spotkania sie. Pewnego dnia zaprosiłam Louisa do siebie i właśnie w tym dniu Eleanor z nim zerwała, a my postanowiliśmy spróbować być razem i jak widać był to dobry wybór.
Nicole: Muszę ci szczerze powiedzieć, ze nigdy nie lubiłam Eleanor. Jak dla mnie to zwykla dziwka i rozpieszczona paniusia.
Ja: Dobra koniec tematu Eleanor. Chodźcie, autobus przyjechał.

Wsiadlysmy do autobusu i pojechałyśmy do domu. Wysiadlysmy na przystanku, ktory znajdował sie kilka kroków od mojego i Agaty domu. Doszlysmy pod drzwi i okazało sie, ze są otwarte. Weszlysmy ostrożnie do domu i przerazilysmy sie na widok ktory zastalysmy. Lou i Harry gonili sie i obrzucali mąką, Niall był cały umazany kechupem i jadł chyba największą kanapkę  jaką kiedykolwiek widziałam. Liam próbował wszystko ogarnąć, ale chyba mu nie wyszło, a Zayn zaginął gdzieś w akcji.

Ja: Ej stop!

Wszyscy zatrzymali sie i stanęli w bezruchu.

Ja: Myślałam, ze chociaż mojego domu nie zdemolujecie, a tu proszę. Przyprowadzam gości i widzą znany na całym swiecie boysband  w samych bokserkach uwalonych mąką i ketchupem. Boże. Proszę powiedzcie mi, ze to jest budyń czekoladowy.
Niall: Nie zupełnie...
Agata: Ja nie chce tego słyszeć.
Li: Spokojnie. To polewa czekoladowa.
Lou: Przepraszamy. My chcieliśmy wam zrobic obiad i Perrie nam powiedziała, zeby to bylo coś niezwykłego, a pozniej Zayn zawiózł ja na lotnisko i nie wiedzieliśmy za bardzo co zrobić.
Kate: No muszę wam przyznać, że niezwykłe to to jest.

Chłopcy chyba dopiero teraz zwrócili uwagę na Nicole i Kate, bo zobaczyłam w ich oczach zawstydzenie i skruchę.

Ja: Dobra ja tu posprzątam, a wy idźcie sie ogarnąć. Agata, weź dziewczyny na górę, póki nie doprowadzę domu do stanu używalności. Lou, gdzie Sweetie?
Lou: Z tego co pamiętam, to wyszła przed chwilką na dwór.
Nicole: Caroline, nie możemy cię zostawić z tym samą.
Kate: Pomożemy ci.
Ja: Przestańcie. Jesteście naszymi gośćmi.

Usłyszałam, że drzwi się otworzyły. Zobaczylam Sweetie i Zayna, którego bezcenna mina mówiła sama za siebie.

Zayn: Boże! Nie bylo mnie góra pół godziny, a oni tu taki burdel zrobili. Oj Daddy sie nie spisał.
Agata: Dobra, trzeba coś wymyslic bo nie mamy obiadu.
Ja: Ok. To ja dzwonie po serwis sprzątający, Zayn idź pogoń chłopaków i powiedz Niallowi, ze jedziemy do Nando's.

Wzięłam telefon i zadzwoniłam po sprzątaczkę. Dałam Sweetie jeść i zaprowadzilam ja do sąsiadki, ktorej dzieci kochają mojego psiaka. Dałam jej również klucze od domu, po ktore przyjdzie sprzątaczka. Wróciłam do domu i zastałam wszystkich czekających juz w salonie.

Niall: Mozemy juz jechać?
Ja: Tak.

Blondyn aż podskoczył z radości, wziął kluczyki od swojego auta, złapał zdziwiona Nicole za rękę i wybiegł z domu. Biedna Nicole. Mam nadzieje, ze jej nie wyrwał ręki. Zamknęłam dom i wyszliśmy na dwór. Pojechaliśmy na dwa auta bo jest nas trochę więcej niz zwykle. Po chwili bylismy juz w Nando's. Chłopcy zrobili takie zamieszanie, ze nawet nie przedstawiłam im naszych koleżanek. Usiedliśmy przy stoliku i złożyliśmy zamówienia.

Ja: Mam nadzieje, ze juz sie poznaliście.
Nicole: Oczywiście, ze tak.
Zayn: Nawet wiemy, ze chodzicie razem do klasy.
Ja: Wow. No to dużo o sobie wiecie.
Niall: Poczekaj, mamy cały dzisiejszy wieczor, jeszcze zdążymy sie lepiej poznac.
Kate: Na pewno.

Obiad minął nam w bardzo miłej atmoswerze. Dziewczyny bardzo dobrze dogadywaly sie z chłopakami. W oczach Nicole widziałam ten błysk, ktory jest w oczach wszystkich fanek i widziałam, ze z trudem powstrzymuje sie, zeby nie krzyczeć i poprosić o autograf. Wróciliśmy do mojego, juz czystego domu i postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Poszłam najpierw odebrać Sweetie. Gdy wróciłam do domu wszyscy siedzieli juz w salonie. Nie bylo tylko Kate i Harrego, którzy podobno przygotowywali przekąski.

~ Perspektywa Harrego ~

"Wow" to bylo jedyne co potrafiłem powiedzieć na widok Kate. Piękna, dlugonoga blondynka zakręciła mi w głowie, a jesli nie to na pewno wzbudziła moje zainteresowanie i to bardzo. Będę starał sie ja zdobyć. Zaraz chwila, co ja mówię. Muszę zmienić swoje nastawienie. Nie mogę jej zdobyć. Muszę jej zaimponować i zainteresować swoja osobą w inny sposób niż flirt. Juz po tych kilku godzinach zauważyłem, ze nie będzie łatwo. Nie jest taka jak moje poprzednie dziewczyny. Będę musiał sie na prawdę postarać. Przygotowaliśmy popcorn, wsypalismy chipsy do misek i poszliśmy do reszty. Usiadłem na kanapie przy blondynce, ktorej chyba niezbyt odpowiadało moje towarzystwo. Postanowiłem zagadać i jakoś zacząć nasza znajomość. Rozmowa jednak wcale sie nie kleiła. Kate nie zwracała na mnie większej uwagi. Nie sądziłem, że bedzie aż tak trudno. Po chwili blondynka przepraszając wszystkich wyszła na dwór. Postanowiłem pojsc za nią. Stanąłem na tarasie obok niej.

Kate: No prosze. Kto to sie pojawił.
Ja: Dlaczego taka jesteś? Czy ja ci coś zrobiłem.
Kate: Ach no tak, przepraszam. Ty przecież jesteś Harry Styles. Sama nie wiem co teraz powinnam zrobic. Tobie by chyba pasowało zaciągnąć mnie do łóżka i zostawić.
Ja: O czym ty mówisz?
Kate: No tak, ja wiem, ze normalnie dziewczyny same pchają ci się do łóżka i jesli myślisz, że będę jedną z nich to się mylisz.
Ja: O co ci do cholery chodzi?
Kate: O czyżby pan Harry Styles nie pamiętał, ze na kazda noc ma inna dziewczynę?

Powiedziała i wróciła do domu. Cholera. Dopiero teraz zaczęła mnie bolec moja opinia. To znaczy nigdy mi to nie pasowało, ale teraz w szczególności mi to przeszkadza. Muszę udowodnić Kate, ze nie jestem taki, jak mówią o mnie w gazetach. Muszę jej pokazać, ze tak naprawdę jestem czuły, wrażliwy i opiekuńczy. Obiecuje, ze zrobię wszystko, zeby zmieniła swoje zdanie o mnie. Wróciłem do domu i usiadłem na podłodze obok Zayna oglądając film. Dlaczego Kate taka jest? Myślę, że ktoś musiał ja bardzo skrzywdzić w przeszłości. Jeszcze żadna dziewczyna nie zachowywała sie tak w stosunku do mnie. Cholera naprawdę muszę zmienić swoje nastawienie. Pokaże jej prawdziwego siebie. Zaczynam od jutra.


____________________________________________________
____________________________________________________

Na wstępie przepraszam was że tak późno dodaje, ale mialam dzisiaj zawalony cały dzien. Mam nadzieje, ze sie wam spodoba. Przepraszam za wszystkie błędy. Dziekuje wam za coraz więcej komentarzy, ale myślę, że stać was na więcej niz 9. Do następnego. Pa.

niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 28

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. No tak imprezę u Horana można uznać za udaną. Zeszłam na dół, zeby napić sie czegos i przygotować wszystkim zestawy ratunkowe w postaci tabletek przeciwbólowych i litrowej butelki wody. Po chwili na schodach pojawił sie Harry.


Harry: Boże, ludzie dajcie mi pic!
Ja: Myślę, ze wczoraj juz wystarczająco dużo wypiles.
Harry: Daj mi wody kobieto!
Ja: Juz dobrze curly - podałam mu wodę i tabletkę.
Harry: Kocham cię za to.

Ja: Ja ciebie też kocham Harreh, a teraz rusz swoje tłuste dupsko i zrób mi śniadanko.
Harry: Czy ty właśnie powiedziałaś, ze mój seksi tyłeczek jest tłusty?

Ja: A nie jest?

Harry: I przez ciebie mój świat legł w gruzach - powiedział udając, ze płacze.

Ja: Jak mi zrobisz pyszne śniadanko to moze zmienię zdanie


Harry tylko uśmiechnął sie szeroko i zniknął przy garach.


Lou: Car, kochanie...
Ja: Nic nie mów. Masz - dałam mu zestaw ratunkowy.
Lou: Ratujesz mi życie.

Następnie zszedł Liam z Agata i Zayn z Perrie. Niebyło tylko Nialla, który jako solenizant najbardziej wczoraj zabalowal.


Niall: Help me!
Ja: Hehe. Kac morderca nie ma serca skarbie.


Wreczylam mu wodę i tabletkę i usiedliśmy przy stole. Po chwili z kuchni wyszedł Harry niosąc jakies pyszności.

Niall: O śniadanko! Moja głowa.

Rozesmialismy sie i zabraliśmy sie za ogromne stosy gofrów, ktore zrobił Harry. Przyniósł do nich bita śmietanę, mnóstwo pokrojonych owoców i polewy w różnych smakach. No jeżeli chodzi o Harrego to mogę szczerze powiedzieć, ze uwielbiam jak gotuje. Po śniadaniu wróciłyśmy z Agata do domu umawiając sie z chłopakami i Perrie na wieczór. Jutro poniedziałek, a ja opuściłam trochę dni w szkole, wiec muszę sie przygotować. Pierwszym co zrobilam, po powrocie do domu, bylo nakarmienie i wyprowadzenie Sweetie. Przez szkołę i inne obowiązki mam dla niej coraz mniej czasu. Gdy ja jestem w szkole, ona musi siedzieć sama w domu, a wieczorami chodzimy z Agata do chłopaków, bo nie wiem jak długo jeszcze beda w Londynie. Postanowiłam zadzwonić do Louisa i powiedzieć, zeby przyszli do nas. Nie chciałam kolejny raz zostawiać Sweetie samej. Mieli przyjsc około 18, a jest 16, wiec mam trochę czasu na odrobienie lekcji i naukę. O 17:30 poszłam do łazienki, zeby sie odświeżyć i przebrać. Po prysznicu ubralam na siebie czarne rurki i luźny, beżowy sweter, a włosy związałam w luźnego koka. Gotowa zeszlam na dół i zobaczyłam Agatę krzatajaca sie w kuchni, która robiła jakies kanapki i szykowała ciastka i słodycze dla naszych gosci. Usłyszałam dzwonek do drzwi i pobiegłam je otworzyć. Przed drzwiami stała piatka zmoklych i trzecacych sie z zimna idiotow. Piątka, ponieważ Perrie ubrala sie ciepło i założyła na głowę kaptur, a nie stała w samej koszulce jak tamte głupki.


Ja: Wchodźcie szybko.
Harry: Co nam zależy, bardziej mokrzy i tak juz nie będziemy.
Ja: Tak, ale za chwile możecie być chorzy. Co wam strzelilo do głowy, zeby przyjsc w samych koszulkach?

Lou: Przecież przyjechaliśmy autem.
Ja: A tylko spróbuj być chory.
Lou: Będziesz sie musiała mną opiekować.
Harry: Chyba nami.
Niall: I gotowac nam obiadki.
Ja: Dobra, koniec. Lou zaprowadź ich do mojej sypialni, są tam jakies twoje rzeczy, a u Agaty powinny być jakies ciuchy Liama. Idźcie sie szybko przebrać, a my zrobimy wam coś ciepłego do picia.
Lou: Baczność! Wykonać rozkaz! Na gore marsz!
Ja: Boże z kim ja sie zadaje?
Harry: Z największymi przystojniakami w kraju.
Li: Albo w Europie.
Zayn: O ile nie na świecie.
Ja: Szkoda tylko, ze nie jestescie tak bardzo skromni jak przystojni.


Zasmialam sie pod nosem i poszłam do kuchni.
Ja: Perrie, jesli chcesz sie przebrać to możesz iść z nimi na górę.
Perrie: Dzięki, nie trzeba. Jako jedyna pomyślałam, ze trzeba sie ubrać na deszcz.
Agata: Czego sie napijesz?
Perrie: Kawy, jesli można.
Agata: Ok, a ty Karola chcesz coś?

Ja: Mi też możesz zrobić kawę, a ja zrobie coś dla chłopaków. Lou i Harry beda chcieli kawę, Niall czekoladę, a Liam i Zayn?

Agata: Liamowi zrób kawę.

Perrie: Zaynowi też.
Ja: Ok. Cztery kawy i czekolada, juz sie robi.
Perrie: Pomóc ci?
Ja: Nie, dzięki. Możesz iść do salonu. Sweetie na ciebie czeka.
Perrie: Jak powiem Jade, ze bylam u ciebie i sie bawiłam ze Sweetie to chyba zzielenieje z zazdrości.

Blondynka pobiegła do salonu, a ja i Agata zajelysmy sie przygotowaniem napojów. Po chwili uslyszalysmy chłopaków zbiegających po schodach. Wzięłam wszystkie napoje na tace, a Agata wzięła jedzenie i poszłyśmy do salonu. Każdy wziął kubek i włączyliśmy film. Po chwili zadzwonił mój telefon.
( J-Karolina, M- ciocia Meredith)

J: Część ciociu. Dawno nie dzwonilas.
M: Tak, wiem, przepraszam.
J: Nie masz za co.
M: Co u ciebie słychać? Jak ci sie mieszka i jak ci sie układa z Louisem?
J: U mnie wszystko w porządku. Z Lou juz dobrze. Mieliśmy mala sprzeczne, ale juz jest ok, a za ten dom bede ci wdzięczna do konca zycia.
M: No nie przesadzaj. Przecież jestem twoja chrzestną.
J: I najlepszą ciocią na świecie. A jak ci sie układa z Marco?
M: No właśnie dzwonie głównie po to.
J: Coś sie stalo?
M: Chciałam cię zaprosić na nasz ślub, a tak właściwie to ciebie i twoich przyjaciol z osobami towarzyszącą.
J: Jesteś pewna, ze możemy przyjechać taką bandą? To przecież będzie 10 osób.
M: Tak, wszystko przemyslelismy. To bedzie dla nas zaszczyt mieć na ślubie takich gości.
Ja: Dziekuje ci bardzo. A kiedy dokładnie ma być ślub.
M:  23 marca. Wszystko bedzie napisane na zaproszeniu.
Ja: Dobrze. Zaraz im przekażę.
M: Poczekaj. Jeszcze jedna sprawa.
Ja: Tak?
M: Chciałabyś być moim świadkiem na ślubie.
J: Jeszcze się pytasz. Jasne, że tak. Nawet nie wiesz jak sie cieszę.
M: Wszystko dla mojej ukochanej chrześnicy.
J: Dziękuję ciociu.
M: To do zobaczenia. Jakbys miala jakieś pytania to dzwon. Pozdrów od nas przyjaciół.
J: Dobrze, pozdrowie. Jeszcze raz dziękuję, w imieniu wszystkich.
M: Trzymaj sie tam. Pa.
J: Ty też. Pa.


Lou: Kto dzwonił?
Ja: Ciocia Meredith. Macie od niej pozdrowienia.
Wszyscy: Dziękujemy.

Agata: Co u niej słychać? Jak Marco?
Ja: No właśnie dlatego dzwoniła. Mam zaszczyt zaprosić was za ślub Meredith Harris i Marco Rossi, ktory odbędzie sie 23 marca.

Agata: Jejku, cudównie.
Harry: Czekaj, masz na nazwisko Harris?
Ja: Nom, nie wiedziałeś?
Harry: Nie, ale widzę małe podobieństwo do mojego imienia.

Ja: Taa.

Harry: Spodziewałem sie hmm bardziej polskiego nazwiska.

Ja: Moi rodzice pochodzą z Anglii, dlatego ciocia Meredith tu mieszkala.
Niall: A ty Agata jak masz na nazwisko.
Agata: Na serio nie wiesz?
Niall: Nie.
Harry: Ja też nie wiem.
Zayn: Ja też. Zawsze chciałem usłyszeć jakies polskie nazwisko. Są takie śmieszne w wymowie.

Agata: Wybacz mi, ale moje nazwisko również nie jest polskie.

Niall: A brzmi ono?
Agata: Wilson.
Lou: Serio nie wiedzieliście jak one mają na nazwisko?
Harry: No bo niby skąd mieliśmy wiedzieć?
Li: Moze dlatego, ze znamy sie ponad trzy miesiące.
Zayn: Jak to szybko zlecialo.

Ja: Dobra, a wracając do wesela. Chcecie jechać?

Harry: Jasne, ze tak.
Ja: To super. Każdy może wziąć osobę towarzyszącą. Ja biorę Lou, a wy?
Lou: Ja biorę Caroline.
Agata: Ja biorę Liama.
Li: Ja biorę Agatę.

Zayn: Ja biorę Perrie.
Perrie: Ja też jestem zaproszona?
Ja: Oczywiście, ze tak.
Perrie: W takim razie biorę Zayna.
Harry: To, ze sie bierzecie to akurat wiedza wszyscy, a tak nawiasem mówiąc moglibyście torobic ciszej bo czasami to spać nie można.

Li: Zamknij sie i lepiej powiedz z kim pójdziesz.

Harry: Chyba z Niallem.

Niall: Co? Nie chce, zeby brali nas za gejów. Sorki bro, ale musimy kogos znaleźć.

Ja: Dobra macie pięć miesięcy na wyrwanie jakiejś laski i zaproszenie jej na wesele, a teraz skupmy sie na filmie.


Wszyscy wpatrywali sie w ekran. Jeden film, drugi, trzeci, po czwartym zrobiłam sie senna, wiec chciałam pojsc na górę. Rozejrzałam sie i zobaczyłam Perrie, która spala na kolanach śpiącego Zayna, śpiących Agatę i Liama, Harrego śpiącego pod kanapą, Nialla śpiącego ręką w misce z popcornem i z glowa na ramieniu loczka. Zasmialam sie pod nosem na ten widok.


Ja: No to zostaliśmy tylko my Lou - Popatrzyłam na chłopaka, ktory obejmował mnie w pasie i spal z glowa na moim ramieniu - A raczej tylko ja - zasmialam sie cicho.


Wylaczylam telewizor i zasnęłam na kanapie, zeby nikogo nie obudzić. Obudziłam się przed 7 i zobaczyłam ten sam widok co wczoraj. Jak oni słodko śpią. Delikatnie wyswobodzilam sie z objęć Louisa, co wcale nie bylo takie proste. Poszlam na gore, wzielam prysznic i umylam głowę. Nastepnie wysuszylam włosy i zostawiłam je pokręcone. Ubralam sie w jeansowe rurki i ubralam ciepły sweter. Spakowalam książki do torby i zeszlam na dół. Po cichu obudziłam Agatę, żeby poszła sie przyszykowac, a pozniej zajęłam sie przygotowaniem kanapek na śniadanie. Gdy Agata zeszła na dół, zjadlysmy śniadanie, ubralysmy buty i  płaszcze. Podeszłam do Louisa i pocałowałam go delikatnie.


Ja: Dzień dobry kochanie.
Lou: Cześć kotku.
Ja: My idziemy do szkoly. W lodówce są kanapki. Jak będziecie chcieli wrócić do domu to pamiętaj, zeby zamknąć dom. Aha i jakbyś mógł to daj coś Sweetie.
Lou: To ja was zawiozę.

Ja: Przestań. Śpij, a my idziemy na autobus. Pa.

Lou: Kocham cię. Pa.

Pocalowalam go jeszcze i poszłyśmy z Agatą na przystanek, ktory był jakies trzy metry od naszego domu. Wsiadlysmy do autobusu i pojechałyśmy do szkoły. Na miejsce dojechalysmy jak zawsze 10 minut przed rozpoczęciem lekcji. Przed szkoła Agatę przywitały jakies dwie dziewczyny.

Agata: Wybacz, ze nic ci nie powiedzialam o nich. To jest Kate - pokazała na długonogą blondynkę o brązowych oczach, a to Nicole - wskazała szczupłą brunetkę, trochę niższą od Kate.

Ja: Cześć, jestem Caroline.

Kate: Wiemy, chodzimy razem do klasy.

Nicole: Agata dużo o tobie mówiła. Długo nie bylo cię w szkole. Coś sie działo.
Ja: Byłam chora.

Nicole: No tak, przecież chłopcy mówili w wywiadach.
Ja: Jesteś fanką?
Nicole: Kocham ich! To znaczy...no wiesz.
Ja: Jasne, rozumiem. Ale mam nadzieję, ze nie zadajesz sie z nami ze względu na chłopaków.

Nicole: Jasne, że nie. Nie mogłabym.
Ja: Haha. A ty Kate też jesteś fanką?
Kate: Nie, ale hejterką też nie jestem. Lubię ich muzykę, ale nie jestem do nich przekonana.
Agata: Myślę, ze ich polubisz.
Ja: Hej mam pomysł. Możecie przyjsc do nas dzisiaj. Co wy na to?
Nicole: Byłoby super.
Kate: Ja jestem za.

Agata: Dobra a teraz chodźmy juz do szkoly, bo jak sie spoznimy na matmę to pani Sparks nas zabije.
Kate: Taa nie ma to jak zacząć dzień od matmy.

Nicole: I od spotkania z pania Sparks.


Weszlysmy do szkoly i zostawilysmy część książek i płaszcze w szafkach i ruszylysmy do klasy, w ktorej miala być matma.

___________________________________________________
___________________________________________________

Hej wszystkim. Jest kolejny rozdział. Co myślicie o dodaniu nowych bohaterek? Dodałam nowe zakładki na górze. Wpisujcie sie do informowanych. Piszcie jak sie wam podoba. Proszę KOMENTUJCIE! Jest coraz mniej komentarzy. Proszę was. Jeśli czytacie to prosze napiszcie coś. Wystarczy chociaż fajnie, albo chce następny oto, albo nie podoba mi sie, cokolwiek, prosze. Do następnego <3

sobota, 30 marca 2013

Rozdzial 27

~ Kilka dni pozniej, 13 września ~


Przez cały czas nie wychodziłam z domu, zeby nie wzbudzać zainteresowania paparazzi i uniknąć pytań odnośnie mnie i Lou. Chlopcy normalnie chodzili do studia, udzielali wywiadow, spotykali sie z fanami. Oficjalnie ja i Louis jestesmy razem, wiec często pojawiają sie pytania dlaczego nie wychodzimy nigdzie razem i dlaczego nigdzie mnie nie ma. Wtedy wszyscy zgodnie odpowiadają, ze jestem chora. Agata normalnie spotyka sie z chłopakami i chodzi do szkoly. Ostatnio w naszej klasie zaczęły ujawniać sie directionerki, ktore życzą mi powrotu do zdrowia. Dzisiaj jest 13 września, czyli urodziny Nialla. Prezenty i kreacje kupilysmy kilka dni temu. Za kilka minut mial przyjechać Liam i z nim miałyśmy pojechać na imprezę. Byłyśmy juz gotowe i siedziałyśmy w salonie. Po chwili uslyszalysmy dzwonek. Ubralysmy płaszcze, chwycilysmy torebki, prezenty dla Horana i wyszlysmy do Liama. Przywitał sie buziakiem z Agatą, a mnie przytulil. Zamknęłam dom i wsiedliśmy do auta. Przy lokalu bedzie sie kręcić mnóstwo paparazzich, którzy na pewno beda wypytywać, dlaczego nie przyjechałam z Louisem. Właśnie, a co do Louisa. Zobaczę go pierwszy raz od tygodnia. Miałam wystarczająco dużo czasu, zeby przemyśleć sobie wszystko. Nie mogę go juz dłużej trzymać w niepewności. Będziemy musieli dzisiaj poważnie pogadać. Po około 20 minutach bylismy na miejscu. Tak jak przypuszczałam przy wejściu czailo sie mnustwo fanek i paparazzich. Wysiadlam z samochodu ze spuszczona głową i szybkim krokiem weszłam do lokalu unikając wszelkich pytań. W środku Niall przywitał mnie buziakiem w policzek i odebrał mój płaszcz. Wreczylam mu prezent i złożyłam życzenia. Nastepnie Horan wskazał mi stolik przy którym siedział Harry, Zayn, Lou i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu Perrie. Podbieglam do stolika dając Agacie i Liamowi możliwość złożenia życzeń solenizantowi.


Ja: Perrie!
Perrie: Car!
Ja: Nie mówiłaś, ze przyjedziesz.
Perrie: Chciałam wam zrobic niespodziankę.

Agata: Cześć Perrie!

Perrie: Cześć Agata! Cześć Liam!

Li: Cześć Pez.

Perrie: Opowiadajcie co tam u was słychać.

Agata: Dobrze. Nawet bardzo.

Ja: Nie narzekam - poczułam na sobie wzrok Louisa - Lepiej opowiadaj co tam u ciebie. Co u dziewczyn? Jak trasa?
Perrie: Super. Trochę zapierdziel mamy, ale kocham to. Tak w ogóle to macie pozdrowienia od dziewczyn, a Jade juz sie stesknila za Sweetie.

Ja: Powiedz jej, ze jest u nas mile widziana o każdej porze.

Li: Ja i Agata idziemy tańczyć. Do zobaczenia pozniej.

Zayn: My też pójdziemy, co ty na to skarbie?

Perrie: Z toba zawsze.

Harry: Caroline, zatanczysz ze mną?
Ja: Chętnie.

Ujelam dłoń Harrego i poszliśmy na parkiet. Przetanczylismy kilka szybkich piosenek i jedna wolną. Następnie podszedł do mnie Horan i wyrywając moja reke z dłoni Harrego powiedział tylko - Odbijany. Sorki Styles - i porwał mnie do tańca. Przez cały czas czułam na sobie przeszywający wzrok Louisa, ktory siedział cały czas przy stoliku. Gdy w głośnikach zaczęło lecieć "Irresistible" do moich oczu napłynęły łzy. Była to piosenka, która Lou napisał dla mnie. Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.


Lou: Zatanczysz?
Ja: Z przyjemnością.

Przytulilam sie to niego, chowając głowę w zagłębieniu jego szyi. Przytulił mnie mocniej do siebie i śpiewał do ucha fragmenty piosenki szczególnie teraz skierowane do mnie

"Heartache doesn’t last forever
 I’ll say I’m fine
 Midnight ain’t no time for laughing
 When you say goodbye"

"It’s in your lips and in your kiss
 It’s in your touch and your fingertips
 And it’s in all the things and other things,
 That make you who you are
 And your eyes irresistible"


Gdy piosenka sie skończyła ucałował moja reke i zniknął. Stałam na parkiecie nie wiedząc co mam ze sobą zrobic. Wyszłam tylnymi drzwiami budynku. Musiałam sie przewietrzyć. Oparlam sie o barierkę i pocieralam ramiona dłońmi, zeby trochę sie ogrzać. Mogłam chociaż wziąć płaszcz jak wychodziłam, ale nie, po co. Stałam tak patrząc w gwiazdy, gdy poczułam, jak ktoś okrywa mnie marynarką.

Lou: Zmarzniesz i będziesz chora.
Ja: Nic mi nie będzie. Dziękuję.
Lou: Caroline ja...
Ja: Tak wiem. Właśnie chciałam z toba porozmawiać, ale gdzieś mi zniknąłeś.
Lou: Chce tylko wiedzieć czy podjelas decyzje co do nas.
Ja: Tak. Chce ci podziękować za cierpliwość, zrozumienie i za to, ze nie nacisksles. Przez te kilka dni mialam wystarczająco dużo czasu, zeby wszystko na spokojnie przemyśleć. Przypomniałam sobie wszystkie nasze wspólne chwile. Te dobre i zle. I uświadomiłam sobie coś. Byłeś przy mnie przez cały czas gdy cię potrzebowałam, nawet jak leżałam nieprzytomna w szpitalu nie odstepowales mnie prawie na krok. I zrozumiałam, ze moje zachowanie wtedy bylo bardzo, ale to bardzo dziecinne. Zrobiłam aferę z niczego. Moje zachowanie nie wiele odbiegalo od tego co zrobiles ty. Doskonale cię rozumiem i wiem jak sie czułeś widząc mnie i Harrego w dwuznacznej sytuacji. Uświadomiłam sobie, ze każdy popełnia błędy i nie można ich wytykać drugiej osobie. W miłości najważniejsze jest zaufanie i przebaczenie. Każdy zasługuje na druga szanse. Kocham cię Lou i tęskniłam. Jesteś moim powietrzem, potrzebuje cię, bo przecież nie można żyć bez powietrza.

Lou: Ja też tęskniłem - przytulil mnie mocno do siebie - kocham cię.

Odsunelam sie od niego i wpilam sie z utęsknieniem i zachlannoscia w jego malinowe usta. Jeździł językiem po moich wargach zapraszając mój język do wspólnego tańca. Rozchylilam delikatnie wargi i gdy nasze języki sie spotkały poczułam fale rozkoszy. Tak bardzo stesknilam sie za smakiem jego ust, ze chciałam aby ta chwila trwała wiecznie. Oddalam sie rozkoszy, gdy nasze języki toczyły zawzięta walkę. Dla mnie nie istniało nic po za nami i ta chwilą. Lou przygryzl delikatnie moja wargę i oderwalismy sie od siebie, zeby zaczerpnąć powietrza.

Ja: Wracajmy do środka bo sie rozchorujesz.


Lou splotł swoje palce z moimi, uśmiechnął sie, pocalowal mnie w czubek głowy i weszliśmy na sale. Od razu zwróciliśmy uwagę wszystkich gości. Weszliśmy na parkiet i tańczyliśmy wtuleni w siebie. Podczas tańca napotkalam wzrok Horana, ktory baaardzo dobrze sie bawił. Uśmiechnął się i uniósł do góry dwa kciuki. Odwzajemnilam uśmiech i dałam sie ponieść muzyce. Po chyba 15 tańcach poszliśmy w stronę stolika, przy którym siedzieli nasi przyjaciele. Gdy zobaczyli nasze splecione ręce zaczęli szczezyc się jak jacyś niewyzyci pedofile. Usiedliśmy do stolika tuląc sie do siebie.


Agata: Jak dobrze widzieć was znowu razem.
Perrie: Nie kłóćcie sie juz więcej. Jestescie tacy slodcy.
Harry: Tylko nie przesadzcie z ta slodycza, zeby przypadkiem nie przerodziła sie w coś w kształcie małego człowieczka, ktory bedzie przez najbliższe 9 miesięcy zamieszkiwał brzuch Caroline.

Ja: Spokojnie, nie mam zamiaru przerzucać sie na tryb pieluchowy.
Niall: Uwaga wznoszę toast. Za miłość miedzy naszymi golabkami, Lou i Caroline, Li i Agatą i Zaynem i Perrie, zeby juz na zawsze byli razem. I za przyjaźń. Za nasza przyjaźń, zeby trwała wiecznie pomimo przeciwności losu.
Wszyscy: Za miłość i przyjaźń.

Wypiliśmy szampana i rozmawialiśmy śmiejąc sie jak 8 psycholi. Co chwile podchodził do nas kelner pytając czy nie chcemy czegoś do jedzenia. No tak, to przecież urodziny Horana, nikt nie może być głodny, a szczególnie nie Horan. Wśród przyjaciol czas bardzo szybko mija. Po pokrojeniu torta, wypiciu szampana, kilkunastu drinków i niezliczonej ilości tańca, impreza sie skończyła. Wszyscy byli albo zmęczeni i wracali do domu, albo tak zlani, ze trzeba bylo im wynajmować pokój w hotelu lub dzwonić po kogos kto by po niego przyjechał. Gdy na sali zostaliśmy juz tylko my, Liam zadzwonił po limuzynę, która zawiozła nas do domu. Nikt nie mial juz na nic siły. Szczególnie Niall, którego chłopaki zanosili na górę. Poszlam do pokoju Louisa, ściągnęłam sukienkę i założyłam jakąś jego koszulkę i położyłam się do łóżka. Po chwili poczolam ręce na moich biodrach i ciepły oddech na szyi. Tak bardzo mi tego brakowało.

Lou: Dobranoc skarbie. Nigdy nie pozwolę, zeby coś ci sie stało lub zebys cierpiała z mojego powodu - wyszeptał do mojego ucha i przytulil mnie mocno do siebie.


___________________________________________________
___________________________________________________

Czesc wszystkim. Dodaje dzisiaj, bo nie wiem czy jutro bede miala czas. No to tyle z mojej strony. Teraz czekam na wasze komentarze.

niedziela, 24 marca 2013

Rozdzial 26

~ Perspektywa Agaty ~

Siedziałam z Liamem w salonie. Byliśmy sami, bo chłopcy siedzą u siebie w pokojach, a Niall pojechał zawieść Karolinę do domu. No wiec siedzę przytulona do Liama i oglądamy jakiś film.


Ja: Strasznie sie za toba stesknilam - szepnelam mu na ucho, delikatnie przygryzajac jego płatek.

Li: Ja za toba też - powiedział całując mnie po ramieniu.

Ja: Chyba musimy nadrobić zaległości.


Zobaczylam błysk w oczach Liama i juz po chwili jego gorące usta przenosily sie z mojego ramienia na szyje. Delikatnie odchylilam głowę do tylu.


Ja: Moze chodźmy na gore?
Li: Przecież chłopaki śpią. Jesteśmy sami.

Ja: A Niall...

Li: Nie ważne...


Liam przyssał sie do moich ust. Jedna reke wsunal w moje wlosy, a druga przyciągnął mnie do siebie. Językiem delikatnie piescil moje wargi, zapraszając mój język do wspólnego tańca. Jego zęby delikatnie przygryzaly moja wargę. Rozchylilam delikatnie usta i utonelam w rozkoszy. Nasze języki tanczyly cudowny taniec. Poczułam ręce Liama wślizgujące sie pod moją koszulkę. Usmiechnelam sie nadal nie odrywając sie od jego ust. Liam szybkim ruchem pozbył sie mojej koszulki, a zaraz pozniej stanika. Polozyl mnie na kanapie i teraz on był górą. Przygryzł delikatnie moja wargę i przeniósł rozpalone usta na moja szyję. Piescil dłońmi moje piersi wywołując tym niesamowita rozkosz. Przeniósł sie pocałunkami niżej, objął ustami moje sutki i jezykiem bawil sie nimi doprowadzając mnie do szaleństwa. Wjechalam rękami pod jego koszulkę i wbijalam paznokcie w jego plecy. Szybkim ruchem pozbyłam sie jego koszulki i przejechalam palcem po jego idealnie wyrzezbionej klacie. Liam zabrał sie za rozpinanie mojego rozporka schodząc pocałunkami na mój brzuch. Usłyszałam cichy trzask, ale pomyślałam, ze to na górze.


Niall: Spokojnie, nie przeszkadzajcie sobie. Chętnie popatrzę na dobrego pornola.


Zakrylam sie szybko koszulką Liama.
Li: Spadaj idioto - powiedział rzucając w niego poduszką

Niall: Ale ja mam ochote pooglądać telewizor. Jak chcecie sie jebac to zapraszam na gore. Aha i jakby co to Harry ma duuuzy zapas gumek, wiec wstapcie do niego bo nie chce być tak szybko wujkiem. Dobra idę do kuchni po jakies jedzenie. Macie 10 minut.


Niall zniknął w kuchni. Na moje policzki wpłynął ogromny rumieniec, ktory dosłownie je palił.

Li: Kocham jak sie rumienisz - szepnął i pocalowal mnie.


Liam wziął koc, przykrył nim mnie i wziął na ręce. Całując moja szyje zaniósł mnie na gore. Weszliśmy do jego pokoju. Li położył mnie delikatnie na łóżku i pocalowal. Podszedł do drzwi i zamknął na klucz.


Li: Juz żadnych więcej niechcianych gości.
Leżałam na łóżku przygryzajac wargę. Liam położył sie przy mnie błądząc wzrokiem po moim ciele i jeżdżąc palcami po moim ramieniu, wywołując tym moje dreszcze.

Li: To na czym my to...a tak.


Wpil sie w moje usta, a jego dłonie bladzily po moim nagim ciele. Szybkim ruchem pozbył sie moich spodni i schodził pocałunkami coraz niżej, aż doszedł do moich koronkowych majtek. Wtedy postanowiłam, ze moja kolej. Wyszłam z pod niego i stanęłam przy łóżku. Złapałam jego reke i podniosłam z łóżka. Agresywnym ruchem przytwierdzilam go do ściany i calowalam namiętnie jednocześnie ściągając z niego spodnie. Kleknelam przed nim, zeszlam pocałunkami na jego brzuch i sciskalam jego kolegę przez bokserki. Brunet jeknal cicho, a nastepnie przeszedł go dreszcz. Gdy dojechalam ustami tuż nad linie jego bokserek, poczułam, ze robi sie w nich coraz ciaśniej. Gdy je ściągnęłam jego przyjaciel stal juz na baczność. Ujelam go w swoje ręce i zaczęłam nim jeździć w gore i na dół. Spojrzałam na mojego chłopaka. Miał głowę oparta o ścianę i odchylona do tylu, przymknięte oczy i przygryzal warge. Z jego ust wydobywały sie ciche jeki, a jego oddech stawał sie co raz szybszy. Przyspieszylam swoje ruchy, a następnie wsadzilam sobie jego kolegę do ust. Zaczęłam powoli jeździć językiem do okola niego. Ssałam go i lizałam centymetr po centymetrze.


Li: Szybciej... - jeknal wtapiajac ręce w moje wlosy.

Zaczęłam to robić szybciej i mocniej, a Liam nadawał mi odpowiedni rytm poruszając moja głową. Chłopak juz powoli tracił oddech. Poczułam jak jego kolega zadrżał, a po chwili moje usta wypełniły sie spermą. Odwróciłam głowę i przelknelam wszystko. Stanęłam na przeciwko chłopaka. Próbował uspokoić oddech. Po chwili otworzyl oczy i uśmiechnął sie zadziornie.


Li: Teraz moja kolej - powiedział i rzucił mnie na łóżko.


Poczułam jego wargi na podbrzuszu, a dłonie na udach. Zaczął całować wewnetrzna stronę moich ud i przesuwał sie wyżej, aż na przeszkodzie stanęła mu ostatnia część mojej garderoby. Spojrzał na mnie i uśmiechnął sie, a następnie delikatnie ściągnął moje majtki. Rozchylilam uda, zeby ułatwić mu dostęp. Wszedł we mnie językiem i zaczął nim krążyć przyprawiając mnie tym o dreszcze. Nastepnie wsadził we mnie swoje dwa palce sprawiając mi tym niesamowita przyjemność. Po chwili dołożył trzeci palec. Jeczalam z podniecenia i odchylilam głowę do tylu. Liam wyciągnął ze mnie palce i założył prezerwatywę. Wpil sie w moje usta i wszedł we mnie mocno i zdecydowanie. Po pokoju rozniósł sie mój glosny jęk. Liam poruszał powoli biodrami będąc we mnie. Jego ruchy z każdym pchnieciem stawały sie coraz szybsze i mocniejsze, doprowadzając mnie do szaleństwa. Nasze krszyki i jeki nie ustawały. Zeby nie obudzić chłopaków Liam wpil sie w moje usta. Oplotlam chłopaka nogami i wbijalam paznokcie w jego plecy. Po chwili jego ruchy przyspieszyły jeszcze bardziej. Czułam, ze zbliżamy sie do konca. Wszedł we mnie ostatni raz i oboje doszliśmy. Zabawę przypieczętowały nasze głośne jeki. Wyszedł ze mnie i wyczerpani oparliśmy na łóżko. Liam ułożył sie obok mnie. Próbowaliśmy złapać normalny oddech. Gdy to sie udało Liam przykrył nas kołdra po same ramiona i czule pocalowal w czoło gladzac dłoniom mój policzek.


Li: Jesteś cudowna malenka.

Ja: Ty też skarbie. Kocham cię.

Li: Ja ciebie też kochanie.

Ułożyłam głowę na jego nagiej klatce piersiowej i wtulilam sie w niego, a on objął mnie ramieniem. Wiedziałam, ze to przy nim czuje sie bezpiecznie i do szczęścia nie potrzebuje nic więcej oprócz niego. Zamknęłam oczy i juz po chwili odplynelam w pożądany sen.


~ Perspektywa Liama ~


Obudziłem sie rano tuląc do siebie moją księżniczkę. Odgarnalem kosmyk włosów, ktory opadał na jej twarz. Jest taka piękna i tylko moja. Poruszyła sie, usmiechnela i wtulila we mnie.


Ja: Dzien dobry kochanie.
Agata: Dzien dobry skarbie. Która godzina?

Ja: Juz po 10.

Agata: Czyli Karola miala racje, ze i tak nie zdążę do szkoly.

Ja: Chętnie bym został w takiej pozycji cały dzien, ale za dwie godziny mamy wywiad.

Agata: Ja też bede juz jechać. Muszę wspierać Caroline. Zrobimy sobie babski dzień, wiec zobaczymy sie dopiero jutro.

Ja: To chodźmy na dół.

Agata: Moze najpierw sie ubierzemy? Tu są twoje bokserki.

Ja: Dzięki. A tu twoje majtki.

Agata: Dzięki.
Ja: Reszta twoich rzeczy została na dole. Załóż na razie moja koszulę, a pozniej sie przebierzesz.


Podałem Agacie moja koszulę, która byla na nia za duza. Wstala z lozka i poszla w strone drzwi. Wyglądała na prawdę czarująco. Z trudem powstrzymywalem sie, zeby nie rzucić sie na nia i zaciągnąć ja spowrotem do łóżka i juz nigdy nie pozwolić odejść. Powstrzymałem sie, wstałem, ubralem spodnie i poszedłem za moja dziewczyną. Juz po wyjściu z pokoju usłyszałem rozmowy i śmiechy, co zdziwiło mnie i to bardzo. Objąłem Agatę w tali i zeszliśmy na dół.

Niall: No proszę, kto to sie obudził.

Harry: Nie mogliście trochę ciszej? Myślałem, ze to Horan na dole pornole ogląda, albo Zayn sie masturbuje przy zdjęciu Perrie.

Zayn: Ej no! Skąd ci to przyszło do głowy?

Harry: No bo wiesz, nie widzieliście sie tak długo i no wiesz...

Zayn: Nie wszyscy są tak nie wyżyci jak ty.

Agata: To ja juz moze pójdę.

Ja: Zjedz chociaz sniadanie z nami.

Agata: Nie, Caroline jest sama w domu i chyba potrzebuje mojego wsparcia.

Ja: No dobrze.

Agata: Widział ktos moje spodnie?

Niall: Zostawiliscie wczoraj po sobie bałagan, wiec ogarnalem trochę. Leżą tam na kanapie.

Ja: To nie wysililes sie z tym sprzątaniem.

Niall: Jedyne o czym wtedy myślałem to jak ratować życie, gdy spada na ciebie sufit.

Lou: Dobra odpuść już, bo Agata ma juz takiego buraka, ze chyba nie da sie być bardziej czerwonym.


Spojrzałem na moja dziewczynę, która rzeczywiście byla strasznie czerwona. Gdy nasze oczy sie spotkały usmiechnela sie słodko, wzruszyła ramionami i ubrala swoje spodnie.


Agata: To ja lece. Cześć wszystkim.

Ja: Odwioze cię.

Agata: Poradzę sobie. Ty sie lepiej zajmij chłopakami. Kocham cię. Paa.

Ja: Ja ciebie też.

~ Perspektywa Karoliny ~


Obudził mnie dotyk czyjejś dłoni na policzku. Otworzyłam oczy. To byla Agata. Patrzyła na mnie ze wspolczociem i żalem w oczach. Przytulilam sie do niej mocno. Przejechała kciukiem po mojej twarzy, w miejscu gdzie wczoraj płynęły łzy.


Agata: Plakalas? Dlaczego nie dzwonilas po mnie?

Ja: Nie chciałam przeszkadzać tobie i Liamowi. Z reszta nic mi nie jest. Nie bylam sama, mam Sweetie.

Agata: Kochana jest ta mala.

Ja: No ale dość o mnie i o płaczu. Mów jak tam z Liamem, bo z tego co widze to nie nudziliscie sie.
Agata: Co? Nie wiem o czym mówisz.

Ja: Taa, jasne. Oj proszę cię. Nie masz nawet stanika, tylko jego koszule.

Agata: No dobra. Było cudownie, jak za każdym razem tylko teraz przyłapał nas Niall.

Ja: To nie zamkneliscie się?

Agata: Nie zdążyliśmy dojść na gore.

Ja: No proszę. To Horan mial ubaw co nie.

Agata: Taa, chciał zostać i popatrzeć.

Ja: Haha no to nieźle. Jakie plany na dzisiaj?

Agata: Zero telefonów, zero chłopaków. Dzisiaj jesteśmy tylko my dwie, spa i mnóstwo sklepów.
Ja: Podoba mi sie ten pomysl i to bardzo.

Agata: To ubieraj sie i za 15 minut na dole.
Ja: Ok.

Weszlam szybko do łazienki, wzięłam prysznic i ubralam jeansy, biala bokserkę i gruba, ciepła bluzę. Włosy zostawiłam naturalnie pokręcone, zrobiłam delikatny makijaż i zeszlam na dół. Zjadlysmy z Agatą na szybko jakies kanapki i wyszlysmy z domu. Pierwszym naszym celem bylo spa, w którym spedzilysmy chyba pol dnia, a nawet nie chce wiedzieć ile kasy wydalysmy. Nastepnie poszłyśmy do kawiarni na lunch. Po lunchu przyszedł czas na zakupy. Dzisiaj zrobilysmy sobie dzien praktycznie bez limitu. Jeśli bylo coś warte uwagi i podobało nam sie, to po prostu kupowalysmy to. Wróciłyśmy do domu około 22, zmęczone i obładowane torbami z zakupami. Nakarmilam i wyprowadzilam Sweetie. Później zjadlysmy kolacje oglądając filmy, pogadalysmy chwile i obie zasnelysmy na kanapie. To był cudowny dzien. Jak za starych dobrych czasów. Tylko ja i moja przyjaciółka.


____________________________________________________
____________________________________________________

Cześć wszystkim! Na poczatku chcialam wam podziekowac za 5000 wejsc! Jestescie cudowni! Kocham was! No wiec mamy kolejny rozdział. Dzisiaj udało mi sie dodać wczesniej. Piszcie jak wam sie podobał. Od razu mowie, ze to byla moja pierwsza scena +18. Jak wam sie podobala? Jak by byly w niej jakies błędy to piszcie. Chcecie więcej takich scen? Na pewno pojawia sie niedługo. KOMENTUJCIE!