piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 2

Gdy wróciłyśmy była 4 nad ranem. Bawiłyśmy się świetnie. Nie będę wam opowiadać o całej imprezie, co robiłyśmy itd. bo raczej was to nie obchodzi. Impreza jak impreza ;) .Powiem tylko tyle, że tak jak Agata mówiła wszyscy chłopcy kręcili się kolo nas. Szczególnie Marcin. Dlaczego ona musiała to powiedzieć? No ale trudno nic nie zaszło. Jesteśmy już tylko przyjaciółmi i niech tak zostanie. Mimo wszystko było super. No ale trzeba wrócić na ziemię i zacząć się pakować. Jeszcze przed chwilą cudownie bawiłam się z przyjaciółmi, a za parę godzin będę w samolocie do Londynu. Razem z rodzicami postanowiłam, że jeśli udałoby mi się dostać tam do szkoły, to przez wakacje powinnam lepiej poznać Londyn i znaleźć nowych przyjaciół. Będę mieszkać u cioci, w samym sercu Londynu. Niestety lub na szczęście ciocia całymi dniami siedzi w pracy i często wyjeżdża na delegacje, nawet przez wakacje. No nareszcie. Wszystko spakowane. Wzięłam chyba wszystkie ciuchy. No cóż, na dwa miesiące trzeba się porządnie spakować. Usiadłam na łóżku. Patrzyłam na przyjaciółkę, która jeszcze spała. Zastanawiałam się, jak będzie wyglądać moje życie bez tej wariatki. Będziemy musiały jakoś sobie poradzić. Poszłam do łazienki się przyszykować. Stwierdziłam, że nie chce mi się prostować włosów więc zostawiłam kręcone i ubrałam:






Gdy weszłam do pokoju, Agata już nie spała. Patrzyła tylko smutno na stojące w środku pokoju walizki. Usiadłam obok niej i przytuliłam mocno.


Ja: Ej nie smuć się. Przecież nie zostawiam cię na zawsze. Obiecuję, że będę przyjeżdżać do Polski specjalnie dla ciebie. Nawet w środku nocy. I przecież będziemy pisać. Wiem, że to nie to samo, ale zawsze lepsze niż nic. I jeszcze jedno. Gdyby coś się działo i będziesz pilnie mnie potrzebować, tylko napisz, a pakuję się wsiadam w pierwszy lepszy samolot do Polski i lecę do ciebie.

Agata: Dobrze. Ja też jestem na twoje zawołanie. Jeśli będziesz miała ochotę mnie zobaczyć, wygadać się lub wypłakać, zawsze możesz na mnie liczyć.

Ja: Dziękuję. A teraz idź się ubrać, a ja przygotuję nam śniadanie. Na co masz ochotę?

Agata: Hmm...Może stare dobre tosty i kawa?

Ja: Ok. Tosty i kawa dla najlepszej przyjaciółki już się robią.


Uśmiechnęłam się i zeszłam na dół. W kuchni siedzieli rodzice. Mama piła swoją poranną kawę, a tata jadł śniadanie i czytał gazetę. Gdy mnie zobaczyli, oboje posmutnieli, ale żadne z nich nic nie powiedziało. Tata tylko uśmiechnął się niechętnie i dalej czytał. Zabrałam się za przygotowywanie śniadania. Kilka minut później zapach rozniósł się całym domu. Nagle na schodach pojawiła się Agata.

Agata: Mmmm. Jak cudownie pachnie.


Postawiłam jej śniadanie na stole.







Usiadłam przy niej i zaczęłyśmy jeść. Rodzice poszli na górę, znieść i spakować moje rzeczy do auta. Po śniadaniu, razem z Agatą, zaniosłyśmy jej torbę do domu i powiedziałyśmy jej mamie, że przyjaciółka jedzie ze mną na lotnisko. Pożegnałam się z jej mamą i wróciłyśmy do mnie. Dziesięć minut później byliśmy w drodze. Z mojego domu nie było daleko na lotnisko więc pół godziny i byliśmy na miejscu. Popatrzyłam, gdzie odbywa się odprawa bagażowa i wszyscy poszliśmy w tamtą stronę.


Ja: No cóż. Czas na mnie.


Przytuliłam rodziców.


Ja: Pa mamo, pa tato.

Mama: Do zobaczenia kochanie. Trzymaj się. Aha i pamiętaj dzwoń do nas.

Tata: Baw się dobrze. I jak tylko będziesz czegoś potrzebować, albo chciała wrócić to dzwoń.

Ja: Dobrze. Będę pamiętać.


Jeszcze raz mocno ich przytuliłam. Przyszedł czas na pożegnanie się z Agatą. Przytuliłam ją najmocniej jak umiałam, ona mnie zresztą też.


Ja: Pamiętaj co ci obiecałam. I nie ważne, która będzie godzina, możesz do mnie dzwonić kiedy tylko chcesz.

Agata: Ty też pamiętaj o mojej obietnicy. Jak dolecisz to daj znać. Pa.

Ja: Pa. Będę tęsknić.


Wszystkim łzy napłynęły do oczu. Zarzuciłam torebkę na ramię. Po sprawdzeniu przez ochroniarzy wszystkich moich bagaży, położyłam je na taśmę i przygotowałam bilet. Pomachałam im na pożegnanie i poszłam do samolotu. Leciałam pierwszą klasą. Miałam świetne miejsce przy oknie, ale i tak postanowiłam przespać cały lot. No dobrze. Godzina 16:30...i...wystartowaliśmy. Zachciało mi się płakać, więc odwróciłam się w stronę okna, zamknęłam oczy i zasnęłam.


__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________


I jest kolejny rozdział. Piszcie jak wam się podoba. Bardzo proszę komentujcie!





1 komentarz: