wtorek, 20 listopada 2012

Rozdział 3

Gdy się obudziłam, zobaczyłam, że pewien chłopak w samolocie uważnie mi się przygląda. Patrząc na niego wiedziałam, że kogoś mi przypomina, ale nie mogłam skojarzyć kogo. Po chwili zorientował się, że również na niego patrzę, uśmiechnął się i podszedł bliżej.


On: Cześć. Mogę się przysiąść na jakiś czas?



Mówił po angielsku, więc domyśliłam się, że wraca do domu.



Ja: Hej. Pewnie, siadaj.


On: Skąd jesteś? Bo po akcencie domyślam się, że raczej nie z Anglii. Chociaż świetnie mówisz po angielsku.


Ja: Dzięki. Jestem z Polski, a dokładniej z Warszawy. A ty pewnie jesteś z Londynu?


On: Obecnie mieszkam tam, ale pochodzę z Doncaster. Ooo przepraszam cię bardzo, gdzie moje maniery. Jestem Louis, ale możesz mówić Loui, Lou, Tommo, lub jak tam chcesz. A ty? Jak się nazywasz?


Ja: Karolina czyli tu w Anglii Caroline, ale możesz mówić Karola albo jak tam ci się podoba.


Lou: Dobrze, więc Karolina. Miłe spotkanie, prawda?


Ja: Zgadzam się w 100 procentach.



Uśmiechnęłam się do niego, ale wciąż nie wiedziałam, kogo mi przypomina. Niestety nie zdążyłam zapytać czy się już wcześniej nie spotkaliśmy, bo byliśmy na miejscu i Louis musiał wracać na swoje miejsce. Na pożegnanie przytulił mnie i wsunął coś do kieszeni mojej kurtki.



Lou: Zobacz co to, ale dopiero w domu. Obiecaj!


Ja: Ok. Obiecuję.


Lou: Ok to paa. Do zobaczenia.


Ja: Do zobaczenia.



Stewardessy chodziły po samolocie i informowały pasażerów o przybyciu na miejsce i zapięcie pasów. W końcu wylądowaliśmy i można było wstać i kierować się do wyjścia. Złapałam torebkę, do której włożyłam kawałek kartki, który dał mi Lou i wyszłam z samolotu. Od razu zobaczyłam ciocię. Odebrałyśmy moje bagaże i poszłyśmy do auta. Po drodze rozmawiałyśmy o tym co u mnie, jaki minął lot, co u rodziców itd. Po 45 minutach byłyśmy na miejscu. Jak zobaczyłam dom cioci to myślałam, że zaraz zejdę na zawał.



To właśnie ten dom, a może raczej pałac!




To basen:





Część ogrodu na tyłach:
I altanka w samym środku ogrodu:


Stary dom cioci również był cudowny, ale nie tak. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. I ja mam tu mieszkać? O Boże. Gdy się otrząsnęłam ciocia pomogła mi zanieść walizki na górę i pokazała mój pokój:











I jeszcze duża garderoba 



Oraz moja prywatna łazienka

Ciocia: I jak ci się podoba?

Ja: Tu jest pięknie! Ja nie wiem co powiedzieć. Dziękuję.

Ciocia: Nie ma za co. A teraz rozpakuj się, rozgość i tak za pół godzinki zejdź na kolację ok?

Ja: Ok.


Rozpakowałam się i nie minęło pół godziny, a byłam na dole i pomogłam cioci przyszykować kolację. Przy jedzeniu porozmawiałyśmy jeszcze o tym, do których szkół złożyłam papiery itd. Ciocia powiedziała mi też o swojej pracy, o tym, że poznała cudownego chłopaka gdy była przez dwa lata we Włoszech, zostawiła mi też swój harmonogram pracy. Powiedziała też, że mogę wstawać o której chcę, a obiad mogę jeść na mieście albo gotować, ale tylko dla siebie, bo ona je w pracy, a poza tym wraca w nocy. Po zjedzeniu pomogłam cioci posprzątać, a następnie każda z nas poszła do siebie, bo byłyśmy zmęczone. W pokoju rzuciłam się na łóżko i zobaczyłam co dał mi Lou. To był numer telefonu i jeszcze podpis "Odezwij się kiedyś. Lou ;)". Zadzwoniłam najpierw do rodziców tak jak im obiecałam. Była to krótka rozmowa. Później zadzwoniłam do przyjaciółki, bo z nią musiałam dłużej pogadać, więc umówiłyśmy się na skypie.


Agata: Hej! Jak się leciało?

Ja: Hej! Było super! Poznałam chłopaka, który strasznie mi kogoś przypomina. Możesz mnie olśnić i powiedzieć kto to jest Louis "Tommo" i mieszka w Doncaster?

Agata: O Boże! O stara! Ty naprawdę nie wiesz kto to był?! Jeju przecież już tyle razy ci o nich mówiłam!

Ja: O nich to znaczy?

Agata: No o One Direction! To był Louis Tomlinson z One Direrction! Poznałaś Louisa Tomlinsona!

Ja: Coo?! I ON Louis Tomlinson dał mi swój numer?

Agata: Co on zrobił?! Ja nie wierzę! Wkręcasz mnie!

Ja: No nie wkręcam! Zobacz sama - przysunęłam kartkę z numerem do kamerki.

Agata: Ja! Ty mówisz prawdę! Ale z ciebie szczęściara. Ale jak byś poznała Liama to daj znać. Liam jest MÓJ !!!

Ja: Oki, spoko. Louis musiał się nieźle zdziwić, że go nie znałam.

Agata: Kurde. Pierwsze godziny w Londynie, a ty już masz numer do Louisa Tomlinsona! Oby tak dalej, to pod koniec wakacji będziecie brali ślub!


Obie wybuchnęłyśmy śmiechem.


Agata: Dobra bo pewnie jesteś zmęczona i chcesz jeszcze popisać z Louisem. Haha. To dobranoc. Słodkich snów. Tęsknię!

Ja: Ja też tęsknię! Dobranoc.


Co za dzień. Ale ze mnie szczęściara. Louis Tomlinson dał mi swój numer. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Tyle dziewczyn dałoby się zabić za ten numer, a ja go po prostu dostałam. Wyciągnęłam telefon i już miałam do niego napisać, ale stwierdziłam, że dobrze mu zrobi jak chociaż jedna dziewczyna nie będzie się nim za bardzo przejmować i skakać jak idiotka, więc zapisałam sobie tylko jego numer w telefonie, poszłam się umyć, położyłam do mojego nowego łóżka i zaraz zasnęłam. 



______________________________________________________________________________
Hej. Oto kolejny rozdział. Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale nie miałam czasu. Następny rozdział dodam dopiero w niedzielę bo jutro lecę do Londynu. Życzcie mi szczęścia z One Direction i komentujcie. Do zobaczenia ;]







1 komentarz:

  1. No no nieźle :* Bardzo mi sie podoba ♥ A tak poza tym to bedziesz miala kompa w tym Londynie xd :*

    OdpowiedzUsuń