~ Perspektywa Kate ~
Cholerny Styles. Dlaczego musiał za mną iść? Nie chciałam mu tego powiedzieć. Chciałam go tylko spławic, a niestety nie potrafię delikatnie dobierać słów. A moze jednak potrafię tylko sie boje. Czego? Sama nie wiem. Moze tego, ze historia sie powtórzy? Ze zostanę wykozystana i zostawiona jak zwykla dziwka? Ze znowu bede zabawką, która komuś sie znudziła i trzeba ja wymienić na nową? Chłopcy z 1D są fajni i mili, a ja w taki sposób zachowalam sie w stosunku do Harrego. Miał racje. Przecież nic mi nie zrobił. Był miły i uprzejmy, a ja go obrazilam. Wiem jak mu trudno gdy wszyscy mówią, że ma na kazda noc inna dziewczynę i tylko bawi sie nimi. Czuje, że to nie prawda, nie wygląda na takiego, nie zachowuje sie tak. Mam nadzieje, ze nie weźmie tego do siebie i wybaczy mi, ale najpierw muszę zebrać sie na odwagę, zeby go przeprosić. Nie bedzie łatwo, ale pokaże mu, ze nie jestem wredna suką bez serca, bo pewnie tak teraz o mnie myśli. Spojrzałam na duży fotel na którym siedziała Nicole z Niallem. Moja mala przyjaciolka nareszcie spełniła marzenia. Niech tylko ten Horan ja skrzywdzi to zrobię mu takie paranormal activity, ze mu sie wszystkiego odechce.
~ Perspektywa Nicole ~
Obudziłam sie przy Niallu. Rozejrzalam sie i zauważyłam, ze wczoraj wszyscy zasnelismy na kanapie. Dzięki Agacie i Caroline spelnilam swoje najwieksze marzenie. Moze jestem mała i nieśmiała, ale w tym towarzystwie bardzo szybko sie zaklimatyzowalam. Chłopcy są slodcy i bardzo mili. Dokładnie tak sobie ich wyobrażałam. Szkoda mi tylko Kate. Tak dużo przeżyła w swoim życiu, ze nie potrafi nawet zaufać chłopakom, a już szczególnie Harremu. Nic dziwnego. Myślę jednak, ze powinna mu dać szanse, lepiej go poznać i wtedy oceniać. Nie każdy musi wykozystywac i krzywdzić. Mam nadzieje, ze Katy trochę wyluzuje i da chłopakom szansę.
~ Perspektywa Harrego ~
Gdy sie obudziłem wszyscy oprócz Nicole jeszcze spali.
Ja: Cześć mała. Jak sie spało?
Nicole: To, ze jestem niska, nie oznacza, ze możesz do mnie mówić mała.
Harry: Dobra, spokojnie. Nie spinaj sie tak...mała.
Nicole: Jeszcze raz tak do mnie powiesz...
Harry: Nie raz, spokojnie. A teraz lec na górę, ostatnie drzwi po prawej to pokój Lou. Tam masz swoje rzeczy i tam jest jedna z wielu łazienek, wiec możesz sie ogarnąć, a ja zrobię śniadanko.
Nicole: Jeszcze zobaczymy Styles kto tu jest mały.
Ja: Sugerujesz coś?
Nicole: No nie wiem, nie wiem, ale jak chcesz u mnie zdobyć punkty to śniadanko ma być przepyszne i gotowe za 10 minut.
Uśmiechnęła sie słodko i poszła na górę. Eh ta mala, przebiegła....dobra, robię śniadanie. Moze uda mi sie zapunktowac nie tylko u Nicole.
~ Perspektywa Kate ~
Obudziło mnie czyjeś głośne krzatanie sie po kuchni. Czyli ktos robi śniadanko. Mój żołądek tak sie ucieszył na wieść o posilku, ze zaburczal chyba najgłośniej jak tylko potrafił. Postanowiłam pojsc do kuchni i w czyms pomóc. Juz mialam otwierać drzwi, gdy ktos mnie uprzedził i dostałam nimi prosto w nos, na włosach mialam cały dzbanek soku pomarańczowego i jakby tego bylo mało, napastnik przygniótł mnie całym swoim ciężarem. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam burze lokow.
Harry: Przepraszam cię - powiedział ledwo powstrzymując usmiech.
Ja: Nie przepraszaj tylko złaź ze mnie - Harry wybuchnął śmiechem. Tego juz bylo za wiele. Nie dość, ze idiota walnął mnie drzwiami, oblał i przygniótł, to jeszcze beszczelnie sie śmieje. - I z czego rżysz barani łbie - zrzucilam z siebie chłopaka i szybko wstalam.
Harry: Bo nasza pozycja wyglądała co najmniej dwuznacznie, nie sadzisz.
Ja: Boże, czy możesz choć przez pięć sekund nie myśleć o seksie i o tym jak zaliczyć kolejną dziewczynę? - wydarlam się.
Harry: Co sie drzesz? Okres masz czy co?
Ja: Ach no tak, bo pan Styles jest idealny i nikt na niego nie krzyczy i nie podnosi głosu, bo oczywiscie pan Styles nigdy nic nie zrobił źle. Rozpieszczony bachor.
Harry: Rozwrzeszczana księżniczka.
Ja: Jebany maminsynek.
Harry: Pierdolina dziwka.
Ja: Przegiąłeś.
Harry: Ty to zaczęłaś.
Ja: No tak najlepiej wszystko zrzucić na pierdoloną Kate.
Harry: To ty od razu zarzucilas mi coś czego nie zrobiłem.
Ja: Jakiś czas juz chodze po tym świecie i uwierz mi wiem jacy są faceci szczególnie tacy jak ty.
Harry: To nie znaczy, ze możesz mnie osadzac na podstawie chłopaków którzy cię zaliczyli.
Ja: Spierdalaj Styles.
Poczułam, że w moich oczach zbierają sie łzy. No i mój plan, odnośnie bycia miłej dla Harrego, szlag trafił. Nie chciałam pokazać Harremu mojej słabości, więc wyminęłam go i szybkim krokiem poszłam na górę mijając zdziwionego Tomlinsona, ktory chyba wszystko słyszał. Zapłakana wbieglam do pokoju Lou, w którym pewnie byla Caroline.
~ Perspektywa Karoliny ~
Siedziałam na łóżku i wycieralam ręcznikiem moje mokre włosy, ponieważ przed chwilą je umylam, gdy do mojego pokoju wbiegła Kate. Wyglądała strasznie. Cala zapłakana i rozmazana, do tego cały czerwony nos, limo pod okiem i mokre, lepiace sie do jej twarzy włosy. Nic nie mówiąc podeszłam do niej i mocno ja przytulilam ciągnąc na łóżko. Usiadłam nie wypuszczając jej z objęć i próbowałam trochę uspokoić.
Ja: Ciii, już dobrze. Katy, skarbie, nie płacz. Co się stało?
Kate: Przepraszam, jestem beznadziejna.
Ja: Nie mów tak. Co sie stało? Harry coś zrobił?
Kate: To wszystko moja wina. To ja zaczęłam. Cholera dlaczego nie mogę sobie odpuścić.
Agata: Cześć dziewczyny. Chodźcie na śnia...
Nicole: Katy, kochanie co sie stało?
Kate: Harry. On chyba wie o Nicku.
Nicole: Jak to? To nie możliwe. Nie mógł cię poznac. Przecież Nick nie jest aż taki sławny.
Kate: Nie wiem Nicole. Boje sie, ze on powie chłopakom.
Nicole: Nie płacz skarbie. Będzie dobrze. Idź sie ogarnij, przyniose ci sniadanie i zdrzemniesz sie chwilke. Dobrze.
Kate: Dobrze.
Kate wstała i poszła do łazienki. Patrzyłam zdezorientowana na Agatę i Nicole. Agata tylko wzruszyła ramionami na znak, ze nic nie wie na ten temat.
Nicole: Spokojnie, wszystko wam powiem, ale nie tutaj. Zrobię kanapki dla Kate i pójdziemy na dwór. Dobrze.
Ja: Ok.
___________________________________________________
___________________________________________________
Hej! Przepraszam was, ze musialyscie tak dlugo czekać na rozdział, ale to wszystko przez szkole i te głupie egzaminy. Nie mogę uwierzyć, ze to już 30 rozdział. Dziękuję wszystkim ktorzy to czytają. Nie ma was zbyt wielu, ale i tak sie ciesze, ze ktos to czyta. Rozdział trochę krótki, ale chyba coś sie w nim działo. No i jest mala tajemnica na temat przeszłości Kate. Jak myślicie, co to moze być? KOMENTUJCIE!!!
niedziela, 28 kwietnia 2013
niedziela, 14 kwietnia 2013
Rozdzial 29
Lekcje minęły bardzo szybko, jak zawsze w miłym towarzystwie, a w szczególności z nowymi koleżankami. W szkole dowiedzieliśmy sie, ze byla jakaś awaria i jutro mamy wolne, wiec postanowiłyśmy, ze Kate i Nicole zostaną u nas na noc. Po lekcjach poszłyśmy do Starbucks'a, którego niedawno otwarli niedaleko naszej szkoly. Kazda z nas złożyła swoje zamówienie i usiadlysmy przy stoliku.
Nicole: To opowiadaj Caroline. Jak sie poznaliście z Louisem?
Ja: No dobrze, ale to ma zostać tylko miedzy nami.
Nicole: Jasne.
Ja: No wiec jak leciałam do Anglii to spotkaliśmy sie w samolocie. Porozmawialiśmy chwile i Lou dal mi swój numer. Przez cala drogę do domu zastanawiałam sie skąd ja go znam. Zadzwoniłam do Agaty i to ona powiedziała mi, ze to Louis Tomlinson. Później pisaliśmy ze sobą, ale nie mieliśmy możliwości spotkania sie. Pewnego dnia zaprosiłam Louisa do siebie i właśnie w tym dniu Eleanor z nim zerwała, a my postanowiliśmy spróbować być razem i jak widać był to dobry wybór.
Nicole: Muszę ci szczerze powiedzieć, ze nigdy nie lubiłam Eleanor. Jak dla mnie to zwykla dziwka i rozpieszczona paniusia.
Ja: Dobra koniec tematu Eleanor. Chodźcie, autobus przyjechał.
Wsiadlysmy do autobusu i pojechałyśmy do domu. Wysiadlysmy na przystanku, ktory znajdował sie kilka kroków od mojego i Agaty domu. Doszlysmy pod drzwi i okazało sie, ze są otwarte. Weszlysmy ostrożnie do domu i przerazilysmy sie na widok ktory zastalysmy. Lou i Harry gonili sie i obrzucali mąką, Niall był cały umazany kechupem i jadł chyba największą kanapkę jaką kiedykolwiek widziałam. Liam próbował wszystko ogarnąć, ale chyba mu nie wyszło, a Zayn zaginął gdzieś w akcji.
Ja: Ej stop!
Wszyscy zatrzymali sie i stanęli w bezruchu.
Ja: Myślałam, ze chociaż mojego domu nie zdemolujecie, a tu proszę. Przyprowadzam gości i widzą znany na całym swiecie boysband w samych bokserkach uwalonych mąką i ketchupem. Boże. Proszę powiedzcie mi, ze to jest budyń czekoladowy.
Niall: Nie zupełnie...
Agata: Ja nie chce tego słyszeć.
Li: Spokojnie. To polewa czekoladowa.
Lou: Przepraszamy. My chcieliśmy wam zrobic obiad i Perrie nam powiedziała, zeby to bylo coś niezwykłego, a pozniej Zayn zawiózł ja na lotnisko i nie wiedzieliśmy za bardzo co zrobić.
Kate: No muszę wam przyznać, że niezwykłe to to jest.
Chłopcy chyba dopiero teraz zwrócili uwagę na Nicole i Kate, bo zobaczyłam w ich oczach zawstydzenie i skruchę.
Ja: Dobra ja tu posprzątam, a wy idźcie sie ogarnąć. Agata, weź dziewczyny na górę, póki nie doprowadzę domu do stanu używalności. Lou, gdzie Sweetie?
Lou: Z tego co pamiętam, to wyszła przed chwilką na dwór.
Nicole: Caroline, nie możemy cię zostawić z tym samą.
Kate: Pomożemy ci.
Ja: Przestańcie. Jesteście naszymi gośćmi.
Usłyszałam, że drzwi się otworzyły. Zobaczylam Sweetie i Zayna, którego bezcenna mina mówiła sama za siebie.
Zayn: Boże! Nie bylo mnie góra pół godziny, a oni tu taki burdel zrobili. Oj Daddy sie nie spisał.
Agata: Dobra, trzeba coś wymyslic bo nie mamy obiadu.
Ja: Ok. To ja dzwonie po serwis sprzątający, Zayn idź pogoń chłopaków i powiedz Niallowi, ze jedziemy do Nando's.
Wzięłam telefon i zadzwoniłam po sprzątaczkę. Dałam Sweetie jeść i zaprowadzilam ja do sąsiadki, ktorej dzieci kochają mojego psiaka. Dałam jej również klucze od domu, po ktore przyjdzie sprzątaczka. Wróciłam do domu i zastałam wszystkich czekających juz w salonie.
Niall: Mozemy juz jechać?
Ja: Tak.
Blondyn aż podskoczył z radości, wziął kluczyki od swojego auta, złapał zdziwiona Nicole za rękę i wybiegł z domu. Biedna Nicole. Mam nadzieje, ze jej nie wyrwał ręki. Zamknęłam dom i wyszliśmy na dwór. Pojechaliśmy na dwa auta bo jest nas trochę więcej niz zwykle. Po chwili bylismy juz w Nando's. Chłopcy zrobili takie zamieszanie, ze nawet nie przedstawiłam im naszych koleżanek. Usiedliśmy przy stoliku i złożyliśmy zamówienia.
Ja: Mam nadzieje, ze juz sie poznaliście.
Nicole: Oczywiście, ze tak.
Zayn: Nawet wiemy, ze chodzicie razem do klasy.
Ja: Wow. No to dużo o sobie wiecie.
Niall: Poczekaj, mamy cały dzisiejszy wieczor, jeszcze zdążymy sie lepiej poznac.
Kate: Na pewno.
Obiad minął nam w bardzo miłej atmoswerze. Dziewczyny bardzo dobrze dogadywaly sie z chłopakami. W oczach Nicole widziałam ten błysk, ktory jest w oczach wszystkich fanek i widziałam, ze z trudem powstrzymuje sie, zeby nie krzyczeć i poprosić o autograf. Wróciliśmy do mojego, juz czystego domu i postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Poszłam najpierw odebrać Sweetie. Gdy wróciłam do domu wszyscy siedzieli juz w salonie. Nie bylo tylko Kate i Harrego, którzy podobno przygotowywali przekąski.
~ Perspektywa Harrego ~
"Wow" to bylo jedyne co potrafiłem powiedzieć na widok Kate. Piękna, dlugonoga blondynka zakręciła mi w głowie, a jesli nie to na pewno wzbudziła moje zainteresowanie i to bardzo. Będę starał sie ja zdobyć. Zaraz chwila, co ja mówię. Muszę zmienić swoje nastawienie. Nie mogę jej zdobyć. Muszę jej zaimponować i zainteresować swoja osobą w inny sposób niż flirt. Juz po tych kilku godzinach zauważyłem, ze nie będzie łatwo. Nie jest taka jak moje poprzednie dziewczyny. Będę musiał sie na prawdę postarać. Przygotowaliśmy popcorn, wsypalismy chipsy do misek i poszliśmy do reszty. Usiadłem na kanapie przy blondynce, ktorej chyba niezbyt odpowiadało moje towarzystwo. Postanowiłem zagadać i jakoś zacząć nasza znajomość. Rozmowa jednak wcale sie nie kleiła. Kate nie zwracała na mnie większej uwagi. Nie sądziłem, że bedzie aż tak trudno. Po chwili blondynka przepraszając wszystkich wyszła na dwór. Postanowiłem pojsc za nią. Stanąłem na tarasie obok niej.
Kate: No prosze. Kto to sie pojawił.
Ja: Dlaczego taka jesteś? Czy ja ci coś zrobiłem.
Kate: Ach no tak, przepraszam. Ty przecież jesteś Harry Styles. Sama nie wiem co teraz powinnam zrobic. Tobie by chyba pasowało zaciągnąć mnie do łóżka i zostawić.
Ja: O czym ty mówisz?
Kate: No tak, ja wiem, ze normalnie dziewczyny same pchają ci się do łóżka i jesli myślisz, że będę jedną z nich to się mylisz.
Ja: O co ci do cholery chodzi?
Kate: O czyżby pan Harry Styles nie pamiętał, ze na kazda noc ma inna dziewczynę?
Powiedziała i wróciła do domu. Cholera. Dopiero teraz zaczęła mnie bolec moja opinia. To znaczy nigdy mi to nie pasowało, ale teraz w szczególności mi to przeszkadza. Muszę udowodnić Kate, ze nie jestem taki, jak mówią o mnie w gazetach. Muszę jej pokazać, ze tak naprawdę jestem czuły, wrażliwy i opiekuńczy. Obiecuje, ze zrobię wszystko, zeby zmieniła swoje zdanie o mnie. Wróciłem do domu i usiadłem na podłodze obok Zayna oglądając film. Dlaczego Kate taka jest? Myślę, że ktoś musiał ja bardzo skrzywdzić w przeszłości. Jeszcze żadna dziewczyna nie zachowywała sie tak w stosunku do mnie. Cholera naprawdę muszę zmienić swoje nastawienie. Pokaże jej prawdziwego siebie. Zaczynam od jutra.
____________________________________________________
____________________________________________________
Na wstępie przepraszam was że tak późno dodaje, ale mialam dzisiaj zawalony cały dzien. Mam nadzieje, ze sie wam spodoba. Przepraszam za wszystkie błędy. Dziekuje wam za coraz więcej komentarzy, ale myślę, że stać was na więcej niz 9. Do następnego. Pa.
Nicole: To opowiadaj Caroline. Jak sie poznaliście z Louisem?
Ja: No dobrze, ale to ma zostać tylko miedzy nami.
Nicole: Jasne.
Ja: No wiec jak leciałam do Anglii to spotkaliśmy sie w samolocie. Porozmawialiśmy chwile i Lou dal mi swój numer. Przez cala drogę do domu zastanawiałam sie skąd ja go znam. Zadzwoniłam do Agaty i to ona powiedziała mi, ze to Louis Tomlinson. Później pisaliśmy ze sobą, ale nie mieliśmy możliwości spotkania sie. Pewnego dnia zaprosiłam Louisa do siebie i właśnie w tym dniu Eleanor z nim zerwała, a my postanowiliśmy spróbować być razem i jak widać był to dobry wybór.
Nicole: Muszę ci szczerze powiedzieć, ze nigdy nie lubiłam Eleanor. Jak dla mnie to zwykla dziwka i rozpieszczona paniusia.
Ja: Dobra koniec tematu Eleanor. Chodźcie, autobus przyjechał.
Wsiadlysmy do autobusu i pojechałyśmy do domu. Wysiadlysmy na przystanku, ktory znajdował sie kilka kroków od mojego i Agaty domu. Doszlysmy pod drzwi i okazało sie, ze są otwarte. Weszlysmy ostrożnie do domu i przerazilysmy sie na widok ktory zastalysmy. Lou i Harry gonili sie i obrzucali mąką, Niall był cały umazany kechupem i jadł chyba największą kanapkę jaką kiedykolwiek widziałam. Liam próbował wszystko ogarnąć, ale chyba mu nie wyszło, a Zayn zaginął gdzieś w akcji.
Ja: Ej stop!
Wszyscy zatrzymali sie i stanęli w bezruchu.
Ja: Myślałam, ze chociaż mojego domu nie zdemolujecie, a tu proszę. Przyprowadzam gości i widzą znany na całym swiecie boysband w samych bokserkach uwalonych mąką i ketchupem. Boże. Proszę powiedzcie mi, ze to jest budyń czekoladowy.
Niall: Nie zupełnie...
Agata: Ja nie chce tego słyszeć.
Li: Spokojnie. To polewa czekoladowa.
Lou: Przepraszamy. My chcieliśmy wam zrobic obiad i Perrie nam powiedziała, zeby to bylo coś niezwykłego, a pozniej Zayn zawiózł ja na lotnisko i nie wiedzieliśmy za bardzo co zrobić.
Kate: No muszę wam przyznać, że niezwykłe to to jest.
Chłopcy chyba dopiero teraz zwrócili uwagę na Nicole i Kate, bo zobaczyłam w ich oczach zawstydzenie i skruchę.
Ja: Dobra ja tu posprzątam, a wy idźcie sie ogarnąć. Agata, weź dziewczyny na górę, póki nie doprowadzę domu do stanu używalności. Lou, gdzie Sweetie?
Lou: Z tego co pamiętam, to wyszła przed chwilką na dwór.
Nicole: Caroline, nie możemy cię zostawić z tym samą.
Kate: Pomożemy ci.
Ja: Przestańcie. Jesteście naszymi gośćmi.
Usłyszałam, że drzwi się otworzyły. Zobaczylam Sweetie i Zayna, którego bezcenna mina mówiła sama za siebie.
Zayn: Boże! Nie bylo mnie góra pół godziny, a oni tu taki burdel zrobili. Oj Daddy sie nie spisał.
Agata: Dobra, trzeba coś wymyslic bo nie mamy obiadu.
Ja: Ok. To ja dzwonie po serwis sprzątający, Zayn idź pogoń chłopaków i powiedz Niallowi, ze jedziemy do Nando's.
Wzięłam telefon i zadzwoniłam po sprzątaczkę. Dałam Sweetie jeść i zaprowadzilam ja do sąsiadki, ktorej dzieci kochają mojego psiaka. Dałam jej również klucze od domu, po ktore przyjdzie sprzątaczka. Wróciłam do domu i zastałam wszystkich czekających juz w salonie.
Niall: Mozemy juz jechać?
Ja: Tak.
Blondyn aż podskoczył z radości, wziął kluczyki od swojego auta, złapał zdziwiona Nicole za rękę i wybiegł z domu. Biedna Nicole. Mam nadzieje, ze jej nie wyrwał ręki. Zamknęłam dom i wyszliśmy na dwór. Pojechaliśmy na dwa auta bo jest nas trochę więcej niz zwykle. Po chwili bylismy juz w Nando's. Chłopcy zrobili takie zamieszanie, ze nawet nie przedstawiłam im naszych koleżanek. Usiedliśmy przy stoliku i złożyliśmy zamówienia.
Ja: Mam nadzieje, ze juz sie poznaliście.
Nicole: Oczywiście, ze tak.
Zayn: Nawet wiemy, ze chodzicie razem do klasy.
Ja: Wow. No to dużo o sobie wiecie.
Niall: Poczekaj, mamy cały dzisiejszy wieczor, jeszcze zdążymy sie lepiej poznac.
Kate: Na pewno.
Obiad minął nam w bardzo miłej atmoswerze. Dziewczyny bardzo dobrze dogadywaly sie z chłopakami. W oczach Nicole widziałam ten błysk, ktory jest w oczach wszystkich fanek i widziałam, ze z trudem powstrzymuje sie, zeby nie krzyczeć i poprosić o autograf. Wróciliśmy do mojego, juz czystego domu i postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Poszłam najpierw odebrać Sweetie. Gdy wróciłam do domu wszyscy siedzieli juz w salonie. Nie bylo tylko Kate i Harrego, którzy podobno przygotowywali przekąski.
~ Perspektywa Harrego ~
"Wow" to bylo jedyne co potrafiłem powiedzieć na widok Kate. Piękna, dlugonoga blondynka zakręciła mi w głowie, a jesli nie to na pewno wzbudziła moje zainteresowanie i to bardzo. Będę starał sie ja zdobyć. Zaraz chwila, co ja mówię. Muszę zmienić swoje nastawienie. Nie mogę jej zdobyć. Muszę jej zaimponować i zainteresować swoja osobą w inny sposób niż flirt. Juz po tych kilku godzinach zauważyłem, ze nie będzie łatwo. Nie jest taka jak moje poprzednie dziewczyny. Będę musiał sie na prawdę postarać. Przygotowaliśmy popcorn, wsypalismy chipsy do misek i poszliśmy do reszty. Usiadłem na kanapie przy blondynce, ktorej chyba niezbyt odpowiadało moje towarzystwo. Postanowiłem zagadać i jakoś zacząć nasza znajomość. Rozmowa jednak wcale sie nie kleiła. Kate nie zwracała na mnie większej uwagi. Nie sądziłem, że bedzie aż tak trudno. Po chwili blondynka przepraszając wszystkich wyszła na dwór. Postanowiłem pojsc za nią. Stanąłem na tarasie obok niej.
Kate: No prosze. Kto to sie pojawił.
Ja: Dlaczego taka jesteś? Czy ja ci coś zrobiłem.
Kate: Ach no tak, przepraszam. Ty przecież jesteś Harry Styles. Sama nie wiem co teraz powinnam zrobic. Tobie by chyba pasowało zaciągnąć mnie do łóżka i zostawić.
Ja: O czym ty mówisz?
Kate: No tak, ja wiem, ze normalnie dziewczyny same pchają ci się do łóżka i jesli myślisz, że będę jedną z nich to się mylisz.
Ja: O co ci do cholery chodzi?
Kate: O czyżby pan Harry Styles nie pamiętał, ze na kazda noc ma inna dziewczynę?
Powiedziała i wróciła do domu. Cholera. Dopiero teraz zaczęła mnie bolec moja opinia. To znaczy nigdy mi to nie pasowało, ale teraz w szczególności mi to przeszkadza. Muszę udowodnić Kate, ze nie jestem taki, jak mówią o mnie w gazetach. Muszę jej pokazać, ze tak naprawdę jestem czuły, wrażliwy i opiekuńczy. Obiecuje, ze zrobię wszystko, zeby zmieniła swoje zdanie o mnie. Wróciłem do domu i usiadłem na podłodze obok Zayna oglądając film. Dlaczego Kate taka jest? Myślę, że ktoś musiał ja bardzo skrzywdzić w przeszłości. Jeszcze żadna dziewczyna nie zachowywała sie tak w stosunku do mnie. Cholera naprawdę muszę zmienić swoje nastawienie. Pokaże jej prawdziwego siebie. Zaczynam od jutra.
____________________________________________________
____________________________________________________
Na wstępie przepraszam was że tak późno dodaje, ale mialam dzisiaj zawalony cały dzien. Mam nadzieje, ze sie wam spodoba. Przepraszam za wszystkie błędy. Dziekuje wam za coraz więcej komentarzy, ale myślę, że stać was na więcej niz 9. Do następnego. Pa.
niedziela, 7 kwietnia 2013
Rozdział 28
Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. No tak imprezę u Horana można uznać za udaną. Zeszłam na dół, zeby napić sie czegos i przygotować wszystkim zestawy ratunkowe w postaci tabletek przeciwbólowych i litrowej butelki wody. Po chwili na schodach pojawił sie Harry.
Harry: Boże, ludzie dajcie mi pic!
Ja: Myślę, ze wczoraj juz wystarczająco dużo wypiles.
Harry: Daj mi wody kobieto!
Ja: Juz dobrze curly - podałam mu wodę i tabletkę.
Harry: Kocham cię za to.
Ja: Ja ciebie też kocham Harreh, a teraz rusz swoje tłuste dupsko i zrób mi śniadanko.
Harry: Czy ty właśnie powiedziałaś, ze mój seksi tyłeczek jest tłusty?
Ja: A nie jest?
Harry: I przez ciebie mój świat legł w gruzach - powiedział udając, ze płacze.
Ja: Jak mi zrobisz pyszne śniadanko to moze zmienię zdanie
Harry tylko uśmiechnął sie szeroko i zniknął przy garach.
Lou: Car, kochanie...
Ja: Nic nie mów. Masz - dałam mu zestaw ratunkowy.
Lou: Ratujesz mi życie.
Następnie zszedł Liam z Agata i Zayn z Perrie. Niebyło tylko Nialla, który jako solenizant najbardziej wczoraj zabalowal.
Niall: Help me!
Ja: Hehe. Kac morderca nie ma serca skarbie.
Wreczylam mu wodę i tabletkę i usiedliśmy przy stole. Po chwili z kuchni wyszedł Harry niosąc jakies pyszności.
Niall: O śniadanko! Moja głowa.
Rozesmialismy sie i zabraliśmy sie za ogromne stosy gofrów, ktore zrobił Harry. Przyniósł do nich bita śmietanę, mnóstwo pokrojonych owoców i polewy w różnych smakach. No jeżeli chodzi o Harrego to mogę szczerze powiedzieć, ze uwielbiam jak gotuje. Po śniadaniu wróciłyśmy z Agata do domu umawiając sie z chłopakami i Perrie na wieczór. Jutro poniedziałek, a ja opuściłam trochę dni w szkole, wiec muszę sie przygotować. Pierwszym co zrobilam, po powrocie do domu, bylo nakarmienie i wyprowadzenie Sweetie. Przez szkołę i inne obowiązki mam dla niej coraz mniej czasu. Gdy ja jestem w szkole, ona musi siedzieć sama w domu, a wieczorami chodzimy z Agata do chłopaków, bo nie wiem jak długo jeszcze beda w Londynie. Postanowiłam zadzwonić do Louisa i powiedzieć, zeby przyszli do nas. Nie chciałam kolejny raz zostawiać Sweetie samej. Mieli przyjsc około 18, a jest 16, wiec mam trochę czasu na odrobienie lekcji i naukę. O 17:30 poszłam do łazienki, zeby sie odświeżyć i przebrać. Po prysznicu ubralam na siebie czarne rurki i luźny, beżowy sweter, a włosy związałam w luźnego koka. Gotowa zeszlam na dół i zobaczyłam Agatę krzatajaca sie w kuchni, która robiła jakies kanapki i szykowała ciastka i słodycze dla naszych gosci. Usłyszałam dzwonek do drzwi i pobiegłam je otworzyć. Przed drzwiami stała piatka zmoklych i trzecacych sie z zimna idiotow. Piątka, ponieważ Perrie ubrala sie ciepło i założyła na głowę kaptur, a nie stała w samej koszulce jak tamte głupki.
Ja: Wchodźcie szybko.
Harry: Co nam zależy, bardziej mokrzy i tak juz nie będziemy.
Ja: Tak, ale za chwile możecie być chorzy. Co wam strzelilo do głowy, zeby przyjsc w samych koszulkach?
Lou: Przecież przyjechaliśmy autem.
Ja: A tylko spróbuj być chory.
Lou: Będziesz sie musiała mną opiekować.
Harry: Chyba nami.
Niall: I gotowac nam obiadki.
Ja: Dobra, koniec. Lou zaprowadź ich do mojej sypialni, są tam jakies twoje rzeczy, a u Agaty powinny być jakies ciuchy Liama. Idźcie sie szybko przebrać, a my zrobimy wam coś ciepłego do picia.
Lou: Baczność! Wykonać rozkaz! Na gore marsz!
Ja: Boże z kim ja sie zadaje?
Harry: Z największymi przystojniakami w kraju.
Li: Albo w Europie.
Zayn: O ile nie na świecie.
Ja: Szkoda tylko, ze nie jestescie tak bardzo skromni jak przystojni.
Zasmialam sie pod nosem i poszłam do kuchni.
Ja: Perrie, jesli chcesz sie przebrać to możesz iść z nimi na górę.
Perrie: Dzięki, nie trzeba. Jako jedyna pomyślałam, ze trzeba sie ubrać na deszcz.
Agata: Czego sie napijesz?
Perrie: Kawy, jesli można.
Agata: Ok, a ty Karola chcesz coś?
Ja: Mi też możesz zrobić kawę, a ja zrobie coś dla chłopaków. Lou i Harry beda chcieli kawę, Niall czekoladę, a Liam i Zayn?
Agata: Liamowi zrób kawę.
Perrie: Zaynowi też.
Ja: Ok. Cztery kawy i czekolada, juz sie robi.
Perrie: Pomóc ci?
Ja: Nie, dzięki. Możesz iść do salonu. Sweetie na ciebie czeka.
Perrie: Jak powiem Jade, ze bylam u ciebie i sie bawiłam ze Sweetie to chyba zzielenieje z zazdrości.
Blondynka pobiegła do salonu, a ja i Agata zajelysmy sie przygotowaniem napojów. Po chwili uslyszalysmy chłopaków zbiegających po schodach. Wzięłam wszystkie napoje na tace, a Agata wzięła jedzenie i poszłyśmy do salonu. Każdy wziął kubek i włączyliśmy film. Po chwili zadzwonił mój telefon.
( J-Karolina, M- ciocia Meredith)
J: Część ciociu. Dawno nie dzwonilas.
M: Tak, wiem, przepraszam.
J: Nie masz za co.
M: Co u ciebie słychać? Jak ci sie mieszka i jak ci sie układa z Louisem?
J: U mnie wszystko w porządku. Z Lou juz dobrze. Mieliśmy mala sprzeczne, ale juz jest ok, a za ten dom bede ci wdzięczna do konca zycia.
M: No nie przesadzaj. Przecież jestem twoja chrzestną.
J: I najlepszą ciocią na świecie. A jak ci sie układa z Marco?
M: No właśnie dzwonie głównie po to.
J: Coś sie stalo?
M: Chciałam cię zaprosić na nasz ślub, a tak właściwie to ciebie i twoich przyjaciol z osobami towarzyszącą.
J: Jesteś pewna, ze możemy przyjechać taką bandą? To przecież będzie 10 osób.
M: Tak, wszystko przemyslelismy. To bedzie dla nas zaszczyt mieć na ślubie takich gości.
Ja: Dziekuje ci bardzo. A kiedy dokładnie ma być ślub.
M: 23 marca. Wszystko bedzie napisane na zaproszeniu.
Ja: Dobrze. Zaraz im przekażę.
M: Poczekaj. Jeszcze jedna sprawa.
Ja: Tak?
M: Chciałabyś być moim świadkiem na ślubie.
J: Jeszcze się pytasz. Jasne, że tak. Nawet nie wiesz jak sie cieszę.
M: Wszystko dla mojej ukochanej chrześnicy.
J: Dziękuję ciociu.
M: To do zobaczenia. Jakbys miala jakieś pytania to dzwon. Pozdrów od nas przyjaciół.
J: Dobrze, pozdrowie. Jeszcze raz dziękuję, w imieniu wszystkich.
M: Trzymaj sie tam. Pa.
J: Ty też. Pa.
Lou: Kto dzwonił?
Ja: Ciocia Meredith. Macie od niej pozdrowienia.
Wszyscy: Dziękujemy.
Agata: Co u niej słychać? Jak Marco?
Ja: No właśnie dlatego dzwoniła. Mam zaszczyt zaprosić was za ślub Meredith Harris i Marco Rossi, ktory odbędzie sie 23 marca.
Agata: Jejku, cudównie.
Harry: Czekaj, masz na nazwisko Harris?
Ja: Nom, nie wiedziałeś?
Harry: Nie, ale widzę małe podobieństwo do mojego imienia.
Ja: Taa.
Harry: Spodziewałem sie hmm bardziej polskiego nazwiska.
Ja: Moi rodzice pochodzą z Anglii, dlatego ciocia Meredith tu mieszkala.
Niall: A ty Agata jak masz na nazwisko.
Agata: Na serio nie wiesz?
Niall: Nie.
Harry: Ja też nie wiem.
Zayn: Ja też. Zawsze chciałem usłyszeć jakies polskie nazwisko. Są takie śmieszne w wymowie.
Agata: Wybacz mi, ale moje nazwisko również nie jest polskie.
Niall: A brzmi ono?
Agata: Wilson.
Lou: Serio nie wiedzieliście jak one mają na nazwisko?
Harry: No bo niby skąd mieliśmy wiedzieć?
Li: Moze dlatego, ze znamy sie ponad trzy miesiące.
Zayn: Jak to szybko zlecialo.
Ja: Dobra, a wracając do wesela. Chcecie jechać?
Harry: Jasne, ze tak.
Ja: To super. Każdy może wziąć osobę towarzyszącą. Ja biorę Lou, a wy?
Lou: Ja biorę Caroline.
Agata: Ja biorę Liama.
Li: Ja biorę Agatę.
Zayn: Ja biorę Perrie.
Perrie: Ja też jestem zaproszona?
Ja: Oczywiście, ze tak.
Perrie: W takim razie biorę Zayna.
Harry: To, ze sie bierzecie to akurat wiedza wszyscy, a tak nawiasem mówiąc moglibyście torobic ciszej bo czasami to spać nie można.
Li: Zamknij sie i lepiej powiedz z kim pójdziesz.
Harry: Chyba z Niallem.
Niall: Co? Nie chce, zeby brali nas za gejów. Sorki bro, ale musimy kogos znaleźć.
Ja: Dobra macie pięć miesięcy na wyrwanie jakiejś laski i zaproszenie jej na wesele, a teraz skupmy sie na filmie.
Wszyscy wpatrywali sie w ekran. Jeden film, drugi, trzeci, po czwartym zrobiłam sie senna, wiec chciałam pojsc na górę. Rozejrzałam sie i zobaczyłam Perrie, która spala na kolanach śpiącego Zayna, śpiących Agatę i Liama, Harrego śpiącego pod kanapą, Nialla śpiącego ręką w misce z popcornem i z glowa na ramieniu loczka. Zasmialam sie pod nosem na ten widok.
Ja: No to zostaliśmy tylko my Lou - Popatrzyłam na chłopaka, ktory obejmował mnie w pasie i spal z glowa na moim ramieniu - A raczej tylko ja - zasmialam sie cicho.
Wylaczylam telewizor i zasnęłam na kanapie, zeby nikogo nie obudzić. Obudziłam się przed 7 i zobaczyłam ten sam widok co wczoraj. Jak oni słodko śpią. Delikatnie wyswobodzilam sie z objęć Louisa, co wcale nie bylo takie proste. Poszlam na gore, wzielam prysznic i umylam głowę. Nastepnie wysuszylam włosy i zostawiłam je pokręcone. Ubralam sie w jeansowe rurki i ubralam ciepły sweter. Spakowalam książki do torby i zeszlam na dół. Po cichu obudziłam Agatę, żeby poszła sie przyszykowac, a pozniej zajęłam sie przygotowaniem kanapek na śniadanie. Gdy Agata zeszła na dół, zjadlysmy śniadanie, ubralysmy buty i płaszcze. Podeszłam do Louisa i pocałowałam go delikatnie.
Ja: Dzień dobry kochanie.
Lou: Cześć kotku.
Ja: My idziemy do szkoly. W lodówce są kanapki. Jak będziecie chcieli wrócić do domu to pamiętaj, zeby zamknąć dom. Aha i jakbyś mógł to daj coś Sweetie.
Lou: To ja was zawiozę.
Ja: Przestań. Śpij, a my idziemy na autobus. Pa.
Lou: Kocham cię. Pa.
Pocalowalam go jeszcze i poszłyśmy z Agatą na przystanek, ktory był jakies trzy metry od naszego domu. Wsiadlysmy do autobusu i pojechałyśmy do szkoły. Na miejsce dojechalysmy jak zawsze 10 minut przed rozpoczęciem lekcji. Przed szkoła Agatę przywitały jakies dwie dziewczyny.
Agata: Wybacz, ze nic ci nie powiedzialam o nich. To jest Kate - pokazała na długonogą blondynkę o brązowych oczach, a to Nicole - wskazała szczupłą brunetkę, trochę niższą od Kate.
Ja: Cześć, jestem Caroline.
Kate: Wiemy, chodzimy razem do klasy.
Nicole: Agata dużo o tobie mówiła. Długo nie bylo cię w szkole. Coś sie działo.
Ja: Byłam chora.
Nicole: No tak, przecież chłopcy mówili w wywiadach.
Ja: Jesteś fanką?
Nicole: Kocham ich! To znaczy...no wiesz.
Ja: Jasne, rozumiem. Ale mam nadzieję, ze nie zadajesz sie z nami ze względu na chłopaków.
Nicole: Jasne, że nie. Nie mogłabym.
Ja: Haha. A ty Kate też jesteś fanką?
Kate: Nie, ale hejterką też nie jestem. Lubię ich muzykę, ale nie jestem do nich przekonana.
Agata: Myślę, ze ich polubisz.
Ja: Hej mam pomysł. Możecie przyjsc do nas dzisiaj. Co wy na to?
Nicole: Byłoby super.
Kate: Ja jestem za.
Agata: Dobra a teraz chodźmy juz do szkoly, bo jak sie spoznimy na matmę to pani Sparks nas zabije.
Kate: Taa nie ma to jak zacząć dzień od matmy.
Nicole: I od spotkania z pania Sparks.
Weszlysmy do szkoly i zostawilysmy część książek i płaszcze w szafkach i ruszylysmy do klasy, w ktorej miala być matma.
___________________________________________________
___________________________________________________
Hej wszystkim. Jest kolejny rozdział. Co myślicie o dodaniu nowych bohaterek? Dodałam nowe zakładki na górze. Wpisujcie sie do informowanych. Piszcie jak sie wam podoba. Proszę KOMENTUJCIE! Jest coraz mniej komentarzy. Proszę was. Jeśli czytacie to prosze napiszcie coś. Wystarczy chociaż fajnie, albo chce następny oto, albo nie podoba mi sie, cokolwiek, prosze. Do następnego <3
Harry: Boże, ludzie dajcie mi pic!
Ja: Myślę, ze wczoraj juz wystarczająco dużo wypiles.
Harry: Daj mi wody kobieto!
Ja: Juz dobrze curly - podałam mu wodę i tabletkę.
Harry: Kocham cię za to.
Ja: Ja ciebie też kocham Harreh, a teraz rusz swoje tłuste dupsko i zrób mi śniadanko.
Harry: Czy ty właśnie powiedziałaś, ze mój seksi tyłeczek jest tłusty?
Ja: A nie jest?
Harry: I przez ciebie mój świat legł w gruzach - powiedział udając, ze płacze.
Ja: Jak mi zrobisz pyszne śniadanko to moze zmienię zdanie
Harry tylko uśmiechnął sie szeroko i zniknął przy garach.
Lou: Car, kochanie...
Ja: Nic nie mów. Masz - dałam mu zestaw ratunkowy.
Lou: Ratujesz mi życie.
Następnie zszedł Liam z Agata i Zayn z Perrie. Niebyło tylko Nialla, który jako solenizant najbardziej wczoraj zabalowal.
Niall: Help me!
Ja: Hehe. Kac morderca nie ma serca skarbie.
Wreczylam mu wodę i tabletkę i usiedliśmy przy stole. Po chwili z kuchni wyszedł Harry niosąc jakies pyszności.
Niall: O śniadanko! Moja głowa.
Rozesmialismy sie i zabraliśmy sie za ogromne stosy gofrów, ktore zrobił Harry. Przyniósł do nich bita śmietanę, mnóstwo pokrojonych owoców i polewy w różnych smakach. No jeżeli chodzi o Harrego to mogę szczerze powiedzieć, ze uwielbiam jak gotuje. Po śniadaniu wróciłyśmy z Agata do domu umawiając sie z chłopakami i Perrie na wieczór. Jutro poniedziałek, a ja opuściłam trochę dni w szkole, wiec muszę sie przygotować. Pierwszym co zrobilam, po powrocie do domu, bylo nakarmienie i wyprowadzenie Sweetie. Przez szkołę i inne obowiązki mam dla niej coraz mniej czasu. Gdy ja jestem w szkole, ona musi siedzieć sama w domu, a wieczorami chodzimy z Agata do chłopaków, bo nie wiem jak długo jeszcze beda w Londynie. Postanowiłam zadzwonić do Louisa i powiedzieć, zeby przyszli do nas. Nie chciałam kolejny raz zostawiać Sweetie samej. Mieli przyjsc około 18, a jest 16, wiec mam trochę czasu na odrobienie lekcji i naukę. O 17:30 poszłam do łazienki, zeby sie odświeżyć i przebrać. Po prysznicu ubralam na siebie czarne rurki i luźny, beżowy sweter, a włosy związałam w luźnego koka. Gotowa zeszlam na dół i zobaczyłam Agatę krzatajaca sie w kuchni, która robiła jakies kanapki i szykowała ciastka i słodycze dla naszych gosci. Usłyszałam dzwonek do drzwi i pobiegłam je otworzyć. Przed drzwiami stała piatka zmoklych i trzecacych sie z zimna idiotow. Piątka, ponieważ Perrie ubrala sie ciepło i założyła na głowę kaptur, a nie stała w samej koszulce jak tamte głupki.
Ja: Wchodźcie szybko.
Harry: Co nam zależy, bardziej mokrzy i tak juz nie będziemy.
Ja: Tak, ale za chwile możecie być chorzy. Co wam strzelilo do głowy, zeby przyjsc w samych koszulkach?
Lou: Przecież przyjechaliśmy autem.
Ja: A tylko spróbuj być chory.
Lou: Będziesz sie musiała mną opiekować.
Harry: Chyba nami.
Niall: I gotowac nam obiadki.
Ja: Dobra, koniec. Lou zaprowadź ich do mojej sypialni, są tam jakies twoje rzeczy, a u Agaty powinny być jakies ciuchy Liama. Idźcie sie szybko przebrać, a my zrobimy wam coś ciepłego do picia.
Lou: Baczność! Wykonać rozkaz! Na gore marsz!
Ja: Boże z kim ja sie zadaje?
Harry: Z największymi przystojniakami w kraju.
Li: Albo w Europie.
Zayn: O ile nie na świecie.
Ja: Szkoda tylko, ze nie jestescie tak bardzo skromni jak przystojni.
Zasmialam sie pod nosem i poszłam do kuchni.
Ja: Perrie, jesli chcesz sie przebrać to możesz iść z nimi na górę.
Perrie: Dzięki, nie trzeba. Jako jedyna pomyślałam, ze trzeba sie ubrać na deszcz.
Agata: Czego sie napijesz?
Perrie: Kawy, jesli można.
Agata: Ok, a ty Karola chcesz coś?
Ja: Mi też możesz zrobić kawę, a ja zrobie coś dla chłopaków. Lou i Harry beda chcieli kawę, Niall czekoladę, a Liam i Zayn?
Agata: Liamowi zrób kawę.
Perrie: Zaynowi też.
Ja: Ok. Cztery kawy i czekolada, juz sie robi.
Perrie: Pomóc ci?
Ja: Nie, dzięki. Możesz iść do salonu. Sweetie na ciebie czeka.
Perrie: Jak powiem Jade, ze bylam u ciebie i sie bawiłam ze Sweetie to chyba zzielenieje z zazdrości.
Blondynka pobiegła do salonu, a ja i Agata zajelysmy sie przygotowaniem napojów. Po chwili uslyszalysmy chłopaków zbiegających po schodach. Wzięłam wszystkie napoje na tace, a Agata wzięła jedzenie i poszłyśmy do salonu. Każdy wziął kubek i włączyliśmy film. Po chwili zadzwonił mój telefon.
( J-Karolina, M- ciocia Meredith)
J: Część ciociu. Dawno nie dzwonilas.
M: Tak, wiem, przepraszam.
J: Nie masz za co.
M: Co u ciebie słychać? Jak ci sie mieszka i jak ci sie układa z Louisem?
J: U mnie wszystko w porządku. Z Lou juz dobrze. Mieliśmy mala sprzeczne, ale juz jest ok, a za ten dom bede ci wdzięczna do konca zycia.
M: No nie przesadzaj. Przecież jestem twoja chrzestną.
J: I najlepszą ciocią na świecie. A jak ci sie układa z Marco?
M: No właśnie dzwonie głównie po to.
J: Coś sie stalo?
M: Chciałam cię zaprosić na nasz ślub, a tak właściwie to ciebie i twoich przyjaciol z osobami towarzyszącą.
J: Jesteś pewna, ze możemy przyjechać taką bandą? To przecież będzie 10 osób.
M: Tak, wszystko przemyslelismy. To bedzie dla nas zaszczyt mieć na ślubie takich gości.
Ja: Dziekuje ci bardzo. A kiedy dokładnie ma być ślub.
M: 23 marca. Wszystko bedzie napisane na zaproszeniu.
Ja: Dobrze. Zaraz im przekażę.
M: Poczekaj. Jeszcze jedna sprawa.
Ja: Tak?
M: Chciałabyś być moim świadkiem na ślubie.
J: Jeszcze się pytasz. Jasne, że tak. Nawet nie wiesz jak sie cieszę.
M: Wszystko dla mojej ukochanej chrześnicy.
J: Dziękuję ciociu.
M: To do zobaczenia. Jakbys miala jakieś pytania to dzwon. Pozdrów od nas przyjaciół.
J: Dobrze, pozdrowie. Jeszcze raz dziękuję, w imieniu wszystkich.
M: Trzymaj sie tam. Pa.
J: Ty też. Pa.
Lou: Kto dzwonił?
Ja: Ciocia Meredith. Macie od niej pozdrowienia.
Wszyscy: Dziękujemy.
Agata: Co u niej słychać? Jak Marco?
Ja: No właśnie dlatego dzwoniła. Mam zaszczyt zaprosić was za ślub Meredith Harris i Marco Rossi, ktory odbędzie sie 23 marca.
Agata: Jejku, cudównie.
Harry: Czekaj, masz na nazwisko Harris?
Ja: Nom, nie wiedziałeś?
Harry: Nie, ale widzę małe podobieństwo do mojego imienia.
Ja: Taa.
Harry: Spodziewałem sie hmm bardziej polskiego nazwiska.
Ja: Moi rodzice pochodzą z Anglii, dlatego ciocia Meredith tu mieszkala.
Niall: A ty Agata jak masz na nazwisko.
Agata: Na serio nie wiesz?
Niall: Nie.
Harry: Ja też nie wiem.
Zayn: Ja też. Zawsze chciałem usłyszeć jakies polskie nazwisko. Są takie śmieszne w wymowie.
Agata: Wybacz mi, ale moje nazwisko również nie jest polskie.
Niall: A brzmi ono?
Agata: Wilson.
Lou: Serio nie wiedzieliście jak one mają na nazwisko?
Harry: No bo niby skąd mieliśmy wiedzieć?
Li: Moze dlatego, ze znamy sie ponad trzy miesiące.
Zayn: Jak to szybko zlecialo.
Ja: Dobra, a wracając do wesela. Chcecie jechać?
Harry: Jasne, ze tak.
Ja: To super. Każdy może wziąć osobę towarzyszącą. Ja biorę Lou, a wy?
Lou: Ja biorę Caroline.
Agata: Ja biorę Liama.
Li: Ja biorę Agatę.
Zayn: Ja biorę Perrie.
Perrie: Ja też jestem zaproszona?
Ja: Oczywiście, ze tak.
Perrie: W takim razie biorę Zayna.
Harry: To, ze sie bierzecie to akurat wiedza wszyscy, a tak nawiasem mówiąc moglibyście torobic ciszej bo czasami to spać nie można.
Li: Zamknij sie i lepiej powiedz z kim pójdziesz.
Harry: Chyba z Niallem.
Niall: Co? Nie chce, zeby brali nas za gejów. Sorki bro, ale musimy kogos znaleźć.
Ja: Dobra macie pięć miesięcy na wyrwanie jakiejś laski i zaproszenie jej na wesele, a teraz skupmy sie na filmie.
Wszyscy wpatrywali sie w ekran. Jeden film, drugi, trzeci, po czwartym zrobiłam sie senna, wiec chciałam pojsc na górę. Rozejrzałam sie i zobaczyłam Perrie, która spala na kolanach śpiącego Zayna, śpiących Agatę i Liama, Harrego śpiącego pod kanapą, Nialla śpiącego ręką w misce z popcornem i z glowa na ramieniu loczka. Zasmialam sie pod nosem na ten widok.
Ja: No to zostaliśmy tylko my Lou - Popatrzyłam na chłopaka, ktory obejmował mnie w pasie i spal z glowa na moim ramieniu - A raczej tylko ja - zasmialam sie cicho.
Wylaczylam telewizor i zasnęłam na kanapie, zeby nikogo nie obudzić. Obudziłam się przed 7 i zobaczyłam ten sam widok co wczoraj. Jak oni słodko śpią. Delikatnie wyswobodzilam sie z objęć Louisa, co wcale nie bylo takie proste. Poszlam na gore, wzielam prysznic i umylam głowę. Nastepnie wysuszylam włosy i zostawiłam je pokręcone. Ubralam sie w jeansowe rurki i ubralam ciepły sweter. Spakowalam książki do torby i zeszlam na dół. Po cichu obudziłam Agatę, żeby poszła sie przyszykowac, a pozniej zajęłam sie przygotowaniem kanapek na śniadanie. Gdy Agata zeszła na dół, zjadlysmy śniadanie, ubralysmy buty i płaszcze. Podeszłam do Louisa i pocałowałam go delikatnie.
Ja: Dzień dobry kochanie.
Lou: Cześć kotku.
Ja: My idziemy do szkoly. W lodówce są kanapki. Jak będziecie chcieli wrócić do domu to pamiętaj, zeby zamknąć dom. Aha i jakbyś mógł to daj coś Sweetie.
Lou: To ja was zawiozę.
Ja: Przestań. Śpij, a my idziemy na autobus. Pa.
Lou: Kocham cię. Pa.
Pocalowalam go jeszcze i poszłyśmy z Agatą na przystanek, ktory był jakies trzy metry od naszego domu. Wsiadlysmy do autobusu i pojechałyśmy do szkoły. Na miejsce dojechalysmy jak zawsze 10 minut przed rozpoczęciem lekcji. Przed szkoła Agatę przywitały jakies dwie dziewczyny.
Agata: Wybacz, ze nic ci nie powiedzialam o nich. To jest Kate - pokazała na długonogą blondynkę o brązowych oczach, a to Nicole - wskazała szczupłą brunetkę, trochę niższą od Kate.
Ja: Cześć, jestem Caroline.
Kate: Wiemy, chodzimy razem do klasy.
Nicole: Agata dużo o tobie mówiła. Długo nie bylo cię w szkole. Coś sie działo.
Ja: Byłam chora.
Nicole: No tak, przecież chłopcy mówili w wywiadach.
Ja: Jesteś fanką?
Nicole: Kocham ich! To znaczy...no wiesz.
Ja: Jasne, rozumiem. Ale mam nadzieję, ze nie zadajesz sie z nami ze względu na chłopaków.
Nicole: Jasne, że nie. Nie mogłabym.
Ja: Haha. A ty Kate też jesteś fanką?
Kate: Nie, ale hejterką też nie jestem. Lubię ich muzykę, ale nie jestem do nich przekonana.
Agata: Myślę, ze ich polubisz.
Ja: Hej mam pomysł. Możecie przyjsc do nas dzisiaj. Co wy na to?
Nicole: Byłoby super.
Kate: Ja jestem za.
Agata: Dobra a teraz chodźmy juz do szkoly, bo jak sie spoznimy na matmę to pani Sparks nas zabije.
Kate: Taa nie ma to jak zacząć dzień od matmy.
Nicole: I od spotkania z pania Sparks.
Weszlysmy do szkoly i zostawilysmy część książek i płaszcze w szafkach i ruszylysmy do klasy, w ktorej miala być matma.
___________________________________________________
___________________________________________________
Hej wszystkim. Jest kolejny rozdział. Co myślicie o dodaniu nowych bohaterek? Dodałam nowe zakładki na górze. Wpisujcie sie do informowanych. Piszcie jak sie wam podoba. Proszę KOMENTUJCIE! Jest coraz mniej komentarzy. Proszę was. Jeśli czytacie to prosze napiszcie coś. Wystarczy chociaż fajnie, albo chce następny oto, albo nie podoba mi sie, cokolwiek, prosze. Do następnego <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)