Ja: Boże, Nick. Co ty tu robisz? Ja nie chce, nie znowu.
Przerażona wybieglam z domu do ogrodu. Usiadłam na trawie, objelam kolana dłońmi i rozplakalam sie jak małe dziecko. To nie mógł być on. Na pewno wypilam za dużo. Ale dlaczego on ciągle tkwi w mojej głowie. Czy nie dość sie juz nacierpialam?
~ Perspektywa Harrego ~
Wybiegłem na dwór za Kate łapiąc tylko jakąś bluzę. Na zewnątrz padał mocny deszcz. Wołałem ją i szukałem jej, ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć. W końcu zobaczyłem ją. Siedziała skulona pod drzewem i płakała. Była cała przemoknięta i zmarznięta. Podbiegłem do niej i przykryłem bluzą. Usiadłem przy niej, przytuliłem mocno do siebie i kolysałem uspokajająco w przód i w tył. Pocałowałem ją delikatnie we włosy.
Ja: Już dobrze, shhh, to ja.
Kate: Ja przepraszam, jestem beznadziejna.
Ja: Nie mów tak. Co się stało?
Kate: Ja...Nick...on...ja nie chciałam..to jego wina.
Ja: Już dobrze, chodźmy do środka.
Wziąłem Kate na ręce i zanioslem do domu. Wszystkie oczy zwróciły się na nas. Nicole podeszla do dziewczyny i mocno ją przytuliła. Liam, jak na tatuśka przystało, przyniósł Kate koc i gorącą herbatę.
Zayn: Kate, co sie stalo?
Niall: I kim jest ten Nick.
Kate ze łzami w oczach spojrzała na nas, a pozniej na Nicole.
Nicole: Katy skarbie, myślę, że mają prawo wiedzieć.
Ale o czym do cholery?
~ Perspektywa Kate ~
Spojrzałam z przerażeniem na Nicole. Teraz już się nie wykręcę.
Harry: Kath, cokolwiek to jest możesz nam powiedzieć.
Liam: Jeżeli bedzie trzeba to postaramy się pomoc ci.
Niall: Możesz nam zaufać Katy.
Wzięłam głęboki oddech. Byłam lekko pijana, ale dobrze wiedziałam co robię.
Ja: I tak prędzej czy pozniej musiałabym wam to powiedzieć. No wiec jak już wiecie mieszkam z Nicole. Dlaczego? Bo moi rodzice nie żyją - nastała cisza, wszyscy spuścili głowy - Dlaczego? Nie jest to łatwe do powiedzenia, ale myślę, że jestesmy przyjaciółmi i macie prawo wiedzieć. No wiec moja matka byla alkoholiczka i utopiła sie w stawie, a ojciec popełnił samobójstwo - wypowiedzenie tego zdania sprawiło mi ogromny ból ale zdusilam go w sobie nie dopuszczając nikogo do głosu, nie chciałam litości - gdy zmarła moja mama, większość czasu spędzałam u Nicole, a po śmierci taty jej rodzice zaadoptowali mnie. Cale życie spedzilysmy razem. W zeszłym roku tata Nicole załatwił nam bilety na koncert. Tam poznałam Nicka Mikealsona. Był perkusistą w tym zespole. Razem z Nicole miałyśmy wejściówki za kulisy. Po koncercie rozmawiałyśmy z chłopakami i zostałyśmy zaproszone na after party. Bardzo dobrze dogadywalam sie z Nickiem. Pomimo tego, że był ode mnie starszy 3 lata, mieliśmy dużo wspólnych tematów. Pisałam z nim codziennie i spotykaliśmy sie w miarę możliwości. Po kilku miesiącach zostaliśmy parą. Kochałam go jak głupia. Przez pierwsze 4 miesiące bylo cudownie. Nick był taki czuły, miły, opiekuńczy, ale to były tylko pozory. Jak sie pozniej okazało nie kochał mnie. Chciał mnie tylko wykozystac w każdym możliwym tego slowa znaczeniu. To z nim straciłam dziewictwo, po tym bylo coraz gorzej. Byłam mu potrzebna tylko po to, zeby mial sie z kim pokazać i przeruchac.
~ RETROSPEKCJA ~
Lubiłam wieczory takie jak ten. Drzwi balkonowe były lekko uchylone, chłodny wiatr dawał ukojenie mojej rozgrzanej skórze. Panowała przeszywająca cisza. Uwielbiałam na niego patrzeć. Jego smukłe palce podnosiły właśnie papierosa do ust, drugą ręką zwinnym ruchem odpalał zapalniczkę. Lekko podniosłam się na jego łóżku przyciągając kolana do klatki piersiowej. Nie spuszczałam z niego wzroku, gdy wziął pierwszy głęboki oddech, zaciągając się papierosem. Bezdźwięcznie wypuścił dym, lekko rozchylając usta. Spuściłam wzrok, by po chwili znów analizować każdy jego ruch. Nad jego głową unosiła się smużka dymu. Nick leżał w swoim łóżku w samych bokserkach. Tak jak poprzedniej nocy. Dzwonił zawsze, kiedy mnie potrzebował. Zawsze kłamał. Dzwoniąc do mnie mówił, że mnie kocha, że mnie potrzebuje. Zdawałam sobie sprawę, że to tylko na chwilę. Potrzebował mnie, owszem, ale tylko fizycznie, czerpiąc korzyści z tego, że ja potrzebowałam go psychicznie. Przywiązałam się do jego obojętności. Zamknął oczy, jakby zapomniał, że tam jestem. Zawsze tak robił. Mógł mówić, jak bardzo mnie kocha, a ja za każdym razem słyszałam to napięcie w jego głosie, ten pośpiech, zdejmując moje ubrania, kawałek po kawałku. Każdego dnia palił, a ja tylko patrzyłam zafascynowana. Nigdy nie odezwał się nawet słowem. Zachowywał się jakby mnie tam nie było. Potrafił patrzeć dokładnie na mnie, ale wiedziałam, że mnie nie widzi. Ale do tego też przywykłam. Nick karmił moje niskie poczucie wartości, tym, że wykorzystywał mnie do swoich potrzeb i nic więcej. Zawsze po seksie wracałam do domu. Rutyna. Kochałam go tak mocno, ze nigdy nie potrafiłam powiedzieć nie. Otworzył oczy i spojrzał na mnie. To było jak coś w rodzaju „dopuszczam do wiadomości, że tu jesteś, ale chuj mnie to obchodzi”. Z lekkością demonstrował to, że nie dba o moją obecność. Skinął głową w moją stronę, oddychając ciężko.
- Chodź tu - powiedział obojętnie
Powoli przysunęłam się do niego. Usiadłam, przerzucając swoje nogi po obu stronach jego pochylonego torsu. Moje dłonie nie przestawały szukać swojego miejsca, kreśląc nieznane kształty na jego nagiej skórze. Pochyliłam głowę i zaczęłam delikatnie całować jego brzuch, zostawiając przy tym mokre ślady. Obniżył wzrok i spojrzał na mnie z rozbawieniem. Uniósł wolną rękę i delikatnie złapał za moją brodę, przyciągając nasze usta.
- Mmmm… - zamruczał
Po raz kolejny zaciągnął się papierosem i bez trudu wstrzymał oddech, otwierając moje usta swoimi. Wdmuchiwał ciepłe powietrze do mojego gardła. Z trudem złapałam powietrze, by w końcu kaszlnąć. Dym drapał mój przełyk. Zaśmiał się mrocznie, odchylając głowę do tyłu i przeczesując palcami swoje czarne jak smoła włosy. Chciałam więcej. Moje gardło piekło, ale wiedziałam, że to przysporzy mu rozrywki. Silnie przywarłam do jego ust, zniżając nieco położenie mojego ciała. Nie zareagował na moje czynności, oparł tylko swoją głowę na lewej ręcę i obserwował co robię. Pochyliłam się klęcząc między jego nogami, sciagnelam jego bokserki i oplotłam go całego moimi dłońmi, liżąc przy tym od podstawy do samego końca. Nie przerywał zaciągania się papierosem, patrzył prawie bez zaiteresowania. Przyspieszyłam ruchy rąk, przy czym cały czas trzymałam w ustach jego końcówkę, ssąc zachłannie.
- Właśnie tak, mała...
Jego twarz wreszcie zaczęła wyrażać jakieś emocje...niestety jedynie przyjemność. Papieros zadrżał między jego smukłymi palcami. Wzięłam go całego do ust, pozwalając, by końcówka dotknęła tyłu mojego gardła.
- Tak... Uwielbiam jak robisz to w tak zajebisty sposób - wyszeptał szorstko, wykrzywiając delikatnie usta w uśmiechu, czekając na nadchodzące spełnienie
Zawsze go zadowalałam, połykając wszystko, co z niego wytrysnęło, jak dobra dziewczynka. Podparłam się rękami i powoli podnosiłam znacząc mokrą ścieżkę językiem na jego torsie. Całowałam go po szyi, przenosząc się na twarz. Jego zarost kuł mnie w usta, co zawsze sprowadzało mnie na ziemię. Dostępu do jego skóy broniły zaciekle te ostro zakończone włoski. Nie pozwalały zbliżyć się zbyt intymnie, zbyt blisko. Tak właśnie to pamiętam i zapamiętam na zawsze.
- Rozbieraj sie - rozkazał
Tak też zrobiłam. Podeszłam bliżej i po raz kolejny zawirowalam swoimi biodrami nad jego udami, by wygodnie usiąść.
- Zabieraj się do roboty - warknął szorstko
Zawsze było tak samo. On mówił mi co mam robić i tak po prostu musiało być. Pozostałam uległa, powoli zatapiając go w sobie. Mocno zacisnęłam powieki, które zadrżały pod wpływem podniecenia i zaspokojenia. Zaczęłam się poruszać w dół i w górę na całej jego długości, wspierając się rękami o jego klatkę piersiową.
- Właśnie tak... Kochasz mnie pieprzyć... - powiedział ochryple, wydmuchując dym z ust.
Westchnęłam ciężko, zaciągając się unoszącym się dymem, nie przerywałam nawet na ułamek sekundy poruszać biodrami, zataczając małe, lub większe kręgi w szybkim rytmie. W końcu przejął kontrolę, kładąc na mojej talii obie ręce, mocno i brutalnie unosząc swoje biodra. Jęknęłam ledwie się kontrolując. Cały czas drażnił mój wrażliwy punkt. Wyciągnął ręcę i sięgnął do moich piersi, rozkoszując się tym, jak poruszają się pod wpływem moich ruchów na nim.
- Nie przestawaj... - wymamrotał i zagryzł dolną wargę.
Uniosłam swoje ręcę ku górze i wplotłam je w swoje włosy, ujeżdżając go szybciej. Chciałam mieć pewność, że przy każdym pchnięciu jego penis poczuje dokładnie moje wnętrze.
- Kurwa....Mmmm... - poczułam, że zadrżał we mnie, co sprawiło, że i ja zacisnęłam się mocniej na jego długości.
Doszliśmy razem. Opadłam obok jego ciała wykończona. W pokoju unosił się zapach tytoniu i seksu. Szybko odwrócił się bokiem, co spowodowało, że spotkałam się z jego plecami. Odetchnęłam bezdźwięcznie. Po co w ogóle się łudziłam? Zaczęłam się zbierać do wyjścia. Jak zawsze. Ubralam się i bez słowa wróciłam do domu.
~ Teraźniejszość ~
Delikatne szturchniecie Nicole wyrwało mnie z zamyślenia. Westchnęłam i kontynuowalam swoja opowieść odpedzajac od siebie obrazy ze wszystkich nocy spędzonych z Nickiem.
Ja: Po 6 miesiącach naszego zwiazku dowiedziałam sie, ze mnie zdradza. Chciałam to skończyć, ale mimo wszystko nie potrafiłam mu tego powiedzieć. Za mocno go kochałam. Tak kochałam go mimo tego, ze on mnie nie kochał, mimo ze mnie wykozystywal, zdradzał. Przyszłam kiedyś do niego z zamiarem zakończenia tego zwiazku i przylapalam go na zdradzie. Mogłam mu wybaczyć. Dla niego mogłam zrobic wszystko, ale on powiedział, ze to koniec. Znalazł sobie inna zabawkę. Czy nadal go kochałam? Tak i to ogromnie. Ale to nie byl koniec moich klopotow z nim. Niestety nasza byla przyjaciolka chodziła z kolegą Nicka. Namówiła mnie, żebym poszła na imprezę, na której on również będzie. I wtedy wykozystal mnie po raz kolejny, ale już ostatni.
~ RETROSPEKCJA ~
- Katy no chodź będzie czadowo. Wszyscy mówią o tej imprezie!-przekonywała mnie Jesse - będzie sama wiesz kto.
-Pójdę, ale nie myśl, że robię to ze względu na niego - odpowiedziałam zrezygnowana
-Dobrze, ale i tak możesz pokazać mu co stracił.
Ubrałam krótką, obcisłą, czarna sukienkę do tego wysokie czarne szpilki z ćwiekami na obcasie. Na imprezie byłyśmy o 21. W środku połowa ludzi była wstawiona i nieźle się bawiła. Jesse zostawiła mnie samą i pognała do swojego chłopaka. Usiadłam przy barze i zamówiłam drinka. Wzrokiem szukałam tego dupka, w którym jestem zakochana. Był ze swoją nową dziewczyną. W końcu to dla niej mnie zostawił. Po trzech godzinach byłam już nieźle wstawiona. Na parkiecie widziałam Jesse więc do niej dołączyłam. Kiedy tańcząc którąś już piosenkę z rzędu ktoś złapał mnie za biodra i poruszał wraz ze mną. Nie przeszkadzało mi to. W pewnym momencie ta osoba oparła swój podbródek o moje ramię i pocałowała mnie w policzek zmierzając w kierunku ust. Chciałam mu pomóc więc przymknęłam oczy i pozwoliłam się całować. Kiedy tylko poczułam te wargi moje serce przyspieszyło. Z resztą jak zwykle, gdy mnie całował.
-Tęskniłem - wyszeptał i złapał moją rękę chcąc wyprowadzić mnie na zewnątrz.
-Co z twoją nową miłością? -zapytałam puszczając jego rękę.
-Nic - ponownie się do mnie zbliżył i pocałował.
Pożądałam go. Pozwoliłam się zaprowadzić do samochodu
-Dokąd jedziemy? - zapytałam.
- Do ciebie. U mnie jest sama wiesz kto - odpowiedział i dotknął mojego uda, powodując dreszcze na całym ciele.
Zatrzymaliśmy się pod moim domem. Na szczęście Nicole i jej rodzice pojechali w odwiedziny do dziadków. Ja zostałam w domu pod pretekstem przeziębienia, co oczywiscie nie bylo prawdą. Wysiadłam i zaczęłam szukać kluczy. Będąc po drzwiami poczułam na swojej szyi pocałunki. Bez słowa weszłam do środka kierując się do kuchni. Nalałam sobie soku i spojrzałam na niego. Stał oparty o blat i przeszywał mnie wzrokiem. Zbliżył się do mnie. Nasze ciała dzieliły milimetry. Złapał moje pośladki, a ja owinęłam nogi wokół jego bioder. Zaniósł mnie do sypialni i rzucił na łóżko. Zdjął swoją koszulkę wywołując u mnie jeszcze większe podniecenie. Nie czekając na jego dalsze ruchy rozpiełam swoją sukienkę i rzuciłam ją. Chłopak oblizał swoje wargi i zaatakował moją szyję. Jego pocałunki były gorące, pełne pożądania. Zdjął mój stanik i zaczął pieścić moje piersi. Przygryzał i ssał moje sutki, przez co stały się twardsze. Widząc wybrzuszenie w jego spodniach ściągnęłam je razem z czarnymi bokserkami. Widząc co robię ściągnął moje majtki i jeździł swoją ręką po udach, aż do okolic intymnych. Przysunął się do mnie i spojrzał w moje oczy.
- Pragnę Cię - wyszeptał i wpił się w moje usta.
Niespodziewanie wszedł we mnie wywołując głośny jęk. Poruszał się szybko i powoli na przemian. Doprowadzał mnie do obłędu. Wbiłam paznokcie w jego plecy i drapałam go. Po pokoju roznosiły się nasze jęki. Nick widząc, że zaraz dojdę przyspieszył. Poczułam w sobie jego płyny. Nareszcie byłam szczęśliwa. Wyszedł ze mnie i zaczął się ubierać.
-Co ty robisz? - zapytałam.
-Wracam do mojej dziewczyny - odpowiedział jakby nigdy nic sie nie stało.
-Co?! Więc po co to wszystko?! Byłam dla ciebie chwilą zapomnienia?! Pewnie nie chciała ci dać! Spójrz na mnie!!! Spójrz na mnie do cholery!! - moja twarz była cała mokra i pomazana tuszem do rzęs.
-Uspokój się. Dobrze wiesz, że między nami nic nie ma. To nie moja wina, że jesteś taka naiwna - mówił ze spokojem
-Jesteś chujem! Nienawidzę Cię kurwa!! Zabiję cię! - rzucałam w niego wszystkim co miałam po ręką. Bolało mnie gardło od krzyku.
-Ja ci nie kazałem tego robić! To ty jesteś zwykłą kurwą! - wykrzyczał patrząc mi w oczy i wyszedł trzaskając drzwiami.
Oparłam się o ścianę i zjechałam po niej, szlochając. Zabolało. Jestem taka głupia. Jak mogłam myśleć, że ktoś taki moze mieć jakieś uczucia.
~ Teraźniejszość ~
Nicole przytuliła mnie mocno. Wszyscy patrzyli w podłogę. Poczułam, ze po policzkach płyną mi łzy. Otarlam je szybko wierzchem dłoni. Za dużo wspomnień jak na jeden raz. Nikt nie odważył sie podnieść wzroku.
Ja: Idę sie położyć. Dobranoc - poszłam na gore nie dostając żadnej odpowiedzi.
Gdy bylam juz w swoim pokoju uslyszalam kroki na schodach. Po chwili ktos delikatnie zapukał w drzwi i wszedł po cichu. Moim oczom ukazała sie burza loków. Usiadłam na łóżku i poklepalam miejsce obok siebie. Harry powoli podszedł do mnie i usiadł obok. Siedzieliśmy chwile w milczeniu, aż w koncu nie wytrzymałam.
Ja: Przepraszam.
Harry spojrzał na mnie zdziwiony.
Harry: Ty mnie przepraszasz? Za co?
Ja: Za to, ze cię obrazalam bezpodstawnie oskarzylam o wykorzystywanie dziewczyn. Po prostu czytając te wszystkie artykuły w gazetach o tobie pomyślałam, ze jesteś tak do niego podobny. Ale myliłam sie. Przepraszam Harry.
Harry: Ja też. Za wszystko. Zacznijmy od nowa.
Ja: Katherine Feelse, ale możesz mi mówić Kate albo Kath - uśmiechnęłam sie podając mu rękę
Harry: Milo mi cię poznac Kate. Jestem Harry, Harry Styles, ale możesz mi mówić Hazza albo loczek - uśmiechnął sie i delikatnie uścisnął moja dłoń.
Byłam bardzo zmęczona. Próbowałam powstrzymać zamykające sie powieki, ale nic nie mogłam zrobic. Położyłam sie wygodnie na łóżku i przymknelam powieki. Usłyszałam, ze Harry wstaje. Otworzyłam oczy i lekko unioslam sie na łokciach.
Ja: Nikt nie powiedział, ze musisz wychodzić.
Loczek obrócił sie w moja stronę i uśmiechnął szeroko. Podszedł do mojego łóżka i delikatnie sie położył i pocalowal mnie w czubek głowy.
Harry: Dobranoc Katy.
Ja: Dobranoc Harry.
Przytulilam sie do niego delikatnie i po chwili zasnęłam.
____________________________________________________
____________________________________________________
Cześć wszystkim ;) przepraszam, ze rozdział nie pojawił sie w niedziele, ale zupełnie nie mialam weny i jeszcze muszę poprawić oceny w szkole. Masakra. W tą niedziele rozdział również sie nie pojawi, ponieważ jadę na wesele.
A teraz odnośnie rozdziału. Mam nadzieje, ze spodobał wam sie. Nareszcie, po długim oczekiwaniu dowiedzieliście sie kim był Nick. Domyslaliscie sie, ze właśnie tak mogła wyglądać ta historia? KOMENTUJCIE I POLECAJCIE TEGO BLOGA.
czwartek, 23 maja 2013
niedziela, 12 maja 2013
Rozdzial 32
~ Perspektywa Karoliny, Piątek ~
Poczułam, ze coś liże mnie po policzku. No tak, mój pies chce wyjść na dwór. Sweetie zawsze śpi ze mną w łóżku i nigdy nie daje mi sie rano wyspać. Codziennie rano budziła mnie i chciała wyjść na spacer. Usiadłam na łóżku i zaczęłam głaskać puszystego Spaniela. Spojrzałam na ekran telefonu. Była 5:30. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
Ja: Leć na dół, za chwile do ciebie zejdę - powiedzialam do psa tarmoszac go za długie ucho.
Zaczesalam ręką do tyłu moje długie, kręcone włosy i rozejrzalam sie po swojej sypialni. Niechętnie wygramolilam sie spod cieplej kołdry i poszłam do mojej garderoby. Ubralam szare spodnie od dresu, czarna bokserkę i ciepłą bluzę oraz czarne air maxy. Wyjelam telefon spod poduszki telefon i chwycilam słuchawki, ktore leżały na szafce nocnej. Podłączyłam je do telefonu, włączyłam piosenkę i zeszlam do Sweetie. Zapielam psu smycz i wyszlysmy na dwór. Na zewnątrz wciąż bylo ciemno i paliły sie uliczne latarnie. Słuchając piosenki, zaczęłam powoli biec ze Sweetie. Nie dawno postanowiłam, ze skoro i tak muszę z nia wychodzić, to możemy przy okazji pobiegać. Po około godzinie postanowiłam wrócić juz do domu. Będąc juz w środku, odpielam smycz Sweetie i weszłam do kuchni, siedziała już gotowa do wyjscia Agata.
Agata: Hej. I jak spacer?
Ja: Jak zawsze.
Podeszłam do lodówki, wyciągnęłam z niej butelkę zimnej wody i zaczęłam pić.
Agata: Dobra to dzisiaj ja robię śniadanie. Idź się ogarnij.
Skinelam głową i poszłam na górę. Weszlam do łazienki i zdjęłam swój strój do biegania. Włożyłam go do pralki i weszłam pod prysznic. Zimna woda przyjemnie chlodzila moje rozgrzane ciało.
Agata: Karola! Śniadanie gotowe!
Ja: Ok! Już idę!
Powycierałam sie i owinięta ręcznikiem poszłam do garderoby. Ubralam bieliznę, a następnie brązowe rurki, bezowy sweter i brązowe botki na koturnie. Stanęłam przy lustrze i momalowalam rzęsy tuszem. Wychodząc z garderoby sięgnęłam jeszcze po torbę z książkami i zeszlam do kuchni. Agata zrobiła gofry. Usiadłam przy stole i nałożyłam sobie dwa na talerz. Jadłyśmy w ciszy, a każda z nas o czyms myślała. Kończąc posiłek poczułam wibracje, czyli dostałam smsa. Wyjelam telefon z kieszeni i zobaczyłam, ze wiadomość jest od Louisa.
"Miłego dnia w szkole. Jesteś pewna, że mam cię nie zawozic?"
Usmiechnelam sie i odpisalam.
"Tak, jestem pewna. Nie możesz mnie cały czas wozić. Wszyscy jeżdżą do szkoly autobusem, wiec czemu ja miałabym jeździć z toba? Jak zrobię prawko to bede jeździć. Na razie zostaje mi autobus. Aha i dziekuje, a tobie miłego dnia w pracy. Pozdrów chłopaków."
"Dobrze, a ty dziewczyny. Do zobaczenia pozniej. Kocham cię <3"
"Ja ciebie też. Do zobaczenia ;*"
Ja: Masz pozdrowienia od Louisa.
Agata: Dzięki. Idziemy juz na przystanek?
Ja: Ok.
Wstałam od stołu, schowalam talerz do zmywarki, założyłam płaszczyk i narzucilam torbe na ramie. Wychodząc z domu wrzuciłam jeszcze do niej parasol i ruszyłam z Agata w kierunku przystanku. Zdazylysmy w sama porę, bo gdy tylko doszlysmy, przyjechał autobus. Wsiadlysmy do niego i jechalysmy do szkoly rozmawiając szeptem. Gdy dojechalysmy na miejsce, wraz z innymi uczniami ruszylysmy w stronę szkoly. Nasza szkoła to duży, wielopietrowy budynek, ktory wyglądem przypomina Hogwart. Budynek jest zachowany w jasnych odcieniach. Szkołę otacza wysokie ogrodzenie z kutego żelaza. Za budynkiem znajdują sie boiska do gry w kosza, piłkę nożną, siatkówkę i tenisa. W mniejszym, parterowym budynku przy szkole znajduje sie basen, na ktory często chodzimy na W-F, oraz siłownia. W naszej szkole, jak w każdej są grupki przyjaciół, którzy mają ustalone miejsca spotkań oraz stale stoliki na lunchu. Nasze miejsce bylo na samej górze schodów z tylu i z przodu budynku. Najdziwniejsze dla mnie jest jednak to, ze nie ma tu tak zwanej elity, a moze tylko tak mi sie wydaje. Moze jeszcze nie zdazylam ich zauwazyc. Podeszlysmy do Kate i Nicole, które czekały na nas przy bramie. Przywitalysmy sie buziakiem w policzek i ruszylysmy do budynku, gdzie miałyśmy mieć pierwsza lekcje, czyli francuski. Poszłyśmy jeszcze do naszych szafek, gdzie zostawialysmy niepotrzebne rzeczy oraz kurtki lub płaszcze. Byly one na szyfr, wiec wpisałam swój i szafka otworzyła sie. Miałam w niej wszystkie niepotrzebne podręczniki i zeszyty, szczotkę do włosów, najpotrzebniejsze kosmetyki oraz jakas bluzka i spodnie na wszelki wypadek. Na drzwiach szafki znajduje sie zdjęcie moje i Agaty, na którym mamy po 5 lat i stoimy przebrane za księżniczki. Spakowalam zeszyt i książkę do francuskiego oraz do historii, która mialam pozniej i ruszylysmy z dziewczynami do klasy.
~ Lunch ~
Po piatej, czyli dla nas juz ostatniej lekcji, poszłyśmy z dziewczynami na lunch. Weszłysmy na stołówkę i poszłyśmy po tace, na którą każdy brał posiłek. Później usiadlysmy przy naszym sześcioosobowym stoliku. Stołówka zajmowała większą część parteru i byla zachowana w odcieniach bieli. Z pomieszczenia można bylo wyjść na dwór, gdzie można zjesc lunch w cieplejsze dni. Na zjedzenie posilku mamy 40 minut, wiec nikt sie nie spieszy.
Katy: Jak dobrze, ze to juz koniec.
Ja: Tak, cale szczęście, ze właśnie w piątki mamy 5 lekcji.
Nicole: To o 5 u nas?
Agata: Jasne.
Nicole: Moglybyscie powiedzieć chłopakom, zeby załatwili jakiś alkohol?
Ja: Ok, ale znając życie juz to zrobili.
Do naszego stolika zbliżała się blondynka z trzeciej klasy wraz ze swoimi "przyjacioleczkami" o brązowych włosach. Z tego co pamiętam byla to Margatet, a jej koleżanki to Abby i Kim.
Kate: Nadchodzi księżniczka od siedmiu boleści.
Ja: Dlaczego księżniczka?
Nicole: Spójrz tylko na nią. Wszyscy, no prawie wszyscy w szkole sie jej boją.
Agata: Ale dlaczego?
Kate: Jej ojciec daje dużo kasy naszej szkole. Powiesz coś o niej, obrazisz ja albo coś, masz przerąbane.
Nicole: Ta, a nawet mogą cię wywalić ze szkoły.
Margaret: No proszę, proszę. Kogo my tu mamy - uslyszalam drażniący, piskliwy głosik - myślicie, ze znacie One Direction i jestescie fajne? Mylicie sie.
Kate: Myślisz, ze twój ojciec sponsoruje szkołę i jesteś fajna? Mylisz sie.
Margaret: Zamknij sie sieroto. Ja przynajmniej mam ojca.
Tego juz bylo za wiele. Panoszy sie jak jakas księżniczka i jeszcze obraza moja przyjaciółkę. Zobaczylam łzy w oczach Kate. To był cios poniżej pasa.
Ja: Wiesz co. Myślisz, ze one są z toba bo cię lubią? Mylisz sie. One są przy tobie bo sie boja. A wiesz czego? Boją sie ciebie. Większość szkoly sie ciebie boi, ale nie my, wiec daj sobie spokój i łaskawie odejdź bo zaslaniasz mi światło.
Kim i Abby zasłoniły sobie usta z udawanym przerażeniem.
Margaret: Chcesz wojny to bedziesz ja mieć, ale pamiętaj to moja szkoła i kazda wojnę wygrywam tu ja, wiec Harris uważaj na swoja dupe.
Ja: Żebyś sie nie zdziwiła.
Margaret, Kim i Abby odeszły dumnym krokiem. No proszę mam pierwszych wrogów w szkole.
Kate: Dzięki Caroline.
Ja: Spoko. Jesteś moją przyjaciolka, a ja nie pozwolę nikomu tak traktować moich przyjaciół.
Nicole: Jesli chcemy wygrać ta wojnę musimy sie trzymać razem.
Ja: To moja wojna, nie chce was w to wciągać.
Agata: Nie zostawimy cię z tym samej.
Katy: Jesli ktoś jest wrogiem jednej z nas, jest wrogiem każdej z nas.
Skonczylysmy posiłek i odeszlysmy od stołu. Wyszlysmy ze stołówki i ruszylysmy w stronę naszych szafek. Zostawiłam w swojej niepotrzebne rzeczy, a spakowalam potrzebne zeszyty i książki. Wyciągnęłam z niej płaszcz i zamknęłam ją. Ubralysmy sie i wyszlysmy ze szkoły. Niestety padało, wiec wyciagnelysmy parasole. Stalysmy na przystanku i czekalysmy na autobusy, ktore przyjechały po jakiś pięciu minutach. Pozegnalysmy sie z Kate i Nicole i wsiadlysmy do autobusu.
~ Kilka godzin później, Kate ~
Nasza mała, domowa impreza trwa juz kilka dobrych godzin i wszyscy są nieźle wstawieni.
Ja: Zagrajmy w butelkę.
Zayn: Ok.
Mulat dopil resztę wódki i położył butelkę na podłodze. Usiedliśmy dookoła butelki.
Lou: Dobra, jak ktos nie wykona zadania lub nie odpowie na pytanie, pije kielicha.
Skinelismy głowami. Pierwszy kręcił Zayn. Wypadło na mnie.
Ja: Prawda.
Zayn: Jesteś dziewicą?
Wszyscy patrzyli na mnie wyczekująco.
Ja: Nie.
Szybko wzięłam butelkę i zakrecilam nią. Wypadło na Harrego. No proszę szczęście chyba mi sprzyja.
Harry: Wyzwanie.
Ja: Wyjdź na dwór w samych bokserkach idź do domu na przeciwko i powiedz "Jestem Harry Styles, pamiętasz mnie? Po ostatnim razie chyba zostawiłem tu moje ubrania, mogłabyś mi je przynieść?".
Harry: Co?
Ja: No dawaj, dawaj. Najpierw miałeś iść goły, ale wolałam oszczędzić nam widoków, a tobie upokorzenia.
Harry: A skąd będziecie wiedzieli, ze to zrobiłem.
Ja: Tym sie nie musisz martwic, lepiej się rozbieraj.
Loczek popatrzył na mnie wściekłym wzrokiem i zaczął sie rozbierać. Gdy był juz w samych bokserkach wkurzony wyszedł na dwór i ruszył w kierunku domu.
Zayn: Mmm Kath?
Ja: Tak?
Zayn: Kto tak właściwie mieszka w tym domu?
Ja: Najwieksza Directionerka w okolicy i jej babcia. Jestem ciekawa kto otworzy.
Wszyscy popatrzyli na mnie i wybuchnęli śmiechem. Patrzyliśmy na Harrego. Właśnie podszedł do drzwi i zadzwonił dzwonkiem. Otworzyła Megan, która zaczeka piszczeć na widok Harrego w samych bokserkach. Po chwili do drzwi przyszła babcia Megan i zaczęła nic Harrego torebka i krzyczeć coś o zboczencach. Szybko zrobiłam Harremu zdjęcie. Wyglądał tak słodko w samych bokserkach bity przez 80- letnia babcie. Po chwili odwrócił sie i przybiegł do domu. Wszyscy smiali sie głośno.
Harry: Zadowolona?
Ja: Wybacz mi skarbie, ale nie zdążyłeś nic powiedzieć, czyli niezaliczone.
Harry: Co?
Ja: To co słyszałeś kotku. Pij tego kielicha i sie ubierz.
Wkurwiony loczek wypił kielichai zaczął sie ubierać. Usiadł koło nas i zakręcił butelkę. Wybadlo na Nialla.
Niall: Eee wyzwanie.
Harry: Przeliż sie z Nicole.
Niall: Co? Nicole?
Nicole: Dobra to tylko zadanie. Chyba ze nie chcesz to...
Niall przybliżył sie do jej ust i złożył na nich delikatny pocałunek. Kolejny był juz bardziej namiętny i jeszcze bardziej, aż w koncu dali ponieść sie rozkoszy. Nicole wplotla ręce we włosy Horana, a Niall delikatnie ułożył ja na podłodze. Całowali sie tak namiętnie i zachłannie, ze nikt nie chciał im przerywać.
Harry: Dobra starczy wam tych czułości. Teraz ty Nialler. Wypadło na Caroline.
Caroline: Wyzwanie.
Niall: Pocałuj Liama.
Caroline: Co!? Zgłupiałeś? Nie pocałuję chłopaka mojej przyjaciolki i z przyjaciela mojego chopaka.
Zayn: Uuu ktoś tu tchórzy.
Caroline: Agata? Lou?
Agata: To tylko zabawa, tak?
Lou: Mi to nie przeszkadza. Kocham cię i ufam ci.
Caroline: Ja ciebie też kocham.
Car zbliżyła sie do Liama i delikatnie pocałowała go w górną wargę.
Niall: Ej, co to miało być.
Caroline: Powiedziałeś, ze mam go pocałować, a nie lizać sie z nim, a to znaczna różnica.
Car zakręciła butelka. Wypadło znowu na Harrego.
Harry: Wyzwanie.
Caroline: No nie wiem. Kate, jakies pomysły?
Ja: Przebierz sie w moja czeswona sukienkę, zrób sobie zdjęcie i wrzuć na twittera z podpisem "Kocham ta sukienkę".
Loczek wstał, poszedl do mojego pokoju i po chwili wrócił przebrany w czerwoną, krótką sukienkę. Wyciągnął swojego iPhone'a i zrobił sobie zdjęcie. Nastepnie wrzucił je na twittera i podpisał tak jak mu kazałam.
Harry: Już?
Ja: Taa leć sie przebierz.
Po chwili wrócił Harry i zakręcił butelką. Wypadło na mnie.
Ja: Wyzwanie.
Harry: Pocaluj mnie najbardziej namiętnie jak tylko potrafisz.
Spiorunowalam go wzrokiem i chwycilam butelkę wódki. Wypilam prawie polowe i przysunelam sie do Stylesa. Delikatnie musnelam jego usta, lekko wysunelam język i piescilam jego dolna wargę. Odsunelam sie lekko od chłopaka, ktory rozchylil delikatnie usta. Przejechalam dolna wargą po jego brodzie, aż do ust. Złożyłam na jego dlonej wardze pocałunek i delikatnie ja przygryzlam. Widziałam, ze Harremu sie podobało, bo odchylil głowę do tylu i zamknął oczy. Po kolejnym pocałunku nasze języki zlaczyly się w namiętnym tancu. Wplotlam ręce w jego włosy, a Harry objął mnie w pasie. Utonelam w rozkoszy, jednak w porę sie ocknelam i oderwalam sie od chłopaka. To bylo tylko zadanie, nic więcej. Zakręciło mi sie lekko w głowie. Spojrzałam na chłopaka i odskoczylam jak oparzona.
Ja: Boże, Nick. Co ty tu robisz? Ja nie chce, nie znowu.
Przerażona wybieglam z domu do ogrodu. Usiadłam na trawie, objelam kolana dłońmi i rozplakalam sie jak małe dziecko. To nie mógł być on. Na pewno wypilam za dużo. Ale dlaczego on ciągle tkwi w mojej głowie. Czy nie dość sie juz nacierpialam?
____________________________________________________
____________________________________________________
Tak wiem zabijecie mnie za Nicka, ale na pewno wszystko wyjaśni sie juz w następnym rozdziale. Teraz pytanko jak myślicie czy Niall i Nicole beda razem? Czy po pocałunku Harry i Kate zdadzą sobie sprawę, ze tak na prawdę coś do siebie czują? To wszystko w kolejnych rodzialach.
Poczułam, ze coś liże mnie po policzku. No tak, mój pies chce wyjść na dwór. Sweetie zawsze śpi ze mną w łóżku i nigdy nie daje mi sie rano wyspać. Codziennie rano budziła mnie i chciała wyjść na spacer. Usiadłam na łóżku i zaczęłam głaskać puszystego Spaniela. Spojrzałam na ekran telefonu. Była 5:30. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
Ja: Leć na dół, za chwile do ciebie zejdę - powiedzialam do psa tarmoszac go za długie ucho.
Zaczesalam ręką do tyłu moje długie, kręcone włosy i rozejrzalam sie po swojej sypialni. Niechętnie wygramolilam sie spod cieplej kołdry i poszłam do mojej garderoby. Ubralam szare spodnie od dresu, czarna bokserkę i ciepłą bluzę oraz czarne air maxy. Wyjelam telefon spod poduszki telefon i chwycilam słuchawki, ktore leżały na szafce nocnej. Podłączyłam je do telefonu, włączyłam piosenkę i zeszlam do Sweetie. Zapielam psu smycz i wyszlysmy na dwór. Na zewnątrz wciąż bylo ciemno i paliły sie uliczne latarnie. Słuchając piosenki, zaczęłam powoli biec ze Sweetie. Nie dawno postanowiłam, ze skoro i tak muszę z nia wychodzić, to możemy przy okazji pobiegać. Po około godzinie postanowiłam wrócić juz do domu. Będąc juz w środku, odpielam smycz Sweetie i weszłam do kuchni, siedziała już gotowa do wyjscia Agata.
Agata: Hej. I jak spacer?
Ja: Jak zawsze.
Podeszłam do lodówki, wyciągnęłam z niej butelkę zimnej wody i zaczęłam pić.
Agata: Dobra to dzisiaj ja robię śniadanie. Idź się ogarnij.
Skinelam głową i poszłam na górę. Weszlam do łazienki i zdjęłam swój strój do biegania. Włożyłam go do pralki i weszłam pod prysznic. Zimna woda przyjemnie chlodzila moje rozgrzane ciało.
Agata: Karola! Śniadanie gotowe!
Ja: Ok! Już idę!
Powycierałam sie i owinięta ręcznikiem poszłam do garderoby. Ubralam bieliznę, a następnie brązowe rurki, bezowy sweter i brązowe botki na koturnie. Stanęłam przy lustrze i momalowalam rzęsy tuszem. Wychodząc z garderoby sięgnęłam jeszcze po torbę z książkami i zeszlam do kuchni. Agata zrobiła gofry. Usiadłam przy stole i nałożyłam sobie dwa na talerz. Jadłyśmy w ciszy, a każda z nas o czyms myślała. Kończąc posiłek poczułam wibracje, czyli dostałam smsa. Wyjelam telefon z kieszeni i zobaczyłam, ze wiadomość jest od Louisa.
"Miłego dnia w szkole. Jesteś pewna, że mam cię nie zawozic?"
Usmiechnelam sie i odpisalam.
"Tak, jestem pewna. Nie możesz mnie cały czas wozić. Wszyscy jeżdżą do szkoly autobusem, wiec czemu ja miałabym jeździć z toba? Jak zrobię prawko to bede jeździć. Na razie zostaje mi autobus. Aha i dziekuje, a tobie miłego dnia w pracy. Pozdrów chłopaków."
"Dobrze, a ty dziewczyny. Do zobaczenia pozniej. Kocham cię <3"
"Ja ciebie też. Do zobaczenia ;*"
Ja: Masz pozdrowienia od Louisa.
Agata: Dzięki. Idziemy juz na przystanek?
Ja: Ok.
Wstałam od stołu, schowalam talerz do zmywarki, założyłam płaszczyk i narzucilam torbe na ramie. Wychodząc z domu wrzuciłam jeszcze do niej parasol i ruszyłam z Agata w kierunku przystanku. Zdazylysmy w sama porę, bo gdy tylko doszlysmy, przyjechał autobus. Wsiadlysmy do niego i jechalysmy do szkoly rozmawiając szeptem. Gdy dojechalysmy na miejsce, wraz z innymi uczniami ruszylysmy w stronę szkoly. Nasza szkoła to duży, wielopietrowy budynek, ktory wyglądem przypomina Hogwart. Budynek jest zachowany w jasnych odcieniach. Szkołę otacza wysokie ogrodzenie z kutego żelaza. Za budynkiem znajdują sie boiska do gry w kosza, piłkę nożną, siatkówkę i tenisa. W mniejszym, parterowym budynku przy szkole znajduje sie basen, na ktory często chodzimy na W-F, oraz siłownia. W naszej szkole, jak w każdej są grupki przyjaciół, którzy mają ustalone miejsca spotkań oraz stale stoliki na lunchu. Nasze miejsce bylo na samej górze schodów z tylu i z przodu budynku. Najdziwniejsze dla mnie jest jednak to, ze nie ma tu tak zwanej elity, a moze tylko tak mi sie wydaje. Moze jeszcze nie zdazylam ich zauwazyc. Podeszlysmy do Kate i Nicole, które czekały na nas przy bramie. Przywitalysmy sie buziakiem w policzek i ruszylysmy do budynku, gdzie miałyśmy mieć pierwsza lekcje, czyli francuski. Poszłyśmy jeszcze do naszych szafek, gdzie zostawialysmy niepotrzebne rzeczy oraz kurtki lub płaszcze. Byly one na szyfr, wiec wpisałam swój i szafka otworzyła sie. Miałam w niej wszystkie niepotrzebne podręczniki i zeszyty, szczotkę do włosów, najpotrzebniejsze kosmetyki oraz jakas bluzka i spodnie na wszelki wypadek. Na drzwiach szafki znajduje sie zdjęcie moje i Agaty, na którym mamy po 5 lat i stoimy przebrane za księżniczki. Spakowalam zeszyt i książkę do francuskiego oraz do historii, która mialam pozniej i ruszylysmy z dziewczynami do klasy.
~ Lunch ~
Po piatej, czyli dla nas juz ostatniej lekcji, poszłyśmy z dziewczynami na lunch. Weszłysmy na stołówkę i poszłyśmy po tace, na którą każdy brał posiłek. Później usiadlysmy przy naszym sześcioosobowym stoliku. Stołówka zajmowała większą część parteru i byla zachowana w odcieniach bieli. Z pomieszczenia można bylo wyjść na dwór, gdzie można zjesc lunch w cieplejsze dni. Na zjedzenie posilku mamy 40 minut, wiec nikt sie nie spieszy.
Katy: Jak dobrze, ze to juz koniec.
Ja: Tak, cale szczęście, ze właśnie w piątki mamy 5 lekcji.
Nicole: To o 5 u nas?
Agata: Jasne.
Nicole: Moglybyscie powiedzieć chłopakom, zeby załatwili jakiś alkohol?
Ja: Ok, ale znając życie juz to zrobili.
Do naszego stolika zbliżała się blondynka z trzeciej klasy wraz ze swoimi "przyjacioleczkami" o brązowych włosach. Z tego co pamiętam byla to Margatet, a jej koleżanki to Abby i Kim.
Kate: Nadchodzi księżniczka od siedmiu boleści.
Ja: Dlaczego księżniczka?
Nicole: Spójrz tylko na nią. Wszyscy, no prawie wszyscy w szkole sie jej boją.
Agata: Ale dlaczego?
Kate: Jej ojciec daje dużo kasy naszej szkole. Powiesz coś o niej, obrazisz ja albo coś, masz przerąbane.
Nicole: Ta, a nawet mogą cię wywalić ze szkoły.
Margaret: No proszę, proszę. Kogo my tu mamy - uslyszalam drażniący, piskliwy głosik - myślicie, ze znacie One Direction i jestescie fajne? Mylicie sie.
Kate: Myślisz, ze twój ojciec sponsoruje szkołę i jesteś fajna? Mylisz sie.
Margaret: Zamknij sie sieroto. Ja przynajmniej mam ojca.
Tego juz bylo za wiele. Panoszy sie jak jakas księżniczka i jeszcze obraza moja przyjaciółkę. Zobaczylam łzy w oczach Kate. To był cios poniżej pasa.
Ja: Wiesz co. Myślisz, ze one są z toba bo cię lubią? Mylisz sie. One są przy tobie bo sie boja. A wiesz czego? Boją sie ciebie. Większość szkoly sie ciebie boi, ale nie my, wiec daj sobie spokój i łaskawie odejdź bo zaslaniasz mi światło.
Kim i Abby zasłoniły sobie usta z udawanym przerażeniem.
Margaret: Chcesz wojny to bedziesz ja mieć, ale pamiętaj to moja szkoła i kazda wojnę wygrywam tu ja, wiec Harris uważaj na swoja dupe.
Ja: Żebyś sie nie zdziwiła.
Margaret, Kim i Abby odeszły dumnym krokiem. No proszę mam pierwszych wrogów w szkole.
Kate: Dzięki Caroline.
Ja: Spoko. Jesteś moją przyjaciolka, a ja nie pozwolę nikomu tak traktować moich przyjaciół.
Nicole: Jesli chcemy wygrać ta wojnę musimy sie trzymać razem.
Ja: To moja wojna, nie chce was w to wciągać.
Agata: Nie zostawimy cię z tym samej.
Katy: Jesli ktoś jest wrogiem jednej z nas, jest wrogiem każdej z nas.
Skonczylysmy posiłek i odeszlysmy od stołu. Wyszlysmy ze stołówki i ruszylysmy w stronę naszych szafek. Zostawiłam w swojej niepotrzebne rzeczy, a spakowalam potrzebne zeszyty i książki. Wyciągnęłam z niej płaszcz i zamknęłam ją. Ubralysmy sie i wyszlysmy ze szkoły. Niestety padało, wiec wyciagnelysmy parasole. Stalysmy na przystanku i czekalysmy na autobusy, ktore przyjechały po jakiś pięciu minutach. Pozegnalysmy sie z Kate i Nicole i wsiadlysmy do autobusu.
~ Kilka godzin później, Kate ~
Nasza mała, domowa impreza trwa juz kilka dobrych godzin i wszyscy są nieźle wstawieni.
Ja: Zagrajmy w butelkę.
Zayn: Ok.
Mulat dopil resztę wódki i położył butelkę na podłodze. Usiedliśmy dookoła butelki.
Lou: Dobra, jak ktos nie wykona zadania lub nie odpowie na pytanie, pije kielicha.
Skinelismy głowami. Pierwszy kręcił Zayn. Wypadło na mnie.
Ja: Prawda.
Zayn: Jesteś dziewicą?
Wszyscy patrzyli na mnie wyczekująco.
Ja: Nie.
Szybko wzięłam butelkę i zakrecilam nią. Wypadło na Harrego. No proszę szczęście chyba mi sprzyja.
Harry: Wyzwanie.
Ja: Wyjdź na dwór w samych bokserkach idź do domu na przeciwko i powiedz "Jestem Harry Styles, pamiętasz mnie? Po ostatnim razie chyba zostawiłem tu moje ubrania, mogłabyś mi je przynieść?".
Harry: Co?
Ja: No dawaj, dawaj. Najpierw miałeś iść goły, ale wolałam oszczędzić nam widoków, a tobie upokorzenia.
Harry: A skąd będziecie wiedzieli, ze to zrobiłem.
Ja: Tym sie nie musisz martwic, lepiej się rozbieraj.
Loczek popatrzył na mnie wściekłym wzrokiem i zaczął sie rozbierać. Gdy był juz w samych bokserkach wkurzony wyszedł na dwór i ruszył w kierunku domu.
Zayn: Mmm Kath?
Ja: Tak?
Zayn: Kto tak właściwie mieszka w tym domu?
Ja: Najwieksza Directionerka w okolicy i jej babcia. Jestem ciekawa kto otworzy.
Wszyscy popatrzyli na mnie i wybuchnęli śmiechem. Patrzyliśmy na Harrego. Właśnie podszedł do drzwi i zadzwonił dzwonkiem. Otworzyła Megan, która zaczeka piszczeć na widok Harrego w samych bokserkach. Po chwili do drzwi przyszła babcia Megan i zaczęła nic Harrego torebka i krzyczeć coś o zboczencach. Szybko zrobiłam Harremu zdjęcie. Wyglądał tak słodko w samych bokserkach bity przez 80- letnia babcie. Po chwili odwrócił sie i przybiegł do domu. Wszyscy smiali sie głośno.
Harry: Zadowolona?
Ja: Wybacz mi skarbie, ale nie zdążyłeś nic powiedzieć, czyli niezaliczone.
Harry: Co?
Ja: To co słyszałeś kotku. Pij tego kielicha i sie ubierz.
Wkurwiony loczek wypił kielichai zaczął sie ubierać. Usiadł koło nas i zakręcił butelkę. Wybadlo na Nialla.
Niall: Eee wyzwanie.
Harry: Przeliż sie z Nicole.
Niall: Co? Nicole?
Nicole: Dobra to tylko zadanie. Chyba ze nie chcesz to...
Niall przybliżył sie do jej ust i złożył na nich delikatny pocałunek. Kolejny był juz bardziej namiętny i jeszcze bardziej, aż w koncu dali ponieść sie rozkoszy. Nicole wplotla ręce we włosy Horana, a Niall delikatnie ułożył ja na podłodze. Całowali sie tak namiętnie i zachłannie, ze nikt nie chciał im przerywać.
Harry: Dobra starczy wam tych czułości. Teraz ty Nialler. Wypadło na Caroline.
Caroline: Wyzwanie.
Niall: Pocałuj Liama.
Caroline: Co!? Zgłupiałeś? Nie pocałuję chłopaka mojej przyjaciolki i z przyjaciela mojego chopaka.
Zayn: Uuu ktoś tu tchórzy.
Caroline: Agata? Lou?
Agata: To tylko zabawa, tak?
Lou: Mi to nie przeszkadza. Kocham cię i ufam ci.
Caroline: Ja ciebie też kocham.
Car zbliżyła sie do Liama i delikatnie pocałowała go w górną wargę.
Niall: Ej, co to miało być.
Caroline: Powiedziałeś, ze mam go pocałować, a nie lizać sie z nim, a to znaczna różnica.
Car zakręciła butelka. Wypadło znowu na Harrego.
Harry: Wyzwanie.
Caroline: No nie wiem. Kate, jakies pomysły?
Ja: Przebierz sie w moja czeswona sukienkę, zrób sobie zdjęcie i wrzuć na twittera z podpisem "Kocham ta sukienkę".
Loczek wstał, poszedl do mojego pokoju i po chwili wrócił przebrany w czerwoną, krótką sukienkę. Wyciągnął swojego iPhone'a i zrobił sobie zdjęcie. Nastepnie wrzucił je na twittera i podpisał tak jak mu kazałam.
Harry: Już?
Ja: Taa leć sie przebierz.
Po chwili wrócił Harry i zakręcił butelką. Wypadło na mnie.
Ja: Wyzwanie.
Harry: Pocaluj mnie najbardziej namiętnie jak tylko potrafisz.
Spiorunowalam go wzrokiem i chwycilam butelkę wódki. Wypilam prawie polowe i przysunelam sie do Stylesa. Delikatnie musnelam jego usta, lekko wysunelam język i piescilam jego dolna wargę. Odsunelam sie lekko od chłopaka, ktory rozchylil delikatnie usta. Przejechalam dolna wargą po jego brodzie, aż do ust. Złożyłam na jego dlonej wardze pocałunek i delikatnie ja przygryzlam. Widziałam, ze Harremu sie podobało, bo odchylil głowę do tylu i zamknął oczy. Po kolejnym pocałunku nasze języki zlaczyly się w namiętnym tancu. Wplotlam ręce w jego włosy, a Harry objął mnie w pasie. Utonelam w rozkoszy, jednak w porę sie ocknelam i oderwalam sie od chłopaka. To bylo tylko zadanie, nic więcej. Zakręciło mi sie lekko w głowie. Spojrzałam na chłopaka i odskoczylam jak oparzona.
Ja: Boże, Nick. Co ty tu robisz? Ja nie chce, nie znowu.
Przerażona wybieglam z domu do ogrodu. Usiadłam na trawie, objelam kolana dłońmi i rozplakalam sie jak małe dziecko. To nie mógł być on. Na pewno wypilam za dużo. Ale dlaczego on ciągle tkwi w mojej głowie. Czy nie dość sie juz nacierpialam?
____________________________________________________
____________________________________________________
Tak wiem zabijecie mnie za Nicka, ale na pewno wszystko wyjaśni sie juz w następnym rozdziale. Teraz pytanko jak myślicie czy Niall i Nicole beda razem? Czy po pocałunku Harry i Kate zdadzą sobie sprawę, ze tak na prawdę coś do siebie czują? To wszystko w kolejnych rodzialach.
niedziela, 5 maja 2013
Rozdział 31
~ Perspektywa Nicole ~
Siedziałyśmy z dziewczynami w ogrodzie za domem. Chłopcy szykowali obiad, a Kate spala. No to muszę im opowiedzieć historie Katy i po części też moją.
Ja: Wiec pewnie chcecie wiedzieć kim był Nick i dlaczego Kate jest taka w stosunku do Harrego.
Karolina: Jeśli nie chcesz to nie musisz mówić.
Ja: Myślę, ze jednak powinnyscie wiedzieć. Z resztą Kate mnie o to prosiła i myślę, ze teraz jest odpowiedni moment - wzięłam głęboki oddech i zaczęłam swoją opowieść - Kate, a tak właściwie Katherine, nie miała miłego i kolorowego dzieciństwa. Wręcz przeciwnie. Jej dziecięce lata to był jeden wielki koszmar. Jej matka była alkoholiczką. Codziennie wracała pijana do domu. Zaczynały sie kłótnie i bójki. Najbardziej niestety dostawała mala niewinna Katy. Znalysmy sie od małego ponieważ nasi rodzice przyjaźnili sie w młodości, ale to inna historia. No wiec pijana matka biła Kate, a ta z płaczem przybiegala do nas posiniaczona, a czasem z ranami na rękach, nogach, brzuchu czy plecach. Pewnego dnia gdy Kate miala 5 lat jej matka upila sie i utopiła w stawie. Ojciec Kate nie dawał sobie rady. Miał problemy w pracy i mnóstwo długów. Od tamtej pory Kath spędzała u nas większość czasu. Niestety pewnego dnia, gdy Kate miala 7 lat jej ojciec załamał sie calkowicie. Nie mial juz pieniędzy nawet na chleb. Moi rodzice pozyczali mu pieniądze, kupowali jedzenie i potrzebne rzeczy. On nie chcial nic przyjmowac, prosil tylko o opieke nad jego kochana córeczką. Zżerały go wyrzuty sumienia. Bolało go, ze zniszczył dzieciństwo Kate, ze nie zapewnił jej spokoju i skrzywdził ja najmocniej na świecie, nie potrafił być dobrym ojcem. Nie mógł dać jej domu, schronienia, poczucia bezpieczeństwa. Jedyne co mógł jej okazać to miłość, ale Kath nie mogła żyć tylko z jego miłości, o czym dobrze wiedział. Napisał to wszystko w liście ktory zostawił Kate. Na koncu dodał jeszcze, ze musi zadać jej jeszcze jeden ostatni ból, ale pozniej juz wszystko bedzie dobrze. Ostatnie zdania brzmiały "Przepraszam cię za wszystko skarbie. Nie daje juz sobie rady. Pamiętaj, że tatuś zawsze bedzie cię kochał najbardziej na świecie. Proszę nie pokazuj tego nikomu i przyjdź jutro wieczorem do domu. Zawsze bede cię kochać. Zawsze będziesz moim słoneczkiem, pamiętaj o tym."
~ RETROSPEKCJA ~
Kate zrobiła tak jak kazał jej tata. Wieczorem wymknęła sie przez okno i pobiegła do ojca. Ten bardzo ucieszył sie na jej widok, bardzo mocno ja przytulil i pocalowal w czoło. Nastepnie przeszli do pomieszczenia, ktore kiedys bylo jego gabinetem. Mężczyzna posadził córkę w dużym fotelu i zaczął nerwowo krążyć po pomieszczeniu. W koncu przystanął przy biurku i wyciągnął z szuflady rewolwer. Z ust dziewczynki wydal sie pisk przerażenia. Mężczyzna odłożył rewolwer na biurko i podszedł do córki. Schował twarz w jej dłoniach i rozpłakał sie jak dziecko. Po chwili pocalowal dziewczynkę w policzek i powiedział drżącym głosem
- Co kolwiek by sie działo nie ruszaj sie z tego fotela. Jak juz będzie po wszystkim uciekaj do domu Nicole i pokaż jej rodzicom list, ktory dostałaś ode mnie. I pamiętaj, nigdy więcej tu nie przychodź.
- Tatusiu, ale... - zaczęła drżącym głosem.
- Obiecaj mi coś. Obiecaj mi, że dasz sobie radę, że bedziesz silną dziewczynką. Jesteś bardzo madra i wierzę, ze sobie poradzisz. Nigdy nie pozwól, zeby ktos cię skrzywdził. Nie sprawiaj klopotow państwu Carter i obiecaj, ze nigdy nie zapomnisz o tatusiu i o tym jak bardzo cię kocham.
- Ale...
- Proszę, obiecaj.
- Obiecuje - odpowiedziała ze łzami w oczach.
Pan Feelse wstał i wziął rewolwer do ręki. Nastepnie stanął w dużej odległości od córki i przyłożył go sobie do skroni. Dziewczynka tak jak obiecała ojcu, nie ruszyła sie nawet o milimetr.
- Kocham cię córeńko.
Nacisnal spust. Głośny huk, krzyk i płacz Kate i nagle cisza. Dziewczynka pobiegła do domu przyjaciolki i pokazała jej rodzicom list od ojca. Państwo Carter zadzwonili na policję i pobiegli do domu Kate. Pan Feelse leżał martwy w wielkiej plamie krwi.
~ Perspektywa Kate, teraźniejszość ~
"Nie, tato, prosze! Nie!" Zerwalam sie do pozycji siedzącej. Znowu mialam ten sen. Znów bylam w moim domu, w tamtym pokoju. Huk, krzyk, krew.
Nicole: Kate.
Nicole wbiegła do pokoju, a zaraz za nia Caroline i Agata.
Ja: Znowu mialam ten sen. Znów tam byłam.
Nicole: Shhh już dobrze, jestem tu.
Ja: Powiedziałaś im?
Nicole: Tylko o twoim dzieciństwie. Resztę musisz im opowiedzieć ty.
Ja: Dobrze. Caroline, Agata, powiem wam wszystko, opowiem wam o Nicku, ale nie dzisiaj.
Karolina: Spokojnie Kate.
Agata: Dużo sie dzisiaj wydarzyło. Musimy sie jakoś odstresować.
Nicole: Chłopcy juz powinni kończyć gotowac obiad, a pozniej mamy cały dzien wolny.
Ja: Co powiecie na kręgle?
Agata: Świetny pomysl.
Zeszlysmy na dół i zastalysmy chłopców nakrywajacych do stołu.
Nicole: Ej chłopaki. Jest pomysl na dzisiejszy dzien i teraz wszystko zależy od was.
Niall: No wiec słuchamy.
Karolina: To robimy tak. Szybko jemy obiad i jedziemy na kręgle, a pozniej może jakiś klubik?
Zayn: A moze zaliczymmy kręgle i klub za jednym razem?
Harry: Jestem za.
Wszyscy sie zgodzili więc usiedliśmy do obiadu.
~ Perspektywa Karoliny ~
Jedząc obiad rozmyslałam o historii, która opowiedziała nam Nicole. To bylo straszne. Ojciec Kate zabił się na jej oczach, matka ja bila, biedna Katy nie miała normalnego życia. Nie wiem jeszcze kim był Nick, ani co zrobił, ale wiem, że skrzywdził Kate i to bardzo. Podziwiam Kath za to, że po tym co przeszła potrafi sie nadal uśmiechać, żartować i normalnie żyć. Fakt, jest niemiła dla Harrego, ale wydaje mi sie, że to ma jakiś związek z tym Nickiem. Z zamyślenia wyrwał mnie glos Louisa.
Lou: Nie smakuje ci?
Ja: Nie, jest pyszne, po prostu sie zamyslilam.
Przeniosłam wzrok na Nicole i Nialla. Ta dwójka bardzo dobrze sie dogadywala. Od kiedy sie poznali, cały czas rozmawiają i śmieją się. Niall jest w nią wpatrzony jak w obrazek.
Ja: Spójrz na ta dwójkę - szepnelam do Louisa pokazując głową na Nialla i Nicole - Niall nie potrafi od niej oderwać wzroku.
Lou: Czyżby Niall Horan potrafił żywic głębsze uczucie do czegos, a raczej kogos innego niz jedzenie?
Ja: Mam nadzieję, że wkrótce się dowiemy.
~ Kilka godzin później ~
Lou: Dobra, mamy cały lokal dla nas. Nikt nam tu nie wejdzie, wiec... - tu wskazał na Harrego, ktory wyciągnął zza pleców dwie reklamówki alkoholu - wiec możemy sie bawić.
Liam: Dobra jest 5 torów. Jak się dzielimy bo jest nas 9?
Lou: To moze tak. Ja, Caroline i Zayn, Liam z Agata, Niall z Nicole i Harry z Kate.
Ja: Nie wiem czy to dobry...
Harry: Mi pasuje.
Kate: W takim razie mi też.
Spojrzałam na Nicole i Agatę i tylko wzruszyłam ramionami.
~ Perspektywa Kate ~
Rozeszlismy sie do swoich torów, Zayn włączył muzykę, a Lou rozdał nam drinki. Sięgnęłam po kulę.
Harry: No proszę księżniczko, nie kłócimy sie od śniadania i jeszcze gramy razem. Co sie stało? - wyszeptał mi na ucho.
Ja: Po prostu wcielam mój plam w życie.
Harry: Mogę poznac jego szczegóły?
Ja: Mieć w dupie wszystkie twoje komentarze, dobrze sie bawić - rzuciłam kula, która zbila wszystkie kręgle - i oczywiscie ci dokopać - przeszłam z zadziornym uśmiechem na ustach obok zdezorientowanego Harrego - no co, juz nie masz ochoty na grę ze mną? - usiadłam przy stoliku i napilam sie drinka.
Harry wziął swoja kule i przymierzał sie do rzutu. Postanowiłam mu trochę przeszkodzić. Podeszłam do niego i przytulilam go od tyłu.
Ja: No dawaj kociaku, teraz twoja kolej.
Harry delikatnie sie zarumienil, a ja odeszlam od niego. Loczek wziął zamach, rzucił...i...tak jak zaplanowałam, kula w rynnie.
Ja: Jest!
Harry: Wszystko twoja wina.
Ja: Moja? Widać nie jeste ci obojętna skoro nie potrafisz sie przy mnie skupić.
~ Kilka godzin później ~
Wszyscy swietnie sie bawili. Gra w kregle byla dla nich czysta zabawa, smiali sie i wyglupiali. Tylko ja z Harrym zawziecie rywalizowalismy miedzy soba. Wygrałam z Harrym 4 do 1, co bylo do przewidzenia. Wszyscy są juz dość wstawieni i dobrze sie bawią.
Zayn: Idę na fajkę.
Ja: Czekaj idę z toba.
Wyszłam z Malikiem na taras. Chłopak wyciągnął fajkę i podał paczkę w moja stronę. Wzięłam papierosa i wsadzilam go sobie do ust, następnie Zayn zapalił moja i swoja fajne. Zaciagnelam sie i wypuscilam dym.
Zayn: Nie wiedziałem, ze palisz.
Ja: Zdarza się.
Zayn: Rodzice wiedza?
Ja: Nie żyją, wiec chyba wiedzą.
Zayn: Przykro mi.
Zapadła niezręczna cisza.
Ja: Mama utopiła sie gdy mialam 5 lat, a ojciec popełnił samobójstwo gdy mialam 7.
Zayn: Nie musiałaś mi tego mówić jesli nie chciałaś.
Ja: I tak prędzej czy pozniej byś sie dowiedział, a poza tym obiecałam tacie, ze będę silna. To nie znaczy, ze nie tesknie, ale śmierć moich rodziców nie moze mi przeszkodzić w normalnym funkcjonowaniu i spełnianiu marzeń.
Zayn: No tak. Wracajmy juz, chłodno sie robi.
Skinelam głową i wróciliśmy do lokalu.
Karolina: Mamy komplet, możemy juz wracać?
Ja: Jasne, późno sie robi.
Nicole: A jutro do szkoły.
Agata: Nawet mi nie mów.
Karolina: Nie bedzie tak źle, dzięki tej awarii zostały tylko dwa dni.
Agata: W piątek powtórka?
Nicole: Ok, ale tym razem u nas.
Wszyscy sie zgodzili i poszliśmy do prywatnego busa chłopaków. Prowadził Zayn, ktory jako jedyny dzisiaj nic nie pil.
Zayn: To gdzie mieszkacie?
Nicole: 171 Farringdon Road
London EC1R 3AL.
Ja: To całkiem nie daleko nas.
Niall: A ty Katy?
Ja: Tam gdzie Nicole.
Li: Ale możemy cię podwieźć pod dom, żaden problem.
Ja: To właśnie mój dom. Mieszkamy razem, ale to dluga historia.
Niall: Ale chyba nie jestescie razem?
Ja: Nie, spokojnie, Nicole jest cala dla ciebie.
Oboje zarumienili sie słodko. Wiedziałam, ze coś miedzy nimi bedzie.
Agata: A co z waszymi rzeczami?
Nicole: Przywieziecie nam w piątek, jesli to nie kłopot.
Karolina: Jasne, ze nie.
Zayn: Jesteśmy.
Pozegnalysmy sie ze wszystkimi i zmęczone poszłyśmy do domu.
____________________________________________________
____________________________________________________
Co tu dużo pisać. Mam nadzieje, ze sie wam spodoba. Poznaliście juz trochę tajemnicy i historii Kate. W następnych rodzialach dowiecie sie o Nicku. Do następnego.
Siedziałyśmy z dziewczynami w ogrodzie za domem. Chłopcy szykowali obiad, a Kate spala. No to muszę im opowiedzieć historie Katy i po części też moją.
Ja: Wiec pewnie chcecie wiedzieć kim był Nick i dlaczego Kate jest taka w stosunku do Harrego.
Karolina: Jeśli nie chcesz to nie musisz mówić.
Ja: Myślę, ze jednak powinnyscie wiedzieć. Z resztą Kate mnie o to prosiła i myślę, ze teraz jest odpowiedni moment - wzięłam głęboki oddech i zaczęłam swoją opowieść - Kate, a tak właściwie Katherine, nie miała miłego i kolorowego dzieciństwa. Wręcz przeciwnie. Jej dziecięce lata to był jeden wielki koszmar. Jej matka była alkoholiczką. Codziennie wracała pijana do domu. Zaczynały sie kłótnie i bójki. Najbardziej niestety dostawała mala niewinna Katy. Znalysmy sie od małego ponieważ nasi rodzice przyjaźnili sie w młodości, ale to inna historia. No wiec pijana matka biła Kate, a ta z płaczem przybiegala do nas posiniaczona, a czasem z ranami na rękach, nogach, brzuchu czy plecach. Pewnego dnia gdy Kate miala 5 lat jej matka upila sie i utopiła w stawie. Ojciec Kate nie dawał sobie rady. Miał problemy w pracy i mnóstwo długów. Od tamtej pory Kath spędzała u nas większość czasu. Niestety pewnego dnia, gdy Kate miala 7 lat jej ojciec załamał sie calkowicie. Nie mial juz pieniędzy nawet na chleb. Moi rodzice pozyczali mu pieniądze, kupowali jedzenie i potrzebne rzeczy. On nie chcial nic przyjmowac, prosil tylko o opieke nad jego kochana córeczką. Zżerały go wyrzuty sumienia. Bolało go, ze zniszczył dzieciństwo Kate, ze nie zapewnił jej spokoju i skrzywdził ja najmocniej na świecie, nie potrafił być dobrym ojcem. Nie mógł dać jej domu, schronienia, poczucia bezpieczeństwa. Jedyne co mógł jej okazać to miłość, ale Kath nie mogła żyć tylko z jego miłości, o czym dobrze wiedział. Napisał to wszystko w liście ktory zostawił Kate. Na koncu dodał jeszcze, ze musi zadać jej jeszcze jeden ostatni ból, ale pozniej juz wszystko bedzie dobrze. Ostatnie zdania brzmiały "Przepraszam cię za wszystko skarbie. Nie daje juz sobie rady. Pamiętaj, że tatuś zawsze bedzie cię kochał najbardziej na świecie. Proszę nie pokazuj tego nikomu i przyjdź jutro wieczorem do domu. Zawsze bede cię kochać. Zawsze będziesz moim słoneczkiem, pamiętaj o tym."
~ RETROSPEKCJA ~
Kate zrobiła tak jak kazał jej tata. Wieczorem wymknęła sie przez okno i pobiegła do ojca. Ten bardzo ucieszył sie na jej widok, bardzo mocno ja przytulil i pocalowal w czoło. Nastepnie przeszli do pomieszczenia, ktore kiedys bylo jego gabinetem. Mężczyzna posadził córkę w dużym fotelu i zaczął nerwowo krążyć po pomieszczeniu. W koncu przystanął przy biurku i wyciągnął z szuflady rewolwer. Z ust dziewczynki wydal sie pisk przerażenia. Mężczyzna odłożył rewolwer na biurko i podszedł do córki. Schował twarz w jej dłoniach i rozpłakał sie jak dziecko. Po chwili pocalowal dziewczynkę w policzek i powiedział drżącym głosem
- Co kolwiek by sie działo nie ruszaj sie z tego fotela. Jak juz będzie po wszystkim uciekaj do domu Nicole i pokaż jej rodzicom list, ktory dostałaś ode mnie. I pamiętaj, nigdy więcej tu nie przychodź.
- Tatusiu, ale... - zaczęła drżącym głosem.
- Obiecaj mi coś. Obiecaj mi, że dasz sobie radę, że bedziesz silną dziewczynką. Jesteś bardzo madra i wierzę, ze sobie poradzisz. Nigdy nie pozwól, zeby ktos cię skrzywdził. Nie sprawiaj klopotow państwu Carter i obiecaj, ze nigdy nie zapomnisz o tatusiu i o tym jak bardzo cię kocham.
- Ale...
- Proszę, obiecaj.
- Obiecuje - odpowiedziała ze łzami w oczach.
Pan Feelse wstał i wziął rewolwer do ręki. Nastepnie stanął w dużej odległości od córki i przyłożył go sobie do skroni. Dziewczynka tak jak obiecała ojcu, nie ruszyła sie nawet o milimetr.
- Kocham cię córeńko.
Nacisnal spust. Głośny huk, krzyk i płacz Kate i nagle cisza. Dziewczynka pobiegła do domu przyjaciolki i pokazała jej rodzicom list od ojca. Państwo Carter zadzwonili na policję i pobiegli do domu Kate. Pan Feelse leżał martwy w wielkiej plamie krwi.
~ Perspektywa Kate, teraźniejszość ~
"Nie, tato, prosze! Nie!" Zerwalam sie do pozycji siedzącej. Znowu mialam ten sen. Znów bylam w moim domu, w tamtym pokoju. Huk, krzyk, krew.
Nicole: Kate.
Nicole wbiegła do pokoju, a zaraz za nia Caroline i Agata.
Ja: Znowu mialam ten sen. Znów tam byłam.
Nicole: Shhh już dobrze, jestem tu.
Ja: Powiedziałaś im?
Nicole: Tylko o twoim dzieciństwie. Resztę musisz im opowiedzieć ty.
Ja: Dobrze. Caroline, Agata, powiem wam wszystko, opowiem wam o Nicku, ale nie dzisiaj.
Karolina: Spokojnie Kate.
Agata: Dużo sie dzisiaj wydarzyło. Musimy sie jakoś odstresować.
Nicole: Chłopcy juz powinni kończyć gotowac obiad, a pozniej mamy cały dzien wolny.
Ja: Co powiecie na kręgle?
Agata: Świetny pomysl.
Zeszlysmy na dół i zastalysmy chłopców nakrywajacych do stołu.
Nicole: Ej chłopaki. Jest pomysl na dzisiejszy dzien i teraz wszystko zależy od was.
Niall: No wiec słuchamy.
Karolina: To robimy tak. Szybko jemy obiad i jedziemy na kręgle, a pozniej może jakiś klubik?
Zayn: A moze zaliczymmy kręgle i klub za jednym razem?
Harry: Jestem za.
Wszyscy sie zgodzili więc usiedliśmy do obiadu.
~ Perspektywa Karoliny ~
Jedząc obiad rozmyslałam o historii, która opowiedziała nam Nicole. To bylo straszne. Ojciec Kate zabił się na jej oczach, matka ja bila, biedna Katy nie miała normalnego życia. Nie wiem jeszcze kim był Nick, ani co zrobił, ale wiem, że skrzywdził Kate i to bardzo. Podziwiam Kath za to, że po tym co przeszła potrafi sie nadal uśmiechać, żartować i normalnie żyć. Fakt, jest niemiła dla Harrego, ale wydaje mi sie, że to ma jakiś związek z tym Nickiem. Z zamyślenia wyrwał mnie glos Louisa.
Lou: Nie smakuje ci?
Ja: Nie, jest pyszne, po prostu sie zamyslilam.
Przeniosłam wzrok na Nicole i Nialla. Ta dwójka bardzo dobrze sie dogadywala. Od kiedy sie poznali, cały czas rozmawiają i śmieją się. Niall jest w nią wpatrzony jak w obrazek.
Ja: Spójrz na ta dwójkę - szepnelam do Louisa pokazując głową na Nialla i Nicole - Niall nie potrafi od niej oderwać wzroku.
Lou: Czyżby Niall Horan potrafił żywic głębsze uczucie do czegos, a raczej kogos innego niz jedzenie?
Ja: Mam nadzieję, że wkrótce się dowiemy.
~ Kilka godzin później ~
Lou: Dobra, mamy cały lokal dla nas. Nikt nam tu nie wejdzie, wiec... - tu wskazał na Harrego, ktory wyciągnął zza pleców dwie reklamówki alkoholu - wiec możemy sie bawić.
Liam: Dobra jest 5 torów. Jak się dzielimy bo jest nas 9?
Lou: To moze tak. Ja, Caroline i Zayn, Liam z Agata, Niall z Nicole i Harry z Kate.
Ja: Nie wiem czy to dobry...
Harry: Mi pasuje.
Kate: W takim razie mi też.
Spojrzałam na Nicole i Agatę i tylko wzruszyłam ramionami.
~ Perspektywa Kate ~
Rozeszlismy sie do swoich torów, Zayn włączył muzykę, a Lou rozdał nam drinki. Sięgnęłam po kulę.
Harry: No proszę księżniczko, nie kłócimy sie od śniadania i jeszcze gramy razem. Co sie stało? - wyszeptał mi na ucho.
Ja: Po prostu wcielam mój plam w życie.
Harry: Mogę poznac jego szczegóły?
Ja: Mieć w dupie wszystkie twoje komentarze, dobrze sie bawić - rzuciłam kula, która zbila wszystkie kręgle - i oczywiscie ci dokopać - przeszłam z zadziornym uśmiechem na ustach obok zdezorientowanego Harrego - no co, juz nie masz ochoty na grę ze mną? - usiadłam przy stoliku i napilam sie drinka.
Harry wziął swoja kule i przymierzał sie do rzutu. Postanowiłam mu trochę przeszkodzić. Podeszłam do niego i przytulilam go od tyłu.
Ja: No dawaj kociaku, teraz twoja kolej.
Harry delikatnie sie zarumienil, a ja odeszlam od niego. Loczek wziął zamach, rzucił...i...tak jak zaplanowałam, kula w rynnie.
Ja: Jest!
Harry: Wszystko twoja wina.
Ja: Moja? Widać nie jeste ci obojętna skoro nie potrafisz sie przy mnie skupić.
~ Kilka godzin później ~
Wszyscy swietnie sie bawili. Gra w kregle byla dla nich czysta zabawa, smiali sie i wyglupiali. Tylko ja z Harrym zawziecie rywalizowalismy miedzy soba. Wygrałam z Harrym 4 do 1, co bylo do przewidzenia. Wszyscy są juz dość wstawieni i dobrze sie bawią.
Zayn: Idę na fajkę.
Ja: Czekaj idę z toba.
Wyszłam z Malikiem na taras. Chłopak wyciągnął fajkę i podał paczkę w moja stronę. Wzięłam papierosa i wsadzilam go sobie do ust, następnie Zayn zapalił moja i swoja fajne. Zaciagnelam sie i wypuscilam dym.
Zayn: Nie wiedziałem, ze palisz.
Ja: Zdarza się.
Zayn: Rodzice wiedza?
Ja: Nie żyją, wiec chyba wiedzą.
Zayn: Przykro mi.
Zapadła niezręczna cisza.
Ja: Mama utopiła sie gdy mialam 5 lat, a ojciec popełnił samobójstwo gdy mialam 7.
Zayn: Nie musiałaś mi tego mówić jesli nie chciałaś.
Ja: I tak prędzej czy pozniej byś sie dowiedział, a poza tym obiecałam tacie, ze będę silna. To nie znaczy, ze nie tesknie, ale śmierć moich rodziców nie moze mi przeszkodzić w normalnym funkcjonowaniu i spełnianiu marzeń.
Zayn: No tak. Wracajmy juz, chłodno sie robi.
Skinelam głową i wróciliśmy do lokalu.
Karolina: Mamy komplet, możemy juz wracać?
Ja: Jasne, późno sie robi.
Nicole: A jutro do szkoły.
Agata: Nawet mi nie mów.
Karolina: Nie bedzie tak źle, dzięki tej awarii zostały tylko dwa dni.
Agata: W piątek powtórka?
Nicole: Ok, ale tym razem u nas.
Wszyscy sie zgodzili i poszliśmy do prywatnego busa chłopaków. Prowadził Zayn, ktory jako jedyny dzisiaj nic nie pil.
Zayn: To gdzie mieszkacie?
Nicole: 171 Farringdon Road
London EC1R 3AL.
Ja: To całkiem nie daleko nas.
Niall: A ty Katy?
Ja: Tam gdzie Nicole.
Li: Ale możemy cię podwieźć pod dom, żaden problem.
Ja: To właśnie mój dom. Mieszkamy razem, ale to dluga historia.
Niall: Ale chyba nie jestescie razem?
Ja: Nie, spokojnie, Nicole jest cala dla ciebie.
Oboje zarumienili sie słodko. Wiedziałam, ze coś miedzy nimi bedzie.
Agata: A co z waszymi rzeczami?
Nicole: Przywieziecie nam w piątek, jesli to nie kłopot.
Karolina: Jasne, ze nie.
Zayn: Jesteśmy.
Pozegnalysmy sie ze wszystkimi i zmęczone poszłyśmy do domu.
____________________________________________________
____________________________________________________
Co tu dużo pisać. Mam nadzieje, ze sie wam spodoba. Poznaliście juz trochę tajemnicy i historii Kate. W następnych rodzialach dowiecie sie o Nicku. Do następnego.
Subskrybuj:
Posty (Atom)