Lust For Love
sobota, 13 lipca 2013
Informacja
Podjęłam decyzje o zawieszeniu bloga na czas wakacji. Po prostu nie mam nawet chwili żeby usiąść i coś wymyślić. Obiecuję, że nowy rozdział pojawi się 1 WRZEŚNIA. Mam nadzieje, że będziecie cierpliwi i zrozumiecie mnie. Chce was również poinformować, że koniec tej historii zbliża sie wielkimi krokami, ale już mam pomysl na nowe opowiadanie, ktore pojawi sie zaraz jak tylko skończę "Lust For Love". Z opinii mojej przyjaciolki wynika że będzie ono dużo lepsze. Ja mogę wam jedynie powiedzieć, że bedzie miało kilka części. No wiec życzę wam miłych wakacji i cierpliwości. Do zobaczenia po wakacjach. Mam nadzieje, że spotkamy się w liczniejszym gronie. KOCHAM WAS ;*
niedziela, 16 czerwca 2013
Rozdział 35
~ Perspektywa Karoliny ; Miesiąc później ~
Dzisiaj już ostatnia noc razem. Dość dużo sie zmieniło przez ten miesiąc. Niall i Nicole są razem, Harrego i Kate strasznie ciągnie do siebie, ale oboje boja sie zrobic pierwszy krok. Ostatni tydzien spędzaliśmy parami. Oczywiście Harry i Kate razem, ale i tak nic z tego nie wyszło, caly czas mówią, że są tylko przyjaciółmi, ale ja nie jestem ślepa. Zayn pojechal do rodzicow, bo Perrie niestety ma trasę. Ostatnią noc postanowiliśmy spędzić razem, całą dziewiątką, w domu chłopaków.
Lou: Dobra to co robimy. Byliśmy juz na basenie, w wesołym miasteczku, kinie i...
Niall: Obiedzie!
Li: Tak Niall, również na obiedzie.
Zayn: To co teraz robimy?
Niall: Pizza i filmy?
Wszyscy pokiwalismy głowami, a szczęśliwy Niall poszedł zadzwonić po pizzę. Usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy film. Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.
Niall: No proszę, szybko sie uwinęli z ta pizzą.
Horan uradowany poszedł otworzyć drzwi. Po chwili wrócił z ogromnym uśmiechem, ale bez pizzy.
Niall: Nigdy nie zgadniecie kto to.
Wychylilismy głowy w stronę Horana, zeby zobaczyć kto przyszedł. Do Nialla podeszła wysoką blondynka z szerokim uśmiechem na twarzy.
Perrie: Cześć wszystkim!
Wszyscy: Perrie!
Podbieglismy do blondynki i przytulilismy ją wszyscy razem, a później każdy osobno. Oczywiście pozniej przywitała sie z Zaynem gorącym buziakiem.
Perrie: Oh przepraszam, gdzie moje maniery. Jestem Perrie Edwards, a wy to pewnie Nicole i Kate - pokazała na dziewczyny w odwrotnej kolejności
Nicole: Niezupełnie. Ja jestem Nicole Carter.
Kate: A ja Katherine Feelse, ale wszyscy mówią Kate, Katy albo Kath.
Perrie: Miło mi was w koncu poznać. Przepraszam, ze was pomyliłam, ale słyszałam o was tylko przez telefon i nawet nie mialam czasu sprawdzić jak wygladacie.
Nicole: Nic sie nie stało.
Kate: I nam również milo cię poznać.
Zayn: Jak udalo ci sie przyjechać?
Perrie: Wiem, ze jutro jedziecie w trase i chciałam sie jeszcze z wami zobaczyć, a pojutrze gramy koncert w Londynie, wiec spędzę trochę czasu z dziewczynami.
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
Ja: Ty to masz wyczucie czasu dziewczyno, zdazylas akurat na pizzę.
Niall otworzyl drzwi, zapłacił i przyniósł 5 ogromnych pizz.
Niall: To co, jemy nie.
Nicole: Nie mam pojęcia skarbie jak my mamy to wszystko zjeść, no ale znając ciebie to nic nie zostanie.
~ Dwie godziny później ~
Ja: O kurwa. Nie mogę sie ruszyć.
Kate: Ja nie mam pojęcia Niall jak ty to robisz, ale podziwiam cię człowieku odkurzaczu.
Niall: Co wy, juz wymiekacie? Jeszcze cala pizza została.
Zayn: Nic juz nie mów bo za chwile się zbełtam.
Perrie: Ej, chłopaki, mam takie pytanko. Spakowaliscie sie chociaż?
Li: O kurwa zapomnielismy.
Lou: Która godzina?
Nicole: 22:30.
Niall: Ja pierdole i my mamy jeszcze wstać o piatej? Ja sie pytam kurwa jak?
Agata: Dobra, spoko, przecież po to tu jestesmy, tak? Wiec teraz marsz parami na gore i pakować sie.
Wszyscy: Tak jest kapitanie - rozesmialismy sie i poszliśmy na górę pomóc chłopcą sie spakowac.
Weszlam z Louisem do jego pokoju i wyciągnęłam dwie duże walizki. Jak przyjedzie na święta to weźmie sobie więcej rzeczy.
Lou: To ja pójdę spakowac rzeczy z łazienki.
Pokiwalam głową i zabrałam sie za składanie jego ubrań i wkladanie ich do walizki. Chwycilam do ręki kolejna koszulkę, ale tej nie potrafiłam schować do walizki. Lou mial ja na sobie gdy się poznalismy. Przypomniałam sobie wszystkie nasze wspólnie spędzone chwile. Przysunelam ja do nosa. Pachniała tak ładnie, pachniała nim. Nie wytrzymałam i dałam sie ponieść emocjom. Łzy leciały po moich policzkach, a ja siedziałam i trzymałam w rękach jego koszulkę. Lou wyszedł z łazienki i chciał mnie o coś zapytać, ale widząc, że płaczę, usiadł przy mnie i przytulil mnie mocno.
Lou: Car, kochanie co sie stało?
Ja: Nie weźmiesz tej koszulki, prawda? - powiedzialam unosząc delikatnie pamiętną koszulkę z logiem Supermana.
Lou: Nie skarbie. Nie płacz proszę.
Ja: Przepraszam, ale po prostu nie mogę wyobrazić sobie prawie całego roku bez ciebie i bez reszty chłopaków.
Lou: Ja też nie mogę sobie wyobrazić tego, ze bede budził sie codziennie, a ciebie nie bedzie przy mnie, ale pocieszam sie tym, ze święta spędzimy razem. Ty zaprosisz swoja rodzinę, a ja swoją. Jakoś damy radę.
Ja: Kocham cię Lou.
Lou: Ja ciebie też Car - złączył nasze usta w pocałunku.
~ Następny dzień ~
Wstaliśmy wszyscy po czwartej. Chłopcy poszli sie zbierać, a my zrobilysmy sniadanie i przygotowalysmy im jakieś kanapki na drogę. Siedzialismy na dole i kończyliśmy śniadanie. Za chwile mial przyjechać Tourbus i zabrać chłopaków do Manchesteru, gdzie jutro grają koncert. Gotowi wynieśliśmy walizki zamknęliśmy dom chłopaków i milcząc siedzieliśmy na schodach ciesząc sie ostatnimi wspólnymi chwilami. Po chwili pod dom chłopaków przyjechał ogromny autobus z napisem "Take Me Home"
Nicole: Czyli musimy sie pozegnac - powiedziała i otarła łzy z policzka, a Niall mocno ja przytulil
Podeszłam do Louisa i pocalowalam go w usta.
Ja: Kocham cię Lou - chłopak przytulil mnie, pocalowal we włosy i głaskał po plecach
Lou: Ja ciebie też Car. Nie płacz, zobaczysz szybko zleci. Bądź silna i opiekuj sie dziewczynami - pokiwalam głową i pocalowalam go kolejny raz.
Podeszłam do reszty chłopaków tuląc sie do każdego po kolej i zamieniając z każdym z nich kilka słów. To samo zrobiła reszta dziewczyn. Ochroniarze włożyli walizki chłopaków do schowka, a chłopaki weszli do środka tourbusa. Autobus odpalił, a chłopcy wychylili sie przez okna i machali nam. Po chwili pojazd zniknął za zakrętem.
Nicole: Do zobaczenia na święta - wyszeptała, a po jej policzkach popłynęły łzy.
Przytulilysmy ja mocno, wsiadlysmy do samochodu Perrie i pojechałyśmy do mojego domu. Ze względu na wczesna godzine polozylysmy sie jeszcze spać. Położyłam sie w swoim łóżku i przytulilam Sweetie. Dostałam smsa od Louisa.
"Już tęsknię skarbie. Bardzo mocno cię kocham ;* "
Odpisalam
" Ja też tęsknię i kocham. Idę się jeszcze przespać. Dobranoc ;* "
__________________________________________________________________________________
__________________________________________________________________________________
Dodaję dzisiaj drugi rozdział w nagrodę, że cierpliwie czekaliście. Tak wiem, jest strasznie krótki, ale nie chciałam w nim wszystkiego zdradzać. kolejny na pewno będzie dłuższy i dużo będzie się działo, obiecuję. W zakładce bohaterowie (w końcu) pojawiły się Nicole i Kate, mam nadzieję, że je polubicie. Do zobaczenia za tydziej. KOMENTUJCIE!!!
Dzisiaj już ostatnia noc razem. Dość dużo sie zmieniło przez ten miesiąc. Niall i Nicole są razem, Harrego i Kate strasznie ciągnie do siebie, ale oboje boja sie zrobic pierwszy krok. Ostatni tydzien spędzaliśmy parami. Oczywiście Harry i Kate razem, ale i tak nic z tego nie wyszło, caly czas mówią, że są tylko przyjaciółmi, ale ja nie jestem ślepa. Zayn pojechal do rodzicow, bo Perrie niestety ma trasę. Ostatnią noc postanowiliśmy spędzić razem, całą dziewiątką, w domu chłopaków.
Lou: Dobra to co robimy. Byliśmy juz na basenie, w wesołym miasteczku, kinie i...
Niall: Obiedzie!
Li: Tak Niall, również na obiedzie.
Zayn: To co teraz robimy?
Niall: Pizza i filmy?
Wszyscy pokiwalismy głowami, a szczęśliwy Niall poszedł zadzwonić po pizzę. Usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy film. Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.
Niall: No proszę, szybko sie uwinęli z ta pizzą.
Horan uradowany poszedł otworzyć drzwi. Po chwili wrócił z ogromnym uśmiechem, ale bez pizzy.
Niall: Nigdy nie zgadniecie kto to.
Wychylilismy głowy w stronę Horana, zeby zobaczyć kto przyszedł. Do Nialla podeszła wysoką blondynka z szerokim uśmiechem na twarzy.
Perrie: Cześć wszystkim!
Wszyscy: Perrie!
Podbieglismy do blondynki i przytulilismy ją wszyscy razem, a później każdy osobno. Oczywiście pozniej przywitała sie z Zaynem gorącym buziakiem.
Perrie: Oh przepraszam, gdzie moje maniery. Jestem Perrie Edwards, a wy to pewnie Nicole i Kate - pokazała na dziewczyny w odwrotnej kolejności
Nicole: Niezupełnie. Ja jestem Nicole Carter.
Kate: A ja Katherine Feelse, ale wszyscy mówią Kate, Katy albo Kath.
Perrie: Miło mi was w koncu poznać. Przepraszam, ze was pomyliłam, ale słyszałam o was tylko przez telefon i nawet nie mialam czasu sprawdzić jak wygladacie.
Nicole: Nic sie nie stało.
Kate: I nam również milo cię poznać.
Zayn: Jak udalo ci sie przyjechać?
Perrie: Wiem, ze jutro jedziecie w trase i chciałam sie jeszcze z wami zobaczyć, a pojutrze gramy koncert w Londynie, wiec spędzę trochę czasu z dziewczynami.
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
Ja: Ty to masz wyczucie czasu dziewczyno, zdazylas akurat na pizzę.
Niall otworzyl drzwi, zapłacił i przyniósł 5 ogromnych pizz.
Niall: To co, jemy nie.
Nicole: Nie mam pojęcia skarbie jak my mamy to wszystko zjeść, no ale znając ciebie to nic nie zostanie.
~ Dwie godziny później ~
Ja: O kurwa. Nie mogę sie ruszyć.
Kate: Ja nie mam pojęcia Niall jak ty to robisz, ale podziwiam cię człowieku odkurzaczu.
Niall: Co wy, juz wymiekacie? Jeszcze cala pizza została.
Zayn: Nic juz nie mów bo za chwile się zbełtam.
Perrie: Ej, chłopaki, mam takie pytanko. Spakowaliscie sie chociaż?
Li: O kurwa zapomnielismy.
Lou: Która godzina?
Nicole: 22:30.
Niall: Ja pierdole i my mamy jeszcze wstać o piatej? Ja sie pytam kurwa jak?
Agata: Dobra, spoko, przecież po to tu jestesmy, tak? Wiec teraz marsz parami na gore i pakować sie.
Wszyscy: Tak jest kapitanie - rozesmialismy sie i poszliśmy na górę pomóc chłopcą sie spakowac.
Weszlam z Louisem do jego pokoju i wyciągnęłam dwie duże walizki. Jak przyjedzie na święta to weźmie sobie więcej rzeczy.
Lou: To ja pójdę spakowac rzeczy z łazienki.
Pokiwalam głową i zabrałam sie za składanie jego ubrań i wkladanie ich do walizki. Chwycilam do ręki kolejna koszulkę, ale tej nie potrafiłam schować do walizki. Lou mial ja na sobie gdy się poznalismy. Przypomniałam sobie wszystkie nasze wspólnie spędzone chwile. Przysunelam ja do nosa. Pachniała tak ładnie, pachniała nim. Nie wytrzymałam i dałam sie ponieść emocjom. Łzy leciały po moich policzkach, a ja siedziałam i trzymałam w rękach jego koszulkę. Lou wyszedł z łazienki i chciał mnie o coś zapytać, ale widząc, że płaczę, usiadł przy mnie i przytulil mnie mocno.
Lou: Car, kochanie co sie stało?
Ja: Nie weźmiesz tej koszulki, prawda? - powiedzialam unosząc delikatnie pamiętną koszulkę z logiem Supermana.
Lou: Nie skarbie. Nie płacz proszę.
Ja: Przepraszam, ale po prostu nie mogę wyobrazić sobie prawie całego roku bez ciebie i bez reszty chłopaków.
Lou: Ja też nie mogę sobie wyobrazić tego, ze bede budził sie codziennie, a ciebie nie bedzie przy mnie, ale pocieszam sie tym, ze święta spędzimy razem. Ty zaprosisz swoja rodzinę, a ja swoją. Jakoś damy radę.
Ja: Kocham cię Lou.
Lou: Ja ciebie też Car - złączył nasze usta w pocałunku.
~ Następny dzień ~
Wstaliśmy wszyscy po czwartej. Chłopcy poszli sie zbierać, a my zrobilysmy sniadanie i przygotowalysmy im jakieś kanapki na drogę. Siedzialismy na dole i kończyliśmy śniadanie. Za chwile mial przyjechać Tourbus i zabrać chłopaków do Manchesteru, gdzie jutro grają koncert. Gotowi wynieśliśmy walizki zamknęliśmy dom chłopaków i milcząc siedzieliśmy na schodach ciesząc sie ostatnimi wspólnymi chwilami. Po chwili pod dom chłopaków przyjechał ogromny autobus z napisem "Take Me Home"
Nicole: Czyli musimy sie pozegnac - powiedziała i otarła łzy z policzka, a Niall mocno ja przytulil
Podeszłam do Louisa i pocalowalam go w usta.
Ja: Kocham cię Lou - chłopak przytulil mnie, pocalowal we włosy i głaskał po plecach
Lou: Ja ciebie też Car. Nie płacz, zobaczysz szybko zleci. Bądź silna i opiekuj sie dziewczynami - pokiwalam głową i pocalowalam go kolejny raz.
Podeszłam do reszty chłopaków tuląc sie do każdego po kolej i zamieniając z każdym z nich kilka słów. To samo zrobiła reszta dziewczyn. Ochroniarze włożyli walizki chłopaków do schowka, a chłopaki weszli do środka tourbusa. Autobus odpalił, a chłopcy wychylili sie przez okna i machali nam. Po chwili pojazd zniknął za zakrętem.
Nicole: Do zobaczenia na święta - wyszeptała, a po jej policzkach popłynęły łzy.
Przytulilysmy ja mocno, wsiadlysmy do samochodu Perrie i pojechałyśmy do mojego domu. Ze względu na wczesna godzine polozylysmy sie jeszcze spać. Położyłam sie w swoim łóżku i przytulilam Sweetie. Dostałam smsa od Louisa.
"Już tęsknię skarbie. Bardzo mocno cię kocham ;* "
Odpisalam
" Ja też tęsknię i kocham. Idę się jeszcze przespać. Dobranoc ;* "
__________________________________________________________________________________
__________________________________________________________________________________
Dodaję dzisiaj drugi rozdział w nagrodę, że cierpliwie czekaliście. Tak wiem, jest strasznie krótki, ale nie chciałam w nim wszystkiego zdradzać. kolejny na pewno będzie dłuższy i dużo będzie się działo, obiecuję. W zakładce bohaterowie (w końcu) pojawiły się Nicole i Kate, mam nadzieję, że je polubicie. Do zobaczenia za tydziej. KOMENTUJCIE!!!
Rozdział 34
~ Perspektywa Nicole ~
Obudziłam się dość późno, ale po wczorajszym wieczorze, nie ma sie co dziwić. Na zewnątrz świeciło słońce, w końcu. Podniosłam sie do pozycji siedzącej, przeciagnelam sie i ziewnęłam delikatnie.
Niall: Ślicznie wyglądasz.
Podskoczylam ze strachu. Nie pamiętam, żebyśmy sie kładli razem. W sumie to nic nie pamiętam. Prawie nic.
Ja: Dzień dobry Niall.
Niall: Dzień dobry Nicole. Jak sie spało?
Ja: Dobrze, a tobie?
Niall: Z toba zawsze cudownie.
Zawstydzona wstałam, żeby sie ubrać.
Niall: Nicki?
Ja: Tak?
Niall: Ślicznie sie rumienisz.
Zawstydziłam sie jeszcze bardziej i spuscilam głowę. Po chwili jednak podniosłam ja zdając sobie z czegoś sprawę.
Ja: Czekaj, jak ty mnie nazwałeś?
Niall: Nicki, nie podoba ci sie?
Ja: Nie, podoba. Tylko ze nikt tak do mnie wczesniej nie mówił.
Niall: Więc Nicki jest zarezerwowane tylko dla mnie.
Usmiechnelam sie, wzięłam jakieś ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubralam sie.
Wyszłam z łazienki i zastałam ubranego juz Nialla. Jak dobrze, ze mamy kilka łazienek.
Niall: Gotowa?
Ja: Jasne.
Niall: To idziemy jeść!
Złapał mnie za rękę i pociągnął na dół. Zbieglismy po schodach śmiejąc sie jak dzieci. O dziwo na dole było już posprzątane. Wszyscy siedzieli w salonie na kanapie i jedli sniadanie. Wszyscy oprócz Kate i Harrego.
Ja: Yyy...widział ktoś może Kate i Harrego?
Wszyscy spojrzeli na mnie i pokręcili przecząco głowami.
Zayn: Boże mam tylko nadzieje, że sie nie pozabijali.
Popatrzylismy z przerażeniem na Zayna. Po ich wczorajszej kłótni można sie wszystkiego spodziewać. Zerwalismy sie z miejsc i przepychajac sie pobieglismy w stronę schodów. Tam spotkał nas wręcz nadzwyczajny widok. Kath i Hazza szli obok siebie, rozmawiając i śmiejąc się, ale najdziwniejsze bylo to, ze żadne z nich nie bylo posiniaczone lub poranione i nie mieli przy sobie ( lub w sobie ) noża ani żadnego innego ostrego przedmiotu. Staliśmy i patrzyliśmy na nich z szeroko otwartymi oczami.
~ Perspektywa Kate ~
Właśnie schodzilam, a raczej chciałam zejść z Harrym na śniadanie, ale coś nam przeszkodziło. Bylo to 7 idiotów którzy patrzyli na nas ze zdiwieniem.
Harry: Co sie tak gapicie?
Li: Bo nie kłócicie sie.
Niall: Ani nie bijecie.
Lou: Ani nie niesiecie zwłok drugiej osoby.
Wszyscy popatrzylismy na Lou mniej wiecej tak
Lou: No co?
Caroline: Nic, nic skarbie.
Zayn: To możecie nam to wytłumaczyć?
Ja: Po prostu po tak cudownej i upojnej nocy nie jestem w stanie sie o co kolejek kłócić z Harrym, prawda miśku - poslalam Harremu porozumiewawcze spojrzenie
Harry: Oczywiście, że tak kotku. Mogliście sie przyłączyć, a nie teraz gapicie sie na nas.
Zeszliśmy na dół trzymając się za ręce i szczerząc jak idioci. Ich miny-bezcenne. Usiedliśmy w salonie i zabraliśmy sie za kanapki.
Harry: Idziecie do nas, czy będziecie nas obgadywac ze schodami?
Wszyscy momentalnie przyszli do salonu i dokończyli śniadanie. Włączyliśmy telewizje. Właśnie leciał teledysk Live While We're Young. Chłopcy zaczęli sie cieszyć jak idioci i skakać po kanapie, pozniej dołączyli jeszcze śpiewanie. Szkoda, ze nikt tego nie nagrał, ale musicie mi uwierzyć na słowo, ze na prawdę wyglądało to hmm...dziwnie? Tak to chyba dobre słowo.
Nicole: Eeee nie chce wam przerywać, ale to tak trochę moja kanapa.
Lou: Ups.
Niall: Sorka. W takim razie idziemy do nas.
Caroline: Nie, jedziemy do nas, muszę odebrać Sweetie od sąsiadki.
Zebraliśmy sie szybko, posprzatalismy po śniadaniu i pojechaliśmy do Car i Agaty. Caroline poszła szybko do sąsiadki i odebrała swojego psiaka. Gdy wróciła usiedliśmy w salonie i włączyliśmy telewizor. Po chwili zadzwonił telefon Liama. Wyszedł, zeby spokojnie porozmawiać. Wrócił po jakiś pięciu minutach.
Niall: Ja idę z Nicki na spacer.
Li: Nie teraz Niall. Simon dzwonił. Musimy sie zbierać. Ma nam coś ważnego do powiedzenia.
Niall: Ale jak wrócimy to mogę, tak?
Lou: Znając Simona to będziemy wieczorem.
Nicole: Poczekam. Dzisiaj sobota wiec jutro nie trzeba wstawać.
Pozegnalysmy sie z chłopakami i usiadlysmy na kanapie oglądając filmy.
~ Perspektywa Nialla ; Około 18 ~
Dlaczego akurat teraz? Dlaczego akurat wtedy, kiedy ją poznałem. Dlaczego akurat gdy zebralem się na odwagę by powiedzieć jej co czuję? Wszyscy smutni wróciliśmy do domu Car i Agaty. No trudno wybraliśmy taka drogę w naszym życiu i musimy nia podążać. To nasza praca, ale chyba jedna z najprzyjemniejszych jakie istnieją. Jedyne minusy to coraz większy brak prywatności. W drzwiach powitała nas Sweetie, a zaraz później głośne "cześć" dziewczyn.
Caroline: I jak tam?
Lou: Szkoda gadac.
Agata: Aż tak źle.
Li: Sam nie wiem czy dobrze czy źle.
Nicole: To mówcie co sie stało.
Ja: Mamy trasę po całym świecie.
Caroline: Od kiedy i do kiedy?
Zayn: Od połowy października do listopada następnego roku.
Kate: Macie jakieś przerwy?
Harry: Dwa tygodnie na Boże Narodzenie, dwa tygodnie na Wielkanoc i miesiąc na wakacje.
Caroline: Nie jest tak źle. Mamy jeszcze cały miesiąc, a później już niedaleko do świąt.
W sumie to Car ma rację. Nie jest tak zle. Może to jest nasza praca, ale również nasze hobby. Kocham śpiewać i dziekuje temu na górze, ze mogłem spełnić marzenia i wiązać ze śpiewaniem swoja przyszłość.
Ja: Nicki, możemy już iść?
Nicole: Jasne, chodźmy póki jest jeszcze jasno.
Pożegnaliśmy naszych przyjaciół i wsiedliśmy do mojego range rovera.
Nicole: Powiesz mi gdzie jedziemy?
Ja: Nie.
Nicole: Czyli nic się nie dowiem?
Ja: Na pewno nie ode mnie - uśmiechnąłem sie do niej.
Włączyłem radio i jechaliśmy w ciszy. Dobrze, ze Simon puścił nas wczesniej, bo zdążymy jeszcze na zachód słońca. Po około półgodzinie dojechaliśmy na miejsce.
Ja: Musisz mieć zawiązane oczy.
Nicole: Czyli to ma być jakas niespodzianka.
Ja: Mam nadzieję, ze udana. Poczekaj tu chwilkę.
Zawiazalem Nicki oczy i pobiegłem na wzgórze, rozlozylem wszystkie potrzebne rzeczy, wyciągnąłem jedzenie oraz butelkę wina i wróciłem po Nicole.
Ja: Daj mi rękę.
Wysunęła dłoń w moja stronę, a ja delikatnie ją chwyciłem i pociagnąłem Nicki lekko w moją stronę dając jej do zrozumienia, żeby dała się prowadzić. Doszliśmy na miejsce.
Ja: Jesteśmy. Możesz rozwiązać opaskę.
Nicole puściła moja rękę i rozwiązała sobie oczy. Widziałem po jej minie, że jej sie podoba, chyba nawet bardzo, bo nie potrafiła nic powiedzieć.
Nicole: Tu jest pięknie.
Ja: Usiądź.
Usiedliśmy na kocu. Otworzyłem wino i nalałem nam do kieliszków. Napilismy sie i zabraliśmy za jedzenie.
Po skończonym posiłku zaczęło zachodzić słońce. Nicole patrzyła jak zaczarowana. No tak, rzeczywiście jest pięknie. Dobra Nialler, dawaj. Delikatnie złapałem jej dłoń i jeździłem kciukiem po jej palcu.
Nicole popatrzyła na mnie swoimi niebieskimi oczami. Boże, te jej oczy i malinowe usta. Niall ogarnij sie.
Ja: Nicole?
Nicole: Tak?
Ja: Muszę ci coś powiedzieć. Ja...
Nicole: Coś sie stało?
Ja: Nie. Znaczy tak. Znaczy...obiecaj, ze mnie posłuchasz.
Nicole: Dobrze Niall - usmiechnela sie do mnie dodając mi otuchy.
Ja: To trudne do powiedzenia...bo...ja nie umiem wyrazić tego słowami. Nie umiem wyrazić szczęścia, ktore mnie spotkało gdy cię poznałem. Od tamtej pory mógłbym nie spać, tylko po to, by słuchać jak oddychasz i patrzyć jak uśmiechasz sie przez sen. Tak bardzo potrzebuje ciebie, tutaj, jak najbliżej mnie. Chcę być dla ciebie kimś więcej niz przyjacielem. Chce być przy tobie w każdej chwili, w tej gorszej i tej lepszej. Bede sie starał, zebys miala wszystko czego zapragniesz, zebys nigdy nie byla smutna. Chce, zebys po prostu byla przy mnie, bo nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Kocham cię Nicole, ale jesli nie czujesz tego co ja, proszę powiedz mi i po prostu zapomnij o tym i...- dotknęła delikatnie mojego policzka.
Starłem kciukiem łzę, która torowala sobie drogę po jej twarzy. Uśmiechnęła sie do mnie. Przyblizylem sie i delikatnie pocałowałem ja w usta. Nicki usmiechnela się, wiec pogłebilem pocałunek.
Nicole: Ja też cię kocham Niall. Nie wiem jak wytrzymam bez ciebie te dwa miesiące.
Ja: Może chociaż święta spędzimy razem?
Nicole: Ale co z twoją rodziną? Nie widzicie sie cały rok i teraz jeszcze mam wam zabrać święta? Niema mowy.
Ja: To przyjedź do mnie na święta. Możecie przyjechać z rodzicami. Wtedy spędzimy je razem i z rodziną.
Nicole: Świetny pomysł, ale moi rodzice raczej będą chcieli pojechać do dziadków.
Ja: Więc pojedziemy razem, do mnie, do Mullingar. Pomyśl o tym.
Nicole: Dobrze zastanowię się. A teraz cieszmy sie zachodem słońca.
Ja: I sobą dopóki jeszcze jestem.
Objąłem Nicole i przyciągnąłem do siebie opierając brodę na jej głowie. Pocałowałem ją we włosy i zamknąłem oczy rozkoszując sie chwilą, trzymając w objęciach prawdziwy skarb.
__________________________________________________________________________________
__________________________________________________________________________________
Musicie mi wybaczyć, że przez długi czas nie dodawałam rozdziału, ale mamy koniec roku i musiałam poprawić oceny, a po drugie przez tydzień nie miałam internetu, ale już wszystko jest ok ;]
KOMENTUJCIE!!!
Obudziłam się dość późno, ale po wczorajszym wieczorze, nie ma sie co dziwić. Na zewnątrz świeciło słońce, w końcu. Podniosłam sie do pozycji siedzącej, przeciagnelam sie i ziewnęłam delikatnie.
Niall: Ślicznie wyglądasz.
Podskoczylam ze strachu. Nie pamiętam, żebyśmy sie kładli razem. W sumie to nic nie pamiętam. Prawie nic.
Ja: Dzień dobry Niall.
Niall: Dzień dobry Nicole. Jak sie spało?
Ja: Dobrze, a tobie?
Niall: Z toba zawsze cudownie.
Zawstydzona wstałam, żeby sie ubrać.
Niall: Nicki?
Ja: Tak?
Niall: Ślicznie sie rumienisz.
Zawstydziłam sie jeszcze bardziej i spuscilam głowę. Po chwili jednak podniosłam ja zdając sobie z czegoś sprawę.
Ja: Czekaj, jak ty mnie nazwałeś?
Niall: Nicki, nie podoba ci sie?
Ja: Nie, podoba. Tylko ze nikt tak do mnie wczesniej nie mówił.
Niall: Więc Nicki jest zarezerwowane tylko dla mnie.
Usmiechnelam sie, wzięłam jakieś ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubralam sie.
Niall: Gotowa?
Ja: Jasne.
Niall: To idziemy jeść!
Złapał mnie za rękę i pociągnął na dół. Zbieglismy po schodach śmiejąc sie jak dzieci. O dziwo na dole było już posprzątane. Wszyscy siedzieli w salonie na kanapie i jedli sniadanie. Wszyscy oprócz Kate i Harrego.
Ja: Yyy...widział ktoś może Kate i Harrego?
Wszyscy spojrzeli na mnie i pokręcili przecząco głowami.
Zayn: Boże mam tylko nadzieje, że sie nie pozabijali.
Popatrzylismy z przerażeniem na Zayna. Po ich wczorajszej kłótni można sie wszystkiego spodziewać. Zerwalismy sie z miejsc i przepychajac sie pobieglismy w stronę schodów. Tam spotkał nas wręcz nadzwyczajny widok. Kath i Hazza szli obok siebie, rozmawiając i śmiejąc się, ale najdziwniejsze bylo to, ze żadne z nich nie bylo posiniaczone lub poranione i nie mieli przy sobie ( lub w sobie ) noża ani żadnego innego ostrego przedmiotu. Staliśmy i patrzyliśmy na nich z szeroko otwartymi oczami.
~ Perspektywa Kate ~
Właśnie schodzilam, a raczej chciałam zejść z Harrym na śniadanie, ale coś nam przeszkodziło. Bylo to 7 idiotów którzy patrzyli na nas ze zdiwieniem.
Harry: Co sie tak gapicie?
Li: Bo nie kłócicie sie.
Niall: Ani nie bijecie.
Lou: Ani nie niesiecie zwłok drugiej osoby.
Wszyscy popatrzylismy na Lou mniej wiecej tak
Lou: No co?
Caroline: Nic, nic skarbie.
Zayn: To możecie nam to wytłumaczyć?
Ja: Po prostu po tak cudownej i upojnej nocy nie jestem w stanie sie o co kolejek kłócić z Harrym, prawda miśku - poslalam Harremu porozumiewawcze spojrzenie
Harry: Oczywiście, że tak kotku. Mogliście sie przyłączyć, a nie teraz gapicie sie na nas.
Zeszliśmy na dół trzymając się za ręce i szczerząc jak idioci. Ich miny-bezcenne. Usiedliśmy w salonie i zabraliśmy sie za kanapki.
Harry: Idziecie do nas, czy będziecie nas obgadywac ze schodami?
Wszyscy momentalnie przyszli do salonu i dokończyli śniadanie. Włączyliśmy telewizje. Właśnie leciał teledysk Live While We're Young. Chłopcy zaczęli sie cieszyć jak idioci i skakać po kanapie, pozniej dołączyli jeszcze śpiewanie. Szkoda, ze nikt tego nie nagrał, ale musicie mi uwierzyć na słowo, ze na prawdę wyglądało to hmm...dziwnie? Tak to chyba dobre słowo.
Nicole: Eeee nie chce wam przerywać, ale to tak trochę moja kanapa.
Lou: Ups.
Niall: Sorka. W takim razie idziemy do nas.
Caroline: Nie, jedziemy do nas, muszę odebrać Sweetie od sąsiadki.
Zebraliśmy sie szybko, posprzatalismy po śniadaniu i pojechaliśmy do Car i Agaty. Caroline poszła szybko do sąsiadki i odebrała swojego psiaka. Gdy wróciła usiedliśmy w salonie i włączyliśmy telewizor. Po chwili zadzwonił telefon Liama. Wyszedł, zeby spokojnie porozmawiać. Wrócił po jakiś pięciu minutach.
Niall: Ja idę z Nicki na spacer.
Li: Nie teraz Niall. Simon dzwonił. Musimy sie zbierać. Ma nam coś ważnego do powiedzenia.
Niall: Ale jak wrócimy to mogę, tak?
Lou: Znając Simona to będziemy wieczorem.
Nicole: Poczekam. Dzisiaj sobota wiec jutro nie trzeba wstawać.
Pozegnalysmy sie z chłopakami i usiadlysmy na kanapie oglądając filmy.
~ Perspektywa Nialla ; Około 18 ~
Dlaczego akurat teraz? Dlaczego akurat wtedy, kiedy ją poznałem. Dlaczego akurat gdy zebralem się na odwagę by powiedzieć jej co czuję? Wszyscy smutni wróciliśmy do domu Car i Agaty. No trudno wybraliśmy taka drogę w naszym życiu i musimy nia podążać. To nasza praca, ale chyba jedna z najprzyjemniejszych jakie istnieją. Jedyne minusy to coraz większy brak prywatności. W drzwiach powitała nas Sweetie, a zaraz później głośne "cześć" dziewczyn.
Caroline: I jak tam?
Lou: Szkoda gadac.
Agata: Aż tak źle.
Li: Sam nie wiem czy dobrze czy źle.
Nicole: To mówcie co sie stało.
Ja: Mamy trasę po całym świecie.
Caroline: Od kiedy i do kiedy?
Zayn: Od połowy października do listopada następnego roku.
Kate: Macie jakieś przerwy?
Harry: Dwa tygodnie na Boże Narodzenie, dwa tygodnie na Wielkanoc i miesiąc na wakacje.
Caroline: Nie jest tak źle. Mamy jeszcze cały miesiąc, a później już niedaleko do świąt.
W sumie to Car ma rację. Nie jest tak zle. Może to jest nasza praca, ale również nasze hobby. Kocham śpiewać i dziekuje temu na górze, ze mogłem spełnić marzenia i wiązać ze śpiewaniem swoja przyszłość.
Ja: Nicki, możemy już iść?
Nicole: Jasne, chodźmy póki jest jeszcze jasno.
Pożegnaliśmy naszych przyjaciół i wsiedliśmy do mojego range rovera.
Nicole: Powiesz mi gdzie jedziemy?
Ja: Nie.
Nicole: Czyli nic się nie dowiem?
Ja: Na pewno nie ode mnie - uśmiechnąłem sie do niej.
Włączyłem radio i jechaliśmy w ciszy. Dobrze, ze Simon puścił nas wczesniej, bo zdążymy jeszcze na zachód słońca. Po około półgodzinie dojechaliśmy na miejsce.
Ja: Musisz mieć zawiązane oczy.
Nicole: Czyli to ma być jakas niespodzianka.
Ja: Mam nadzieję, ze udana. Poczekaj tu chwilkę.
Zawiazalem Nicki oczy i pobiegłem na wzgórze, rozlozylem wszystkie potrzebne rzeczy, wyciągnąłem jedzenie oraz butelkę wina i wróciłem po Nicole.
Ja: Daj mi rękę.
Wysunęła dłoń w moja stronę, a ja delikatnie ją chwyciłem i pociagnąłem Nicki lekko w moją stronę dając jej do zrozumienia, żeby dała się prowadzić. Doszliśmy na miejsce.
Ja: Jesteśmy. Możesz rozwiązać opaskę.
Nicole puściła moja rękę i rozwiązała sobie oczy. Widziałem po jej minie, że jej sie podoba, chyba nawet bardzo, bo nie potrafiła nic powiedzieć.
Nicole: Tu jest pięknie.
Ja: Usiądź.
Usiedliśmy na kocu. Otworzyłem wino i nalałem nam do kieliszków. Napilismy sie i zabraliśmy za jedzenie.
Po skończonym posiłku zaczęło zachodzić słońce. Nicole patrzyła jak zaczarowana. No tak, rzeczywiście jest pięknie. Dobra Nialler, dawaj. Delikatnie złapałem jej dłoń i jeździłem kciukiem po jej palcu.
Nicole popatrzyła na mnie swoimi niebieskimi oczami. Boże, te jej oczy i malinowe usta. Niall ogarnij sie.
Ja: Nicole?
Nicole: Tak?
Ja: Muszę ci coś powiedzieć. Ja...
Nicole: Coś sie stało?
Ja: Nie. Znaczy tak. Znaczy...obiecaj, ze mnie posłuchasz.
Nicole: Dobrze Niall - usmiechnela sie do mnie dodając mi otuchy.
Ja: To trudne do powiedzenia...bo...ja nie umiem wyrazić tego słowami. Nie umiem wyrazić szczęścia, ktore mnie spotkało gdy cię poznałem. Od tamtej pory mógłbym nie spać, tylko po to, by słuchać jak oddychasz i patrzyć jak uśmiechasz sie przez sen. Tak bardzo potrzebuje ciebie, tutaj, jak najbliżej mnie. Chcę być dla ciebie kimś więcej niz przyjacielem. Chce być przy tobie w każdej chwili, w tej gorszej i tej lepszej. Bede sie starał, zebys miala wszystko czego zapragniesz, zebys nigdy nie byla smutna. Chce, zebys po prostu byla przy mnie, bo nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Kocham cię Nicole, ale jesli nie czujesz tego co ja, proszę powiedz mi i po prostu zapomnij o tym i...- dotknęła delikatnie mojego policzka.
Starłem kciukiem łzę, która torowala sobie drogę po jej twarzy. Uśmiechnęła sie do mnie. Przyblizylem sie i delikatnie pocałowałem ja w usta. Nicki usmiechnela się, wiec pogłebilem pocałunek.
Nicole: Ja też cię kocham Niall. Nie wiem jak wytrzymam bez ciebie te dwa miesiące.
Ja: Może chociaż święta spędzimy razem?
Nicole: Ale co z twoją rodziną? Nie widzicie sie cały rok i teraz jeszcze mam wam zabrać święta? Niema mowy.
Ja: To przyjedź do mnie na święta. Możecie przyjechać z rodzicami. Wtedy spędzimy je razem i z rodziną.
Nicole: Świetny pomysł, ale moi rodzice raczej będą chcieli pojechać do dziadków.
Ja: Więc pojedziemy razem, do mnie, do Mullingar. Pomyśl o tym.
Nicole: Dobrze zastanowię się. A teraz cieszmy sie zachodem słońca.
Ja: I sobą dopóki jeszcze jestem.
Objąłem Nicole i przyciągnąłem do siebie opierając brodę na jej głowie. Pocałowałem ją we włosy i zamknąłem oczy rozkoszując sie chwilą, trzymając w objęciach prawdziwy skarb.
__________________________________________________________________________________
__________________________________________________________________________________
Musicie mi wybaczyć, że przez długi czas nie dodawałam rozdziału, ale mamy koniec roku i musiałam poprawić oceny, a po drugie przez tydzień nie miałam internetu, ale już wszystko jest ok ;]
KOMENTUJCIE!!!
czwartek, 23 maja 2013
Rozdział 33
Ja: Boże, Nick. Co ty tu robisz? Ja nie chce, nie znowu.
Przerażona wybieglam z domu do ogrodu. Usiadłam na trawie, objelam kolana dłońmi i rozplakalam sie jak małe dziecko. To nie mógł być on. Na pewno wypilam za dużo. Ale dlaczego on ciągle tkwi w mojej głowie. Czy nie dość sie juz nacierpialam?
~ Perspektywa Harrego ~
Wybiegłem na dwór za Kate łapiąc tylko jakąś bluzę. Na zewnątrz padał mocny deszcz. Wołałem ją i szukałem jej, ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć. W końcu zobaczyłem ją. Siedziała skulona pod drzewem i płakała. Była cała przemoknięta i zmarznięta. Podbiegłem do niej i przykryłem bluzą. Usiadłem przy niej, przytuliłem mocno do siebie i kolysałem uspokajająco w przód i w tył. Pocałowałem ją delikatnie we włosy.
Ja: Już dobrze, shhh, to ja.
Kate: Ja przepraszam, jestem beznadziejna.
Ja: Nie mów tak. Co się stało?
Kate: Ja...Nick...on...ja nie chciałam..to jego wina.
Ja: Już dobrze, chodźmy do środka.
Wziąłem Kate na ręce i zanioslem do domu. Wszystkie oczy zwróciły się na nas. Nicole podeszla do dziewczyny i mocno ją przytuliła. Liam, jak na tatuśka przystało, przyniósł Kate koc i gorącą herbatę.
Zayn: Kate, co sie stalo?
Niall: I kim jest ten Nick.
Kate ze łzami w oczach spojrzała na nas, a pozniej na Nicole.
Nicole: Katy skarbie, myślę, że mają prawo wiedzieć.
Ale o czym do cholery?
~ Perspektywa Kate ~
Spojrzałam z przerażeniem na Nicole. Teraz już się nie wykręcę.
Harry: Kath, cokolwiek to jest możesz nam powiedzieć.
Liam: Jeżeli bedzie trzeba to postaramy się pomoc ci.
Niall: Możesz nam zaufać Katy.
Wzięłam głęboki oddech. Byłam lekko pijana, ale dobrze wiedziałam co robię.
Ja: I tak prędzej czy pozniej musiałabym wam to powiedzieć. No wiec jak już wiecie mieszkam z Nicole. Dlaczego? Bo moi rodzice nie żyją - nastała cisza, wszyscy spuścili głowy - Dlaczego? Nie jest to łatwe do powiedzenia, ale myślę, że jestesmy przyjaciółmi i macie prawo wiedzieć. No wiec moja matka byla alkoholiczka i utopiła sie w stawie, a ojciec popełnił samobójstwo - wypowiedzenie tego zdania sprawiło mi ogromny ból ale zdusilam go w sobie nie dopuszczając nikogo do głosu, nie chciałam litości - gdy zmarła moja mama, większość czasu spędzałam u Nicole, a po śmierci taty jej rodzice zaadoptowali mnie. Cale życie spedzilysmy razem. W zeszłym roku tata Nicole załatwił nam bilety na koncert. Tam poznałam Nicka Mikealsona. Był perkusistą w tym zespole. Razem z Nicole miałyśmy wejściówki za kulisy. Po koncercie rozmawiałyśmy z chłopakami i zostałyśmy zaproszone na after party. Bardzo dobrze dogadywalam sie z Nickiem. Pomimo tego, że był ode mnie starszy 3 lata, mieliśmy dużo wspólnych tematów. Pisałam z nim codziennie i spotykaliśmy sie w miarę możliwości. Po kilku miesiącach zostaliśmy parą. Kochałam go jak głupia. Przez pierwsze 4 miesiące bylo cudownie. Nick był taki czuły, miły, opiekuńczy, ale to były tylko pozory. Jak sie pozniej okazało nie kochał mnie. Chciał mnie tylko wykozystac w każdym możliwym tego slowa znaczeniu. To z nim straciłam dziewictwo, po tym bylo coraz gorzej. Byłam mu potrzebna tylko po to, zeby mial sie z kim pokazać i przeruchac.
~ RETROSPEKCJA ~
Lubiłam wieczory takie jak ten. Drzwi balkonowe były lekko uchylone, chłodny wiatr dawał ukojenie mojej rozgrzanej skórze. Panowała przeszywająca cisza. Uwielbiałam na niego patrzeć. Jego smukłe palce podnosiły właśnie papierosa do ust, drugą ręką zwinnym ruchem odpalał zapalniczkę. Lekko podniosłam się na jego łóżku przyciągając kolana do klatki piersiowej. Nie spuszczałam z niego wzroku, gdy wziął pierwszy głęboki oddech, zaciągając się papierosem. Bezdźwięcznie wypuścił dym, lekko rozchylając usta. Spuściłam wzrok, by po chwili znów analizować każdy jego ruch. Nad jego głową unosiła się smużka dymu. Nick leżał w swoim łóżku w samych bokserkach. Tak jak poprzedniej nocy. Dzwonił zawsze, kiedy mnie potrzebował. Zawsze kłamał. Dzwoniąc do mnie mówił, że mnie kocha, że mnie potrzebuje. Zdawałam sobie sprawę, że to tylko na chwilę. Potrzebował mnie, owszem, ale tylko fizycznie, czerpiąc korzyści z tego, że ja potrzebowałam go psychicznie. Przywiązałam się do jego obojętności. Zamknął oczy, jakby zapomniał, że tam jestem. Zawsze tak robił. Mógł mówić, jak bardzo mnie kocha, a ja za każdym razem słyszałam to napięcie w jego głosie, ten pośpiech, zdejmując moje ubrania, kawałek po kawałku. Każdego dnia palił, a ja tylko patrzyłam zafascynowana. Nigdy nie odezwał się nawet słowem. Zachowywał się jakby mnie tam nie było. Potrafił patrzeć dokładnie na mnie, ale wiedziałam, że mnie nie widzi. Ale do tego też przywykłam. Nick karmił moje niskie poczucie wartości, tym, że wykorzystywał mnie do swoich potrzeb i nic więcej. Zawsze po seksie wracałam do domu. Rutyna. Kochałam go tak mocno, ze nigdy nie potrafiłam powiedzieć nie. Otworzył oczy i spojrzał na mnie. To było jak coś w rodzaju „dopuszczam do wiadomości, że tu jesteś, ale chuj mnie to obchodzi”. Z lekkością demonstrował to, że nie dba o moją obecność. Skinął głową w moją stronę, oddychając ciężko.
- Chodź tu - powiedział obojętnie
Powoli przysunęłam się do niego. Usiadłam, przerzucając swoje nogi po obu stronach jego pochylonego torsu. Moje dłonie nie przestawały szukać swojego miejsca, kreśląc nieznane kształty na jego nagiej skórze. Pochyliłam głowę i zaczęłam delikatnie całować jego brzuch, zostawiając przy tym mokre ślady. Obniżył wzrok i spojrzał na mnie z rozbawieniem. Uniósł wolną rękę i delikatnie złapał za moją brodę, przyciągając nasze usta.
- Mmmm… - zamruczał
Po raz kolejny zaciągnął się papierosem i bez trudu wstrzymał oddech, otwierając moje usta swoimi. Wdmuchiwał ciepłe powietrze do mojego gardła. Z trudem złapałam powietrze, by w końcu kaszlnąć. Dym drapał mój przełyk. Zaśmiał się mrocznie, odchylając głowę do tyłu i przeczesując palcami swoje czarne jak smoła włosy. Chciałam więcej. Moje gardło piekło, ale wiedziałam, że to przysporzy mu rozrywki. Silnie przywarłam do jego ust, zniżając nieco położenie mojego ciała. Nie zareagował na moje czynności, oparł tylko swoją głowę na lewej ręcę i obserwował co robię. Pochyliłam się klęcząc między jego nogami, sciagnelam jego bokserki i oplotłam go całego moimi dłońmi, liżąc przy tym od podstawy do samego końca. Nie przerywał zaciągania się papierosem, patrzył prawie bez zaiteresowania. Przyspieszyłam ruchy rąk, przy czym cały czas trzymałam w ustach jego końcówkę, ssąc zachłannie.
- Właśnie tak, mała...
Jego twarz wreszcie zaczęła wyrażać jakieś emocje...niestety jedynie przyjemność. Papieros zadrżał między jego smukłymi palcami. Wzięłam go całego do ust, pozwalając, by końcówka dotknęła tyłu mojego gardła.
- Tak... Uwielbiam jak robisz to w tak zajebisty sposób - wyszeptał szorstko, wykrzywiając delikatnie usta w uśmiechu, czekając na nadchodzące spełnienie
Zawsze go zadowalałam, połykając wszystko, co z niego wytrysnęło, jak dobra dziewczynka. Podparłam się rękami i powoli podnosiłam znacząc mokrą ścieżkę językiem na jego torsie. Całowałam go po szyi, przenosząc się na twarz. Jego zarost kuł mnie w usta, co zawsze sprowadzało mnie na ziemię. Dostępu do jego skóy broniły zaciekle te ostro zakończone włoski. Nie pozwalały zbliżyć się zbyt intymnie, zbyt blisko. Tak właśnie to pamiętam i zapamiętam na zawsze.
- Rozbieraj sie - rozkazał
Tak też zrobiłam. Podeszłam bliżej i po raz kolejny zawirowalam swoimi biodrami nad jego udami, by wygodnie usiąść.
- Zabieraj się do roboty - warknął szorstko
Zawsze było tak samo. On mówił mi co mam robić i tak po prostu musiało być. Pozostałam uległa, powoli zatapiając go w sobie. Mocno zacisnęłam powieki, które zadrżały pod wpływem podniecenia i zaspokojenia. Zaczęłam się poruszać w dół i w górę na całej jego długości, wspierając się rękami o jego klatkę piersiową.
- Właśnie tak... Kochasz mnie pieprzyć... - powiedział ochryple, wydmuchując dym z ust.
Westchnęłam ciężko, zaciągając się unoszącym się dymem, nie przerywałam nawet na ułamek sekundy poruszać biodrami, zataczając małe, lub większe kręgi w szybkim rytmie. W końcu przejął kontrolę, kładąc na mojej talii obie ręce, mocno i brutalnie unosząc swoje biodra. Jęknęłam ledwie się kontrolując. Cały czas drażnił mój wrażliwy punkt. Wyciągnął ręcę i sięgnął do moich piersi, rozkoszując się tym, jak poruszają się pod wpływem moich ruchów na nim.
- Nie przestawaj... - wymamrotał i zagryzł dolną wargę.
Uniosłam swoje ręcę ku górze i wplotłam je w swoje włosy, ujeżdżając go szybciej. Chciałam mieć pewność, że przy każdym pchnięciu jego penis poczuje dokładnie moje wnętrze.
- Kurwa....Mmmm... - poczułam, że zadrżał we mnie, co sprawiło, że i ja zacisnęłam się mocniej na jego długości.
Doszliśmy razem. Opadłam obok jego ciała wykończona. W pokoju unosił się zapach tytoniu i seksu. Szybko odwrócił się bokiem, co spowodowało, że spotkałam się z jego plecami. Odetchnęłam bezdźwięcznie. Po co w ogóle się łudziłam? Zaczęłam się zbierać do wyjścia. Jak zawsze. Ubralam się i bez słowa wróciłam do domu.
~ Teraźniejszość ~
Delikatne szturchniecie Nicole wyrwało mnie z zamyślenia. Westchnęłam i kontynuowalam swoja opowieść odpedzajac od siebie obrazy ze wszystkich nocy spędzonych z Nickiem.
Ja: Po 6 miesiącach naszego zwiazku dowiedziałam sie, ze mnie zdradza. Chciałam to skończyć, ale mimo wszystko nie potrafiłam mu tego powiedzieć. Za mocno go kochałam. Tak kochałam go mimo tego, ze on mnie nie kochał, mimo ze mnie wykozystywal, zdradzał. Przyszłam kiedyś do niego z zamiarem zakończenia tego zwiazku i przylapalam go na zdradzie. Mogłam mu wybaczyć. Dla niego mogłam zrobic wszystko, ale on powiedział, ze to koniec. Znalazł sobie inna zabawkę. Czy nadal go kochałam? Tak i to ogromnie. Ale to nie byl koniec moich klopotow z nim. Niestety nasza byla przyjaciolka chodziła z kolegą Nicka. Namówiła mnie, żebym poszła na imprezę, na której on również będzie. I wtedy wykozystal mnie po raz kolejny, ale już ostatni.
~ RETROSPEKCJA ~
- Katy no chodź będzie czadowo. Wszyscy mówią o tej imprezie!-przekonywała mnie Jesse - będzie sama wiesz kto.
-Pójdę, ale nie myśl, że robię to ze względu na niego - odpowiedziałam zrezygnowana
-Dobrze, ale i tak możesz pokazać mu co stracił.
Ubrałam krótką, obcisłą, czarna sukienkę do tego wysokie czarne szpilki z ćwiekami na obcasie. Na imprezie byłyśmy o 21. W środku połowa ludzi była wstawiona i nieźle się bawiła. Jesse zostawiła mnie samą i pognała do swojego chłopaka. Usiadłam przy barze i zamówiłam drinka. Wzrokiem szukałam tego dupka, w którym jestem zakochana. Był ze swoją nową dziewczyną. W końcu to dla niej mnie zostawił. Po trzech godzinach byłam już nieźle wstawiona. Na parkiecie widziałam Jesse więc do niej dołączyłam. Kiedy tańcząc którąś już piosenkę z rzędu ktoś złapał mnie za biodra i poruszał wraz ze mną. Nie przeszkadzało mi to. W pewnym momencie ta osoba oparła swój podbródek o moje ramię i pocałowała mnie w policzek zmierzając w kierunku ust. Chciałam mu pomóc więc przymknęłam oczy i pozwoliłam się całować. Kiedy tylko poczułam te wargi moje serce przyspieszyło. Z resztą jak zwykle, gdy mnie całował.
-Tęskniłem - wyszeptał i złapał moją rękę chcąc wyprowadzić mnie na zewnątrz.
-Co z twoją nową miłością? -zapytałam puszczając jego rękę.
-Nic - ponownie się do mnie zbliżył i pocałował.
Pożądałam go. Pozwoliłam się zaprowadzić do samochodu
-Dokąd jedziemy? - zapytałam.
- Do ciebie. U mnie jest sama wiesz kto - odpowiedział i dotknął mojego uda, powodując dreszcze na całym ciele.
Zatrzymaliśmy się pod moim domem. Na szczęście Nicole i jej rodzice pojechali w odwiedziny do dziadków. Ja zostałam w domu pod pretekstem przeziębienia, co oczywiscie nie bylo prawdą. Wysiadłam i zaczęłam szukać kluczy. Będąc po drzwiami poczułam na swojej szyi pocałunki. Bez słowa weszłam do środka kierując się do kuchni. Nalałam sobie soku i spojrzałam na niego. Stał oparty o blat i przeszywał mnie wzrokiem. Zbliżył się do mnie. Nasze ciała dzieliły milimetry. Złapał moje pośladki, a ja owinęłam nogi wokół jego bioder. Zaniósł mnie do sypialni i rzucił na łóżko. Zdjął swoją koszulkę wywołując u mnie jeszcze większe podniecenie. Nie czekając na jego dalsze ruchy rozpiełam swoją sukienkę i rzuciłam ją. Chłopak oblizał swoje wargi i zaatakował moją szyję. Jego pocałunki były gorące, pełne pożądania. Zdjął mój stanik i zaczął pieścić moje piersi. Przygryzał i ssał moje sutki, przez co stały się twardsze. Widząc wybrzuszenie w jego spodniach ściągnęłam je razem z czarnymi bokserkami. Widząc co robię ściągnął moje majtki i jeździł swoją ręką po udach, aż do okolic intymnych. Przysunął się do mnie i spojrzał w moje oczy.
- Pragnę Cię - wyszeptał i wpił się w moje usta.
Niespodziewanie wszedł we mnie wywołując głośny jęk. Poruszał się szybko i powoli na przemian. Doprowadzał mnie do obłędu. Wbiłam paznokcie w jego plecy i drapałam go. Po pokoju roznosiły się nasze jęki. Nick widząc, że zaraz dojdę przyspieszył. Poczułam w sobie jego płyny. Nareszcie byłam szczęśliwa. Wyszedł ze mnie i zaczął się ubierać.
-Co ty robisz? - zapytałam.
-Wracam do mojej dziewczyny - odpowiedział jakby nigdy nic sie nie stało.
-Co?! Więc po co to wszystko?! Byłam dla ciebie chwilą zapomnienia?! Pewnie nie chciała ci dać! Spójrz na mnie!!! Spójrz na mnie do cholery!! - moja twarz była cała mokra i pomazana tuszem do rzęs.
-Uspokój się. Dobrze wiesz, że między nami nic nie ma. To nie moja wina, że jesteś taka naiwna - mówił ze spokojem
-Jesteś chujem! Nienawidzę Cię kurwa!! Zabiję cię! - rzucałam w niego wszystkim co miałam po ręką. Bolało mnie gardło od krzyku.
-Ja ci nie kazałem tego robić! To ty jesteś zwykłą kurwą! - wykrzyczał patrząc mi w oczy i wyszedł trzaskając drzwiami.
Oparłam się o ścianę i zjechałam po niej, szlochając. Zabolało. Jestem taka głupia. Jak mogłam myśleć, że ktoś taki moze mieć jakieś uczucia.
~ Teraźniejszość ~
Nicole przytuliła mnie mocno. Wszyscy patrzyli w podłogę. Poczułam, ze po policzkach płyną mi łzy. Otarlam je szybko wierzchem dłoni. Za dużo wspomnień jak na jeden raz. Nikt nie odważył sie podnieść wzroku.
Ja: Idę sie położyć. Dobranoc - poszłam na gore nie dostając żadnej odpowiedzi.
Gdy bylam juz w swoim pokoju uslyszalam kroki na schodach. Po chwili ktos delikatnie zapukał w drzwi i wszedł po cichu. Moim oczom ukazała sie burza loków. Usiadłam na łóżku i poklepalam miejsce obok siebie. Harry powoli podszedł do mnie i usiadł obok. Siedzieliśmy chwile w milczeniu, aż w koncu nie wytrzymałam.
Ja: Przepraszam.
Harry spojrzał na mnie zdziwiony.
Harry: Ty mnie przepraszasz? Za co?
Ja: Za to, ze cię obrazalam bezpodstawnie oskarzylam o wykorzystywanie dziewczyn. Po prostu czytając te wszystkie artykuły w gazetach o tobie pomyślałam, ze jesteś tak do niego podobny. Ale myliłam sie. Przepraszam Harry.
Harry: Ja też. Za wszystko. Zacznijmy od nowa.
Ja: Katherine Feelse, ale możesz mi mówić Kate albo Kath - uśmiechnęłam sie podając mu rękę
Harry: Milo mi cię poznac Kate. Jestem Harry, Harry Styles, ale możesz mi mówić Hazza albo loczek - uśmiechnął sie i delikatnie uścisnął moja dłoń.
Byłam bardzo zmęczona. Próbowałam powstrzymać zamykające sie powieki, ale nic nie mogłam zrobic. Położyłam sie wygodnie na łóżku i przymknelam powieki. Usłyszałam, ze Harry wstaje. Otworzyłam oczy i lekko unioslam sie na łokciach.
Ja: Nikt nie powiedział, ze musisz wychodzić.
Loczek obrócił sie w moja stronę i uśmiechnął szeroko. Podszedł do mojego łóżka i delikatnie sie położył i pocalowal mnie w czubek głowy.
Harry: Dobranoc Katy.
Ja: Dobranoc Harry.
Przytulilam sie do niego delikatnie i po chwili zasnęłam.
____________________________________________________
____________________________________________________
Cześć wszystkim ;) przepraszam, ze rozdział nie pojawił sie w niedziele, ale zupełnie nie mialam weny i jeszcze muszę poprawić oceny w szkole. Masakra. W tą niedziele rozdział również sie nie pojawi, ponieważ jadę na wesele.
A teraz odnośnie rozdziału. Mam nadzieje, ze spodobał wam sie. Nareszcie, po długim oczekiwaniu dowiedzieliście sie kim był Nick. Domyslaliscie sie, ze właśnie tak mogła wyglądać ta historia? KOMENTUJCIE I POLECAJCIE TEGO BLOGA.
Przerażona wybieglam z domu do ogrodu. Usiadłam na trawie, objelam kolana dłońmi i rozplakalam sie jak małe dziecko. To nie mógł być on. Na pewno wypilam za dużo. Ale dlaczego on ciągle tkwi w mojej głowie. Czy nie dość sie juz nacierpialam?
~ Perspektywa Harrego ~
Wybiegłem na dwór za Kate łapiąc tylko jakąś bluzę. Na zewnątrz padał mocny deszcz. Wołałem ją i szukałem jej, ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć. W końcu zobaczyłem ją. Siedziała skulona pod drzewem i płakała. Była cała przemoknięta i zmarznięta. Podbiegłem do niej i przykryłem bluzą. Usiadłem przy niej, przytuliłem mocno do siebie i kolysałem uspokajająco w przód i w tył. Pocałowałem ją delikatnie we włosy.
Ja: Już dobrze, shhh, to ja.
Kate: Ja przepraszam, jestem beznadziejna.
Ja: Nie mów tak. Co się stało?
Kate: Ja...Nick...on...ja nie chciałam..to jego wina.
Ja: Już dobrze, chodźmy do środka.
Wziąłem Kate na ręce i zanioslem do domu. Wszystkie oczy zwróciły się na nas. Nicole podeszla do dziewczyny i mocno ją przytuliła. Liam, jak na tatuśka przystało, przyniósł Kate koc i gorącą herbatę.
Zayn: Kate, co sie stalo?
Niall: I kim jest ten Nick.
Kate ze łzami w oczach spojrzała na nas, a pozniej na Nicole.
Nicole: Katy skarbie, myślę, że mają prawo wiedzieć.
Ale o czym do cholery?
~ Perspektywa Kate ~
Spojrzałam z przerażeniem na Nicole. Teraz już się nie wykręcę.
Harry: Kath, cokolwiek to jest możesz nam powiedzieć.
Liam: Jeżeli bedzie trzeba to postaramy się pomoc ci.
Niall: Możesz nam zaufać Katy.
Wzięłam głęboki oddech. Byłam lekko pijana, ale dobrze wiedziałam co robię.
Ja: I tak prędzej czy pozniej musiałabym wam to powiedzieć. No wiec jak już wiecie mieszkam z Nicole. Dlaczego? Bo moi rodzice nie żyją - nastała cisza, wszyscy spuścili głowy - Dlaczego? Nie jest to łatwe do powiedzenia, ale myślę, że jestesmy przyjaciółmi i macie prawo wiedzieć. No wiec moja matka byla alkoholiczka i utopiła sie w stawie, a ojciec popełnił samobójstwo - wypowiedzenie tego zdania sprawiło mi ogromny ból ale zdusilam go w sobie nie dopuszczając nikogo do głosu, nie chciałam litości - gdy zmarła moja mama, większość czasu spędzałam u Nicole, a po śmierci taty jej rodzice zaadoptowali mnie. Cale życie spedzilysmy razem. W zeszłym roku tata Nicole załatwił nam bilety na koncert. Tam poznałam Nicka Mikealsona. Był perkusistą w tym zespole. Razem z Nicole miałyśmy wejściówki za kulisy. Po koncercie rozmawiałyśmy z chłopakami i zostałyśmy zaproszone na after party. Bardzo dobrze dogadywalam sie z Nickiem. Pomimo tego, że był ode mnie starszy 3 lata, mieliśmy dużo wspólnych tematów. Pisałam z nim codziennie i spotykaliśmy sie w miarę możliwości. Po kilku miesiącach zostaliśmy parą. Kochałam go jak głupia. Przez pierwsze 4 miesiące bylo cudownie. Nick był taki czuły, miły, opiekuńczy, ale to były tylko pozory. Jak sie pozniej okazało nie kochał mnie. Chciał mnie tylko wykozystac w każdym możliwym tego slowa znaczeniu. To z nim straciłam dziewictwo, po tym bylo coraz gorzej. Byłam mu potrzebna tylko po to, zeby mial sie z kim pokazać i przeruchac.
~ RETROSPEKCJA ~
Lubiłam wieczory takie jak ten. Drzwi balkonowe były lekko uchylone, chłodny wiatr dawał ukojenie mojej rozgrzanej skórze. Panowała przeszywająca cisza. Uwielbiałam na niego patrzeć. Jego smukłe palce podnosiły właśnie papierosa do ust, drugą ręką zwinnym ruchem odpalał zapalniczkę. Lekko podniosłam się na jego łóżku przyciągając kolana do klatki piersiowej. Nie spuszczałam z niego wzroku, gdy wziął pierwszy głęboki oddech, zaciągając się papierosem. Bezdźwięcznie wypuścił dym, lekko rozchylając usta. Spuściłam wzrok, by po chwili znów analizować każdy jego ruch. Nad jego głową unosiła się smużka dymu. Nick leżał w swoim łóżku w samych bokserkach. Tak jak poprzedniej nocy. Dzwonił zawsze, kiedy mnie potrzebował. Zawsze kłamał. Dzwoniąc do mnie mówił, że mnie kocha, że mnie potrzebuje. Zdawałam sobie sprawę, że to tylko na chwilę. Potrzebował mnie, owszem, ale tylko fizycznie, czerpiąc korzyści z tego, że ja potrzebowałam go psychicznie. Przywiązałam się do jego obojętności. Zamknął oczy, jakby zapomniał, że tam jestem. Zawsze tak robił. Mógł mówić, jak bardzo mnie kocha, a ja za każdym razem słyszałam to napięcie w jego głosie, ten pośpiech, zdejmując moje ubrania, kawałek po kawałku. Każdego dnia palił, a ja tylko patrzyłam zafascynowana. Nigdy nie odezwał się nawet słowem. Zachowywał się jakby mnie tam nie było. Potrafił patrzeć dokładnie na mnie, ale wiedziałam, że mnie nie widzi. Ale do tego też przywykłam. Nick karmił moje niskie poczucie wartości, tym, że wykorzystywał mnie do swoich potrzeb i nic więcej. Zawsze po seksie wracałam do domu. Rutyna. Kochałam go tak mocno, ze nigdy nie potrafiłam powiedzieć nie. Otworzył oczy i spojrzał na mnie. To było jak coś w rodzaju „dopuszczam do wiadomości, że tu jesteś, ale chuj mnie to obchodzi”. Z lekkością demonstrował to, że nie dba o moją obecność. Skinął głową w moją stronę, oddychając ciężko.
- Chodź tu - powiedział obojętnie
Powoli przysunęłam się do niego. Usiadłam, przerzucając swoje nogi po obu stronach jego pochylonego torsu. Moje dłonie nie przestawały szukać swojego miejsca, kreśląc nieznane kształty na jego nagiej skórze. Pochyliłam głowę i zaczęłam delikatnie całować jego brzuch, zostawiając przy tym mokre ślady. Obniżył wzrok i spojrzał na mnie z rozbawieniem. Uniósł wolną rękę i delikatnie złapał za moją brodę, przyciągając nasze usta.
- Mmmm… - zamruczał
Po raz kolejny zaciągnął się papierosem i bez trudu wstrzymał oddech, otwierając moje usta swoimi. Wdmuchiwał ciepłe powietrze do mojego gardła. Z trudem złapałam powietrze, by w końcu kaszlnąć. Dym drapał mój przełyk. Zaśmiał się mrocznie, odchylając głowę do tyłu i przeczesując palcami swoje czarne jak smoła włosy. Chciałam więcej. Moje gardło piekło, ale wiedziałam, że to przysporzy mu rozrywki. Silnie przywarłam do jego ust, zniżając nieco położenie mojego ciała. Nie zareagował na moje czynności, oparł tylko swoją głowę na lewej ręcę i obserwował co robię. Pochyliłam się klęcząc między jego nogami, sciagnelam jego bokserki i oplotłam go całego moimi dłońmi, liżąc przy tym od podstawy do samego końca. Nie przerywał zaciągania się papierosem, patrzył prawie bez zaiteresowania. Przyspieszyłam ruchy rąk, przy czym cały czas trzymałam w ustach jego końcówkę, ssąc zachłannie.
- Właśnie tak, mała...
Jego twarz wreszcie zaczęła wyrażać jakieś emocje...niestety jedynie przyjemność. Papieros zadrżał między jego smukłymi palcami. Wzięłam go całego do ust, pozwalając, by końcówka dotknęła tyłu mojego gardła.
- Tak... Uwielbiam jak robisz to w tak zajebisty sposób - wyszeptał szorstko, wykrzywiając delikatnie usta w uśmiechu, czekając na nadchodzące spełnienie
Zawsze go zadowalałam, połykając wszystko, co z niego wytrysnęło, jak dobra dziewczynka. Podparłam się rękami i powoli podnosiłam znacząc mokrą ścieżkę językiem na jego torsie. Całowałam go po szyi, przenosząc się na twarz. Jego zarost kuł mnie w usta, co zawsze sprowadzało mnie na ziemię. Dostępu do jego skóy broniły zaciekle te ostro zakończone włoski. Nie pozwalały zbliżyć się zbyt intymnie, zbyt blisko. Tak właśnie to pamiętam i zapamiętam na zawsze.
- Rozbieraj sie - rozkazał
Tak też zrobiłam. Podeszłam bliżej i po raz kolejny zawirowalam swoimi biodrami nad jego udami, by wygodnie usiąść.
- Zabieraj się do roboty - warknął szorstko
Zawsze było tak samo. On mówił mi co mam robić i tak po prostu musiało być. Pozostałam uległa, powoli zatapiając go w sobie. Mocno zacisnęłam powieki, które zadrżały pod wpływem podniecenia i zaspokojenia. Zaczęłam się poruszać w dół i w górę na całej jego długości, wspierając się rękami o jego klatkę piersiową.
- Właśnie tak... Kochasz mnie pieprzyć... - powiedział ochryple, wydmuchując dym z ust.
Westchnęłam ciężko, zaciągając się unoszącym się dymem, nie przerywałam nawet na ułamek sekundy poruszać biodrami, zataczając małe, lub większe kręgi w szybkim rytmie. W końcu przejął kontrolę, kładąc na mojej talii obie ręce, mocno i brutalnie unosząc swoje biodra. Jęknęłam ledwie się kontrolując. Cały czas drażnił mój wrażliwy punkt. Wyciągnął ręcę i sięgnął do moich piersi, rozkoszując się tym, jak poruszają się pod wpływem moich ruchów na nim.
- Nie przestawaj... - wymamrotał i zagryzł dolną wargę.
Uniosłam swoje ręcę ku górze i wplotłam je w swoje włosy, ujeżdżając go szybciej. Chciałam mieć pewność, że przy każdym pchnięciu jego penis poczuje dokładnie moje wnętrze.
- Kurwa....Mmmm... - poczułam, że zadrżał we mnie, co sprawiło, że i ja zacisnęłam się mocniej na jego długości.
Doszliśmy razem. Opadłam obok jego ciała wykończona. W pokoju unosił się zapach tytoniu i seksu. Szybko odwrócił się bokiem, co spowodowało, że spotkałam się z jego plecami. Odetchnęłam bezdźwięcznie. Po co w ogóle się łudziłam? Zaczęłam się zbierać do wyjścia. Jak zawsze. Ubralam się i bez słowa wróciłam do domu.
~ Teraźniejszość ~
Delikatne szturchniecie Nicole wyrwało mnie z zamyślenia. Westchnęłam i kontynuowalam swoja opowieść odpedzajac od siebie obrazy ze wszystkich nocy spędzonych z Nickiem.
Ja: Po 6 miesiącach naszego zwiazku dowiedziałam sie, ze mnie zdradza. Chciałam to skończyć, ale mimo wszystko nie potrafiłam mu tego powiedzieć. Za mocno go kochałam. Tak kochałam go mimo tego, ze on mnie nie kochał, mimo ze mnie wykozystywal, zdradzał. Przyszłam kiedyś do niego z zamiarem zakończenia tego zwiazku i przylapalam go na zdradzie. Mogłam mu wybaczyć. Dla niego mogłam zrobic wszystko, ale on powiedział, ze to koniec. Znalazł sobie inna zabawkę. Czy nadal go kochałam? Tak i to ogromnie. Ale to nie byl koniec moich klopotow z nim. Niestety nasza byla przyjaciolka chodziła z kolegą Nicka. Namówiła mnie, żebym poszła na imprezę, na której on również będzie. I wtedy wykozystal mnie po raz kolejny, ale już ostatni.
~ RETROSPEKCJA ~
- Katy no chodź będzie czadowo. Wszyscy mówią o tej imprezie!-przekonywała mnie Jesse - będzie sama wiesz kto.
-Pójdę, ale nie myśl, że robię to ze względu na niego - odpowiedziałam zrezygnowana
-Dobrze, ale i tak możesz pokazać mu co stracił.
Ubrałam krótką, obcisłą, czarna sukienkę do tego wysokie czarne szpilki z ćwiekami na obcasie. Na imprezie byłyśmy o 21. W środku połowa ludzi była wstawiona i nieźle się bawiła. Jesse zostawiła mnie samą i pognała do swojego chłopaka. Usiadłam przy barze i zamówiłam drinka. Wzrokiem szukałam tego dupka, w którym jestem zakochana. Był ze swoją nową dziewczyną. W końcu to dla niej mnie zostawił. Po trzech godzinach byłam już nieźle wstawiona. Na parkiecie widziałam Jesse więc do niej dołączyłam. Kiedy tańcząc którąś już piosenkę z rzędu ktoś złapał mnie za biodra i poruszał wraz ze mną. Nie przeszkadzało mi to. W pewnym momencie ta osoba oparła swój podbródek o moje ramię i pocałowała mnie w policzek zmierzając w kierunku ust. Chciałam mu pomóc więc przymknęłam oczy i pozwoliłam się całować. Kiedy tylko poczułam te wargi moje serce przyspieszyło. Z resztą jak zwykle, gdy mnie całował.
-Tęskniłem - wyszeptał i złapał moją rękę chcąc wyprowadzić mnie na zewnątrz.
-Co z twoją nową miłością? -zapytałam puszczając jego rękę.
-Nic - ponownie się do mnie zbliżył i pocałował.
Pożądałam go. Pozwoliłam się zaprowadzić do samochodu
-Dokąd jedziemy? - zapytałam.
- Do ciebie. U mnie jest sama wiesz kto - odpowiedział i dotknął mojego uda, powodując dreszcze na całym ciele.
Zatrzymaliśmy się pod moim domem. Na szczęście Nicole i jej rodzice pojechali w odwiedziny do dziadków. Ja zostałam w domu pod pretekstem przeziębienia, co oczywiscie nie bylo prawdą. Wysiadłam i zaczęłam szukać kluczy. Będąc po drzwiami poczułam na swojej szyi pocałunki. Bez słowa weszłam do środka kierując się do kuchni. Nalałam sobie soku i spojrzałam na niego. Stał oparty o blat i przeszywał mnie wzrokiem. Zbliżył się do mnie. Nasze ciała dzieliły milimetry. Złapał moje pośladki, a ja owinęłam nogi wokół jego bioder. Zaniósł mnie do sypialni i rzucił na łóżko. Zdjął swoją koszulkę wywołując u mnie jeszcze większe podniecenie. Nie czekając na jego dalsze ruchy rozpiełam swoją sukienkę i rzuciłam ją. Chłopak oblizał swoje wargi i zaatakował moją szyję. Jego pocałunki były gorące, pełne pożądania. Zdjął mój stanik i zaczął pieścić moje piersi. Przygryzał i ssał moje sutki, przez co stały się twardsze. Widząc wybrzuszenie w jego spodniach ściągnęłam je razem z czarnymi bokserkami. Widząc co robię ściągnął moje majtki i jeździł swoją ręką po udach, aż do okolic intymnych. Przysunął się do mnie i spojrzał w moje oczy.
- Pragnę Cię - wyszeptał i wpił się w moje usta.
Niespodziewanie wszedł we mnie wywołując głośny jęk. Poruszał się szybko i powoli na przemian. Doprowadzał mnie do obłędu. Wbiłam paznokcie w jego plecy i drapałam go. Po pokoju roznosiły się nasze jęki. Nick widząc, że zaraz dojdę przyspieszył. Poczułam w sobie jego płyny. Nareszcie byłam szczęśliwa. Wyszedł ze mnie i zaczął się ubierać.
-Co ty robisz? - zapytałam.
-Wracam do mojej dziewczyny - odpowiedział jakby nigdy nic sie nie stało.
-Co?! Więc po co to wszystko?! Byłam dla ciebie chwilą zapomnienia?! Pewnie nie chciała ci dać! Spójrz na mnie!!! Spójrz na mnie do cholery!! - moja twarz była cała mokra i pomazana tuszem do rzęs.
-Uspokój się. Dobrze wiesz, że między nami nic nie ma. To nie moja wina, że jesteś taka naiwna - mówił ze spokojem
-Jesteś chujem! Nienawidzę Cię kurwa!! Zabiję cię! - rzucałam w niego wszystkim co miałam po ręką. Bolało mnie gardło od krzyku.
-Ja ci nie kazałem tego robić! To ty jesteś zwykłą kurwą! - wykrzyczał patrząc mi w oczy i wyszedł trzaskając drzwiami.
Oparłam się o ścianę i zjechałam po niej, szlochając. Zabolało. Jestem taka głupia. Jak mogłam myśleć, że ktoś taki moze mieć jakieś uczucia.
~ Teraźniejszość ~
Nicole przytuliła mnie mocno. Wszyscy patrzyli w podłogę. Poczułam, ze po policzkach płyną mi łzy. Otarlam je szybko wierzchem dłoni. Za dużo wspomnień jak na jeden raz. Nikt nie odważył sie podnieść wzroku.
Ja: Idę sie położyć. Dobranoc - poszłam na gore nie dostając żadnej odpowiedzi.
Gdy bylam juz w swoim pokoju uslyszalam kroki na schodach. Po chwili ktos delikatnie zapukał w drzwi i wszedł po cichu. Moim oczom ukazała sie burza loków. Usiadłam na łóżku i poklepalam miejsce obok siebie. Harry powoli podszedł do mnie i usiadł obok. Siedzieliśmy chwile w milczeniu, aż w koncu nie wytrzymałam.
Ja: Przepraszam.
Harry spojrzał na mnie zdziwiony.
Harry: Ty mnie przepraszasz? Za co?
Ja: Za to, ze cię obrazalam bezpodstawnie oskarzylam o wykorzystywanie dziewczyn. Po prostu czytając te wszystkie artykuły w gazetach o tobie pomyślałam, ze jesteś tak do niego podobny. Ale myliłam sie. Przepraszam Harry.
Harry: Ja też. Za wszystko. Zacznijmy od nowa.
Ja: Katherine Feelse, ale możesz mi mówić Kate albo Kath - uśmiechnęłam sie podając mu rękę
Harry: Milo mi cię poznac Kate. Jestem Harry, Harry Styles, ale możesz mi mówić Hazza albo loczek - uśmiechnął sie i delikatnie uścisnął moja dłoń.
Byłam bardzo zmęczona. Próbowałam powstrzymać zamykające sie powieki, ale nic nie mogłam zrobic. Położyłam sie wygodnie na łóżku i przymknelam powieki. Usłyszałam, ze Harry wstaje. Otworzyłam oczy i lekko unioslam sie na łokciach.
Ja: Nikt nie powiedział, ze musisz wychodzić.
Loczek obrócił sie w moja stronę i uśmiechnął szeroko. Podszedł do mojego łóżka i delikatnie sie położył i pocalowal mnie w czubek głowy.
Harry: Dobranoc Katy.
Ja: Dobranoc Harry.
Przytulilam sie do niego delikatnie i po chwili zasnęłam.
____________________________________________________
____________________________________________________
Cześć wszystkim ;) przepraszam, ze rozdział nie pojawił sie w niedziele, ale zupełnie nie mialam weny i jeszcze muszę poprawić oceny w szkole. Masakra. W tą niedziele rozdział również sie nie pojawi, ponieważ jadę na wesele.
A teraz odnośnie rozdziału. Mam nadzieje, ze spodobał wam sie. Nareszcie, po długim oczekiwaniu dowiedzieliście sie kim był Nick. Domyslaliscie sie, ze właśnie tak mogła wyglądać ta historia? KOMENTUJCIE I POLECAJCIE TEGO BLOGA.
niedziela, 12 maja 2013
Rozdzial 32
~ Perspektywa Karoliny, Piątek ~
Poczułam, ze coś liże mnie po policzku. No tak, mój pies chce wyjść na dwór. Sweetie zawsze śpi ze mną w łóżku i nigdy nie daje mi sie rano wyspać. Codziennie rano budziła mnie i chciała wyjść na spacer. Usiadłam na łóżku i zaczęłam głaskać puszystego Spaniela. Spojrzałam na ekran telefonu. Była 5:30. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
Ja: Leć na dół, za chwile do ciebie zejdę - powiedzialam do psa tarmoszac go za długie ucho.
Zaczesalam ręką do tyłu moje długie, kręcone włosy i rozejrzalam sie po swojej sypialni. Niechętnie wygramolilam sie spod cieplej kołdry i poszłam do mojej garderoby. Ubralam szare spodnie od dresu, czarna bokserkę i ciepłą bluzę oraz czarne air maxy. Wyjelam telefon spod poduszki telefon i chwycilam słuchawki, ktore leżały na szafce nocnej. Podłączyłam je do telefonu, włączyłam piosenkę i zeszlam do Sweetie. Zapielam psu smycz i wyszlysmy na dwór. Na zewnątrz wciąż bylo ciemno i paliły sie uliczne latarnie. Słuchając piosenki, zaczęłam powoli biec ze Sweetie. Nie dawno postanowiłam, ze skoro i tak muszę z nia wychodzić, to możemy przy okazji pobiegać. Po około godzinie postanowiłam wrócić juz do domu. Będąc juz w środku, odpielam smycz Sweetie i weszłam do kuchni, siedziała już gotowa do wyjscia Agata.
Agata: Hej. I jak spacer?
Ja: Jak zawsze.
Podeszłam do lodówki, wyciągnęłam z niej butelkę zimnej wody i zaczęłam pić.
Agata: Dobra to dzisiaj ja robię śniadanie. Idź się ogarnij.
Skinelam głową i poszłam na górę. Weszlam do łazienki i zdjęłam swój strój do biegania. Włożyłam go do pralki i weszłam pod prysznic. Zimna woda przyjemnie chlodzila moje rozgrzane ciało.
Agata: Karola! Śniadanie gotowe!
Ja: Ok! Już idę!
Powycierałam sie i owinięta ręcznikiem poszłam do garderoby. Ubralam bieliznę, a następnie brązowe rurki, bezowy sweter i brązowe botki na koturnie. Stanęłam przy lustrze i momalowalam rzęsy tuszem. Wychodząc z garderoby sięgnęłam jeszcze po torbę z książkami i zeszlam do kuchni. Agata zrobiła gofry. Usiadłam przy stole i nałożyłam sobie dwa na talerz. Jadłyśmy w ciszy, a każda z nas o czyms myślała. Kończąc posiłek poczułam wibracje, czyli dostałam smsa. Wyjelam telefon z kieszeni i zobaczyłam, ze wiadomość jest od Louisa.
"Miłego dnia w szkole. Jesteś pewna, że mam cię nie zawozic?"
Usmiechnelam sie i odpisalam.
"Tak, jestem pewna. Nie możesz mnie cały czas wozić. Wszyscy jeżdżą do szkoly autobusem, wiec czemu ja miałabym jeździć z toba? Jak zrobię prawko to bede jeździć. Na razie zostaje mi autobus. Aha i dziekuje, a tobie miłego dnia w pracy. Pozdrów chłopaków."
"Dobrze, a ty dziewczyny. Do zobaczenia pozniej. Kocham cię <3"
"Ja ciebie też. Do zobaczenia ;*"
Ja: Masz pozdrowienia od Louisa.
Agata: Dzięki. Idziemy juz na przystanek?
Ja: Ok.
Wstałam od stołu, schowalam talerz do zmywarki, założyłam płaszczyk i narzucilam torbe na ramie. Wychodząc z domu wrzuciłam jeszcze do niej parasol i ruszyłam z Agata w kierunku przystanku. Zdazylysmy w sama porę, bo gdy tylko doszlysmy, przyjechał autobus. Wsiadlysmy do niego i jechalysmy do szkoly rozmawiając szeptem. Gdy dojechalysmy na miejsce, wraz z innymi uczniami ruszylysmy w stronę szkoly. Nasza szkoła to duży, wielopietrowy budynek, ktory wyglądem przypomina Hogwart. Budynek jest zachowany w jasnych odcieniach. Szkołę otacza wysokie ogrodzenie z kutego żelaza. Za budynkiem znajdują sie boiska do gry w kosza, piłkę nożną, siatkówkę i tenisa. W mniejszym, parterowym budynku przy szkole znajduje sie basen, na ktory często chodzimy na W-F, oraz siłownia. W naszej szkole, jak w każdej są grupki przyjaciół, którzy mają ustalone miejsca spotkań oraz stale stoliki na lunchu. Nasze miejsce bylo na samej górze schodów z tylu i z przodu budynku. Najdziwniejsze dla mnie jest jednak to, ze nie ma tu tak zwanej elity, a moze tylko tak mi sie wydaje. Moze jeszcze nie zdazylam ich zauwazyc. Podeszlysmy do Kate i Nicole, które czekały na nas przy bramie. Przywitalysmy sie buziakiem w policzek i ruszylysmy do budynku, gdzie miałyśmy mieć pierwsza lekcje, czyli francuski. Poszłyśmy jeszcze do naszych szafek, gdzie zostawialysmy niepotrzebne rzeczy oraz kurtki lub płaszcze. Byly one na szyfr, wiec wpisałam swój i szafka otworzyła sie. Miałam w niej wszystkie niepotrzebne podręczniki i zeszyty, szczotkę do włosów, najpotrzebniejsze kosmetyki oraz jakas bluzka i spodnie na wszelki wypadek. Na drzwiach szafki znajduje sie zdjęcie moje i Agaty, na którym mamy po 5 lat i stoimy przebrane za księżniczki. Spakowalam zeszyt i książkę do francuskiego oraz do historii, która mialam pozniej i ruszylysmy z dziewczynami do klasy.
~ Lunch ~
Po piatej, czyli dla nas juz ostatniej lekcji, poszłyśmy z dziewczynami na lunch. Weszłysmy na stołówkę i poszłyśmy po tace, na którą każdy brał posiłek. Później usiadlysmy przy naszym sześcioosobowym stoliku. Stołówka zajmowała większą część parteru i byla zachowana w odcieniach bieli. Z pomieszczenia można bylo wyjść na dwór, gdzie można zjesc lunch w cieplejsze dni. Na zjedzenie posilku mamy 40 minut, wiec nikt sie nie spieszy.
Katy: Jak dobrze, ze to juz koniec.
Ja: Tak, cale szczęście, ze właśnie w piątki mamy 5 lekcji.
Nicole: To o 5 u nas?
Agata: Jasne.
Nicole: Moglybyscie powiedzieć chłopakom, zeby załatwili jakiś alkohol?
Ja: Ok, ale znając życie juz to zrobili.
Do naszego stolika zbliżała się blondynka z trzeciej klasy wraz ze swoimi "przyjacioleczkami" o brązowych włosach. Z tego co pamiętam byla to Margatet, a jej koleżanki to Abby i Kim.
Kate: Nadchodzi księżniczka od siedmiu boleści.
Ja: Dlaczego księżniczka?
Nicole: Spójrz tylko na nią. Wszyscy, no prawie wszyscy w szkole sie jej boją.
Agata: Ale dlaczego?
Kate: Jej ojciec daje dużo kasy naszej szkole. Powiesz coś o niej, obrazisz ja albo coś, masz przerąbane.
Nicole: Ta, a nawet mogą cię wywalić ze szkoły.
Margaret: No proszę, proszę. Kogo my tu mamy - uslyszalam drażniący, piskliwy głosik - myślicie, ze znacie One Direction i jestescie fajne? Mylicie sie.
Kate: Myślisz, ze twój ojciec sponsoruje szkołę i jesteś fajna? Mylisz sie.
Margaret: Zamknij sie sieroto. Ja przynajmniej mam ojca.
Tego juz bylo za wiele. Panoszy sie jak jakas księżniczka i jeszcze obraza moja przyjaciółkę. Zobaczylam łzy w oczach Kate. To był cios poniżej pasa.
Ja: Wiesz co. Myślisz, ze one są z toba bo cię lubią? Mylisz sie. One są przy tobie bo sie boja. A wiesz czego? Boją sie ciebie. Większość szkoly sie ciebie boi, ale nie my, wiec daj sobie spokój i łaskawie odejdź bo zaslaniasz mi światło.
Kim i Abby zasłoniły sobie usta z udawanym przerażeniem.
Margaret: Chcesz wojny to bedziesz ja mieć, ale pamiętaj to moja szkoła i kazda wojnę wygrywam tu ja, wiec Harris uważaj na swoja dupe.
Ja: Żebyś sie nie zdziwiła.
Margaret, Kim i Abby odeszły dumnym krokiem. No proszę mam pierwszych wrogów w szkole.
Kate: Dzięki Caroline.
Ja: Spoko. Jesteś moją przyjaciolka, a ja nie pozwolę nikomu tak traktować moich przyjaciół.
Nicole: Jesli chcemy wygrać ta wojnę musimy sie trzymać razem.
Ja: To moja wojna, nie chce was w to wciągać.
Agata: Nie zostawimy cię z tym samej.
Katy: Jesli ktoś jest wrogiem jednej z nas, jest wrogiem każdej z nas.
Skonczylysmy posiłek i odeszlysmy od stołu. Wyszlysmy ze stołówki i ruszylysmy w stronę naszych szafek. Zostawiłam w swojej niepotrzebne rzeczy, a spakowalam potrzebne zeszyty i książki. Wyciągnęłam z niej płaszcz i zamknęłam ją. Ubralysmy sie i wyszlysmy ze szkoły. Niestety padało, wiec wyciagnelysmy parasole. Stalysmy na przystanku i czekalysmy na autobusy, ktore przyjechały po jakiś pięciu minutach. Pozegnalysmy sie z Kate i Nicole i wsiadlysmy do autobusu.
~ Kilka godzin później, Kate ~
Nasza mała, domowa impreza trwa juz kilka dobrych godzin i wszyscy są nieźle wstawieni.
Ja: Zagrajmy w butelkę.
Zayn: Ok.
Mulat dopil resztę wódki i położył butelkę na podłodze. Usiedliśmy dookoła butelki.
Lou: Dobra, jak ktos nie wykona zadania lub nie odpowie na pytanie, pije kielicha.
Skinelismy głowami. Pierwszy kręcił Zayn. Wypadło na mnie.
Ja: Prawda.
Zayn: Jesteś dziewicą?
Wszyscy patrzyli na mnie wyczekująco.
Ja: Nie.
Szybko wzięłam butelkę i zakrecilam nią. Wypadło na Harrego. No proszę szczęście chyba mi sprzyja.
Harry: Wyzwanie.
Ja: Wyjdź na dwór w samych bokserkach idź do domu na przeciwko i powiedz "Jestem Harry Styles, pamiętasz mnie? Po ostatnim razie chyba zostawiłem tu moje ubrania, mogłabyś mi je przynieść?".
Harry: Co?
Ja: No dawaj, dawaj. Najpierw miałeś iść goły, ale wolałam oszczędzić nam widoków, a tobie upokorzenia.
Harry: A skąd będziecie wiedzieli, ze to zrobiłem.
Ja: Tym sie nie musisz martwic, lepiej się rozbieraj.
Loczek popatrzył na mnie wściekłym wzrokiem i zaczął sie rozbierać. Gdy był juz w samych bokserkach wkurzony wyszedł na dwór i ruszył w kierunku domu.
Zayn: Mmm Kath?
Ja: Tak?
Zayn: Kto tak właściwie mieszka w tym domu?
Ja: Najwieksza Directionerka w okolicy i jej babcia. Jestem ciekawa kto otworzy.
Wszyscy popatrzyli na mnie i wybuchnęli śmiechem. Patrzyliśmy na Harrego. Właśnie podszedł do drzwi i zadzwonił dzwonkiem. Otworzyła Megan, która zaczeka piszczeć na widok Harrego w samych bokserkach. Po chwili do drzwi przyszła babcia Megan i zaczęła nic Harrego torebka i krzyczeć coś o zboczencach. Szybko zrobiłam Harremu zdjęcie. Wyglądał tak słodko w samych bokserkach bity przez 80- letnia babcie. Po chwili odwrócił sie i przybiegł do domu. Wszyscy smiali sie głośno.
Harry: Zadowolona?
Ja: Wybacz mi skarbie, ale nie zdążyłeś nic powiedzieć, czyli niezaliczone.
Harry: Co?
Ja: To co słyszałeś kotku. Pij tego kielicha i sie ubierz.
Wkurwiony loczek wypił kielichai zaczął sie ubierać. Usiadł koło nas i zakręcił butelkę. Wybadlo na Nialla.
Niall: Eee wyzwanie.
Harry: Przeliż sie z Nicole.
Niall: Co? Nicole?
Nicole: Dobra to tylko zadanie. Chyba ze nie chcesz to...
Niall przybliżył sie do jej ust i złożył na nich delikatny pocałunek. Kolejny był juz bardziej namiętny i jeszcze bardziej, aż w koncu dali ponieść sie rozkoszy. Nicole wplotla ręce we włosy Horana, a Niall delikatnie ułożył ja na podłodze. Całowali sie tak namiętnie i zachłannie, ze nikt nie chciał im przerywać.
Harry: Dobra starczy wam tych czułości. Teraz ty Nialler. Wypadło na Caroline.
Caroline: Wyzwanie.
Niall: Pocałuj Liama.
Caroline: Co!? Zgłupiałeś? Nie pocałuję chłopaka mojej przyjaciolki i z przyjaciela mojego chopaka.
Zayn: Uuu ktoś tu tchórzy.
Caroline: Agata? Lou?
Agata: To tylko zabawa, tak?
Lou: Mi to nie przeszkadza. Kocham cię i ufam ci.
Caroline: Ja ciebie też kocham.
Car zbliżyła sie do Liama i delikatnie pocałowała go w górną wargę.
Niall: Ej, co to miało być.
Caroline: Powiedziałeś, ze mam go pocałować, a nie lizać sie z nim, a to znaczna różnica.
Car zakręciła butelka. Wypadło znowu na Harrego.
Harry: Wyzwanie.
Caroline: No nie wiem. Kate, jakies pomysły?
Ja: Przebierz sie w moja czeswona sukienkę, zrób sobie zdjęcie i wrzuć na twittera z podpisem "Kocham ta sukienkę".
Loczek wstał, poszedl do mojego pokoju i po chwili wrócił przebrany w czerwoną, krótką sukienkę. Wyciągnął swojego iPhone'a i zrobił sobie zdjęcie. Nastepnie wrzucił je na twittera i podpisał tak jak mu kazałam.
Harry: Już?
Ja: Taa leć sie przebierz.
Po chwili wrócił Harry i zakręcił butelką. Wypadło na mnie.
Ja: Wyzwanie.
Harry: Pocaluj mnie najbardziej namiętnie jak tylko potrafisz.
Spiorunowalam go wzrokiem i chwycilam butelkę wódki. Wypilam prawie polowe i przysunelam sie do Stylesa. Delikatnie musnelam jego usta, lekko wysunelam język i piescilam jego dolna wargę. Odsunelam sie lekko od chłopaka, ktory rozchylil delikatnie usta. Przejechalam dolna wargą po jego brodzie, aż do ust. Złożyłam na jego dlonej wardze pocałunek i delikatnie ja przygryzlam. Widziałam, ze Harremu sie podobało, bo odchylil głowę do tylu i zamknął oczy. Po kolejnym pocałunku nasze języki zlaczyly się w namiętnym tancu. Wplotlam ręce w jego włosy, a Harry objął mnie w pasie. Utonelam w rozkoszy, jednak w porę sie ocknelam i oderwalam sie od chłopaka. To bylo tylko zadanie, nic więcej. Zakręciło mi sie lekko w głowie. Spojrzałam na chłopaka i odskoczylam jak oparzona.
Ja: Boże, Nick. Co ty tu robisz? Ja nie chce, nie znowu.
Przerażona wybieglam z domu do ogrodu. Usiadłam na trawie, objelam kolana dłońmi i rozplakalam sie jak małe dziecko. To nie mógł być on. Na pewno wypilam za dużo. Ale dlaczego on ciągle tkwi w mojej głowie. Czy nie dość sie juz nacierpialam?
____________________________________________________
____________________________________________________
Tak wiem zabijecie mnie za Nicka, ale na pewno wszystko wyjaśni sie juz w następnym rozdziale. Teraz pytanko jak myślicie czy Niall i Nicole beda razem? Czy po pocałunku Harry i Kate zdadzą sobie sprawę, ze tak na prawdę coś do siebie czują? To wszystko w kolejnych rodzialach.
Poczułam, ze coś liże mnie po policzku. No tak, mój pies chce wyjść na dwór. Sweetie zawsze śpi ze mną w łóżku i nigdy nie daje mi sie rano wyspać. Codziennie rano budziła mnie i chciała wyjść na spacer. Usiadłam na łóżku i zaczęłam głaskać puszystego Spaniela. Spojrzałam na ekran telefonu. Była 5:30. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
Ja: Leć na dół, za chwile do ciebie zejdę - powiedzialam do psa tarmoszac go za długie ucho.
Zaczesalam ręką do tyłu moje długie, kręcone włosy i rozejrzalam sie po swojej sypialni. Niechętnie wygramolilam sie spod cieplej kołdry i poszłam do mojej garderoby. Ubralam szare spodnie od dresu, czarna bokserkę i ciepłą bluzę oraz czarne air maxy. Wyjelam telefon spod poduszki telefon i chwycilam słuchawki, ktore leżały na szafce nocnej. Podłączyłam je do telefonu, włączyłam piosenkę i zeszlam do Sweetie. Zapielam psu smycz i wyszlysmy na dwór. Na zewnątrz wciąż bylo ciemno i paliły sie uliczne latarnie. Słuchając piosenki, zaczęłam powoli biec ze Sweetie. Nie dawno postanowiłam, ze skoro i tak muszę z nia wychodzić, to możemy przy okazji pobiegać. Po około godzinie postanowiłam wrócić juz do domu. Będąc juz w środku, odpielam smycz Sweetie i weszłam do kuchni, siedziała już gotowa do wyjscia Agata.
Agata: Hej. I jak spacer?
Ja: Jak zawsze.
Podeszłam do lodówki, wyciągnęłam z niej butelkę zimnej wody i zaczęłam pić.
Agata: Dobra to dzisiaj ja robię śniadanie. Idź się ogarnij.
Skinelam głową i poszłam na górę. Weszlam do łazienki i zdjęłam swój strój do biegania. Włożyłam go do pralki i weszłam pod prysznic. Zimna woda przyjemnie chlodzila moje rozgrzane ciało.
Agata: Karola! Śniadanie gotowe!
Ja: Ok! Już idę!
Powycierałam sie i owinięta ręcznikiem poszłam do garderoby. Ubralam bieliznę, a następnie brązowe rurki, bezowy sweter i brązowe botki na koturnie. Stanęłam przy lustrze i momalowalam rzęsy tuszem. Wychodząc z garderoby sięgnęłam jeszcze po torbę z książkami i zeszlam do kuchni. Agata zrobiła gofry. Usiadłam przy stole i nałożyłam sobie dwa na talerz. Jadłyśmy w ciszy, a każda z nas o czyms myślała. Kończąc posiłek poczułam wibracje, czyli dostałam smsa. Wyjelam telefon z kieszeni i zobaczyłam, ze wiadomość jest od Louisa.
"Miłego dnia w szkole. Jesteś pewna, że mam cię nie zawozic?"
Usmiechnelam sie i odpisalam.
"Tak, jestem pewna. Nie możesz mnie cały czas wozić. Wszyscy jeżdżą do szkoly autobusem, wiec czemu ja miałabym jeździć z toba? Jak zrobię prawko to bede jeździć. Na razie zostaje mi autobus. Aha i dziekuje, a tobie miłego dnia w pracy. Pozdrów chłopaków."
"Dobrze, a ty dziewczyny. Do zobaczenia pozniej. Kocham cię <3"
"Ja ciebie też. Do zobaczenia ;*"
Ja: Masz pozdrowienia od Louisa.
Agata: Dzięki. Idziemy juz na przystanek?
Ja: Ok.
Wstałam od stołu, schowalam talerz do zmywarki, założyłam płaszczyk i narzucilam torbe na ramie. Wychodząc z domu wrzuciłam jeszcze do niej parasol i ruszyłam z Agata w kierunku przystanku. Zdazylysmy w sama porę, bo gdy tylko doszlysmy, przyjechał autobus. Wsiadlysmy do niego i jechalysmy do szkoly rozmawiając szeptem. Gdy dojechalysmy na miejsce, wraz z innymi uczniami ruszylysmy w stronę szkoly. Nasza szkoła to duży, wielopietrowy budynek, ktory wyglądem przypomina Hogwart. Budynek jest zachowany w jasnych odcieniach. Szkołę otacza wysokie ogrodzenie z kutego żelaza. Za budynkiem znajdują sie boiska do gry w kosza, piłkę nożną, siatkówkę i tenisa. W mniejszym, parterowym budynku przy szkole znajduje sie basen, na ktory często chodzimy na W-F, oraz siłownia. W naszej szkole, jak w każdej są grupki przyjaciół, którzy mają ustalone miejsca spotkań oraz stale stoliki na lunchu. Nasze miejsce bylo na samej górze schodów z tylu i z przodu budynku. Najdziwniejsze dla mnie jest jednak to, ze nie ma tu tak zwanej elity, a moze tylko tak mi sie wydaje. Moze jeszcze nie zdazylam ich zauwazyc. Podeszlysmy do Kate i Nicole, które czekały na nas przy bramie. Przywitalysmy sie buziakiem w policzek i ruszylysmy do budynku, gdzie miałyśmy mieć pierwsza lekcje, czyli francuski. Poszłyśmy jeszcze do naszych szafek, gdzie zostawialysmy niepotrzebne rzeczy oraz kurtki lub płaszcze. Byly one na szyfr, wiec wpisałam swój i szafka otworzyła sie. Miałam w niej wszystkie niepotrzebne podręczniki i zeszyty, szczotkę do włosów, najpotrzebniejsze kosmetyki oraz jakas bluzka i spodnie na wszelki wypadek. Na drzwiach szafki znajduje sie zdjęcie moje i Agaty, na którym mamy po 5 lat i stoimy przebrane za księżniczki. Spakowalam zeszyt i książkę do francuskiego oraz do historii, która mialam pozniej i ruszylysmy z dziewczynami do klasy.
~ Lunch ~
Po piatej, czyli dla nas juz ostatniej lekcji, poszłyśmy z dziewczynami na lunch. Weszłysmy na stołówkę i poszłyśmy po tace, na którą każdy brał posiłek. Później usiadlysmy przy naszym sześcioosobowym stoliku. Stołówka zajmowała większą część parteru i byla zachowana w odcieniach bieli. Z pomieszczenia można bylo wyjść na dwór, gdzie można zjesc lunch w cieplejsze dni. Na zjedzenie posilku mamy 40 minut, wiec nikt sie nie spieszy.
Katy: Jak dobrze, ze to juz koniec.
Ja: Tak, cale szczęście, ze właśnie w piątki mamy 5 lekcji.
Nicole: To o 5 u nas?
Agata: Jasne.
Nicole: Moglybyscie powiedzieć chłopakom, zeby załatwili jakiś alkohol?
Ja: Ok, ale znając życie juz to zrobili.
Do naszego stolika zbliżała się blondynka z trzeciej klasy wraz ze swoimi "przyjacioleczkami" o brązowych włosach. Z tego co pamiętam byla to Margatet, a jej koleżanki to Abby i Kim.
Kate: Nadchodzi księżniczka od siedmiu boleści.
Ja: Dlaczego księżniczka?
Nicole: Spójrz tylko na nią. Wszyscy, no prawie wszyscy w szkole sie jej boją.
Agata: Ale dlaczego?
Kate: Jej ojciec daje dużo kasy naszej szkole. Powiesz coś o niej, obrazisz ja albo coś, masz przerąbane.
Nicole: Ta, a nawet mogą cię wywalić ze szkoły.
Margaret: No proszę, proszę. Kogo my tu mamy - uslyszalam drażniący, piskliwy głosik - myślicie, ze znacie One Direction i jestescie fajne? Mylicie sie.
Kate: Myślisz, ze twój ojciec sponsoruje szkołę i jesteś fajna? Mylisz sie.
Margaret: Zamknij sie sieroto. Ja przynajmniej mam ojca.
Tego juz bylo za wiele. Panoszy sie jak jakas księżniczka i jeszcze obraza moja przyjaciółkę. Zobaczylam łzy w oczach Kate. To był cios poniżej pasa.
Ja: Wiesz co. Myślisz, ze one są z toba bo cię lubią? Mylisz sie. One są przy tobie bo sie boja. A wiesz czego? Boją sie ciebie. Większość szkoly sie ciebie boi, ale nie my, wiec daj sobie spokój i łaskawie odejdź bo zaslaniasz mi światło.
Kim i Abby zasłoniły sobie usta z udawanym przerażeniem.
Margaret: Chcesz wojny to bedziesz ja mieć, ale pamiętaj to moja szkoła i kazda wojnę wygrywam tu ja, wiec Harris uważaj na swoja dupe.
Ja: Żebyś sie nie zdziwiła.
Margaret, Kim i Abby odeszły dumnym krokiem. No proszę mam pierwszych wrogów w szkole.
Kate: Dzięki Caroline.
Ja: Spoko. Jesteś moją przyjaciolka, a ja nie pozwolę nikomu tak traktować moich przyjaciół.
Nicole: Jesli chcemy wygrać ta wojnę musimy sie trzymać razem.
Ja: To moja wojna, nie chce was w to wciągać.
Agata: Nie zostawimy cię z tym samej.
Katy: Jesli ktoś jest wrogiem jednej z nas, jest wrogiem każdej z nas.
Skonczylysmy posiłek i odeszlysmy od stołu. Wyszlysmy ze stołówki i ruszylysmy w stronę naszych szafek. Zostawiłam w swojej niepotrzebne rzeczy, a spakowalam potrzebne zeszyty i książki. Wyciągnęłam z niej płaszcz i zamknęłam ją. Ubralysmy sie i wyszlysmy ze szkoły. Niestety padało, wiec wyciagnelysmy parasole. Stalysmy na przystanku i czekalysmy na autobusy, ktore przyjechały po jakiś pięciu minutach. Pozegnalysmy sie z Kate i Nicole i wsiadlysmy do autobusu.
~ Kilka godzin później, Kate ~
Nasza mała, domowa impreza trwa juz kilka dobrych godzin i wszyscy są nieźle wstawieni.
Ja: Zagrajmy w butelkę.
Zayn: Ok.
Mulat dopil resztę wódki i położył butelkę na podłodze. Usiedliśmy dookoła butelki.
Lou: Dobra, jak ktos nie wykona zadania lub nie odpowie na pytanie, pije kielicha.
Skinelismy głowami. Pierwszy kręcił Zayn. Wypadło na mnie.
Ja: Prawda.
Zayn: Jesteś dziewicą?
Wszyscy patrzyli na mnie wyczekująco.
Ja: Nie.
Szybko wzięłam butelkę i zakrecilam nią. Wypadło na Harrego. No proszę szczęście chyba mi sprzyja.
Harry: Wyzwanie.
Ja: Wyjdź na dwór w samych bokserkach idź do domu na przeciwko i powiedz "Jestem Harry Styles, pamiętasz mnie? Po ostatnim razie chyba zostawiłem tu moje ubrania, mogłabyś mi je przynieść?".
Harry: Co?
Ja: No dawaj, dawaj. Najpierw miałeś iść goły, ale wolałam oszczędzić nam widoków, a tobie upokorzenia.
Harry: A skąd będziecie wiedzieli, ze to zrobiłem.
Ja: Tym sie nie musisz martwic, lepiej się rozbieraj.
Loczek popatrzył na mnie wściekłym wzrokiem i zaczął sie rozbierać. Gdy był juz w samych bokserkach wkurzony wyszedł na dwór i ruszył w kierunku domu.
Zayn: Mmm Kath?
Ja: Tak?
Zayn: Kto tak właściwie mieszka w tym domu?
Ja: Najwieksza Directionerka w okolicy i jej babcia. Jestem ciekawa kto otworzy.
Wszyscy popatrzyli na mnie i wybuchnęli śmiechem. Patrzyliśmy na Harrego. Właśnie podszedł do drzwi i zadzwonił dzwonkiem. Otworzyła Megan, która zaczeka piszczeć na widok Harrego w samych bokserkach. Po chwili do drzwi przyszła babcia Megan i zaczęła nic Harrego torebka i krzyczeć coś o zboczencach. Szybko zrobiłam Harremu zdjęcie. Wyglądał tak słodko w samych bokserkach bity przez 80- letnia babcie. Po chwili odwrócił sie i przybiegł do domu. Wszyscy smiali sie głośno.
Harry: Zadowolona?
Ja: Wybacz mi skarbie, ale nie zdążyłeś nic powiedzieć, czyli niezaliczone.
Harry: Co?
Ja: To co słyszałeś kotku. Pij tego kielicha i sie ubierz.
Wkurwiony loczek wypił kielichai zaczął sie ubierać. Usiadł koło nas i zakręcił butelkę. Wybadlo na Nialla.
Niall: Eee wyzwanie.
Harry: Przeliż sie z Nicole.
Niall: Co? Nicole?
Nicole: Dobra to tylko zadanie. Chyba ze nie chcesz to...
Niall przybliżył sie do jej ust i złożył na nich delikatny pocałunek. Kolejny był juz bardziej namiętny i jeszcze bardziej, aż w koncu dali ponieść sie rozkoszy. Nicole wplotla ręce we włosy Horana, a Niall delikatnie ułożył ja na podłodze. Całowali sie tak namiętnie i zachłannie, ze nikt nie chciał im przerywać.
Harry: Dobra starczy wam tych czułości. Teraz ty Nialler. Wypadło na Caroline.
Caroline: Wyzwanie.
Niall: Pocałuj Liama.
Caroline: Co!? Zgłupiałeś? Nie pocałuję chłopaka mojej przyjaciolki i z przyjaciela mojego chopaka.
Zayn: Uuu ktoś tu tchórzy.
Caroline: Agata? Lou?
Agata: To tylko zabawa, tak?
Lou: Mi to nie przeszkadza. Kocham cię i ufam ci.
Caroline: Ja ciebie też kocham.
Car zbliżyła sie do Liama i delikatnie pocałowała go w górną wargę.
Niall: Ej, co to miało być.
Caroline: Powiedziałeś, ze mam go pocałować, a nie lizać sie z nim, a to znaczna różnica.
Car zakręciła butelka. Wypadło znowu na Harrego.
Harry: Wyzwanie.
Caroline: No nie wiem. Kate, jakies pomysły?
Ja: Przebierz sie w moja czeswona sukienkę, zrób sobie zdjęcie i wrzuć na twittera z podpisem "Kocham ta sukienkę".
Loczek wstał, poszedl do mojego pokoju i po chwili wrócił przebrany w czerwoną, krótką sukienkę. Wyciągnął swojego iPhone'a i zrobił sobie zdjęcie. Nastepnie wrzucił je na twittera i podpisał tak jak mu kazałam.
Harry: Już?
Ja: Taa leć sie przebierz.
Po chwili wrócił Harry i zakręcił butelką. Wypadło na mnie.
Ja: Wyzwanie.
Harry: Pocaluj mnie najbardziej namiętnie jak tylko potrafisz.
Spiorunowalam go wzrokiem i chwycilam butelkę wódki. Wypilam prawie polowe i przysunelam sie do Stylesa. Delikatnie musnelam jego usta, lekko wysunelam język i piescilam jego dolna wargę. Odsunelam sie lekko od chłopaka, ktory rozchylil delikatnie usta. Przejechalam dolna wargą po jego brodzie, aż do ust. Złożyłam na jego dlonej wardze pocałunek i delikatnie ja przygryzlam. Widziałam, ze Harremu sie podobało, bo odchylil głowę do tylu i zamknął oczy. Po kolejnym pocałunku nasze języki zlaczyly się w namiętnym tancu. Wplotlam ręce w jego włosy, a Harry objął mnie w pasie. Utonelam w rozkoszy, jednak w porę sie ocknelam i oderwalam sie od chłopaka. To bylo tylko zadanie, nic więcej. Zakręciło mi sie lekko w głowie. Spojrzałam na chłopaka i odskoczylam jak oparzona.
Ja: Boże, Nick. Co ty tu robisz? Ja nie chce, nie znowu.
Przerażona wybieglam z domu do ogrodu. Usiadłam na trawie, objelam kolana dłońmi i rozplakalam sie jak małe dziecko. To nie mógł być on. Na pewno wypilam za dużo. Ale dlaczego on ciągle tkwi w mojej głowie. Czy nie dość sie juz nacierpialam?
____________________________________________________
____________________________________________________
Tak wiem zabijecie mnie za Nicka, ale na pewno wszystko wyjaśni sie juz w następnym rozdziale. Teraz pytanko jak myślicie czy Niall i Nicole beda razem? Czy po pocałunku Harry i Kate zdadzą sobie sprawę, ze tak na prawdę coś do siebie czują? To wszystko w kolejnych rodzialach.
niedziela, 5 maja 2013
Rozdział 31
~ Perspektywa Nicole ~
Siedziałyśmy z dziewczynami w ogrodzie za domem. Chłopcy szykowali obiad, a Kate spala. No to muszę im opowiedzieć historie Katy i po części też moją.
Ja: Wiec pewnie chcecie wiedzieć kim był Nick i dlaczego Kate jest taka w stosunku do Harrego.
Karolina: Jeśli nie chcesz to nie musisz mówić.
Ja: Myślę, ze jednak powinnyscie wiedzieć. Z resztą Kate mnie o to prosiła i myślę, ze teraz jest odpowiedni moment - wzięłam głęboki oddech i zaczęłam swoją opowieść - Kate, a tak właściwie Katherine, nie miała miłego i kolorowego dzieciństwa. Wręcz przeciwnie. Jej dziecięce lata to był jeden wielki koszmar. Jej matka była alkoholiczką. Codziennie wracała pijana do domu. Zaczynały sie kłótnie i bójki. Najbardziej niestety dostawała mala niewinna Katy. Znalysmy sie od małego ponieważ nasi rodzice przyjaźnili sie w młodości, ale to inna historia. No wiec pijana matka biła Kate, a ta z płaczem przybiegala do nas posiniaczona, a czasem z ranami na rękach, nogach, brzuchu czy plecach. Pewnego dnia gdy Kate miala 5 lat jej matka upila sie i utopiła w stawie. Ojciec Kate nie dawał sobie rady. Miał problemy w pracy i mnóstwo długów. Od tamtej pory Kath spędzała u nas większość czasu. Niestety pewnego dnia, gdy Kate miala 7 lat jej ojciec załamał sie calkowicie. Nie mial juz pieniędzy nawet na chleb. Moi rodzice pozyczali mu pieniądze, kupowali jedzenie i potrzebne rzeczy. On nie chcial nic przyjmowac, prosil tylko o opieke nad jego kochana córeczką. Zżerały go wyrzuty sumienia. Bolało go, ze zniszczył dzieciństwo Kate, ze nie zapewnił jej spokoju i skrzywdził ja najmocniej na świecie, nie potrafił być dobrym ojcem. Nie mógł dać jej domu, schronienia, poczucia bezpieczeństwa. Jedyne co mógł jej okazać to miłość, ale Kath nie mogła żyć tylko z jego miłości, o czym dobrze wiedział. Napisał to wszystko w liście ktory zostawił Kate. Na koncu dodał jeszcze, ze musi zadać jej jeszcze jeden ostatni ból, ale pozniej juz wszystko bedzie dobrze. Ostatnie zdania brzmiały "Przepraszam cię za wszystko skarbie. Nie daje juz sobie rady. Pamiętaj, że tatuś zawsze bedzie cię kochał najbardziej na świecie. Proszę nie pokazuj tego nikomu i przyjdź jutro wieczorem do domu. Zawsze bede cię kochać. Zawsze będziesz moim słoneczkiem, pamiętaj o tym."
~ RETROSPEKCJA ~
Kate zrobiła tak jak kazał jej tata. Wieczorem wymknęła sie przez okno i pobiegła do ojca. Ten bardzo ucieszył sie na jej widok, bardzo mocno ja przytulil i pocalowal w czoło. Nastepnie przeszli do pomieszczenia, ktore kiedys bylo jego gabinetem. Mężczyzna posadził córkę w dużym fotelu i zaczął nerwowo krążyć po pomieszczeniu. W koncu przystanął przy biurku i wyciągnął z szuflady rewolwer. Z ust dziewczynki wydal sie pisk przerażenia. Mężczyzna odłożył rewolwer na biurko i podszedł do córki. Schował twarz w jej dłoniach i rozpłakał sie jak dziecko. Po chwili pocalowal dziewczynkę w policzek i powiedział drżącym głosem
- Co kolwiek by sie działo nie ruszaj sie z tego fotela. Jak juz będzie po wszystkim uciekaj do domu Nicole i pokaż jej rodzicom list, ktory dostałaś ode mnie. I pamiętaj, nigdy więcej tu nie przychodź.
- Tatusiu, ale... - zaczęła drżącym głosem.
- Obiecaj mi coś. Obiecaj mi, że dasz sobie radę, że bedziesz silną dziewczynką. Jesteś bardzo madra i wierzę, ze sobie poradzisz. Nigdy nie pozwól, zeby ktos cię skrzywdził. Nie sprawiaj klopotow państwu Carter i obiecaj, ze nigdy nie zapomnisz o tatusiu i o tym jak bardzo cię kocham.
- Ale...
- Proszę, obiecaj.
- Obiecuje - odpowiedziała ze łzami w oczach.
Pan Feelse wstał i wziął rewolwer do ręki. Nastepnie stanął w dużej odległości od córki i przyłożył go sobie do skroni. Dziewczynka tak jak obiecała ojcu, nie ruszyła sie nawet o milimetr.
- Kocham cię córeńko.
Nacisnal spust. Głośny huk, krzyk i płacz Kate i nagle cisza. Dziewczynka pobiegła do domu przyjaciolki i pokazała jej rodzicom list od ojca. Państwo Carter zadzwonili na policję i pobiegli do domu Kate. Pan Feelse leżał martwy w wielkiej plamie krwi.
~ Perspektywa Kate, teraźniejszość ~
"Nie, tato, prosze! Nie!" Zerwalam sie do pozycji siedzącej. Znowu mialam ten sen. Znów bylam w moim domu, w tamtym pokoju. Huk, krzyk, krew.
Nicole: Kate.
Nicole wbiegła do pokoju, a zaraz za nia Caroline i Agata.
Ja: Znowu mialam ten sen. Znów tam byłam.
Nicole: Shhh już dobrze, jestem tu.
Ja: Powiedziałaś im?
Nicole: Tylko o twoim dzieciństwie. Resztę musisz im opowiedzieć ty.
Ja: Dobrze. Caroline, Agata, powiem wam wszystko, opowiem wam o Nicku, ale nie dzisiaj.
Karolina: Spokojnie Kate.
Agata: Dużo sie dzisiaj wydarzyło. Musimy sie jakoś odstresować.
Nicole: Chłopcy juz powinni kończyć gotowac obiad, a pozniej mamy cały dzien wolny.
Ja: Co powiecie na kręgle?
Agata: Świetny pomysl.
Zeszlysmy na dół i zastalysmy chłopców nakrywajacych do stołu.
Nicole: Ej chłopaki. Jest pomysl na dzisiejszy dzien i teraz wszystko zależy od was.
Niall: No wiec słuchamy.
Karolina: To robimy tak. Szybko jemy obiad i jedziemy na kręgle, a pozniej może jakiś klubik?
Zayn: A moze zaliczymmy kręgle i klub za jednym razem?
Harry: Jestem za.
Wszyscy sie zgodzili więc usiedliśmy do obiadu.
~ Perspektywa Karoliny ~
Jedząc obiad rozmyslałam o historii, która opowiedziała nam Nicole. To bylo straszne. Ojciec Kate zabił się na jej oczach, matka ja bila, biedna Katy nie miała normalnego życia. Nie wiem jeszcze kim był Nick, ani co zrobił, ale wiem, że skrzywdził Kate i to bardzo. Podziwiam Kath za to, że po tym co przeszła potrafi sie nadal uśmiechać, żartować i normalnie żyć. Fakt, jest niemiła dla Harrego, ale wydaje mi sie, że to ma jakiś związek z tym Nickiem. Z zamyślenia wyrwał mnie glos Louisa.
Lou: Nie smakuje ci?
Ja: Nie, jest pyszne, po prostu sie zamyslilam.
Przeniosłam wzrok na Nicole i Nialla. Ta dwójka bardzo dobrze sie dogadywala. Od kiedy sie poznali, cały czas rozmawiają i śmieją się. Niall jest w nią wpatrzony jak w obrazek.
Ja: Spójrz na ta dwójkę - szepnelam do Louisa pokazując głową na Nialla i Nicole - Niall nie potrafi od niej oderwać wzroku.
Lou: Czyżby Niall Horan potrafił żywic głębsze uczucie do czegos, a raczej kogos innego niz jedzenie?
Ja: Mam nadzieję, że wkrótce się dowiemy.
~ Kilka godzin później ~
Lou: Dobra, mamy cały lokal dla nas. Nikt nam tu nie wejdzie, wiec... - tu wskazał na Harrego, ktory wyciągnął zza pleców dwie reklamówki alkoholu - wiec możemy sie bawić.
Liam: Dobra jest 5 torów. Jak się dzielimy bo jest nas 9?
Lou: To moze tak. Ja, Caroline i Zayn, Liam z Agata, Niall z Nicole i Harry z Kate.
Ja: Nie wiem czy to dobry...
Harry: Mi pasuje.
Kate: W takim razie mi też.
Spojrzałam na Nicole i Agatę i tylko wzruszyłam ramionami.
~ Perspektywa Kate ~
Rozeszlismy sie do swoich torów, Zayn włączył muzykę, a Lou rozdał nam drinki. Sięgnęłam po kulę.
Harry: No proszę księżniczko, nie kłócimy sie od śniadania i jeszcze gramy razem. Co sie stało? - wyszeptał mi na ucho.
Ja: Po prostu wcielam mój plam w życie.
Harry: Mogę poznac jego szczegóły?
Ja: Mieć w dupie wszystkie twoje komentarze, dobrze sie bawić - rzuciłam kula, która zbila wszystkie kręgle - i oczywiscie ci dokopać - przeszłam z zadziornym uśmiechem na ustach obok zdezorientowanego Harrego - no co, juz nie masz ochoty na grę ze mną? - usiadłam przy stoliku i napilam sie drinka.
Harry wziął swoja kule i przymierzał sie do rzutu. Postanowiłam mu trochę przeszkodzić. Podeszłam do niego i przytulilam go od tyłu.
Ja: No dawaj kociaku, teraz twoja kolej.
Harry delikatnie sie zarumienil, a ja odeszlam od niego. Loczek wziął zamach, rzucił...i...tak jak zaplanowałam, kula w rynnie.
Ja: Jest!
Harry: Wszystko twoja wina.
Ja: Moja? Widać nie jeste ci obojętna skoro nie potrafisz sie przy mnie skupić.
~ Kilka godzin później ~
Wszyscy swietnie sie bawili. Gra w kregle byla dla nich czysta zabawa, smiali sie i wyglupiali. Tylko ja z Harrym zawziecie rywalizowalismy miedzy soba. Wygrałam z Harrym 4 do 1, co bylo do przewidzenia. Wszyscy są juz dość wstawieni i dobrze sie bawią.
Zayn: Idę na fajkę.
Ja: Czekaj idę z toba.
Wyszłam z Malikiem na taras. Chłopak wyciągnął fajkę i podał paczkę w moja stronę. Wzięłam papierosa i wsadzilam go sobie do ust, następnie Zayn zapalił moja i swoja fajne. Zaciagnelam sie i wypuscilam dym.
Zayn: Nie wiedziałem, ze palisz.
Ja: Zdarza się.
Zayn: Rodzice wiedza?
Ja: Nie żyją, wiec chyba wiedzą.
Zayn: Przykro mi.
Zapadła niezręczna cisza.
Ja: Mama utopiła sie gdy mialam 5 lat, a ojciec popełnił samobójstwo gdy mialam 7.
Zayn: Nie musiałaś mi tego mówić jesli nie chciałaś.
Ja: I tak prędzej czy pozniej byś sie dowiedział, a poza tym obiecałam tacie, ze będę silna. To nie znaczy, ze nie tesknie, ale śmierć moich rodziców nie moze mi przeszkodzić w normalnym funkcjonowaniu i spełnianiu marzeń.
Zayn: No tak. Wracajmy juz, chłodno sie robi.
Skinelam głową i wróciliśmy do lokalu.
Karolina: Mamy komplet, możemy juz wracać?
Ja: Jasne, późno sie robi.
Nicole: A jutro do szkoły.
Agata: Nawet mi nie mów.
Karolina: Nie bedzie tak źle, dzięki tej awarii zostały tylko dwa dni.
Agata: W piątek powtórka?
Nicole: Ok, ale tym razem u nas.
Wszyscy sie zgodzili i poszliśmy do prywatnego busa chłopaków. Prowadził Zayn, ktory jako jedyny dzisiaj nic nie pil.
Zayn: To gdzie mieszkacie?
Nicole: 171 Farringdon Road
London EC1R 3AL.
Ja: To całkiem nie daleko nas.
Niall: A ty Katy?
Ja: Tam gdzie Nicole.
Li: Ale możemy cię podwieźć pod dom, żaden problem.
Ja: To właśnie mój dom. Mieszkamy razem, ale to dluga historia.
Niall: Ale chyba nie jestescie razem?
Ja: Nie, spokojnie, Nicole jest cala dla ciebie.
Oboje zarumienili sie słodko. Wiedziałam, ze coś miedzy nimi bedzie.
Agata: A co z waszymi rzeczami?
Nicole: Przywieziecie nam w piątek, jesli to nie kłopot.
Karolina: Jasne, ze nie.
Zayn: Jesteśmy.
Pozegnalysmy sie ze wszystkimi i zmęczone poszłyśmy do domu.
____________________________________________________
____________________________________________________
Co tu dużo pisać. Mam nadzieje, ze sie wam spodoba. Poznaliście juz trochę tajemnicy i historii Kate. W następnych rodzialach dowiecie sie o Nicku. Do następnego.
Siedziałyśmy z dziewczynami w ogrodzie za domem. Chłopcy szykowali obiad, a Kate spala. No to muszę im opowiedzieć historie Katy i po części też moją.
Ja: Wiec pewnie chcecie wiedzieć kim był Nick i dlaczego Kate jest taka w stosunku do Harrego.
Karolina: Jeśli nie chcesz to nie musisz mówić.
Ja: Myślę, ze jednak powinnyscie wiedzieć. Z resztą Kate mnie o to prosiła i myślę, ze teraz jest odpowiedni moment - wzięłam głęboki oddech i zaczęłam swoją opowieść - Kate, a tak właściwie Katherine, nie miała miłego i kolorowego dzieciństwa. Wręcz przeciwnie. Jej dziecięce lata to był jeden wielki koszmar. Jej matka była alkoholiczką. Codziennie wracała pijana do domu. Zaczynały sie kłótnie i bójki. Najbardziej niestety dostawała mala niewinna Katy. Znalysmy sie od małego ponieważ nasi rodzice przyjaźnili sie w młodości, ale to inna historia. No wiec pijana matka biła Kate, a ta z płaczem przybiegala do nas posiniaczona, a czasem z ranami na rękach, nogach, brzuchu czy plecach. Pewnego dnia gdy Kate miala 5 lat jej matka upila sie i utopiła w stawie. Ojciec Kate nie dawał sobie rady. Miał problemy w pracy i mnóstwo długów. Od tamtej pory Kath spędzała u nas większość czasu. Niestety pewnego dnia, gdy Kate miala 7 lat jej ojciec załamał sie calkowicie. Nie mial juz pieniędzy nawet na chleb. Moi rodzice pozyczali mu pieniądze, kupowali jedzenie i potrzebne rzeczy. On nie chcial nic przyjmowac, prosil tylko o opieke nad jego kochana córeczką. Zżerały go wyrzuty sumienia. Bolało go, ze zniszczył dzieciństwo Kate, ze nie zapewnił jej spokoju i skrzywdził ja najmocniej na świecie, nie potrafił być dobrym ojcem. Nie mógł dać jej domu, schronienia, poczucia bezpieczeństwa. Jedyne co mógł jej okazać to miłość, ale Kath nie mogła żyć tylko z jego miłości, o czym dobrze wiedział. Napisał to wszystko w liście ktory zostawił Kate. Na koncu dodał jeszcze, ze musi zadać jej jeszcze jeden ostatni ból, ale pozniej juz wszystko bedzie dobrze. Ostatnie zdania brzmiały "Przepraszam cię za wszystko skarbie. Nie daje juz sobie rady. Pamiętaj, że tatuś zawsze bedzie cię kochał najbardziej na świecie. Proszę nie pokazuj tego nikomu i przyjdź jutro wieczorem do domu. Zawsze bede cię kochać. Zawsze będziesz moim słoneczkiem, pamiętaj o tym."
~ RETROSPEKCJA ~
Kate zrobiła tak jak kazał jej tata. Wieczorem wymknęła sie przez okno i pobiegła do ojca. Ten bardzo ucieszył sie na jej widok, bardzo mocno ja przytulil i pocalowal w czoło. Nastepnie przeszli do pomieszczenia, ktore kiedys bylo jego gabinetem. Mężczyzna posadził córkę w dużym fotelu i zaczął nerwowo krążyć po pomieszczeniu. W koncu przystanął przy biurku i wyciągnął z szuflady rewolwer. Z ust dziewczynki wydal sie pisk przerażenia. Mężczyzna odłożył rewolwer na biurko i podszedł do córki. Schował twarz w jej dłoniach i rozpłakał sie jak dziecko. Po chwili pocalowal dziewczynkę w policzek i powiedział drżącym głosem
- Co kolwiek by sie działo nie ruszaj sie z tego fotela. Jak juz będzie po wszystkim uciekaj do domu Nicole i pokaż jej rodzicom list, ktory dostałaś ode mnie. I pamiętaj, nigdy więcej tu nie przychodź.
- Tatusiu, ale... - zaczęła drżącym głosem.
- Obiecaj mi coś. Obiecaj mi, że dasz sobie radę, że bedziesz silną dziewczynką. Jesteś bardzo madra i wierzę, ze sobie poradzisz. Nigdy nie pozwól, zeby ktos cię skrzywdził. Nie sprawiaj klopotow państwu Carter i obiecaj, ze nigdy nie zapomnisz o tatusiu i o tym jak bardzo cię kocham.
- Ale...
- Proszę, obiecaj.
- Obiecuje - odpowiedziała ze łzami w oczach.
Pan Feelse wstał i wziął rewolwer do ręki. Nastepnie stanął w dużej odległości od córki i przyłożył go sobie do skroni. Dziewczynka tak jak obiecała ojcu, nie ruszyła sie nawet o milimetr.
- Kocham cię córeńko.
Nacisnal spust. Głośny huk, krzyk i płacz Kate i nagle cisza. Dziewczynka pobiegła do domu przyjaciolki i pokazała jej rodzicom list od ojca. Państwo Carter zadzwonili na policję i pobiegli do domu Kate. Pan Feelse leżał martwy w wielkiej plamie krwi.
~ Perspektywa Kate, teraźniejszość ~
"Nie, tato, prosze! Nie!" Zerwalam sie do pozycji siedzącej. Znowu mialam ten sen. Znów bylam w moim domu, w tamtym pokoju. Huk, krzyk, krew.
Nicole: Kate.
Nicole wbiegła do pokoju, a zaraz za nia Caroline i Agata.
Ja: Znowu mialam ten sen. Znów tam byłam.
Nicole: Shhh już dobrze, jestem tu.
Ja: Powiedziałaś im?
Nicole: Tylko o twoim dzieciństwie. Resztę musisz im opowiedzieć ty.
Ja: Dobrze. Caroline, Agata, powiem wam wszystko, opowiem wam o Nicku, ale nie dzisiaj.
Karolina: Spokojnie Kate.
Agata: Dużo sie dzisiaj wydarzyło. Musimy sie jakoś odstresować.
Nicole: Chłopcy juz powinni kończyć gotowac obiad, a pozniej mamy cały dzien wolny.
Ja: Co powiecie na kręgle?
Agata: Świetny pomysl.
Zeszlysmy na dół i zastalysmy chłopców nakrywajacych do stołu.
Nicole: Ej chłopaki. Jest pomysl na dzisiejszy dzien i teraz wszystko zależy od was.
Niall: No wiec słuchamy.
Karolina: To robimy tak. Szybko jemy obiad i jedziemy na kręgle, a pozniej może jakiś klubik?
Zayn: A moze zaliczymmy kręgle i klub za jednym razem?
Harry: Jestem za.
Wszyscy sie zgodzili więc usiedliśmy do obiadu.
~ Perspektywa Karoliny ~
Jedząc obiad rozmyslałam o historii, która opowiedziała nam Nicole. To bylo straszne. Ojciec Kate zabił się na jej oczach, matka ja bila, biedna Katy nie miała normalnego życia. Nie wiem jeszcze kim był Nick, ani co zrobił, ale wiem, że skrzywdził Kate i to bardzo. Podziwiam Kath za to, że po tym co przeszła potrafi sie nadal uśmiechać, żartować i normalnie żyć. Fakt, jest niemiła dla Harrego, ale wydaje mi sie, że to ma jakiś związek z tym Nickiem. Z zamyślenia wyrwał mnie glos Louisa.
Lou: Nie smakuje ci?
Ja: Nie, jest pyszne, po prostu sie zamyslilam.
Przeniosłam wzrok na Nicole i Nialla. Ta dwójka bardzo dobrze sie dogadywala. Od kiedy sie poznali, cały czas rozmawiają i śmieją się. Niall jest w nią wpatrzony jak w obrazek.
Ja: Spójrz na ta dwójkę - szepnelam do Louisa pokazując głową na Nialla i Nicole - Niall nie potrafi od niej oderwać wzroku.
Lou: Czyżby Niall Horan potrafił żywic głębsze uczucie do czegos, a raczej kogos innego niz jedzenie?
Ja: Mam nadzieję, że wkrótce się dowiemy.
~ Kilka godzin później ~
Lou: Dobra, mamy cały lokal dla nas. Nikt nam tu nie wejdzie, wiec... - tu wskazał na Harrego, ktory wyciągnął zza pleców dwie reklamówki alkoholu - wiec możemy sie bawić.
Liam: Dobra jest 5 torów. Jak się dzielimy bo jest nas 9?
Lou: To moze tak. Ja, Caroline i Zayn, Liam z Agata, Niall z Nicole i Harry z Kate.
Ja: Nie wiem czy to dobry...
Harry: Mi pasuje.
Kate: W takim razie mi też.
Spojrzałam na Nicole i Agatę i tylko wzruszyłam ramionami.
~ Perspektywa Kate ~
Rozeszlismy sie do swoich torów, Zayn włączył muzykę, a Lou rozdał nam drinki. Sięgnęłam po kulę.
Harry: No proszę księżniczko, nie kłócimy sie od śniadania i jeszcze gramy razem. Co sie stało? - wyszeptał mi na ucho.
Ja: Po prostu wcielam mój plam w życie.
Harry: Mogę poznac jego szczegóły?
Ja: Mieć w dupie wszystkie twoje komentarze, dobrze sie bawić - rzuciłam kula, która zbila wszystkie kręgle - i oczywiscie ci dokopać - przeszłam z zadziornym uśmiechem na ustach obok zdezorientowanego Harrego - no co, juz nie masz ochoty na grę ze mną? - usiadłam przy stoliku i napilam sie drinka.
Harry wziął swoja kule i przymierzał sie do rzutu. Postanowiłam mu trochę przeszkodzić. Podeszłam do niego i przytulilam go od tyłu.
Ja: No dawaj kociaku, teraz twoja kolej.
Harry delikatnie sie zarumienil, a ja odeszlam od niego. Loczek wziął zamach, rzucił...i...tak jak zaplanowałam, kula w rynnie.
Ja: Jest!
Harry: Wszystko twoja wina.
Ja: Moja? Widać nie jeste ci obojętna skoro nie potrafisz sie przy mnie skupić.
~ Kilka godzin później ~
Wszyscy swietnie sie bawili. Gra w kregle byla dla nich czysta zabawa, smiali sie i wyglupiali. Tylko ja z Harrym zawziecie rywalizowalismy miedzy soba. Wygrałam z Harrym 4 do 1, co bylo do przewidzenia. Wszyscy są juz dość wstawieni i dobrze sie bawią.
Zayn: Idę na fajkę.
Ja: Czekaj idę z toba.
Wyszłam z Malikiem na taras. Chłopak wyciągnął fajkę i podał paczkę w moja stronę. Wzięłam papierosa i wsadzilam go sobie do ust, następnie Zayn zapalił moja i swoja fajne. Zaciagnelam sie i wypuscilam dym.
Zayn: Nie wiedziałem, ze palisz.
Ja: Zdarza się.
Zayn: Rodzice wiedza?
Ja: Nie żyją, wiec chyba wiedzą.
Zayn: Przykro mi.
Zapadła niezręczna cisza.
Ja: Mama utopiła sie gdy mialam 5 lat, a ojciec popełnił samobójstwo gdy mialam 7.
Zayn: Nie musiałaś mi tego mówić jesli nie chciałaś.
Ja: I tak prędzej czy pozniej byś sie dowiedział, a poza tym obiecałam tacie, ze będę silna. To nie znaczy, ze nie tesknie, ale śmierć moich rodziców nie moze mi przeszkodzić w normalnym funkcjonowaniu i spełnianiu marzeń.
Zayn: No tak. Wracajmy juz, chłodno sie robi.
Skinelam głową i wróciliśmy do lokalu.
Karolina: Mamy komplet, możemy juz wracać?
Ja: Jasne, późno sie robi.
Nicole: A jutro do szkoły.
Agata: Nawet mi nie mów.
Karolina: Nie bedzie tak źle, dzięki tej awarii zostały tylko dwa dni.
Agata: W piątek powtórka?
Nicole: Ok, ale tym razem u nas.
Wszyscy sie zgodzili i poszliśmy do prywatnego busa chłopaków. Prowadził Zayn, ktory jako jedyny dzisiaj nic nie pil.
Zayn: To gdzie mieszkacie?
Nicole: 171 Farringdon Road
London EC1R 3AL.
Ja: To całkiem nie daleko nas.
Niall: A ty Katy?
Ja: Tam gdzie Nicole.
Li: Ale możemy cię podwieźć pod dom, żaden problem.
Ja: To właśnie mój dom. Mieszkamy razem, ale to dluga historia.
Niall: Ale chyba nie jestescie razem?
Ja: Nie, spokojnie, Nicole jest cala dla ciebie.
Oboje zarumienili sie słodko. Wiedziałam, ze coś miedzy nimi bedzie.
Agata: A co z waszymi rzeczami?
Nicole: Przywieziecie nam w piątek, jesli to nie kłopot.
Karolina: Jasne, ze nie.
Zayn: Jesteśmy.
Pozegnalysmy sie ze wszystkimi i zmęczone poszłyśmy do domu.
____________________________________________________
____________________________________________________
Co tu dużo pisać. Mam nadzieje, ze sie wam spodoba. Poznaliście juz trochę tajemnicy i historii Kate. W następnych rodzialach dowiecie sie o Nicku. Do następnego.
niedziela, 28 kwietnia 2013
Rozdział 30
~ Perspektywa Kate ~
Cholerny Styles. Dlaczego musiał za mną iść? Nie chciałam mu tego powiedzieć. Chciałam go tylko spławic, a niestety nie potrafię delikatnie dobierać słów. A moze jednak potrafię tylko sie boje. Czego? Sama nie wiem. Moze tego, ze historia sie powtórzy? Ze zostanę wykozystana i zostawiona jak zwykla dziwka? Ze znowu bede zabawką, która komuś sie znudziła i trzeba ja wymienić na nową? Chłopcy z 1D są fajni i mili, a ja w taki sposób zachowalam sie w stosunku do Harrego. Miał racje. Przecież nic mi nie zrobił. Był miły i uprzejmy, a ja go obrazilam. Wiem jak mu trudno gdy wszyscy mówią, że ma na kazda noc inna dziewczynę i tylko bawi sie nimi. Czuje, że to nie prawda, nie wygląda na takiego, nie zachowuje sie tak. Mam nadzieje, ze nie weźmie tego do siebie i wybaczy mi, ale najpierw muszę zebrać sie na odwagę, zeby go przeprosić. Nie bedzie łatwo, ale pokaże mu, ze nie jestem wredna suką bez serca, bo pewnie tak teraz o mnie myśli. Spojrzałam na duży fotel na którym siedziała Nicole z Niallem. Moja mala przyjaciolka nareszcie spełniła marzenia. Niech tylko ten Horan ja skrzywdzi to zrobię mu takie paranormal activity, ze mu sie wszystkiego odechce.
~ Perspektywa Nicole ~
Obudziłam sie przy Niallu. Rozejrzalam sie i zauważyłam, ze wczoraj wszyscy zasnelismy na kanapie. Dzięki Agacie i Caroline spelnilam swoje najwieksze marzenie. Moze jestem mała i nieśmiała, ale w tym towarzystwie bardzo szybko sie zaklimatyzowalam. Chłopcy są slodcy i bardzo mili. Dokładnie tak sobie ich wyobrażałam. Szkoda mi tylko Kate. Tak dużo przeżyła w swoim życiu, ze nie potrafi nawet zaufać chłopakom, a już szczególnie Harremu. Nic dziwnego. Myślę jednak, ze powinna mu dać szanse, lepiej go poznać i wtedy oceniać. Nie każdy musi wykozystywac i krzywdzić. Mam nadzieje, ze Katy trochę wyluzuje i da chłopakom szansę.
~ Perspektywa Harrego ~
Gdy sie obudziłem wszyscy oprócz Nicole jeszcze spali.
Ja: Cześć mała. Jak sie spało?
Nicole: To, ze jestem niska, nie oznacza, ze możesz do mnie mówić mała.
Harry: Dobra, spokojnie. Nie spinaj sie tak...mała.
Nicole: Jeszcze raz tak do mnie powiesz...
Harry: Nie raz, spokojnie. A teraz lec na górę, ostatnie drzwi po prawej to pokój Lou. Tam masz swoje rzeczy i tam jest jedna z wielu łazienek, wiec możesz sie ogarnąć, a ja zrobię śniadanko.
Nicole: Jeszcze zobaczymy Styles kto tu jest mały.
Ja: Sugerujesz coś?
Nicole: No nie wiem, nie wiem, ale jak chcesz u mnie zdobyć punkty to śniadanko ma być przepyszne i gotowe za 10 minut.
Uśmiechnęła sie słodko i poszła na górę. Eh ta mala, przebiegła....dobra, robię śniadanie. Moze uda mi sie zapunktowac nie tylko u Nicole.
~ Perspektywa Kate ~
Obudziło mnie czyjeś głośne krzatanie sie po kuchni. Czyli ktos robi śniadanko. Mój żołądek tak sie ucieszył na wieść o posilku, ze zaburczal chyba najgłośniej jak tylko potrafił. Postanowiłam pojsc do kuchni i w czyms pomóc. Juz mialam otwierać drzwi, gdy ktos mnie uprzedził i dostałam nimi prosto w nos, na włosach mialam cały dzbanek soku pomarańczowego i jakby tego bylo mało, napastnik przygniótł mnie całym swoim ciężarem. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam burze lokow.
Harry: Przepraszam cię - powiedział ledwo powstrzymując usmiech.
Ja: Nie przepraszaj tylko złaź ze mnie - Harry wybuchnął śmiechem. Tego juz bylo za wiele. Nie dość, ze idiota walnął mnie drzwiami, oblał i przygniótł, to jeszcze beszczelnie sie śmieje. - I z czego rżysz barani łbie - zrzucilam z siebie chłopaka i szybko wstalam.
Harry: Bo nasza pozycja wyglądała co najmniej dwuznacznie, nie sadzisz.
Ja: Boże, czy możesz choć przez pięć sekund nie myśleć o seksie i o tym jak zaliczyć kolejną dziewczynę? - wydarlam się.
Harry: Co sie drzesz? Okres masz czy co?
Ja: Ach no tak, bo pan Styles jest idealny i nikt na niego nie krzyczy i nie podnosi głosu, bo oczywiscie pan Styles nigdy nic nie zrobił źle. Rozpieszczony bachor.
Harry: Rozwrzeszczana księżniczka.
Ja: Jebany maminsynek.
Harry: Pierdolina dziwka.
Ja: Przegiąłeś.
Harry: Ty to zaczęłaś.
Ja: No tak najlepiej wszystko zrzucić na pierdoloną Kate.
Harry: To ty od razu zarzucilas mi coś czego nie zrobiłem.
Ja: Jakiś czas juz chodze po tym świecie i uwierz mi wiem jacy są faceci szczególnie tacy jak ty.
Harry: To nie znaczy, ze możesz mnie osadzac na podstawie chłopaków którzy cię zaliczyli.
Ja: Spierdalaj Styles.
Poczułam, że w moich oczach zbierają sie łzy. No i mój plan, odnośnie bycia miłej dla Harrego, szlag trafił. Nie chciałam pokazać Harremu mojej słabości, więc wyminęłam go i szybkim krokiem poszłam na górę mijając zdziwionego Tomlinsona, ktory chyba wszystko słyszał. Zapłakana wbieglam do pokoju Lou, w którym pewnie byla Caroline.
~ Perspektywa Karoliny ~
Siedziałam na łóżku i wycieralam ręcznikiem moje mokre włosy, ponieważ przed chwilą je umylam, gdy do mojego pokoju wbiegła Kate. Wyglądała strasznie. Cala zapłakana i rozmazana, do tego cały czerwony nos, limo pod okiem i mokre, lepiace sie do jej twarzy włosy. Nic nie mówiąc podeszłam do niej i mocno ja przytulilam ciągnąc na łóżko. Usiadłam nie wypuszczając jej z objęć i próbowałam trochę uspokoić.
Ja: Ciii, już dobrze. Katy, skarbie, nie płacz. Co się stało?
Kate: Przepraszam, jestem beznadziejna.
Ja: Nie mów tak. Co sie stało? Harry coś zrobił?
Kate: To wszystko moja wina. To ja zaczęłam. Cholera dlaczego nie mogę sobie odpuścić.
Agata: Cześć dziewczyny. Chodźcie na śnia...
Nicole: Katy, kochanie co sie stało?
Kate: Harry. On chyba wie o Nicku.
Nicole: Jak to? To nie możliwe. Nie mógł cię poznac. Przecież Nick nie jest aż taki sławny.
Kate: Nie wiem Nicole. Boje sie, ze on powie chłopakom.
Nicole: Nie płacz skarbie. Będzie dobrze. Idź sie ogarnij, przyniose ci sniadanie i zdrzemniesz sie chwilke. Dobrze.
Kate: Dobrze.
Kate wstała i poszła do łazienki. Patrzyłam zdezorientowana na Agatę i Nicole. Agata tylko wzruszyła ramionami na znak, ze nic nie wie na ten temat.
Nicole: Spokojnie, wszystko wam powiem, ale nie tutaj. Zrobię kanapki dla Kate i pójdziemy na dwór. Dobrze.
Ja: Ok.
___________________________________________________
___________________________________________________
Hej! Przepraszam was, ze musialyscie tak dlugo czekać na rozdział, ale to wszystko przez szkole i te głupie egzaminy. Nie mogę uwierzyć, ze to już 30 rozdział. Dziękuję wszystkim ktorzy to czytają. Nie ma was zbyt wielu, ale i tak sie ciesze, ze ktos to czyta. Rozdział trochę krótki, ale chyba coś sie w nim działo. No i jest mala tajemnica na temat przeszłości Kate. Jak myślicie, co to moze być? KOMENTUJCIE!!!
Cholerny Styles. Dlaczego musiał za mną iść? Nie chciałam mu tego powiedzieć. Chciałam go tylko spławic, a niestety nie potrafię delikatnie dobierać słów. A moze jednak potrafię tylko sie boje. Czego? Sama nie wiem. Moze tego, ze historia sie powtórzy? Ze zostanę wykozystana i zostawiona jak zwykla dziwka? Ze znowu bede zabawką, która komuś sie znudziła i trzeba ja wymienić na nową? Chłopcy z 1D są fajni i mili, a ja w taki sposób zachowalam sie w stosunku do Harrego. Miał racje. Przecież nic mi nie zrobił. Był miły i uprzejmy, a ja go obrazilam. Wiem jak mu trudno gdy wszyscy mówią, że ma na kazda noc inna dziewczynę i tylko bawi sie nimi. Czuje, że to nie prawda, nie wygląda na takiego, nie zachowuje sie tak. Mam nadzieje, ze nie weźmie tego do siebie i wybaczy mi, ale najpierw muszę zebrać sie na odwagę, zeby go przeprosić. Nie bedzie łatwo, ale pokaże mu, ze nie jestem wredna suką bez serca, bo pewnie tak teraz o mnie myśli. Spojrzałam na duży fotel na którym siedziała Nicole z Niallem. Moja mala przyjaciolka nareszcie spełniła marzenia. Niech tylko ten Horan ja skrzywdzi to zrobię mu takie paranormal activity, ze mu sie wszystkiego odechce.
~ Perspektywa Nicole ~
Obudziłam sie przy Niallu. Rozejrzalam sie i zauważyłam, ze wczoraj wszyscy zasnelismy na kanapie. Dzięki Agacie i Caroline spelnilam swoje najwieksze marzenie. Moze jestem mała i nieśmiała, ale w tym towarzystwie bardzo szybko sie zaklimatyzowalam. Chłopcy są slodcy i bardzo mili. Dokładnie tak sobie ich wyobrażałam. Szkoda mi tylko Kate. Tak dużo przeżyła w swoim życiu, ze nie potrafi nawet zaufać chłopakom, a już szczególnie Harremu. Nic dziwnego. Myślę jednak, ze powinna mu dać szanse, lepiej go poznać i wtedy oceniać. Nie każdy musi wykozystywac i krzywdzić. Mam nadzieje, ze Katy trochę wyluzuje i da chłopakom szansę.
~ Perspektywa Harrego ~
Gdy sie obudziłem wszyscy oprócz Nicole jeszcze spali.
Ja: Cześć mała. Jak sie spało?
Nicole: To, ze jestem niska, nie oznacza, ze możesz do mnie mówić mała.
Harry: Dobra, spokojnie. Nie spinaj sie tak...mała.
Nicole: Jeszcze raz tak do mnie powiesz...
Harry: Nie raz, spokojnie. A teraz lec na górę, ostatnie drzwi po prawej to pokój Lou. Tam masz swoje rzeczy i tam jest jedna z wielu łazienek, wiec możesz sie ogarnąć, a ja zrobię śniadanko.
Nicole: Jeszcze zobaczymy Styles kto tu jest mały.
Ja: Sugerujesz coś?
Nicole: No nie wiem, nie wiem, ale jak chcesz u mnie zdobyć punkty to śniadanko ma być przepyszne i gotowe za 10 minut.
Uśmiechnęła sie słodko i poszła na górę. Eh ta mala, przebiegła....dobra, robię śniadanie. Moze uda mi sie zapunktowac nie tylko u Nicole.
~ Perspektywa Kate ~
Obudziło mnie czyjeś głośne krzatanie sie po kuchni. Czyli ktos robi śniadanko. Mój żołądek tak sie ucieszył na wieść o posilku, ze zaburczal chyba najgłośniej jak tylko potrafił. Postanowiłam pojsc do kuchni i w czyms pomóc. Juz mialam otwierać drzwi, gdy ktos mnie uprzedził i dostałam nimi prosto w nos, na włosach mialam cały dzbanek soku pomarańczowego i jakby tego bylo mało, napastnik przygniótł mnie całym swoim ciężarem. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam burze lokow.
Harry: Przepraszam cię - powiedział ledwo powstrzymując usmiech.
Ja: Nie przepraszaj tylko złaź ze mnie - Harry wybuchnął śmiechem. Tego juz bylo za wiele. Nie dość, ze idiota walnął mnie drzwiami, oblał i przygniótł, to jeszcze beszczelnie sie śmieje. - I z czego rżysz barani łbie - zrzucilam z siebie chłopaka i szybko wstalam.
Harry: Bo nasza pozycja wyglądała co najmniej dwuznacznie, nie sadzisz.
Ja: Boże, czy możesz choć przez pięć sekund nie myśleć o seksie i o tym jak zaliczyć kolejną dziewczynę? - wydarlam się.
Harry: Co sie drzesz? Okres masz czy co?
Ja: Ach no tak, bo pan Styles jest idealny i nikt na niego nie krzyczy i nie podnosi głosu, bo oczywiscie pan Styles nigdy nic nie zrobił źle. Rozpieszczony bachor.
Harry: Rozwrzeszczana księżniczka.
Ja: Jebany maminsynek.
Harry: Pierdolina dziwka.
Ja: Przegiąłeś.
Harry: Ty to zaczęłaś.
Ja: No tak najlepiej wszystko zrzucić na pierdoloną Kate.
Harry: To ty od razu zarzucilas mi coś czego nie zrobiłem.
Ja: Jakiś czas juz chodze po tym świecie i uwierz mi wiem jacy są faceci szczególnie tacy jak ty.
Harry: To nie znaczy, ze możesz mnie osadzac na podstawie chłopaków którzy cię zaliczyli.
Ja: Spierdalaj Styles.
Poczułam, że w moich oczach zbierają sie łzy. No i mój plan, odnośnie bycia miłej dla Harrego, szlag trafił. Nie chciałam pokazać Harremu mojej słabości, więc wyminęłam go i szybkim krokiem poszłam na górę mijając zdziwionego Tomlinsona, ktory chyba wszystko słyszał. Zapłakana wbieglam do pokoju Lou, w którym pewnie byla Caroline.
~ Perspektywa Karoliny ~
Siedziałam na łóżku i wycieralam ręcznikiem moje mokre włosy, ponieważ przed chwilą je umylam, gdy do mojego pokoju wbiegła Kate. Wyglądała strasznie. Cala zapłakana i rozmazana, do tego cały czerwony nos, limo pod okiem i mokre, lepiace sie do jej twarzy włosy. Nic nie mówiąc podeszłam do niej i mocno ja przytulilam ciągnąc na łóżko. Usiadłam nie wypuszczając jej z objęć i próbowałam trochę uspokoić.
Ja: Ciii, już dobrze. Katy, skarbie, nie płacz. Co się stało?
Kate: Przepraszam, jestem beznadziejna.
Ja: Nie mów tak. Co sie stało? Harry coś zrobił?
Kate: To wszystko moja wina. To ja zaczęłam. Cholera dlaczego nie mogę sobie odpuścić.
Agata: Cześć dziewczyny. Chodźcie na śnia...
Nicole: Katy, kochanie co sie stało?
Kate: Harry. On chyba wie o Nicku.
Nicole: Jak to? To nie możliwe. Nie mógł cię poznac. Przecież Nick nie jest aż taki sławny.
Kate: Nie wiem Nicole. Boje sie, ze on powie chłopakom.
Nicole: Nie płacz skarbie. Będzie dobrze. Idź sie ogarnij, przyniose ci sniadanie i zdrzemniesz sie chwilke. Dobrze.
Kate: Dobrze.
Kate wstała i poszła do łazienki. Patrzyłam zdezorientowana na Agatę i Nicole. Agata tylko wzruszyła ramionami na znak, ze nic nie wie na ten temat.
Nicole: Spokojnie, wszystko wam powiem, ale nie tutaj. Zrobię kanapki dla Kate i pójdziemy na dwór. Dobrze.
Ja: Ok.
___________________________________________________
___________________________________________________
Hej! Przepraszam was, ze musialyscie tak dlugo czekać na rozdział, ale to wszystko przez szkole i te głupie egzaminy. Nie mogę uwierzyć, ze to już 30 rozdział. Dziękuję wszystkim ktorzy to czytają. Nie ma was zbyt wielu, ale i tak sie ciesze, ze ktos to czyta. Rozdział trochę krótki, ale chyba coś sie w nim działo. No i jest mala tajemnica na temat przeszłości Kate. Jak myślicie, co to moze być? KOMENTUJCIE!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)