~ Perspektywa Louisa ~
Obudziłem sie przy Caroline. Nadal była nieprzytomna. Podnioslem głowę. Harry juz nie spal. Chodził nerwowo po sali.
Ja: Harry. Co sie stało?
Harry: Dzwoniła Eleanor.
Ja: Czego chce?
Harry: Żebyś pojechał z nią do szpitala, zobaczyć wasze dziecko.
Nie wiedziałem co powiedzieć. Nie chciałem jechać. Chciałem zostać przy Caroline. Wiem, ze muszę pojechać. Nie kocham Eleanor, ale to nasze dziecko. Ono nic mi nie zrobiło. To jego matka jest wredna, nie mogę go za to winić.
Ja: Harry. Muszę pojechać.
Harry: Rozumiem.
Ja: Opiekuj sie Caroline dopóki nie wrócę. Jakby coś się działo to dzwoń.
Harry: Dobrze. Masz, przyniosłem ci kanapki ze stołówki. Musisz coś zjeść.
Chwyciłem kanapki, podziękowałem przyjacielowi, pocałowałem Caroline w rękę i pojechałem taksówką do Eleanor. Pod jej domem zobaczyłem auto Daniell. Podszedłem do drzwi i nacisnąłem dzwonek. Otworzyła mi uradowana Eleanor.
Eleanor: Cześć. Jestem gotowa. Możemy jechać.
Ja: Daj mi kluczyki.
Eleanor: Masz swoje auto.
Ja: Które stoi pod moim domem. Daj mi kluczyki i jedzmy juz. Spieszy mi sie.
Eleanor dala mi kluczyki, wsiedliśmy do auta i razem z Daniell pojechaliśmy do szpitala. Po drodze nie odezwałem sie ani jednym słowem. Nie miałem ochoty rozmawiać z żadną z nich. W szpitalu weszliśmy z doktorem na sale, w której wykonywano USG. Usiadłem przy Eleanor. Patrzyłem w ekran monitora. Po chwili lekarz pokazywał nam dokładnie dziecko. Moje dziecko. Byłem szczęśliwy. Kto by nie był. Nie wiedziałem jak teraz będzie wyglądało moje życie. Wiem tylko że kocham Caroline i nigdy jej nie zostawię. Gdy wyszliśmy z sali postanowiłem porozmawiać z Eleanor.
Ja: Chcę dowodów.
Eleanor: Że co?
Ja: Skąd mam mieć pewność, że to moje dziecko? Tyle razy mnie okłamywałaś. Dlaczego miałbym ci wierzyć?
Eleanor: Ale...
Ja: Jeśli nie masz nic do ukrycia to dlaczego nie chcesz zrobić badań?
Eleanor: Skoro nalegasz to proszę bardzo.
Poszliśmy do lekarza, który sprawdzał zgodność kodu genetycznego i inne rzeczy, które świadczyły by o tym, ze Eleanor nosi moje dziecko. Doktor pobrał potrzebne próbki i kazał nam zgłosić sie po wyniki za tydzień. Wyszliśmy ze szpitala. Dałem kluczyki Daniell, rzuciłem krótkie "cześć", złapałem taksówkę i pojechałem do Caroline. Dojechałem pod szpital, przed którym stały tłumy. Były to fanki, paparazzi i dziennikarze. Jeden z nich zaczepił mnie.
Dziennikarz: Louis powiedz nam jak czujesz sie z tym, ze będziesz ojcem?
Ja: Co proszę?
Dziennikarz: Caroline przecież jest w ciąży. Jest w szpitalu.
Ja: Co za bzdury! Caroline miała wypadek! Zostawcie ja w spokoju!
Odszedłem szybko od niego. Przy drzwiach złapał mnie kolejny dziennikarz.
Dziennikarz: Czy to prawda, że Eleanor Calder jest w ciąży?
Ja: Jej się pytajcie. Nie jest moją dziewczyną. Nie mam z nią kontaktu.
Dziennikarz: Widziano cię przed chwilą, gdy wychodziles z nia ze szpitala. Uśmiechała sie i glaskala po brzuchu. Czy to ty jesteś ojcem jej dziecka?
Wtedy sie we mnie zagotowalo.
Ja: Czy naprawdę musicie szukać sensacji na każdym kroku? Musicie za mną wszędzie chodzić i śledzić każdy mój ruch? Czy proszę o tak dużo? Chce tylko trochę prywatności dla mnie, moich przyjaciół i rodziny.
Wszedłem do szpitala i zatrzasnalem za sobą drzwi. Pobiegłem do sali, w ktorej leżała Caroline. Byli tam juz wszyscy. Siedzieli przy niej. Była nadal nieprzytomna. Usiadłem przy niej, wczesniej witając sie ze wszystkimi.
Harry: I jak poszło?
Ja: Powiedziałem, ze chce mieć pewność, ze to moje dziecko. Za tydzień będą wyniki. A co z Caroline?
Harry: Lekarz powiedział, ze gdy wzieli ja na badania obudziła sie. Była w szoku. Wszystko ja bolało. Żeby wszystko zagoilo sie szybciej i żeby mniej ja bolało to jest teraz w śpiączce farmakologicznej. Wybudza ja za trzy dni.
Ja: Dopiero za trzy dni?
Agata: Szybciej dojdzie do siebie, gdy bedzie nieprzytomna.
Liam: Tak i nie bedzie jej bolało, bo sie nie rusza.
Zayn: Tak jest lepiej.
Niall: Przepraszam, wiem, ze nie powinienem teraz tego mówić ale muszę. Po prostu muszę.
Ja: Mów śmiało Niall.
Niall: Możemy iść na obiad?
Harry: Tak. Najwyższy czas.
Ja: Zostanę. Zjem cos pozniej.
Perrie: Tak, czyli za tydzien. Nie możesz sie głodzić.
Harry: Tak. Tym nie pomożesz Caroline, a jeszcze sie pochorujesz.
Liam: Proszę cie Lou. Nie wyglupiaj sie.
Ja: Na dole jest stołówka. Przyniescie mi coś. Nie chce od niej odchodzić.
Harry: Dobrze. Jak chcesz.
Wszyscy wyszli z sali i poszli na obiad. Trzymałem Caroline za reke. Patrzyłem na nia. Była piękna. Wyciagnlem kawałek kartki i zacząłem pisać.
" Don’t try to make me stay or ask if I’m okay
I don’t have the answer
Don’t make me stay the night or ask if I’m alright
I don’t have the answer
Heartache doesn’t last forever
I’ll say I’m fine
Midnight ain’t no time for laughing
When you say goodbye"
Skończyłem pisać pierwsza zwrotkę i przyszedł Harry z obiadem dla mnie.
Ja: Dziekuje ci. Gdzie reszta?
Harry: Pojechali do domu. Sweetie została sama, wiec postanowili pojechać. Wpadną wieczorem.
Ja: Dlaczego nie pojechałeś z nimi? Nie musisz tu siedzieć.
Harry: Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Nie mogę pozwolić, zebys siedział tu sam.
Ja: Dziekuje ci Harry.
Zjadlem pyszny obiad. Rozmawialem chwile z Harrym potrzebowałem teraz jego wsparcia. Przypomniałem sobie, ze rodzice Caroline nic nie wiedza. Nie wiem czy Caroline chciałaby, żeby wiedzieli. Postanowiłem poczekać z tym do czasu aż sie obudzi. Do sali wszedł lekarz. Sprawdził wszystkie potrzebne rzeczy, napisał coś w notesie i zwrócił sie do nas.
Doktor: Muszę zabrać ja na prześwietlenie.
Ja: Dobrze.
Doktor: Wrócimy za 5 minut.
Zabrał Caroline razem z łóżkiem i wywiózł z sali. Patrzyłem sie w okno. Tak bardzo chciałbym, żeby wstała, znowu mnie pocałowała, żeby wszystko było tak jak dawniej. Po chwili wrócił lekarz.
Doktor: Ze zdjęć wynika, ze wszystko idzie w dobrym kierunku. Na szczęście obrażenia nie były poważne.
Ja: Kiedy bedzie mogła wrócić do domu?
Doktor: Myślę, ze jeśli wszystko bedzie goiło sie w takim tepie to za tydzień będziecie mogli ja wziąć do domu. Będzie jeszcze trochę obolala ale bedzie dobrze.
Ja: Dziekuje panu! Bardzo dziekuje!
Doktor: Za trzy dni ją wybudzimy.
Harry: Będzie coś pamiętać?
Doktor: Tak. Nie ma żadnych uszkodzeń głowy, wiec z pamięcią bedzie wszystko dobrze.
Lekarz wyszedł z sali. Wieczorem przyjechali do nas pozostali. Porozmawialiśmy chwile. Poprosiłem Liama, żeby zadzwonił do Simona, naszego menadżera, i powiedział mu o wszystkim. O wypadku Caroline, o ciąży Eleanor i o tym ze prawdopodobnie jestem jego ojcem. Liam obiecał zadzwonić. Było juz ciemno. Około 23 pożegnali sie z nami i wrocilil do domu. Harry został ze mną. Siedzieliśmy i rozmawialismy jeszcze chwile, ale mój przyjaciel był zmęczony i zasnal. Wyciągnąłem kartkę i dopisałem kolejne słowa do piosenki.
"It makes your lips so kissable
And your kiss unmissable
Your fingertips so touchable
And your eyes.
Irresistible."
Przeczytałem wszystko jeszcze raz. Spojrzałem na Caroline. Położyłem przy niej głowę. Pocalowalem ja delikatnie w policzek i zasnąłem.
__________________________________________________
__________________________________________________
No proszę jest kolejny rozdział. Na wasze prośby pisałam wczoraj pół nocy i trochę dzisiaj. Wyszedł trochę krótki. Czy fajny? Oceńcie sami. KOMENTUJCIE!!!
Bardzo fajny i mysle ze to nie bedzie dziecko Louisa xd . No i oczywiscie nie moglo zabraknac twojej ulubionej piosenki z nowej plyty xd super i czkam na nastepny ;*
OdpowiedzUsuńKrótki ale ciekawy, również mam nadzieję, że to nie będzie jego dziecko i że ułoży się im tak jak było wcześniej.
OdpowiedzUsuńNastępny proszę ; **
Popieram moje przedmowczynie co do tego dziecka. Fajny pomysl z ta piosenką. Mam nadzieje, ze wszystko bedzie dobrze. Super rozdział.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że szybko wyzdrowiejesz i choćby nawet to było dziecko Lou to on zostanie z tb i razem bd wychowywać to dziecko xd
OdpowiedzUsuńDalej dalej ! ♥ Super blog <3
OdpowiedzUsuńI dziękuję za komentarz na moim blogu:
www.takemehome-malikowa.blogspot.com
Dodałam już 2 rozdziały, więc zapraszam ! :)
Już sie nie moge doczekać następnego :) szkoda że teraz taki smutny nastrój jest,ale za to potem jak się wybudzi to będzie już super :) Pozdrowienia dla Autorki z Płocka ;)
OdpowiedzUsuńWeź się dziewczyno ogarnij . Idź ty się leczyć najlepiej bo masz tak naje*ane w głowie że ja pier*ole . Nie rozumie ludzi, którzy zachwycają się tak bardzo jakimiś tępymi pedałami ! Je*nij się w ten twój pusty łeb ! Rozumie lubić jakiś zespół i wgl ale żeby tak się tym ku*wa zachwycać żeby takie je*nięte rzeczy pisać ?! ŻAL MI CIĘ FAŁSZYWA ŹDZIRO !
OdpowiedzUsuńWeź się kur*a ogarnij ! Jak coś ci się nie podoba to wypie*dalaj. Karolina pisze co chce. Dużo ludzi ze mną włącznie uważa że jest interesujący blog więc daj sobie na wstrzymanie i nie wypisuj tu takich rzeczy. Pisząc to pokazałeś/ pokazałaś że to ty jesteś żałosny/ żałosna. Prosta zasada : nie podoba ci się ? Nie komentuj, zachowaj to dla siebie i nie wchodź tu więcej.
Usuń________________________
Karola super blog. Pisz dalej, czekam na nowe rozdziały.
ŻÓŁTA
Komentarz powyżej jest smieszny hahahaha jeżeli ktoś jest hejterem to po co traci czas i czyta takie boskie opowiadanie..
OdpowiedzUsuńNa prawdę masz talent wiem co mówię :)
Czekam na nexta xD
Ta wyzej dobrze mowi polac jej. A tak poza tym to nie wiem w ogole po co tacy ludzie wchodza na takie stronki i wyzywaja. Nie dam tak wyzywac mojej przyjaciolki wiec cos z tym zrobie. Moj brat jest informatykiem i znajdziemy tego kogos kto to napisal po numerze IP wiec niech juz sie szykuje na pukanie policji xd. :)
OdpowiedzUsuńKażdy ma prawo wyrazić swoją opinię nawet jeśli to jest obraźliwe, a jak innym to nie pasuje to po co czytasz te niemiłe komentarze?:D
UsuńTak masz racje. Ma prawo wyrażać swoja opinie, ale nie ma prawa mnie wyzywać. Druga sprawa. Skoro nie lubi One Direction to po co czyta moje opowiadanie?
Usuń