czwartek, 24 stycznia 2013

Rozdział 20

~ Perspektywa Agaty ~


Obudziłam sie rano...naga, przykryta tylko cienką, satynową kołderką. Nie byłam ani w moim pokoju, ani w pokoju Liama, ani w domu moim i Karoliny, ani w domu chłopaków. Nie mialam pojęcia gdzie jestem. Obróciłam sie na drugi bok i zobaczyłam Liama, ktory był w samych bokserkach. Głowa mi pękała. Większość wczorajszego wieczoru pamiętam. Ostatnie wspomnienie? Tańczę i całuje sie z Liamem, coraz zachlanniej. Wybiegamy z sali, idziemy do pobliskiego hotelu. Na recepcji prosimy o klucz do jakiegoś pokoju i...i...wtedy urwal mi sie film. Chyba domyślam się co było dalej.


Ja: Liam! Liam, obudz się.

Li: Co sie stało?

Ja: Li...co ja tu...co my tu robimy...i...gdzie są nasze ubrania?

Li: Na podłodze. O tam.


Spojrzałam na stertę chaotycznie porozrzucanych ubrań. Po chwili Liam zerwał sie jak oparzony.


Li: Zaraz, czekaj...to ty nic nie pamiętasz?

Ja: No właśnie nie.

Li: Cholera!

Ja: Liam. Powiedz mi czy my...czy my...no wiesz...bo ja jestem goła, tymasz tylko bokserki...

Li: Tak! Jak możesz nie pamiętać! Przecież wygladalas na trzeźwą! Zachowywalas sie normalnie! Cholera!

Ja: Kurde...Li przepraszam cię, naprawdę...Nie sądziłam, ze...

Li: Nie masz mnie za co przepraszać. To ja jestem starszy i powinienem sie toba opiekować.

Ja: Kochanie, to nie twoja wina.

Li: Nie martw sie, zabezpieczyłem sie.

Ja: Wiesz co. Jak bym byla trzezwa to i tak bym to zrobiła. Szkoda tylko, ze nie pamiętam swojego pierwszego razu...

Li: Byłaś cudowna. Kocham cię.

Ja: Ja ciebie też wariacie...a teraz z łaski swojej podaj mi ubrania.


Liam poszedl po moje rzeczy, przyniósł mi je i zamknął nasze usta w gorącym pocałunku. Li wyszedł do drugiej łazienki. Usmiechnelam sie, wstałam i poszłam ubrać. Po kilku minutach byłam juz gotowa. Liam siedział na łóżku.


Ja: To co chyba bedziemy juz wracać?

Li: Taa. Pewnie sie o nas martwią.

Ja: Albo nawet nie zauważyli, ze nas nie ma.


Rozesmiani wyszliśmy z hotelu i złapaliśmy taxi. Po kilku minutach byliśmy w domu chłopaków. W wejściu zobaczyłam dwie torby. Wszyscy siedzieli na kanapie i zajadali sniadanie.


~ Perspektywa Karoliny ~


Z samego rana pojechałam z Lou spakowac siebie i Agatę. Po powrocie przygotowaliśmy dla wszystkich sniadanie. Gdy reszta wstała powiedzieliśmy im o naszym pomyśle z wyjazdem. Wszyscy byli zachwyceni. Nigdzie nie było Liama i Agaty. Domyslalismy sie gdzie sa i co robią. Siedzieliśmy na kanapie kończąc sniadanie i rozmawiając o wyjedzie i usłyszeliśmy trzask drzwi.


Harry: No proszę. Nasze golabeczki wróciły.

Li: Zabraliscie sie do domu, wiec musieliśmy spędzić noc w hotelu.

Niall: Taa...niezapomniana noc w hotelu.

Agata: Niall!

Niall: No co?

Zayn: A moze tak nie było..hmm?


Żadne z nich sie nie odezwało. Spojrzeli tylko na siebie i zarumienili sie.


Ja: Dobra. Jak chcecie to w kuchni są jeszcze gofry. Chodźcie wziąć jakies rzeczy. Za godzinę wyjeżdżamy. Ja, Lou i Agata jesteśmy spakowani. Ja i Louis zajmiemy sie jakimiś zakupami i jedzeniem. Domki są juz zarezerwowane. Widzimy sie za godzinę, z torbami przy drzwiach.

Li: Co? Jak to za godzinę?

Agata: Gdzie jedziemy?

Lou: Li. Po prostu weź jakies rzeczy na dzisiaj i jutro, a reszty dowiecie sie po drodze.


Wzięłam torebkę i pojechaliśmy z Lou na zakupy. Musieliśmy kupic jakies jedzenie i picie. Gdy kupiliśmy juz wszystko, pojechaliśmy jeszcze do jakiegoś nieznanego mi sklepu. Lou powiedział, żebym zaczekala w aucie, a on za chwile wróci. Zostałam w aucie. Po kilku minutach wrócił chowając coś do bagażnika. W milczeniu wsiadł do auta i wróciliśmy do domu. Nie chciał mi powiedzieć co kupił. Wszyscy byli juz spakowani i czekali na nas w salonie.


Lou: Gotowi?


Wszyscy pokiwali głowami i przybiegli do nas.


Lou: Ok. Jedziemy na dwa samochody. Ze mną i z Caroline pojedzie Nall i Harry. Li pojedziesz drugim autem z Agatą, Zaynem i Perrie?

Li: Jasne.

Ja: No to w drogę. Liam, tu masz adres.


Podałam mu kartke i poszłam z chłopakami do auta. Podróż minęła bardzo szybko. Nie można było sie nudzić z tą trójką idiotów. Ciągłe żarty Louisa, zboczone myśli Harrego i ciągłe burczenie w brzuchu Nialla doprowadzało mnie do łez. Dojechaliśmy na miejsce. Było tu piękniej niż widzieliśmy to na zdjęciach. Jeziorko, tuż przy nim 4 dwuosobowe domki, za nimi las, a tuż przy jeziorku specjalnie wydzielone miejsce na ognisko. Sweetie niestety musiała zostać. Przyjaciolka Perrie zgodziła sie nia zaopiekować do jutrzejszego wieczoru. Gdy sie "zameldowalismy" w swoich domkach powoli zaczynał zapadać zmrok. Chłopcy nosili i rąbali drewno, a ja i dziewczyny szykowalysmy jedzenie. Wszystko było juz przygotowane. Usiedliśmy nad jeziorkiem podziwiając piękny, jeszcze wakacyjny, zachód słońca. Harry rozpalił ognisko, Niall poszedl po gitarę, Zayn po koce, bo robili sie coraz zimniej, a Lou do auta pod pretekstem, ze czegoś zapomniał. Po chwili, gdy siedzieliśmy juz przykryci i kocami, a Niall brzdąkał coś na gitarze, przyszedł Lou chowając coś za plecami.


Lou: Pamiętałem o tym co mówiłaś o muzyce i jak bardzo ja kochasz. Obiecalas mi też, ze cosmi zagrasz. Nie można gra bez gitary, a nasz Horanek nigdy nie da nikomu do ręki swojej Lulu.

Ja: Dziekuje ci bardzo.

Niall: Pokaż co potrafisz.

Ja: Ale Lou też mi coś obiecał.

Lou: Co?

Ja: Że zaspiewacie dla mnie "Irresistible".

Lou: No dobrze. Niall, pamiętasz chwyty?

Niall: No jasne.

Lou: To jedziemy.


Horan zaczął grać. Chłopcy śpiewali, a ich głosy niosły sie echem po lesie. Ta piosenka była taka śliczna. Lou wszystko cudownie wymyślił. Melodia byla piękna, taka spokojna. Pojedyncze łzy pojawiły sie na moich policzkach, ale szybko je starlam. Gdy chłopcy skonczyli, bilysmy im brawo.


Harry: Teraz twoja kolej mała.

Ja: Ale ja nie wiem czy jeszcze coś pamiętam.

Niall: Tego sie nie pamięta. To sie czuje. No dawaj.


Wzięłam moja gitarę. Była bardzo leciutka. Przejechalam palcem po strunach. Miała śliczne brzmienie. Przypomniałam sobie chwyty do piosenki, zamknęłam oczy i zaczęłam grać, a po chwili również śpiewać. Wybrałam "Tears in heaven". Gdy skończyłam i otworzyłam oczy ujrzałam siedem par oczu wpatrzonych we mnie. Nikt nic nie mówił, nawet sie nie ruszali. Siedzieli tylko i gapili sie na mnie.


Agata: Moja dziewczynka wróciła.

Harry: O Louis. Ty masz anioła nie dziewczynę.

Li: Gdzieś ty sie chowała cały ten czas.

Niall: Ślicznie grasz i śpiewasz oczywiscie.

Zayn: Wow. Po prostu wow.

Perrie: Czemu sie nie chwalilas, ze tak ślicznie śpiewasz i grasz.

Lou: Jesteś moim aniołem. Od dzisiaj śpiewasz mi codziennie na dzien dobry i na dobranoc. Zrozumiano. Dlaczego ja nie wiedziałem wczesniej? Nie myślałaś nigdy o karierze muzycznej.

Ja: Przemknelo mi to kilka razy przez głowę, ale szybko odpedzalam od siebie te myśli.

Harry: Dlaczego?

Ja: Nie chce mieć ciągle tłumu fanów na głowie. Chce założyć rodzinę i w spokoju wychowywać dzieci i poświęcać im cały mój czas. No ale koniec tematu. Cieszę sie, ze sie podobało. Zaśpiewajmy coś razem.

Li: Co powiecie na "I'm yours"?

Niall: Juz sie robi.


Przespiewalismy cala noc. Co chwile śmialiśmy sie. Miałam cudowne wakacje. Jeszcze tylko jutro, a właściwie dzisiaj, i do szkoły. Ciekawe jak przyjmą mnie i Agatę. Mam nadzieje, ze w szkole nie bedzie za dużo szalonych Directioners, ktore będą chciały nas rozszarpac. Ostatnia piosenka, ostatnie pianki, ostatnie śmiechy. Zayn zgasił ognisko i każdy poszedl do swojego domku.


Ja: Dziękuję ci Lou za wspaniały dzien.

Lou: To ja ci dziękuję. To byl twój pomysl.

Ja: Gitara jest naprawdę śliczna i ma takie cudowne, czyste brzmienie. Nigdy nie mialam takiej gitary w rękach.

Lou: Lubię c id uszczęśliwiać. Kocham twój uśmiech. Kocham cię Caroline.

Ja: Ja ciebie też Lou.


Zaczęliśmy sie całować. Lou wziął mnie na ręce i zaniósł na łóżko. Ściągnęłam jego koszulkę. Byliśmy juz w samej bieliźnie. Usłyszeliśmy pukanie.


Lou: Cholera no! Kogo znowu niesie!

Ja: Oj nie denerwuj sie tak. Lepiej otwórz drzwi, bo ten ktos raczej sobie nie pójdzie.


Lou podszedł do drzwi w samych bokserkach, a ja przykrylam sie kołdra.


Lou: Harry, przysięgam, ze kiedys cię zamorduje!

Harry: Przepraszam, ale Niall mnie straszy i jeszcze te wszystkie filmy, ktore oglądaliśmy.

Ja: Harry, przecież sam je wybierales.

Harry: Ale wtedy siedziałem w ciepłym domku, a nie gdzieś w środku ciemnego lasu. I jeszcze Niallowi burczy w brzuchu. Boje sie.

Lou: Juz dobrze Harry. Jak coś to jesteśmy obok. Możesz spać spokojnie.

Harry: A mogę z wami?


Wymieniliśmy z Louisem zdziwione spojrzenia. Usmiechnelam sie i wzruszyłam ramionami. Ubralam szybko koszulkę Lou bo moja leżała gdzieś na podłodze.


Harry: Przepraszam, znowu wam przerwałem. To sie więcej nie powtórzy. Proszę wezcie mnie do siebie. Ten jeden, jedyny raz.

Ja: Oj no nie możemy go chyba wyrzucić.

Harry: Jeden, jedyny raz.

Lou: On no dobra, ale jak jeszcze raz do nas przyjdziesz kiedykolwiek, nie recze za siebie.

Harry: Dziekuje Lou. Jesteście kochani.


Harry wbiegl do domku mijając Louisa i wskoczył do łóżka przytulając sie do mnie.


Lou: Ej stary, nie pozwalaj sobie za dużo. Spisz przy ścianie.

Ja: Dobrze, ze są tu takie duże łóżka.

Harry: Ta. Chyba ktos projektował te domki z myślą o mnie.

Lou: Zamknij sie juz Hazza i śpij zanim zmienię zdanie.

Harry: Już śpię. Dobranoc.

Ja: Dobranoc. Słodkich snów.

Lou: Dobranoc.


Wtulilam sie w Louisa i w trójkę zasnelismy. Myślałam, ze w koncu nam sie uda, ale musimy chyba pojechać gdzieś bez Harrego.


________________________________________________________________________________________
________________________________________________________________________________________

Przepraszam, ze tak długo nie dodawalam, ale umieralam w łóżku i całymi dniami spalam. Poprawie sie. Obiecuje. KOMENTUJCIE!!!

6 komentarzy:

  1. Uhuhu co to sie tam na poczatku dzialo , Bosz Bosz. A potem ten wieczor przy ognisku taki magiczny. Tylko szkoda ze Harry przerwalw takim momencie xd. No nie no rozdzial cudowny, jak go czytalam to tak sie rozmarzylam ze Ohhh... A co do tej kariery muzycznej to na prawde powinnas o.tym pomyslec xd. Dobra koncze juz ten moj dlugasny komentarz i zycze powrotu do zdrowia ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak sweet.... Harry'ego chyba ukatrupię za to.... Było tak pięknie, a ten wariat to popsuł.... Czekam na nexta i zapraszam do siebie my-world-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Harry ! Zabiję go kiedyś :D
    Czekam na neXxt ;-) i zapraszam do siebie :)

    www.takemehome-malikowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja normalnie zabiję tego Harry'ego!!! Świetne to twoje opowiadanie :) Ally xx

    OdpowiedzUsuń
  5. AAAAA! Rozdział moim zdaniem genialny! Czytałam i czytałam i normalnie chłonełam wszystko jak sucha gąbka :D
    No jestem pod wrazeniem!!
    Oby tak dalej :D

    ______________________________
    w wolnej chwili wpadnij i skomentuj u nas
    http://turn-back-time-with-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. przeczytałam rozdział 20 i muszę nadrobić wszystkie xx

    Zapraszam na prolog! :)
    http://it-s-what-you-do-to-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń