środa, 9 stycznia 2013

Rozdział 17

~ Trzy dni pozniej ~ ~ Perspektywa Louisa ~


Obudziłem sie po 6. Dzisiaj maja wybudzić Caroline. Tak bardzo chce z nia porozmawiać, przeprosić ja, przytulić. Wczoraj skończyłem piosenkę i wymyśliłem do niej melodię. Tak bardzo chce ją pokazac Caroline. Harry jeszcze spał. Chłopcy przywieźli nam rzeczy na zmianę. Personel był tutaj bardzo miły i mogliśmy kozystac z prysznicy i stołówki. Gdy doktor dowiedział sie, ze mamy zamiar spędzać tu kazda noc, dopóki Caroline nie wyjdzie ze szpitala, kazał przynieść dla nas dwa łóżka, wiec jest tu nam bardzo wygodnie. Chodziłem po sali myśląc co powiem Caroline. O dziecku jeszcze nic nie wiem. Liam według obietnicy poinformował o wszystkim Simona. Przyjechał tu wczoraj. Porozmawialiśmy o wszystkim. Był na mnie trochę zły, ze nie powstrzymałem sie przed mediami ale rozumiał mnie. Co do dziecka powiedział, ze pomyslimy o tym jak bedziemy mieć pewność, ze jest moje. Około 7 przyszedł lekarz i pielęgniarki. Obudziłem Harrego.


Doktor: Witam panów. Jak sie spało?

Ja: Dobrze, dziekuje.
Harry: Milutko ale krótko.

Doktor: No to co. Idziemy wybudzac Caroline.

Ja: Nareszcie. Juz nie mogę sie doczekać.
Doktor: Podamy jej środek wybudzajacy i leki przeciwbólowe.


Zabrali ja. Cieszyłem sie, ze wszystko bedzie dobrze. Nareszcie bede mógł z nia porozmawiać. Na sale wpadli Agata, Liam, Zayn, Perrie i Niall.


Agata: Boże! Gdzie ona jest?!

Perrie: Spóźniliśmy sie. Mówiłam chodźmy szybciej to nie.

Ja: Ej spokojnie. Za pół godziny z nia pogadacie.

Harry: Podadzą jej środki wybudzajace i juz wszystko bedzie dobrze.

Niall: Chodźmy coś zjeść za ten czas.

Liam: Tak, dobry pomysl.

Zayn: Nie zdążyliśmy nawet zjeść śniadania.

Ja: My też.


Poszliśmy do stołówki i 15 minut później siedzieliśmy pod sala do której chwilowo przenieśli Caroline. Po chwili wyszedł z niej doktor.


Doktor: Caroline powoli sie budzi. Dobrze by było, żeby ktoś był przy niej jak sie obudzi, żeby nie przeżyła szoku.

Zayn: Lou myślę, ze to powinieneś być ty.

Ja: Nie jestem pewny czy bedzie chciała mnie teraz widzieć.

Agata: Lou. Ona cię kocha.
Ja: Ale uciekała. Biegła i to wszystko moja wina. Gdyby nie ja nic by sie nie stało.

Perrie: Lou! Przestań tak mówić!

Harry: Ona cię kocha i potrzebuje.

Niall: Damy wam chwile na rozmowę. Leć to niej. No dalej.

Ja: Chyba macie rację. Musze z nia porozmawiac.


Wstałem i chwiejnym krokiem ruszyłem w stronę sali. Drżącymi rękami chwyciłem za klamkę. Zobaczyłem ja. Była nieprzytomna ale w każdej chwili mogła sie ubudzic. Przykucnalem przy jej łóżku, złapałem ja za reke. Przytulilem jej dłoń do twarzy i pocałowałem delikatnie. Po policzku splynela mi łza prosto na jej dłoń. Wtedy coś poczułem. Ona poruszyła palcami i sama dotykała mojej twarzy.


Ja: Caroline!


~ Perspektywa Karoliny ~
 


Poczułam, ze ktos dotyka mojej ręki. Później poczułam twarz tej osoby oraz łzę spływająca na moja dłoń. Mimo tego, ze ciało odmawiało mi jeszcze posłuszeństwa, wysililam sie na poruszenie palcami. I w tej chwili usłyszałam ten glos, ktory tak bardzo kocham, którego tak bardzo potrzebuje. Użyłam wszystkich swoich sił by wypowiedzieć te słowa.


Ja: Louis? To ty?

Lou: Tak Caroline to ja. Jestem tu przy tobie. Juz dobrze. Spokojnie. Nie wysilaj sie. Nigdzie nie odejdę. Będę tu z toba cały czas.

Ja: Dziekuje Lou. Kocham cię.

Lou: Ja ciebie też skarbie.

Poczułam ze łzy spływają mi po policzku. Zmusiłam sie do otwarcia oczu. Porazilo mnie jasne światło wiec spowrotem je zamknęłam. Otwieralam je powoli aż w końcu przyzwyczaiły sie i mogłam normalnie popatrzeć na Louisa.


Ja: Jak długo byłam nieprzytomna?

Lou: Po wypadku do następnego dnia do południa, a pozniej musieli cię uśpić i minęły trzy dni.

Ja: Jejku! Który dzisiaj?

Lou: 1 sierpnia.

Ja: Jejku! Juz minal caly miesiac wakacji. A co z moimi rodzicami? Oni wiedza co sie stało?

Lou: Nie wiedziałem czy chciałabyś ich martwic szczególnie, ze bylas nieprzytomna.

Ja: Powiem im jak będę sie lepiej czuć. Przepraszam za to jak sie zachowalam wtedy przy Eleanor ale nie mogłam juz tego wytrzymać.

Lou: Rozumiem cię. To był dla ciebie szok. Każdy by tak zrobił.
Ja: Przepraszam, ze przed toba uciekalam ale nie chciałam przez emocje powiedzieć czegos czegobym żałowała juz do końca życia.

Lou: Jakbym nie prosił zebys sie zatrzymała to wszystko  byłoby dobrze. Nie lezalabys tu, nie cierpialabys. Tak bardzo chciałbym zabrać ci chodź trochę tego bólu. Dlaczego to stało sie tobie a nie mi?

Ja: Lou. Nie wolno ci tak mówić, słyszysz!

Lou: Tak bardzo cię kocham.
Ja: Ja ciebie też.
Lou: Obiecałem sobie, ze nie pozwolę zeby coś ci sie stało i zawiodłem. Tak bardzo cię przepraszam.


Pocalowalam go namiętnie. Tak bardzo mi tego brakowało.


Lou: Mam coś dla ciebie.


Wyciągnął kartkę i podał mi ja. Wzięłam ja do ręki. Zaczęłam czytać.
"Irresistible"

Don’t try to make me stay or ask if I’m okay
I don’t have the answer
Don’t make me stay the night or ask if I’m alright
I don’t have the answer

Heartache doesn’t last forever
I’ll say I’m fine
Midnight ain’t no time for laughing
When you say goodbye

It makes your lips so kissable
And your kiss unmissable
Your fingertips so touchable

And your eyes,
Irresistible


I’ve tried to ask myself,
Should I see someone else?
I wish I knew the answer

But I know if I go now
If I leave and I’m on my own tonight,
I’ll never know the answer

Midnight doesn’t last forever
Dark turns to light
Heartache flips my world around,
I’m falling down, down, down that’s why

I find your lips so kissable
And your kiss unmissable
Your fingertips so touchable

And your eyes,
Irresistible

It’s in your lips and in your kiss
It’s in your touch and your fingertips
And it’s in all the things and other things,
That make you who you are
And your eyes irresistible

It makes your lips so kissable
And your kiss unmissable
Your fingertips so touchable
And your eyes,
Irresistible.

Łzy zaczęły lecieć z moich oczu strumieniami.


Ja: Lou. To jest przepiękne. Ty sam...

Lou: Tak. Jak wrocimy do domu to ci zaśpiewamy z chłopakami.

Ja: Ulozyles nawet melodie?

Lou: Tak. Ty bylas moim natchnieniem. Siedziałem tu cały czas z Harrym i gdy tylko dostawałem sam z toba pisałem kolejne słowa.

Ja: Ona jest naprawdę śliczna. Naprawdę siedziales tu cały czas.

Lou: Tak.
Ja: Ale dlaczego? Nie mogliśmy porozmawiać ani nic.
Lou: Bo nie chciałem cię opuszczać. Nigdy cię nie zostawię. Zawsze bede przy tobie.

Ja: A co z Eleanor? Co z waszym dzieckiem?
Lou: Powiedziałem bez jej, ze nie mam pewności, ze to moje dziecko i chce dowodów. Wyniki przyjdą za 4 dni.

Ja: A jesli to jednak bedzie twoje dziecko?
Lou: Zostanę z toba i bede pomagał Eleanor, a pozniej pomogę jej wychować to dziecko.

Ja: A ja pomogę ci w tym. Wiesz może kiedy wkoncu bede mogła wrócić do domu?
Lou: Lekarz powiedział, ze najwcześniej za cztery dni.

Ja: Czyli wtedy bedziemy juz wiedzieć.

Lou: Tak i wszystko juz sie ułoży i bedzie dobrze. Chyba wpuszcze juz resztę bo zaraz tam umrą.


Pokiwalam głową i uśmiechnęłam sie. Lou podszedł do drzwi, chwycił za klamkę i ledwo je uchylił, a do środka wpadła reszta, przepychajac się. Agata dopchala sie do środka, zaraz za nia Perrie, Niall, Liam Zayn i na końcu Harry. Ustawili sie w kolejce do mnie.


Agata: Chcialabym cię przytulic tak mocno, żeby cię normalnie udusić, ale wtedy naprawdę mogę cię udusić.
Ja: Przestań gadać i chodź tu do mnie.

Przytuliła mnie delikatnie, żeby nie urazić moich obolałych żeber i odsunela sie robiąc miejsce Perrie.

Perrie: Jejku Caroline nawet nie wiesz jak bardzo sie martwilismy. Nie strasz nas tak więcej.
Ja: Hmm nie planuje juz pobytów w szpitalu. Ten wystarczy mi na kilka dobrych lat.

Przytulilam Perrie. Następny był Niall.

Niall: Część. Pomyślałem, ze mogą cię tu głodzić, wiec przyniosłem ci małe co nieco na przegryzke.

Ja: Dziekuje ci Niall. Po moje ulubione ciasteczka z czekolada. Mmm.

Przytulilam Nialla. Teraz podszedł Zayn.

Zayn: Caroline. Nareszcie sie doczekałem. Brakowało nam ciebie.
Ja: Ja też sie stesknilam. Jeszcze trochę i wrócę do domu.

Przytulilam Zayna. Przyszła czas na opiekuńczego Liama.

Li: Część Caroline. Jak sie czujesz?
Ja: Mogło być gorzej.

Li: Bardzo cię boli?
Ja: Narazie działają środki przeciwbólowe, wiec nie boli tak bardzo.

Przytulilam go. Ostatni w kolejce był Harry.

Harry: No nareszcie. Przepraszam Caroline, ze jestem ostatni, ale ktos musiał, a poza tym gdy oni biegli do drzwi, ja sie gapilem na śliczniutką pielęgniarkę. Przepraszam cię.
Ja: Oj Harry, Harry. Nic nieszkodzi. Chodź tu do mnie.

Przytulilam Hazze. Po chwili ktos zapukał do drzwi. To był Simon z ogromnym bukietem.


Simon: Witaj Caroline. Słyszałem o wszystkim. Proszę. Kwiaty dla ciebie. Wracaj do zdrowia.

Ja: Dziekuje panu.

Simon: Mów mi Simon. Nie lubię jak ktoś do mnie mówi pan. Czuje sie wtedy tak staro.

Ja: Simon. Nie jesteś stary.

Simon: Jak wrocisz do domu to ustalimy co z Eleanor i dzieckiem. To juz wam nie przeszkadzam. Pogadajcie sobie. Lece juz. Papa. Wracaj do zdrowia.
Ja: Dziekuje. Pa.


Gdy Simon wyszedl, pielegniarki przeniosly mnie do mojej sali czyli 24. Porozmawialiśmy jeszcze chwile, aż nastał wieczór. Zostałam tylko ja, Lou i Harry. Zjedlismy ciasteczka od Nialla. Byłam okropnie zmęczona.


Ja: Dobranoc Lou.

Lou: Dobranoc Kochanie.
Ja: Dobranoc Harry.

Harry: Dobranoc mala.

Zamknęłam oczy i od razu zasnęłam.


__________________________________________________
__________________________________________________


Po dość długim czasie, w końcu dodaje rozdział. Mam nadzieje, ze sie wam spodoba. Pod dwoma ostatnimi rozdziałami zostały umieszczone niemile komentarze. Teraz do osoby, która to napisała. Nie wiem co miałaś lub miałeś na myśli pisząc te komentarze. Jeśli chciałeś/ chciałaś mnie urazić, obrazić to wybacz ale nie udało ci sie. Nie podoba ci sie mój blog ok rozumiem masz prawo wyrazić swoja opinie, ale nie wiem jakim prawem wyzywasz mnie, skoro mnie nie znasz. Nie wiem czy wiesz ale to jest karalne. Następna sprawa. Skoro uważasz, ze idiotyczne jest pisanie o jakimś zespole to po co to czytasz skoro wiesz, ze jest o One Direction? Kolejna sprawa anonimowo jest bardzo łatwo kogos obrażać i wyzywać ale skoro jesteś taki/taka odważny/odważna to chociaż sie podpisz, a nie zgrywasz cwaniaka bo nikt nie wie kim jesteś. I ostatnia rzecz kierowana do ciebie. To jest opowiadanie, czyli wytwór mojej wyobraźni i mogę pisać o czym tylko chcę. I tak dla twojej wiadomości nie tylko ja pisze o One Direction. Proszę wpisz sobie w Google i zobacz ile nas jest. Ciekawe czy wtedy napiszesz, ze jesteśmy popie*****ne. Teraz chciałabym podziękować za wszystkie mile komentarze i za to, ze trzymaliscie moja stronę. Dziekuje wam. Jesteście kochani!!! KOMENTUJCIE!!!

6 komentarzy:

  1. Noe wiem kim jest ten hejter,ale ewidentnie nikim z IQ powyżej przeciętnego banana,więc nie zwracaj na niego uwagi tylko pisz kolejne rozdziały,bo już nie mogę sie ich doczekać:D przyłączam się do komentarzy dziewczyn,że to wszystko jest super,bo osobiście nie przepadam za 1D i zdecydowanie wolę inny rodzaj muzyki,ale bardzo spodobał mi się ten blog i czytam go z więlką przyjemnością ;) Pozdro z Płocka ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy kolejny ? Odpisz proszę ? <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Karola pisz dalej, blog super !
    Czekam na kolejny rozdział

    ŻÓŁTA

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ! Kiedy kolejny? Nie mogę się doczekać ;)

    Zapraszam na mojego:
    www.takemehome-malikowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. jak słodko . super blog !
    popieram poprzedniczki : PISZ DALEJ !

    czekamy :)

    OdpowiedzUsuń