środa, 16 stycznia 2013

Rozdział 19

~ 29 sierpnia ~


Obudziłam sie wtulona w Louisa. Podeszłam do okna i rozsunelam zasłony, żeby wpuscic jedne z ostatnich, wakacyjnych promieni słońca. Lou nadal spał. Kilka dni temu byłam na ostatnich badaniach i ściągnięciu gipsów. W tym samym dniu powiedzialam o wszystkim rodzicom. Tak wiem strasznie długo zwlekalam, ale nie chciałam ich martwic. Nie powiedzialam nic o zlamaniac. Wspomniałam tylko o kilku siniakach. Wakacje sie kończą. Dzisiaj są urodziny Liama. Czeka nas kolejna impreza. Będzie super. Juz wszystko jest przygotowane. Spojrzałam na zegarek. Była dopiero 8. Postanowiłam zrobić wszystkim niespodziankę. Chcialam sie im zrewanzowac za to, ze tyle czasu mieli mnie, kaleke na glowie. Ubralam sie szybko, zwiazalam niesforne loki w luźnego koka i zeszłam na dół. Postanowiłam zrobić jakieś polskie danie. Stwierdziłam, ze będą to pierogi z serem. W ekspresowym tepie zagniotlam ciasto i przygotowałam ser. Właśnie zabiegalam sie za walkowanie, gdy poczułam cieple ręce namoich biodrach.


Lou: No proszę. Kto to widział tak wcześnie wstawać.

Ja: Chciałam wam zrobić niespodziankę, no ale sie obudziłeś.
Lou: Przepraszam. W ramach rekompensaty pomogę ci w tym...Tak właściwie to co robisz?

Ja: Pierogi z serem.

Lou: Pirogi?

Ja: Pie-ro-gi.


Nie mogłam powstrzymać śmiechu, gdy Lou starał sie za wszelką cenę poprawnie wymówić te "trudna" nazwę.


Lou: Nie śmiej sie ze mnie.

Ja: Oj przepraszam. Spróbuj jeszcze raz. Pie-ro-gi.

Lou: Pierogi! Tak?

Ja: No nareszcie. A teraz bierzmy sie do roboty.

Lou: Co mam robić?

Ja: Weź jakąś szklankę. Ja rozwałkuję ciasto, a ty bedziesz wykrawal kółka.


Szybkimi ruchami rozwalkowalam ciasto i dokładnie pokazałam Lou co ma robić. Gdy Louis wykrawal ja zajęłam sie nakładaniem sera i zlepiania. Później Tommo koniecznie chciał sie zamienić. Oczywiście musiałam mu na początku pomagać, ale z czasem szło mu bardzo dobrze. Po 9 pierogi były juz ugotowane i czekały w miskach na głodomorów. Po chwili ujrzeliśmy cala paczkę na schodach.
Niall: Co tak bosko pachnie?
Agata: A ja bardzo dobrze znam ten zapach.
Perrie: Co ciekawego wymysliliscie?
Lou: PIEROGI!!!

Zayn: Co takiego?

Agata: Taka potrawa z Polski.
Li: Pie co?

Lou: Pierogi. Pie-ro-gi.

Niall: Nie ważne jak to sie nazywa, ważniejsze jak smakuje.

Ja: Wiec zapraszam do stołu. Ale dostaniecie dopiero jak dobrze powiecie pierogi.

Niall: Ej! To nie fair! Głodny jestem!

Li: Ty zawsze jesteś głodny. A teraz poproszę te...

Agata: Pierogi.

Li: Pie...ro...gi. Pierogi. Poproszę pierogi.

Zayn: Pierogi!

Perrie: Pierogi!

Niall: Dajcie mi pierugi!

Ja: Co mam ci dać?

Niall: No Pirogi. Pierugi. Pirugi. Nie wiem to coś co tak pięknie pachnie!

Harry: Pierogi. P-I-E-R-O-G-I. Pierogi!

Niall: Kujon!
Ja: Spokojnie Niall. Nauczysz sie.

Lou: Powtarzaj za mną. Pie...

Niall: Pie...

Lou: Ro...

Niall: Ro...
Lou: Gi...

Niall: Gi...

Lou: Teraz całe. Pie-ro-gi. Pierogi.
Niall: PIEROGI!!!

Ja: No proszę. Dla głodnego nic trudnego.

Wszyscy za poprawna wymowę dostali swoja porcje. Chyba muszę częściej robić polskie dania. Fajnie było popatrzeć jak mecza sie z wymową. Następnym razem wymyślę coś trudniejszego.


Ja: I jak smakują wam pierwsze pierogi w życiu?

Lou: Są przepyszne kochanie.

Li: Tak. Agata musisz mi zrobić kiedys cala miche.

Agata: Z ogromna przyjemnością.

Perrie: Z tego co widze po Zaynie to chyba będziecie musiały nauczyć mnie jak sie je robi.

Harry: Ja tez chce sie nauczyć!

Zayn: Na prawdę są pyszne!

Niall: Mogę jeszcze troche pierogi?

Ja: Mówi sie trochę pierogów, ale nis bede cię juz dzisiaj męczyć polską gramatyką. Proszę bardzo.

Niall: Dziekuje.


Po zjedzeniu 3 ogromnych misek pierogów. Wszyscy rozsiedli sie na kanapie przed telewizorem. Ja, Agata i Lou pojechaliśmy do miasta sprawdzić jak idą przygotowania urodzinowe dla Liama. Sala była juz przygotowana, a dekoratorzy zawieszali ostatnie ozdoby. Następna w kolejce była cukiernia. Tort miał być gotowy do odebrania na 23, tak żeby o 24 Liam zdmuchnal świeczki. Ostatni przystanek, odebranie prezentów. Wszystko załatwione. Po 12 byliśmy w domu. Prezenty ładnie opakowane zostały w bagażniku. Weszliśmy do domu. Wszyscy dalej siedzieli na kanapie. Impreza miala sie zacząć o 17 wiec nikt sie nie spieszył. O 15 miały przyjechać siostry Liama. Mieliśmy jeszcze bardzo dużo czasu. Poszlam na gore wyprasowac swoja sukienkę i strój Lou. Pobawilam sie chwilę ze Sweetie i zeszłam na dół.


Harry: Zdazylas akurat na film.

Niall: Są jeszcze pierogi?

Ja: Niall. Sam zjadłeś prawie dwie miski!
Niall: No wiem ale były takie pyszne.

Ja: Na twoje specjalne życzenie mogę zrobić jutro na obiad.

Niall: Dziekuje ci! Kochana jesteś!

Lou: Ta. Kochana i zajęta.

Niall: No przecież wiem.

Zayn: Ciszej bo sie zaczyna.

Tak. Dzień bez filmu to dzien stracony. Kolejne godziny minęły nam na oglądaniu. Hazza oczywiscie wziął jakiś horror. Sam sobie biedak zaszkodził. W najstraszniejszym momencie do drzwi zadzwonił dzwonek. Harry podskoczył, wskoczył Niallowi na kolana i piszczal jak mala dziewczynka. Wszyscy patrzyli na siebie z przerażeniem. Tylko Zayn, Lou i Liam siedzieli niewzruszeni. Lou spojrzał na zegarek.


Lou: Jest 15.

Li: To pewnie Ruth i Nicole.

Harry: Proszę nie otwieraj tych drzwi!

Ja: Harry. Spokojnie to tylko siostry Liama.


Li otworzył drzwi i przywitał sie z siostrami. Zaprosił je do salonu.


Li: Poznajcie moje siostry, Ruth i Nicole. Dziewczyny, chłopaków i Perrie juz znacie, wiec ta z Lou to Caroline, jego dziewczyna, a ta druga znacie ze zdjęć i moich opowieści.

Ruth: A tak. Agata.

Nicole: Milo cię w końcu poznac.

Agata: Mi też jest bardzo milo.

Ja: Cześć. Siadajcie.

Harry: Film sie właśnie rozkręca.


Po skończonym filmie spojrzałam na zegarek.


Ja: Jeju juz 16!

Agata: Szybko bo zaraz nie zdążymy!

Wszyscy pobiegli na gore. Jak dobrze, ze chłopcy mieli 5 łazienek. Liam wiedział o imprezie, ale tylko tyle, ze bedzie. Agata zajęła sie wszystkim, oczywiscie z nasza pomocą. Umylam sie,  ubrałam i wpuscilam Lou do łazienki. Gdy wyszedł poszłam wysuszyć włosy i zrobić makijaż. Zostawiłam włosy w ich naturalnym stanie, czyli kręcone i nanosilam ostatnie poprawki. Poprawiłam jeszcze koszule Lou i juz. Byliśmy gotowi. Zeszliśmy na dół. Byli juz wszyscy oprócz Zayna i Perrie. Wiadomo dlaczego.


Perrie: Zayn no chodź juz. Ślicznie wyglądasz.

Zayn: Poczekaj jeszcze tylko trochę żelu.

Perrie: Nie Zayn. Nie mamy czasu!

Zayn: A schowasz mi żel i grzebień do torebki? Proszę!
Perrie: Dawaj mi to i chodź. Wszyscy juz czekają!
Zayn: Kocham cię!

Perrie: Ja ciebie też wariacie.


Wszyscy wygladali na prawdę ślicznie. Podzieliliśmy sie na dwa auta i pojechalismy na salę. Przed budynkiem było słychać juz głośną muzykę. Na sali było ze dwa razy więcej osób niż na moich urodzinach. Nic dziwnego. Przynajmniej Li wszystkich znal, nie to co ja. Liam wszedł na podest i przywitał sie ze wszystkimi. Każdy dostał kieliszek szampana. Zaśpiewaliśmy Liamowi Happy Birthday i wypiliśmy szampana. Każdy podchodził do solenizanta, składał mu życzenia i dawał prezent. Później zabawa rozkręciła sie na całego. Przy koncu sali stal stół z jedzeniem, od którego praktycznie w ogóle nie odchodził Nialler. Po 2 godzinach kilka osób było totalnie zalanych. Chłopcy nie jednokrotnie byli proszeni o zaśpiewanie piosenki co robili z wielka przyjemnością. Widać, ze to sprawia im przyjemność, ze na prawdę to kochają. Wtedy przypomniałam sobie jak wazna była muzyka w moim życiu. To było to co najbardziej łączyło mnie z Agata. Obie kochalysmy śpiewać. W tym momencie obiecałam sobie, ze wrócę do muzyki. Przed 24 chłopcy zaśpiewali kolejna piosenkę, a pozniej na znak Harrego wszyscy ponownie zaśpiewali Happy Birthday, a na sale wjechał ogromny tort. Liam złapał Agatę za rękę, popatrzył jej głęboko w oczy, pocalowal namiętnie i zdmuchnal świeczki. Po zjedzeniu tortu wszyscy wrócili do zabawy. Taniec, alkohol, taniec, alkohol i tak w kolko. Zrobiło mi sie duszno. Wyszłam na balkon, a zaraz za mną Lou. Staliśmy tak wtuleni w siebie.


Lou: Jutro, a właściwie juz dzisiaj przedostatni dzien wakacji.
Ja: I znowu szkoła.

Lou: Może wyskoczymy gdzieś uczcić te ostatnie dni?

Ja: Pojedzmy gdzieś cala paczką. Gdzieś do jakiś domków, najlepiej nad jezioro.

Lou: Cudowny pomysl. Ognisko, kiełbaski...

Ja: Śpiewy i gitara oczywiscie.

Lou: Umiesz grać?

Ja: No pewnie. To znaczy dawno nie grałam, ale myślę, ze coś pamiętam.

Lou: Juz sie nie mogę doczekać.


Zaczęliśmy sie całować. Hmm...deja vu z moich urodzin? Ciekawe kto tym razem nam przeszkodzi. Zaraz gdy o tym pomyślałam usłyszeliśmy huk błyskawicy i po chwili pierwsze krople deszczu leciały na nasze twarze. Zaczęliśmy sie śmiać. Lou wziął mnie na ręce i zaczął kręcić. Postawił mnie i calowalismy sie dalej. Po chwili rozpadało sie na dobre. Wbieglismy do środka cali mokrzy, ciągle sie śmiejąc. Szukaliśmy przez chwile Liama albo Agaty, ale nigdzie nie mogliśmy ich znaleźć. Nikt nie wiedział gdzie byli. Znaleźliśmy Ruth i Nicole.


Ja: Nie widziałyście moze Liama albo Agaty?

Ruth: Niestety nie. My również ich szukamy.

Nicole: Planowalysmy juz wracać bo jest późno, a do Wolverhampton daleka droga.

Lou: My też bedziemy juz wracać bo Sweetie została sama, a juz po 3. Możecie jechać z nami. Powiedziałem juz Perrie i chłopakom, ze my sie zbieramy.

Ruth: To jedziemy z wami.

Poszliśmy do auta Lou i wróciliśmy do domu. Pożegnaliśmy sie z Ruth i Nicole, ktore wróciły do Wolverhampton, pomimo naszych próśb, żeby zostały i pojechały jutro. Sweetie bardzo ucieszyła sie na nasz widok. Oboje byliśmy padnieci. Poszliśmy do dwóch łazienek, żeby było szybciej, wzięliśmy prysznic, przegraliśmy sie i za chwile juz spaliśmy wtuleni w siebie i oczywiście Sweetie.


~ Dwie godziny wczesniej ~
~ Perspektywa Agaty~ 

Bawiłam sie cudownie. Tanczylam z Liamem cały czas. Nie odstepowalismy siebie na krok. Po tak dużej ilości alkoholu juz coraz mniej kontaktowalam, ale nie dałam tego po sobie poznać. Liam wypił znacznie mniej. Tańczyliśmy jeszcze długo, co chwile zahaczając o alkohol. Juz tak dawno nie piłam. Straciłam trochę wprawę. Na zewnatrz nie dalam po sobie poznac, ze jestem pijana, nawet tak sie nie czulam. Krecilo mi sie w glowie, ale to bylo tez skutkiem ciaglego tanczenia. Zaczęliśmy sie z Liamem całować coraz namietniej i zachłanniej. A co było dalej? Dobre pytanie.


____________________________________________________
____________________________________________________

Tak jak obiecałam dodaje dzisiaj kolejny rozdział. Przepraszam za wszystkie błędy, ale nie mam czasu poprawiać. Wybaczcie mi też brak zdjęć. Postaram sie dodać je jutro. A teraz standardowe pytanie. Jak sie wam podobał rozdział? KOMENTUJCIE I JESLI SIE WAM PODOBA TO POLECAJCIE. BEDE WDZIECZNA.

6 komentarzy:

  1. Awww...Swietny rozdzial tylko czemu tak zakonczony xd Czekam na nastepny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy kolejny ? I like it <3

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny rozdział jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mmmmm co ta Agata wyprawia ; pp xD
    Fajny rozdział : D

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na next ! :D
    Siostra tak na prawdę, by się nie upiła, gdyby spotkała Liama na żywo . xD Prędzej dostałaby ataku serca i wylądowała w szpitalu ;)

    Dodałam kolejny rozdział :D Zapraa.. .
    ww.takemehome-malikowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Wybacz Dzexon, ale jakbyś nie zauważyła to nie jest moje pierwsze spotkanie z nim więc wybacz. A tak poza tym to ty nie wiesz co ja robie jak mnie nie ma w domu więc wiesz.... xd :P

    OdpowiedzUsuń