wtorek, 18 grudnia 2012

Rozdział 11

Sweetie obudziła mnie znowu o 6 rano, za co jej ogromnie dziękuję, bo jeśli chcemy pożegnać chłopaków, to za chwilę musimy być na lotnisku. Otworzyłam drzwi i pobiegłam obudzić Agatę i Perrie. Ustaliłyśmy, że one dzisiaj zrobią śniadanie, a ja mogę spokojnie wyprowadzić małą. Gdy wróciłyśmy dałam Sweetie jeść i sama zabrałam się za śniadanie. W ekspresowym tempie ubrałyśmy się i doprowadziłyśmy do porządku. Było już po 7 wiec musiałyśmy jechać. Wpakowałam transporter ze Sweetie do auta Perrie i pojechałyśmy. Na lotnisko przyjechałyśmy o 7:30, a samolot miał być o 8:00 wiec chłopcy powinni już być. Nagle zobaczyłam ich wśród tłumu fanek. Jak dobrze, że mieli ochronę, inaczej te dziewczyny chyba by ich rozerwały. Pokazałam dziewczynom gdzie stoją chłopcy, ubrałyśmy okulary i poszłyśmy w ich kierunku. Gdy nas zobaczyli bardzo się ucieszyli. Ochroniarze pomogli nam się do nich dostać. Przytuliłam się mocno do Louisa i zobaczyłam błyski mnóstwa fleszy.


Ja: Cześć kochanie.

Lou: Hej skarbie. Cześć Sweetie - powiedział i pogłaskał szczeniaka.


Znowu błyski fleszy. Lou zaczął się śmiać.


Lou: Teraz jesteś moją dziewczyną i wszystkie fanki i dziennikarze będą robić ci zdjęcia na każdym kroku.

Ja: Wiem, ale dla ciebie jestem w stanie się "poświęcić". Skoro Perrie dała radę to ja też. I spokojnie sodówka nie uderzy mi do głowy.

Lou: Co do tego nie mam wątpliwości.

Ochroniarz: Chłopaki musimy już iść.

Ja: Lou czas na ciebie.


Przytuliłam go mocno.


Lou: Ej nie będzie mnie dwa tygodnie, a ty się tak brzydko żegnasz?


Uśmiechnęłam się zadziornie i pocałowałam go namiętnie. Poczułam, że Lou się uśmiecha. W końcu oderwaliśmy się od siebie.


Lou: I takie pożegnanie to ja rozumiem. Chociaż wolałbym zostać i mieć tak codziennie.

Ja: Ja też. Ale jak wrócisz to wszystko nadrobimy.

Lou: Obiecujesz?

Ja: Obiecuję.

Lou: Muszę już iść. Do zobaczenia. Kocham cię.

Ja: Ja ciebie też.

Lou: A ty Sweetie zaopiekuj się nią, dobrze.


Sweetie zaszczekała jakby chciała powiedzieć "tak". Poszłam pożegnać się z resztą chłopaków, jeszcze ostatni raz pocałowałam Lou i już chwilę później machałam i tęsknie  patrzyłam w stronę odchodzących chłopców. Nie zwracałam nawet uwagi na to, że wszyscy gapili się na mnie, Agatę i Perrie i robili nam zdjęcia. Gdy chłopcy zniknęli nam z oczu wzięłam Sweetie na ręce i razem z dziewczynami poszłyśmy w stronę auta. Gdy przyjechałyśmy do domu miałam ochotę się przejść.


Ja: Dziewczyny. Ja idę na spacer ze Sweetie.

Agata: Mamy iść z Tobą?

Ja: Nie. Chcę pobyć chwilę sama.

Perrie: Ok, jak chcesz. Ale jakby coś to dzwoń.

Ja: Ok. Pa.

Perrie: Pa.

Agata: Pa.


~ Perspektywa Agaty ~
Szkoda mi jej, gdy widzę ją taką smutną i wiem , że nic nie mogę z tym zrobić. Mam nadzieje, że jak się przejdzie i pobawi trochę ze Sweetie to jej przejdzie. Ja też jestem smutna, ale ona się załamała. No ale Karolina poszła, zostałam sama z Perrie. Trzeba zabrać się za przygotowanie urodzin, bo pomysł wpadł nam wczoraj. Urządzimy jej "Sweet 16". Trzy piętrowy tort już zamówiłyśmy, sala wynajęta i pozapraszani ludzie, których w sumie zna tylko Perrie, no i zaprosiłyśmy oczywiście sąsiadów, ale takich powyżej 16 ale poniżej 25. Teraz trzeba jeszcze wybrać dekoracje i kupić ciuchy.


Ja: Hmm Perrie.

Perrie: Tak? Coś się stało? Zapomniałyśmy o czymś?

Ja: Nie, tylko zastanawiam się jak Karola ma sobie kupić sukienkę na jutro.

Perrie: Hmm. Jak wróci to zaproponujemy zakupy na poprawę humoru.

Ja: Super pomysł.

Perrie: Martwię się o nią.

Ja: Ja też, ale musimy zrobić wszystko, żeby jutrzejszy dzień był dla niej cudowny i niezapomniany. A mam nadzieje, że jak pojedziemy do Polski to zapomni choć trochę o Lou.

Perrie: Musimy być dobrej myśli. A teraz pojedźmy jeszcze na salę i sprawdźmy jak idą przygotowania.

Ja: Ok.


~ Perspektywa Karoliny ~
Idę właśnie ze Sweetie w stronę parku. Nie wiem dlaczego ale chcę pobyć sama. Jak dobrze, że już w piątek w południe lecimy do Polski. Będę mogła przytulić się do rodziców i pójść w stare dobrze znane mi miejsca. Tutaj, w Londynie, bez Louisa czuję się jakoś tak obco. Tak wiem, mam Agatę, Perrie i Sweetie, ale potrzebuję Louisa. Usiadłam sobie nad jeziorkiem i weszłam na twittera. Już tak długo nie pisałam z nikim, nie miałam nawet czasu, żeby wejść i zobaczyć co nowego u przyjaciół. Zobaczyłam, że mnóstwo osób mnie obserwuje. Byłam w szoku! Skąd oni w ogóle wiedzą jak ja mam na imię? Przeglądając twittera zobaczyłam wpis Harrego sprzed 2 minut
" Już na miejscu. Witam Francję i Paryż, a szczególnie jego mieszkanki!"
Uśmiechnęłam się bo już sobie wyobrażałam Harrego podrywającego paryżanki. Następny był wpis Nialla
" Jutro pierwszy koncert już nie mogę się doczekać."
Później wpis Lou
" Tęsknię kochanie. Jeśli będziesz miała jutro czas to oglądaj nasz koncert"
Odpisałam
" Ja też tęsknię. Na pewno będę oglądać. Kocham cię. "
Wyłączyłam twittera i przeglądając internet natknęłam się na bardzo ciekawy wpis sprzed  kilku dni, a mianowicie
" Louis Tomlinson i Eleanor Calder to już przeszłość. Czyżby Lou miał nową zabawkę ?"
A pod spodem nasze zdjęcie wychodzących z Nando's trzymających się za ręce i kilka zdjęć z plaży, zrobionych tego samego wieczora. A pod zdjęciami jeszcze to
"Kim jest ta nieznajoma? Wiemy tyle, że jest Polkom i przyjechała z przyjaciółką, która najwidoczniej zawróciła w głowie drugiemu chłopakowi z One Direction"
A pod spodem zdjęcia Agaty całującej się z Liamem.
No tak. Teraz już wiem skąd wszyscy o mnie wiedzą. Za chwile natknęłam się na kolejny wpis sprzed kilku minut
"Jutro rozpoczyna się trasa One Direction po Europie, chłopcy musieli wylecieć już dzisiaj, ale czyżby zapomnieli o swoich dziewczynach, które przyjechały na lotnisko się pożegnać?"
I kilka zdjęć z lotniska jak przytulamy i całujemy naszych chłopaków.
Znalazłam jeszcze jeden ciekawy wpis.
" Louis Tomlinson i jego nowa dziewczyna kupili sobie pieska, czy to może prezent od Lou dla Caroline?"
I kilka zdjęć mojej małej Sweetie.
Popatrzyłam na Sweetie. Była już  zmęczona ciągłym bieganiem za gołębiami. Wzięłam wyczerpaną suczkę na ręce i poszłam do domu. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam dziewczyny siedzące na kanapie, które chyba na mnie czekały, bo gdy tylko weszłam od razu do mnie podbiegły.


Agata: Nareszcie! Gdzieś ty była? Martwiłam się.

Ja: Mówiłam przecież, że idę ze Sweetie na spacer.

Agata: Na 4 godziny?

Ja: Zasiedziałyśmy się.


Nie miałam pojęcia, że siedziałyśmy tam aż tak długo.


Perrie: To może pojedziemy coś zjeść?

Ja: Za chwilkę dobrze. Niech Sweetie odpocznie trochę.

Agata: Oki. Wygląda jakby przebiegła maraton. Ty też się prześpij. Dobrze ci to zrobi.

Ja: Ok.

Perrie: Słodkich snów.

Agata: Kolorowych.

Ja: Dobranoc.


Ze śpiącą Sweetie na rękach poszłam do mojego pokoju, położyłam się obok małej na łóżku i od razu zasnęłam. Obudziłam się po godzinie. Sweetie leżała i smutnie patrzyła w okno.



Ja: Co mała, tęsknisz za Louisem? Mi też go brakuje.


Z oczu poleciały mi pojedyncze łzy. Sweetie wtuliła się we mnie i popatrzyła takim wzrokiem jakby chciała powiedzieć " Będzie dobrze". Kocham tą mała. Zeszłyśmy na dół do dziewczyn.


Perrie: O już wstałaś?

Agata: Jak się czujesz?

Ja: Już mi lepiej. Sweetie też odpoczęła.

Perrie: To co powiesz na małe zakupy?

Ja: Chętnie.

Agata: To zbieraj się i jedziemy.

Ja: A co mamy kupić?

Perrie: Myślałam o jakiś eleganckich sukienkach.

Ja: Ok ,a po co nam.

Perrie: Wiesz teraz jesteś dziewczyną Louisa Tomlinsona i nigdy nie wiadomo kiedy ktoś będzie chciał cię zaprosić gdzieś, więc warto mieć jakąś elegancką sukienkę w zapasie.

Ja: Ok. Nie wiem co kombinujecie, ale chętnie wybiorę się na zakupy.

Agata: Super to pakuj małą i chodźcie do auta.


Poszłam do swojego pokoju po transporter, włożyłam do niego Sweetie, chwyciłam torebkę, do której włożyłam kartę, jakieś pieniądze i zeszłam na dół. Dziewczyny siedziały już w aucie Perrie, wiec szybko zamknęłam drzwi i ze Sweetie wsiadłam do auta. Pojechałyśmy do mojego ulubionego sklepu, w którym były na prawdę śliczne sukienki. Po 2 godzinach przymierzania, szukania i wymyślania, każda z nas znalazła idealna sukienkę.


Ja: Zakupy zrobione. Możemy teraz iść coś zjeść?

Agata: Dobry pomysł, umieram z głodu.

Perrie: To chodźmy. Tutaj na przeciwko jest super restauracja.


Poszłyśmy wiec za Perrie. Usiadłyśmy przy stoliku i złożyłyśmy zamówienie. Wszyscy spoglądali w nasza stronę i szeptali miedzy sobą. W pewnym momencie trzy dziewczynki w wieku około 12 lat podeszły do nas.


Dziewczyna 1: Hej. Przepraszam, ze przeszkadzamy, ale ty jesteś Perrie Edwards, tak?

Perrie: Tak, to ja. Mogę ci jakoś pomóc?

Dziewczyna 1: Mogę cię prosić o autograf?

Perrie: Oczywiście.

Dziewczyna 1: Dziękuję.

Dziewczyna 2: Możemy sobie jeszcze z wami zrobić zdjęcie?

Ja: Tak. Nie ma sprawy.

Dziewczyna 3: Dziękujemy. Najmocniej przepraszamy ale mamy jeszcze jedna prośbę.

Agata: Słuchamy.

Dziewczyna 3: Jesteśmy wielkimi fankami One Direction, a skoro jesteście dziewczynami chłopców, to może mogłybyście przekazać im to?


Wyciągnęła dużą kopertę.


Dziewczyna 1: Wybaczcie, że zawracamy wam tym głowę, ale nie wiemy czy Modest by im to przekazało.

Dziewczyna 2: A zobaczyłyśmy was i stwierdziłyśmy, ze warto zapytać was.

Ja: Oczywiście, ze im przekażemy, ale dopiero jak wrócą - wzięłam od dziewczyny kopertę - cieszymy się, że nasi chłopcy mają takie cudowne fanki.

Dziewczyna 3: Dziękujemy bardzo i jeszcze raz przepraszamy.


Odeszły od naszego stolika z wielkim uśmiechem na ustach. Kelner przyniósł nasze jedzenie. Zaczęłyśmy jeść. Byłyśmy okropnie głodne. Teraz wiedziałam co czuje Niall. Zjadłyśmy szybko i wyszłyśmy z restauracji. Poszłyśmy pochodzić trochę po parku, żeby Sweetie mogła trochę pobiegać. Gdy spojrzałam na telefon była już 19.

Ja: Ej dziewczyny już 19.

Agata: Jejku cały dzień spędziłyśmy na mieście.

Perrie: To chodźmy już.

Poszłyśmy do auta. Wrzuciłyśmy kupione sukienki do bagażnika, włożyłam Sweetie do transportera i pojechałyśmy do domu. Byłam strasznie zmęczona. Weszłyśmy do domu, nalałam Sweetie wody i nasypałam jej karmy. Usiadłyśmy na kanapie i włączyłyśmy telewizor. Weszłam na twittera i zobaczyłam, że chłopcy dodali zdjęcia z Paryża. Byłam zmęczona, wzięłam Sweetie i poszłam do siebie. Miałam ochotę porozmawiać z Lou. Zadzwoniłam do niego i umówiliśmy się za pół godziny na Skype. Poszłam się trochę ogarnąć. Po 30 minutach włączyłam Skype'a. Od razu zadzwonił Lou. Gadaliśmy przez ponad dwie godziny. Opowiedziałam mu o całym dzisiejszym i wczorajszym dniu. Powiedziałam mu o tym co zaszło dzisiaj w restauracji. Lou ucieszył się, że maję takie wspaniałe fanki.Gdy skończyliśmy rozmawiać było po 22. Byłam bardzo zmęczona. Poszłam się umyć, położyłam się ze Sweetie i zasnęłam.

___________________________________________________________
___________________________________________________________

Macie kolejny rozdział. Sorki, że taki nudny ale jakoś nie miałam weny. Przepraszam za wszystkie błędy i brak polskich liter. Jeśli zobaczę błędy to będę poprawiać. Na razie wrzucam, żebyście miały co poczytać. KOMENTUJCIE !!!

5 komentarzy:

  1. Jaki tam nudny , właśnie wręcz przeciwnie ! ; ))
    Jak zawsze super ! Czekam na następny ; **

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! uwielbiam czytac twojego bloga ! Czekam na nastepny i mam nadzieje, ze pojawi sie jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co ty sobie wkręcasz ?! Jaki nudny ? Boski!
    Ale wiesz dodaj szybko nowy ; D
    Ps Przypominam o mojej prośbie z Harrym : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorki ale nie mam pojęcia o co ci chodzi z tym Harrym :D

      Usuń
  4. Bardzo fajny i jak jeszcze raz mi tu napiszesz ze nudny to ci chyba walne na prawdę. już nie mogę się doczekać następnego xd :-)
    Ps ciekawe czy list dojdzie xd

    OdpowiedzUsuń