wtorek, 25 grudnia 2012

Rozdział 12

Obudziłam się po 11. Na szafce nocnej leżała kartka.
"Nie martw się, wyprowadziłyśmy Sweetie, żebyś mogła się wyspać. W końcu to twój dzień. Wszystkiego najlepszego. Przyjedź o 16 do tego ogromnego hotelu z  restauracją i salą balową, który mi pokazywałaś niedawno. Jeśli będziesz miała jakiś problem to dzwoń. Aha i ubierz tą sukienkę, którą kupiłaś wczoraj. Kilka osób chce cię poznać.  Do zobaczenia i jeszcze raz najlepszego. 
Agata i Perrie"
Hmm...sala balowa, restauracja, kilka nowych osób, nowa sukienka...chyba już wiem co te dwie kombinowały przez ostatnie dni. No ale co ja zrobię ze Sweetie? Przecież na sali będzie dla niej za głośno, a nawet nie wiem czy ją wpuszczą. Mam ją zostawić samą? No cóż, chyba muszę tak zrobić. Ale hotel jest niedaleko więc w każdej chwili mogę przyjść do małej. Zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie i wtedy się zaczęło. Pierwszy był tata.


Tata: Wszystkiego najlepszego skarbie!

Ja: Dzięki tato.

Tata: Kiedy przyjeżdżasz?

Ja: W piątek o 15 mamy samolot.

Tata: Jak wylecicie to zadzwoń.

Ja: Ok.

Tata: To miłego świętowania życzę. Nie upij się za bardzo.

Ja: Spokojnie. Dam radę.

Tata: Mam nadzieję, a ten twój Louis będzie?

Ja: Przecież napisałam wam, w sumie to wszędzie piszą, że mają teraz trasę.

Tata: No tak, zapomniałem. To do zobaczenia jutro. Pa. Trzymaj się. I jeszcze raz najlepszego.

Ja: Dzięki. Pa.


Następna w kolejce była mama.


Mama: Wszystkiego najlepszego kochanie.

Ja: Dzięki mamo.

Mama: Strasznie długo nie dzwoniłaś.

Ja: Ale pisałam.

Mama: A nie mogłaś zadzwonić chociaż raz?

Ja: Ciągle zapominam o tej innej strefie czasowej i jak chcę zadzwonić to wy już śpicie, a zresztą nie miałam za dużo czasu.

Mama: Ach no tak. A właśnie jak się wam układa?

Ja: Miedzy nami dobrze, nawet bardzo. Ale pogadamy w domu.

Mama: Widziałam wasze zdjęcia w Internecie. Ładniutki ten twój Louis.

Ja: Wow mamo widzę postępy. Ty i internet to już duży postęp. A i dziękuję.

Mama: Dobra bo przerwa mi się już kończy. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego i do jutra. Paa.

Ja: Pa mamo.


Gdy tylko się rozłączyłam zadzwoniła ciocia Meredith i Marco, a po nich reszta rodziny. Już po 12,a ja nie zdążyłam zjeść przez te życzenia. Najpierw jednak musi zjeść Sweetie, więc nasypałam jej karmy i nalałam wody. Później usiadłam przy stole, zjadłam śniadanie i wypiłam kawę. Miałam jeszcze trzy godziny więc postanowiłam wziąć Sweetie na spacer. Poszłyśmy też do sklepu zoologicznego i kupiłam jej miskę fontannę, żeby miala cały czas wodę gdy mnie nie bedzie. Gdy wróciłyśmy zostało mi tylko półtorej godziny więc poszłam się szykować. Wykąpałam się, umyłam głowę, wysuszyłam włosy i wyprostowałam je. Następnie pomalowałam się i włożyłam wcześniej przygotowany strój. Ubrałam się tak jak prosiły mnie dziewczyny.




Przejżałam się w lustrze i poprawiłam włosy. Do 16 zostało 15 minut. Zadzwoniłam po taxi. Przyniosłam wszystkie rzeczy Sweetie do mojego pokoju i nasypałam jej karmy. Usłyszałam klakson, czyli taxi już jest. Pocałowałam Sweetie w nosek, chwyciłam torebkę, zamknęłam pokój i wyszłam z domu. Dojechaliśmy na miejsce punktualnie o 16. Przed wejściem czekały już na mnie dziewczyny. 


Strój Agaty


Strój Perrie



Agata: Jesteś już. Wszystkiego najlepszego.

Perrie: Najlepszego. Ślicznie wyglądasz.

Ja: Dzięki, wy też ślicznie wygladacie. Mogę juz wiedzieć po co mnie tu ściagnęłyście?

Agata: Przecież napisałysmy na kartce, że kilka osób chce cię poznać.

Ja: Taa, ciekawe po co.

Perrie: A kto by nie chciał poznać nowej dziewczyny Louisa?

Ja: No tak. Szkoda, że chcą mnie poznać jako jego dziewczynę, a nie jako zwyczajną Karolinę.

Agata: Nie marudź i chodź do środka.


Weszłyśmy więc do środka. Przeszłyśmy przez ogromny i piękny hol i doszłyśmy do sali balowej. Było tam ciemno. Dziewczyny zapaliły światło i nic. Kilka balonów i serpentyn i to wszystko. Gdy doszłam na środek sali usłyszałam huk. Ze wszystkich możliwych zakamarków sali wyszło około 150 osób. Wszyscy krzyczeli "Niespodzianka" i rzucali konfetti.


Ja: Dziewczyny. Myślałam, że kilka osób to jakies 20 góra 50, a nie 150. Dziękuję wam bardzo.


Przytuliłam je mocno. Chciało mi się płakać. Miałam cudowne, zwariowane przyjaciolki. Kelnerzy wnieśli szampan. Gdy każdy miał już kieliszek Perrie zaczęła śpiewać "Happy Birthday". Po pierwszych słowach dołączyła się reszta i tym sposobem ponad 150 osób zaśpiewało mi " Happy Birthday". Z oczu zaczęły lecieć mi łzy. Podniosłam kieliszek i zaczęłam mówić.


Ja: Chciałabym wszystkim podziękować za przyjście, ale ta impreza nie odbyłaby się gdyby nie dwie wspaniałe osoby. Agata, Perrie, chodźcie tu do mnie. Chciałabym wznieść toast za najwspanialsze przyjaciółki na świecie. Dostałam od życia wszystko co najpiękniejsze. Mam cudowną rodzinę i chłopaka oraz wspaniałych przyjaciół, czego tu chcieć więcej. Jeszcze raz wszystkim dziękuję i życzę wam wszystkim takich przyjaciół jak moi. Za przyjaźń!

-Za przyjaźń- powtórzyli wszyscy i wypiliśmy szampana.


Później każdy podchodził składał mi życzenia i dawał prezenty. Po "oficjalnej" części przyszedł czas na zabawę. Wszyscy poszliśmy na parkiet. Przetanczylismy 5 piosenek i zostaliśmy zawołani na obiad. Po obiedzie wszyscy dobrze sie bawili. Ja co chwile byłam wola a do któregoś ze stolików i blagana o wypicie "symbolicznego kielicha". Jak dobrze, że przy stoliku siedziało ok 10 osób, w innym wypadku musiałabym wypić ponad 150 kielichów, a wtedy nie wiem czy bym przeżyła. Bawiłam sie świetnie. Ci ludzie byli cudowni. Około 19 dostałam smsa od Lou i chłopaków.
"Mamy nadzieje, że dobrze się bawisz. Za 5 minut zaczynamy koncert. Włącz sobie w telewizji jesli masz czas i ochote. Wszystkiego najlepszego."


Ja: Proszę wszystkich o uwagę. Za pięć minut zaczyna się koncert One Direction. Osoby, które chcą bawić się przy ich koncercie transmitowanym na żywo, proszę iść za mną do sali obok. Reszta może zostać i dalej sie bawić. Dziękuję, to wszystko.


W tłumie znalazłam Agatę i Perrie. Złapałam je za ręce i przeszłyśmy do sali obok, w ktorej byl ogromny telewizor. Za nami poszło około 100 osób. Włączyłam telewizor i przelaczylam na kanał, na którym mial być transmitowany koncert. Na ekranie było widać piszczace dziewczyny, które nie mogły doczekać sie, aż chłopcy wyjdą na scenę. Po kilku minutach zaczęły lecieć pierwsze dźwięki WMYB, a dziewczyny piszczały ze trzy razy głośniej. Po skończonej piosence chłopcy jak zawsze przywitali wszystkich.


Harry: Dziękujemy wszystkim za tak liczne przybycie.

Lou: Następną piosenką będzie "Moments". Chciałbym zadedykować ją mojej dziewczynie Caroline, która niestety nie moze być tu teraz z nami, ale mam nadzieje, ze dobrze sie teraz bawi. Zanim zaczniemy śpiewać chciałbym jeszcze coś powiedzieć. Caroline jesli to oglądasz, w dniu twoich urodzin chciałbym ci życzyć wszystkiego najlepszego, spełnienia wszystkich marzeń i żeby uśmiech, który tak bardzo kocham, zawsze gościł na twojej twarzy. Kocham cię. A teraz mam ogromną prośbę do was. Proszę zaśpiewajmy wszystkim, którzy też maja dziś urodziny "Happy Birthday" ze szczególną dedykacją dla Caroline.


Gdy Lou zaczął śpiewać, poczułam, ze z moich oczu lecą strumienie łez. Myślałam, ze 150 osób to dużo, a teraz około 1000 osób śpiewa specjalnie dla mnie "Happy Birthday".



Lou: Dziękuję wam wszystkim. Przepraszam Caroline, za nie mogę być teraz przy tobie. To wszystko co mogłem dla ciebie dziś zrobić.


Później popatrzył na chłopców i wszyscy jednocześnie powiedzieli po polsku
"Wszystkiego Najlepszego Caroline"
I zaczęli śpiewać "Moments" z dedykacją  dla mnie. Nie mogłam powstrzymać łez. Perrie i Agata podeszły do mnie i przytulily mocno. Dalsza część koncertu przebiegała normalnie. Wszyscy cudownie sie bawili. Chłopcy pożegnali sie z Paryżem po 23. Wszyscy wróciliśmy na salę, na której była reszta osób. Podeszłam do stolika z jedzeniem. Byłam okropnie głodna. Dochodziła 24. Równo o północy miałam pokroić tort. Miałam jeszcze trochę czasu, więc chwycilam szampana, wyszłam na balkon, oparlam sie o barierkę i patrzyłam w gwiazdy. Po chwili ktos podszedł do mnie i zasłonił mi oczy. Przejechalam po twarzy tej osoby i myślałam, że zemdleję, gdy rozpoznalam, że to Lou.


Ja: Louis! To ty?


Lou odsłonił mi oczy.


Ja: Boże, to naprawdę ty. Ale co ty tu robisz? Jak ty...Skąd ty...


Byłam tak zdumiona i szczęśliwa, ze nie mogłam wydobyć z siebie słowa.


Lou: Jak mógłbym przegapić urodziny mojej dziewczyny.


Pocalowalam go namiętnie.
W tym momencie na balkon weszła reszta chłopców z Agatą i Perrie.


Harry: Sorki za spóźnienie.

Zayn: Rozumiesz korki i te sprawy.

Niall: Chyba poczekalas na nas z tortem?


Ja: Chłopaki co wy tu robicie?

Li: Nie cieszysz się?

Ja: Pewnie, ze sie cieszę i oczywiscie, ze czekałam z tortem.

Podbieglam do nich i mocno przytulilam.


Ja: Dziekuje wam za wszystko. Lou to co powiedziałeś na koncercie było piękne. A to "Wszystkiego Najlepszego" cudnie wam wyszło.

Harry: Dzięki. Ma sie ten talent nie. Dobra my z Niallem idziemy na podryw. Bawcie cię gołąbki.

Niall: Ty tam sobie możesz iść na podryw, ja idę do mojej miłości.


Niall pobiegł do jedzenia, Harry na podryw, Zayn poszedl z Perrie, a Agata z Liamem i tym sposobem znowu zostałam sama z Louisem.


Ja: Chyba musimy iść na salę bo za kilka sekund północ. Pomożesz mi pokroić tort?

Lou: Z przyjemnością skarbie.


Weszliśmy na sale. Wybila północ, a kelnerzy wjechali wielkim trzypietrowym tortem na salę. Wszyscy zaśpiewali mi "Happy Birthday", pomyślałam życzenie i zdmuchnelam świeczki. Wzięłam nóż do ręki, spojrzałam na Louisa, ktory położył swoja dłoń na mojej i oboje kroilismy tort, a kelnerzy roznosili każdemu szampana i kawałek tortu. Tym razem toast wzniósł Louis.


Lou: Chciałbym wznieść toast za miłą, sympatyczną dziewczynę, która ma dzisiaj swój wyjątkowy dzień. Kocham cię. Za Caroline!

-Za Caroline- powtórzyli wszyscy, wypili szampana i zabrali sie za jedzenie tortu, ktory był cudowny tak samo jak cały ten dzień.


Poszlam z Lou na balkon. Oparlam sie o poręcz, Lou przytulił mnie od tylu, objął w tali i oparł swoja głowę na moim ramieniu.


Ja: Nie wiem czym sobie zasłużyłam na takiego chłopaka, ale bardzo dziękuję temu, który połączył nasze drogi. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Kocham cię.

Lou: Caroline. Cokolwiek będzie, cokolwiek sie stanie, me serce na zawsze przy tobie zostanie.

Ja: Dzień 1 lipca 2012 bedzie dla mnie jednym z najpiękniejszych dni, bo wtedy sie poznaliśmy. Wtedy przylecialam do Londynu. Wtedy sie w tobie zakochałam.


Zaczęliśmy sie calowac, co chwile coraz namietniej. Spojrzałam na Louisa.


Lou: Jesteś pewna, ze tego chcesz?

Ja: Tak. Choćby tu i teraz.


Zabrałam sie za rozpinanie jego koszuli. Jechałam ręką po jego nagim, umiesnionym torsie coraz niżej i niżej. Lou nie przestawał mnie całować. Juz rozpinalam jego spodnie i wtedy na balkon wpadł Harry.


Harry: Ups. Chyba zniszczyłem twój prezent urodzinowy Caroline. Przepraszam ale muszę go juz zabrać. Lou. Musimy juz jechać jak chcemy zdążyć na samolot.

Lou: Daj nam jeszcze 10 minut. Hazza no proszę.

Harry: Sorki stary ale na prawdę musimy wracać. Przepraszam Caroline. Jak wrócimy to dokonczycie, a wtedy będziecie mieli cały dzień.

Ja: Hmm kuszaca propozycja.

Lou: Masz racje Harry. Przykro mi Caroline.

Ja: Nie szkodzi. Rozumiem przecież, ze macie trasę. Dziekuje ci. Dziekuje całej waszej piątce za to, ze przyjechaliście specjalnie na moje urodziny.


Lou zapiął spodnie, a ja jego koszule.


Lou: Kocham cię.

Ja: Ja ciebie też.

Lou: Do zobaczenia.

Harry: Cześć Caroline. Jeszcze raz najlepszego i przepraszam.

Ja: Dzięki. Papa.


Gdy chłopcy (czytaj Lou) poszli, nie mialam ochoty juz tu siedzieć. Chciałam wrócić do domu, do Sweetie, przytulic ja i zasnąć. Po 5 dlugich minutach w końcu znalazłam Agatę i Perrie.


Ja: Jeśli chcecie, to możecie zostać i dalej sie bawić. Ja jadę do domu.

Agata: Wszystko w porządku?

Ja: Tak. Wszystko ok. Po prostu jestem zmęczona i po tylu kielichach kręci mi sie juz w głowie.


Perrie: Ok. My zostaniemy, ogarniemy ten burdel i przyjedziemy za jakoms godzinę.

Ja: Jutro oddam wam kase za to wszystko.

Agata: To był nasz pomysl i jednocześnie prezent.

Perrie: Wszystko już zapłacone.

Ja: Dziękuję wam za wszystko. Jestem ogromną szczęściarą, ze was mam. Kocham was.

Agata: My ciebie też kochamy. Dobranoc.

Ja: Dobranoc. Bawcie sie dobrze.

Perrie: Dzięki. Dobranoc.


Zadzwoniłam po taxi, zebrałam wszystkie prezenty i pojechałam do domu. Weszłam do domu i poszłam do swojego pokoju. Uchylilam drzwi i Sweetie, która do tej pory leżała na moim łóżku poderwala sie z niego, podbiegła do mnie i zaczęła skakać i szczekać.


Ja: Co tesknilas malutka? Ja też. Nie zgadniesz co zrobił Lou. Chodź, idę sie umyć i wszystko ci opowiem.


Tak wiem, pewnie myślicie, ze jestem idiotką. Idę do łazienki i rozmawiam z psem. Kocham ta mala, a ona sprawia wrażenie jakby wszystko rozumiała. Wiem, ze mogę jej zaufać i powiedzieć o wszystkim. Ona zawsze mnie pociesza. Wyszłam z łazienki, położyłam sie na łóżku i wzięłam mój notatnik. Dopisałam do najpiękniejszych dni dzisiejsza datę  zaraz pod czterema innymi. Oto najwazniejsze daty i wydarzenia od czasu mojego przyjazdu do Londynu.
1. 1 lipiec 2012 - poznałam Louisa Tomlinsona
2. 8 lipiec 2012 - poznałam wszystkich członków One Direction i zostałam dziewczyna Louisa Tomlinsona
3. 9 lipiec 2012 - przyjechała do mnie Agata, poznałam Perrie Edwards i spędziłam cudowny dzień z chłopakami, a Agata została dziewczyna Liama
4. 10 lipiec 2012 - cudowny, romantyczny wieczór z Louisem, pojawienie sie Sweetie w moim życiu
5. 12 lipiec 2012 - moje urodziny
Zamknęłam notatnik i położyłam sie spać ze Sweetie. Jestem w Londynie 12 dni, a juz mam tyle wspomnień i cudownych wrażeń. Jutro jedziemy do Polski. Juz nie mogę sie doczekać spotkania z rodzicami.


______________________________
______________________________




Od razu przepraszam za błędy, ale wrzucałam na szybko, żebyście miały co poczytać. Jak się wam podobała scena z Louisem na balkonie? KOMENTUJCIE!!!

8 komentarzy:

  1. Super rozdział. Warto było czekać ale następny dodaj szybciej. Ta scena na balkonie super. Juz myślałam ze bedzie scena +18 a tutaj Harry wszystko zepsol ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, bardzo mi sie podoba ten rozdział. Ta scena na balkonie super. Juz myślałam ze bedzie scena +18 a tutaj Harry wszystko zepsol ;) Niestety. Mam nadzieje, ze kolejny pojawi się szybciej ale rozumiem przeciez sa święta. : )

    OdpowiedzUsuń
  3. ` Rozdział wciągnął mnie jak zawsze, bombowy! ; )




    "Scena na balkonie" - aż mi zbrakło na chwilę oddechu
    PS. myślałam, że dojdzie do czegoś więcej ale i tak ekstra , więcej takich AKCJI proszę ; **

    OdpowiedzUsuń
  4. Super :***
    Czekam na następny! :D
    Scena na balkonie... Namiętnie XD :)))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyta się po prostu rewelacyjnie !
    Bardzo ciekawy pomysł z tą sceną na balkonie, lubię jak coś się dzieje :)

    Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale ten Lou jest słodki ! <3
    A mój Harry za bardzo się wtrąca ;D nagana dla niego ; pp

    Świetny blog po raz 1000 mówię ;) ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Robi się ciekawie ;P
    A z ta sceną na balkonie to fajny pomysł tylko szkoda że Harry to popsuł a nie paparazzi xd.
    Czekam na +18 !! tylko żeby było jak najgoręcej miedzy wami ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak do tej pory,to chyba jeden z ciekawszych i fajniejszych rozdziałów ^^ w ogóle to nie jestem fanem 1D ale to wszystko jakoś bardzo mnie interesuje,więc gratulacje za dobrze wykonaną robotę dla autorki ;)trzymaj tak dalej!

    OdpowiedzUsuń